IV.
Po 20 bądź 30 minutowej świetnej zabawie w oceanie ,wyszliśmy pełni szczęścia. Leo, okazuję się dobrym towarzyszem i zabawa minęła nam w bardzo przyjemnej atmosferze. Wyszliśmy cali mokrzy, jak to przystało gdy pływamy w wodzie ,książę jednak chciał już iść,bo się spalił od słońca..Bidulek. Wybiegliśmy z oceanu goniąc się. W pewnym momencie ,gdy chłopak zaczął iść, bo się najwidoczniej zmęczył, postanowiłam wykorzystać moment i wskoczyłam mu na plecy. On ,również nie był mi dłużny i chwycił mnie mocniej żebym nie spadła i jak koń,który został uderzony biczem do szybszego iścia zaczął biegnąć. Ja zaczęłam piszczeć,bo brunet biegnął bardzo szybko, jakby mój ciężar ciała mu nie przeszkadzał. Kiedy znaleźliśmy się koło jego maszyny brunet kucnął i kazał mi zejść z jego pleców. Wykonałam bez oporu polecenie i już po chwili moje stopy poczuły Ziemie. Postanowiłam nie tłuc się do tej przebieralni i postanowiłam ubrać na siebie moje wcześniejsze ubrania, potem się najwyżej przebiorę. Kiedy z brązowookim postanowiliśmy jechać do domu, nasze plany pokrzyżowała jakaś blondynka, co była niższa ode mnie i ubierała się bardzo wyzywająco. Kiedy zobaczyła Leo zaczęła wykrzykiwać jego imię,a gdy brunet zorientował się, że już za 1 min jego życie zamieni się w piekło , na jego twarzy zawitała lekka złość. Kiedy blondynka była już przy nas popatrzyła się na mnie wściekłym wzrokiem, ale i tak zaczęła się przymilać do chłopaka.
-Leooo- zaczeła długo przedłużając literkę ,,O". -Tęskniłam- dodała i zaczęła się wtulać w bruneta. Widziałam, że nie był zbytnio zadowolony postawą dziewczyny.
On odepchnął ją, żeby trochę mieć więcej luzu, bo farbowana (nie była naturalna blondynka) ściskała go tak, że chyba chciała go udusić.
-Nicki.. Nie jesteśmy razem. Już od roku..
-Ale.,
-Nie ma żadnego,ale.. Nicki ja teraz kocham inną, nie ciebie.
-Kto jest tą suka!?- spoliczkowała bruneta.
Leo jakby ,ze stali nie przejął sie zbytnio tym, że go uderzyła i podszedł do mnie obejmując mnie w pasie.
-Ona.,- westchnął.
Co!?? Czy ja o czymś nie wiem? Od kiedy jestem Leo dziewczyna?
-Leo- powiedziałam cicho chcąc zrobić chłopakowi awanturę.
On, nie zważając na to, że jestem nie wtajemniczona pocałował mnie. Był to krótki,obojętny pocałunek. Tyle mogę powiedzieć.
Po tym ,,buziaku" zobaczyłam, że blondynka jest rozklejona.
-Ah tak!- zaczęła krzyczeć. To ja was gołąbeczki zostawię, ale nie myśl sobie Leo! Jak ta suka Cię zostawi to nie licz na to, że dam Ci się znowu przelecieć!
Kiedy blondynka odchodziła spojrzałam sie na Leo piorunującym wzrokiem i wzięłam jego rękę, której jeszcze nie zdjął z mojej talii.
-Przepraszam.- spojrzał na mnie tymi swoimi boskimi brązowymi oczami.
-Nic się nie stało, ale następnym razem informuj mnie o twoich niecnych planach, a nie, że ja nie wiem o co chodzi -zaśmiałam sie.
-Tak, jasne.- odparł. Mia poszłabyś może ze mną na imprezę?
-Randka?- zaśmiałam sie.
-Zależy jak to odbierasz.-uśmiechał sie jak pedofil.
-Odbieram to tak, że ucieknę od szarej i nudnej rzeczywistości. Jasne, że pójdę.
-To może pojedziemy pierw do domu?
-Tak.
Teraz podróż minęła nam w lepszej i mniej napiętej atmosferze. Już bałam sie mniej i szczerze polubiłam ten wiatr we włosach, który towarzyszy przy jeździe i w ogóle cała mi się podróż spodobała. Kiedy byliśmy już pod naszym blokiem Leo powiedział, że pojedzie odstawić motor, wiec ja postanowiłam pójść do domu, a Leo dodał ze jedzie w jedno miejsce i zastrzegł, że mam na tą imprezę wybrać coś ładnego. Oraz że impreza odbędzie się o 22.
Jak obiecałam tak jest! Jest może i zawarta jakaś akcja, ale na tej imprezie będzie jej więcej. Wiec co? Widzimy sie w środę! See you! ~Emi :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top