60; rozdział
15/25 (nie sprawdzany!)
Impreza trwała od półtorej godziny, byli w połowie drugiej butelki. Louis obejmował Brendana w pasie i cholera... Był wstawiony.
Murray przytulił się do Tomlinsona, delikatnie muskając jego szyję. Malik z wściekłością spoglądał na swojego byłego chłopaka i jego partnera.
-Gramy w butelkę?- rzucił Liam.
-Ja jestem za- uśmiechnął się Louis. Pozostali również się zgodzili. Nick zajął miejsce obok Harry'ego. Louis oczywiście przy Brendanie, a Liam razem z Niallem. Miejsce obok Louisa było puste.
Zayn westchnął, oczywiście to jemu przypadło siedzenie tuż obok Tomlinsona. Może wcześniej by nie narzekał, ale naprawdę miał dość oglądania jak szatyn z swoim chłopakiem skradając sie całusy i inne czułości.
-Kocham cię- wyszeptał Louis w jego wargi i musnął delikatnie.
Liam sięgnął po butelkę i zakręcił. Wypadło na Harry'ego.
-Prawda czy Wyzwanie?
-Ja Ciebie też skarbie - zachichotał Murray.
-Wyzwanie - odpowiedział zdecydowanie Styles.
-Daj się łaskotać... Louisowi przez minutę- uśmiechnął się złośliwie Payne.
-Popieprzyło Cię - pokręcił rozbawiony głową.
Liam wzruszył ramionami, a Louis wstał i z uśmiechem podszedł do Stylesa. Usiadł na jego kolanach i zaczął łaskotać.
-Louis! - rzucił, zwijając się ze śmiechu.
-Kochasz to- zaśmiał się. Po upływie określonego czasu zszedł i wrócił do Brendana.Murray od razu złapał Tomlinsona za rękę, lekko ją ściskając. Harry zakręcił, wypadło na Nicka.
-Prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie- westchnął.
-Spokojnie kotku, pocałował go w policzek.
-W takim razie Nick... mam dla Ciebie coś specjalnego - zachichotał - Musisz polizać ucho, osobie siedzącej po Twojej prawej stronie... więc Liamowi - udało mu się odgryźć.
Nick westchnął i przysunął się do Payne'a. Uśmiechnął się cwanie do Stylesa i na początku musnął ustami płatek ucha Payne'a, a już po chwili polizał. Nie zrobił tego zwyczajnie, a w sposób nadzwyczaj seksowny, na co Liam jęknął. Horan zmierzył go wzrokiem, nie podobało mu się to co Grimshaw wyrabiał z jego narzeczonym. Harry'emu też się to nie do końca spodobało. Chłopak wykorzystał to przeciwko niemu.
Oderwał się od niego po kilku minutach i oparł na dłoniach za plecami. Zakręcił butelką, wypadło na Zayna.
-Prawda czy wyzwanie młody?
-Wyzwanie - mruknął.
-Pocałuj osobę po prawej. Namiętnie, jakby to był wasz pierwszy pocałunek- usmiechnął się złośliwie. W tej grze nikt nie był miły
Przełknął ciężko ślinę. Chodziło o Tomlinsona...
-Ale... - nie mógł się jednak wymigać.
Louis spiął się i spojrzał niepewnie na Brendana. Murray zagryzał mocno wargę. Nie podobało mu się to. Malik w końcu przysunął się bliżej
-Jak wyzwanie, to wyzwanie... - szepnął.
-Spokojnie kochanie, to tylko gra, dobrze?- uśmiechnął się do chłopaka. Odwrócił przodem do Zayna i usiadł tak, żeby ten mógł zająć miejsce na jego kolanach.
Mulat udawał zdecydowanie pewniejszego siebie, niż faktycznie był. Zajął miejsce na kolanach Louisa, po czym bez zastanowienia przysunął bliżej delikatnie muskając jego wargi.
-Miało być namiętnie- mruknął Nick- przypomnij sobie swój pierwszy prawdziwy pocałunek.
Westchnął, odrywając się od szatyna. Spojrzał mu delikatnie w oczy... w końcu wpił się ponownie w jego usta. Stęknął zaskoczony, zaciskając palce na jego koszulce. Odwzajemnił pieszczotę. Przypomniał mu się ich pierwszy pocałunek...
Wplątał palce w jego kosmyki, odrobinę pogłębiając. Brendan czuł się niesamowicie dziwnie, ale też był naprawę zazdrosny...
Louis jednocześnie chciał i nie chciał oddawać pocałunku. Po upływie jakiejś chwili, odsunął się. Tomlinson od razu go puścił, choć niechętnie się odsunął. Zagryzł wargę, wracając na swoje miejsce.
-Twoja kolej- mruknął Louis, od razu obejmując Brendana.Chłopak nawet nie wtulił się w niego, pozostał tak jak siedział.
Malik zakręcił, wypadło na Liama.
-Prawda czy wyzwanie? - westchnął.
-Wyzwanie.
