XXV.

"Mia, umówiłabyś się ze mną na kolacje?,,

Mia zbladła. Nie wiem czy to może chwila tak na nią wpłynęła, czy może nie spodziewała się tego, ale ten błysk w jej morskich patrzałkach nie opuścił jej ciała. Na jej policzkach zawitała lekka czerwona plama. Wyglądała niesamowicie słodko, choć i niewinnie. W końcu z jej ust wykradł się dźwięczny, słodki głosik mówiący ,,Tak, pójdę z tobą na kolacje".
Od razu przytuliłem ją. Teraz nareszcie poczułem, że będzie dobrze. Nareszcie mój świat odzyska harmonię i nareszcie będę szczęśliwy z dziewczyną, o którą ubiegam się już z 9 lat. Chwile ją tarmosiłem, a po chwili odsunąłem się z centymetr i chwyciłem jej blade, szczupłe i małe rączki. Moje czoło przyłożyłem do jej czoła tak, że nasze nosy stykały się. Patrzyłem jej głęboko w oczy. Bez mowy wiedziałem co ma na sercu, co jest niesamowite. Chciałbym jej powiedzieć jak bardzo ją kocham? Tak chyba ją kocham.. Nie wiem nie czułem się tak nigdy. Dlatego też nie chcę się spieszyć, choć w moim wypadku jest to szczególnie ważne, żeby się spieszyć. Ale ja wiem, że dzięki Mi'i przezwyciężę to i jeszcze długo będę na tej Ziemi.Gdy patrzyłem się dalej, zauważyłem jedna łzę, która spływała po jej policzku, potem strumyk łez i zaraz wtuliła się w moja koszulkę. Zaczęła płakać w niebo głosy, a ja nie wiedząc co się dzieje, gładziłem ją po włosach.
-Leo.- wychlipała mi do koszulki.- A, co jak Cię stracę? Jak odejdziesz daleko stąd?-popatrzyła się mi głęboko w oczy. Miała je całe zapłakane i wyglądała jak siedem nieszczęść.
-Nie odejdę. Nie zostawię Cię, nigdy. Może mojej osoby nie będzie,ale duchem będę zawsze z tobą. Obiecuję Ci to.
-Ko..-przerwała w pół zdaniu i spojrzała się na podłogę.
-Ja ciebie też-powiedziałem cicho.
Ukradkiem spojrzała na mnie i zauważyłem lekki rumieniec na jej twarzy.
-To, ja robię rezerwacje w restauracji,a ty zrób się na bóstwo.-zaśmiałem się od razu rozładowując spiętą atmosferę.
-Okej-zapiszczała jak mała dziewczynka.
Dobrze wymyśliłem z tą restauracją, wyluzujemy się i zapomnimy o tym wszystkim.. Pójdziemy do restauracji gdzie jest magicznie. Magiczna atmosfera,magiczne jedzenie..
Zawsze biorę stolik, tam gdzie widać cały Londyn. Tam jest najlepiej, szczególnie wieczorem.
Kiedy Mia poszła do szafy i zaczęła wybierać ubrania na dzisiejszy wieczór, ja zadzwoniłem do restauracji i zarezerwowałem stolik na 21:00. Wtedy zaczyna się powoli ściemniać, a jak będziemy wracać pewnie będzie już całkowicie ciemno.
Po wykonaniu telefonu podszedłem do Mi'i od tyłu i się w nią wtuliłem, szepnąłem jej na ucho, że stolik mamy na 21:30, pocałowałem ją w policzek i odszedłem robić obiad.

***

#Mia

Jest już 20:30, a ja siedzę i poprawiam makijaż. Chce wyglądać jak najlepiej,bo to jest nasza pierwsza oficjalna randka. Choć nie jestem jego dziewczyną. Ubrałam się w czarna sukienkę i w czarne szpilki oraz zrobiłam dosyć mocniej makijaż i już byłam gotowa. Leo był ubrany jak Leo. Czarne spodnie i koszula. Wygląda w tym mega przystojnie... Kiedy już byłam gotowa i zeszliśmy na dół, Leo powiedział, że idziemy spacerkiem, bo to nie jest daleko. Związał mi oczy bandanką i trzymając mnie mocno prowadził mnie w to magiczne miejsce, o którym mówił przez całe popołudnie. Idąc w bardzo przyjemniej ciszy, w końcu dotarliśmy gdzieś, nie wiem dokładnie gdzie, ale Leo powiedział, że tu są schody, więc mnie podniósł na pannę młodą i wniósł na samą górę. Kiedy weszliśmy na górę, Leo odstawił mnie i dalej mnie prowadził. W końcu usadowił mnie na krześle i powiedział, że kiedy będę mogła rozwiązać oczy to mi powie.
-Tak więc Mia, jesteś gotowa na najlepszy wieczór twojego życia?- przejechał dłonią po moim nadgarstku.
-Zawsze.- odpowiedziałam.
-Więc możesz rozwiązać oczy.
Kiedy rozwiązałam oczy od razu przykułam wzrok do widoku za oknem. Idealnie było widać cały Londyn. Jedynie co udało mi się wydać z siebie to ,,wow" serio było idealnie..
-Podoba Ci się?- spytał trzymając moje dłonie.
-Bardzo.- spojrzałam mu w oczy.Jego oczy hipnotyzują. Wystarczy, że raz się spojrzy, a potem chce się w nie patrzeć godzinami.
Leo zaczął się do mnie przybliżać. Był bardzo blisko mnie i zaraz nasze usta złączyły się w pocałunek. Byłam jak w śnie. On jest ideałem. Nie może go zabraknąć. Nie może wtedy, kiedy jestem nareszcie szczęśliwa.
Po tym magicznym pocałunku znów hipnotyzował mnie swoim wzrokiem.. Splótł jego palce z moimi,przełknął ślinę i zaczął.
-Mia, jesteś dla mnie bardzo,ale to bardzo ważna,pamiętaj o tym. Wiem,że teraz jest ciężki moment dla nas,ale będę z tobą. Nie ważne co się stanie będę z tobą. Kocham Cię. Rozumiesz? Kocham Cię i zawsze będę.-powiedział i już prawie płakał.
-Ja Ciebie też.-próbowałam powstrzymać łzy. On przybliżył moje dłonie i pocałował je.
-To co zamawiasz?-spytał po chwili.





PRZYPOMINAM,ŻE LEO I MIA SĄ W DZIADOWSKIM FRIEDNDZONE XD

HEEEEEEJJ! NIE BYŁO MNIE TU MIESIAC,ZA CO WASZ PRZEPRASZAM BARDZO BARDZO. ALE POPRAWIĘ SIĘ I BĘDĘ SIĘ STARAĆ WRZUCAĆ ROZDZIAŁY JAK NAJCZĘŚCIEJ.. MAM NADZIEJE,ŻE TEN ROZDZIAŁ WAM SIĘ PODOBA, BO ZAWIERA DUŻOOOO CZUŁOŚCI I NIE UKRYWAM PISAŁAM GO Z 4 GODZINY XDDD WIĘC DOCEŃCIE MOJĄ PRACĘ I CHCE WIDZIEĆ DUŻOOO GWIAZDEK XDDDDD I RÓWNIEŻ DUZOOOO KOMENTARZY

(POZDRAWIAM TYCH CO CZYTAJĄ NOTKI. JESTEŚCIE SUPI XD) -EMI :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top