XXI.
2/5
*Kolejny pojawi się o 16*
Obudziłem się i od razu syknąłem z bólu. Miałem związane nogi i ręce. Kiedy lekko odzyskałem świadomość zobaczyłem, że siedzę na krześle, a obok mnie siedzi zapłakana Mia.
-Nasz kochanek się obudził- usłyszałem głos Caroline, a zaraz pojawiła się przede mną.
-Nie zrobiłaś tego..- syknąłem do niej.
-Zrobiłam,a może nie.- wyszczerzyła się.
-Leo ja już wszystko wiem. Jesteś skończonym chujem. Rozumiesz? Skończonym chujem. Obiecałeś mi.- jej głos się załamywał. Nawet na mnie nie spojrzała. Nawet nie wie jak jest. Jak to się stało, że ją zdradziłem.
-Mia to nie tak.. -Przysunąłem się do niej na krześle.
-Nie odzywaj się do mnie. -obróciła się z krzesłem.
-Słyszałeś kochasiu? Nie odzywaj się do niej. -burknęła.
-To wszystko przez ciebie suko!- zacząłem się na nią drzeć.
Ty mi dałaś ten pieprzony alkohol!
To przez ciebie zdradziłem Mi'e, a jakbyś do cholery jasnej nie wiedziała ja ją kocham! Ona mnie nie nawidzi, a ją kocham od podstawówki! Nigdy nie umiałem jej to powiedzieć, a teraz to wszystko zniszczyłaś! Na początku chciałem o niej zapomnieć.. Lecz jednak wszystko wróciło. Za pierwszym razem nie wiem czemu poszedłem z tobą do łóżka. Byłem głupi. I wiesz co Ci powiem! Z jedyna z która mi było dobrze to tylko i wyłącznie z Mia! - łzy nabierały mi się do oczu. Wiem, facet i te sprawy, ale emocje za bardzo wpłynęły na mnie. Nie zważałem na to, że Mia siedzi obok i wszystko słyszy, dusiłem to w sobie. 3 klasa podstawówki. Wtedy zaczęła mi sie podobać Mia. Tak na prawdę nigdy nie miałem złego zdania o niej. Zawsze do niej coś czułem. Na początku gdy, zobaczyłem, że mieszka obok mnie, wiedziałem, że to nie przypadek. Nie wierze w przypadki. Jak mieliśmy 15 lat bardzo ją zraniłem, wiem o tym. To wszystko przez wiek. Byłem głupi, nie mądry szczerze to nawet nie myślałem o konsekwencjach. Ale, wtedy utwierdziłem się w przekonaniu, że kocham ją. Tak na prawdę to kocham ją od 3 klasy gimnazjum. Myślałem, że gdy będę miał inne to o niej zapomnę, ale na każdej randce moje myśli były skupione na niej. Gdy byłem juz blisko i prawie mogłem ją nazywać swoja dziewczyna, wpieprzyła się taka Caroline i rozwaliła nasze szansę. Caroline stała jak słup. Jej twarz zbladła, ale na policzkach utrzymywał się jej czerwony, aksamitny rumieniec.
-Leo co ty mówisz.- wydukała.
-Prawdę. - odparłem.
-Każdej to wmawiasz?-wtrąciła się
Mia. Jej głos był nasycony nienawiścią.
-Jesteś pierwsza, o której tak powiedziałem. Szczerze.
-Nie ufam Ci już.- wyszeptała prawie niesłyszalnie. Nie mogę ci ufać.
-Idę i nie wiem czy wrócę.- powiedziała oburzona Caroline. Umrzyjcie sobie tutaj.- prychnęła i wyszła.
Tak się ciesze, że nie wspominałem Caroline, że jak miałem 11 lat to na całe wakacje wyjechałem na obóz harcerski.
I dobrze, że sama nie umie wiązać supłów, bo to zawiązanie może i było mocne, ale miało słaby supeł. Miałem szczupłe i wyćwiczone palce ,dlatego po 4 sekundach moje ręce były wolne.
-Nowy rekord- szepnąłem.
Rozwiązałem sobie też nogi i już byłem wolny.
~Emi :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top