night two


Calum leżał obok mnie na szpitalnym łóżku.

Wydaje mi się przynajmniej, że to Calum, tak pisze na jego tabliczce.

Ja też leżę i czasami na mnie patrzy, ale kiedy się uśmiecham, nie odwzajemnia tego.

Ma brązowe włosy, jest mulatem i jego oczy to coś, dla czego mogłabym walczyć dalej.

Tyle, że jestem pogodzona z faktem, iż nie mam szans w tej walce.

Lubię go, jest cichy, a kiedy rozmawia z rodzicami zawsze udziela krótkich odpowiedzi, suchych.

Wszyscy wokół niego płaczą.

Wiecie dlaczego?

Jakby wam to wytłumaczyć...  ja i on leżymy na sali przeznaczonej dla osób z nieuleczalnym nowotworem.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top