-Brendan- szepnął.
-W porządku, w takim razie Payne, zrób malinkę osobie po lewej stronie - uśmiechnął się przebiegle.
-Daj spokój Louis... - mruknął. Liam wziął głębszy wdech po czym przysunął się do szyi Nicka i wyssał krwistoczerwony ślad.
-Nie dam spokoju, bo nie chcę cię stracić, przez jakąś głupią grę- szepnął.
-Może już wystarczy... - rzucił zazdrosny Niall.Liam odsunął się od razu.
-Nie stracisz, przecież sam mówiłeś, że to tylko gra...
-Kocham cię głupku.
-Bo to prawda, ale jesteś zły...
-Wiem Liam, wiem - westchnął.
-Nie jestem Lou - szepnął. Liam zakręcił butelką. Wypadło na Brendana.
-Prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie - odpowiedział.
-Spraw przyjemność wybranej przez siebie osobie... dotykając ją- mruknął, będąc pewnym, że wybierze Lou.
-W porządku - uśmiechnął się, podchodząc do Nialla. Zajął miejsce na jego kolanach, przywarł do jego szyi, delikatnie ją muskając. Dłoń wsunął pod jego spodnie, pocierając blondyna przez bieliznę. Na co ten niekontrolowanie jęknął.
Louis otworzył lekko usta zaskoczony. W momencie zrobił się zły, nie chciał na to patrzeć.
-Idę zapalić- mruknął, wychodząc na taras.
Kilka minut później, Murray, oderwał się od Irlandczyka.
-To jak? Zaliczone? - wrócił na swoje miejsce.
-Tak- prychnął Liam.-Kręć, Lou prędko nie wróci. Hazz, skoczysz po niego?- westchnął.
-Czyżbyś był zły Liam? - zaśmiał się, kręcąc, wypadło na loczka.
-Prawda czy wyzwanie?
-Przykro mi Payne, nie mogę iść... niech Niall skoczy... wyzwanie młody - westchnął.
-Jak Niall pójdzie to będzie gorzej... - westchnął.
-Ja pójdę.. -westchnął Mulat.
-Ty, to się już najlepiej od niego odpierdol - warknął Murray.
-Teraz się martwisz, a jak chciałeś obciągnąć Horanowi, to nie patrzyłeś jak on się poczuje- zadrwił z niego i wyszedł do Lou- Lou- mruknął, niepewnie ale mocno objął go w pasie od tyłu.
-Zayn- upomniał go.
-Tak skarbie? - szepnął.
-Wybierz sobie osobę i ssij przez pół minuty, w seksowny sposób jej kciuk.-Styles od razu przeniósł wzrok na Grimshawa. Nick zachichotał i podał mu dłoń.Chwycił ją, ale najpierw przeniósł się na jego kolana. Zdecydowanie było wygodniej. Wsunął jego palec między swoje wargi, lekko go ssąc. Nick jęknął. Przestał przejmować się czasem, zatopił swoje spojrzenie w jego oczach.
-Zayn, nie jesteśmy razem, mój chłopak jest... w środku.
-Wyluzuj Lou. Świetny chłopak z niego... zabawia się z innymi
-Serio? Mówisz to ty?- prychnął i wyswobodził się z jego objęć- miałeś takie zdanie przez rozłożeniem nóg przed Nathanem czy po?
-Przed, Lou - szepnął - mówiłem Ci, że żałuję cholernie tego co się stało...
Brendan wykorzystał moment, że nikt nie patrzył i wymknął się za Louisem.
-Serio? Myślisz, że to żałujesz i to, że próbujesz mi ciągle wskoczyć do łóżka coś zmieni? To, że dwa razy się całowaliśmy i to, że miałem z tobą zostać, nic by nie zmieniło. Do seksu by nie doszło, a ty pogódź się, że mam narzeczonego i syna i to oni są dla mnie najważniejsi. Chcesz być w moim życiu? Bądź jako przyjaciel. Inaczej wynoś się, bo między nami wszystko skończone. Ja mam rodzinę.
-Ale Lou... możemy być przecież tak szczęśliwi jak wcześniej - szepnął. Murray podszedł i wtulił się w Tomlinsona.
-Przepraszam Lou, to miało być w malutkiej zemście za niego - mruknął.
-Nie rób tego więcej- mruknął- Nigdy, jasne? Jesteś mój.
-Obiecuję Lou - uśmiechnął się lekko.
-Wybacz mu od razu... - mruknął wracając do środka. Wszyscy siedzieli i czekali na nich.
-Kocham cię- złapał go za biodra i pocałował- Bardzo mocno.
-Ja Ciebie też kocham bardzo mocno, nawet nie wiesz jak ciężko było mi udawać z nim... - westchnął.
-Ale wsadziłeś mu rękę w spodnie- prychnął. Przycisnął go do ściany domu i podniósł za pośladki.
-Lou... to było straszne - mruknął - uwierz, że w moich myślach było jak robię to samo tylko Tobie...
-Zawsze możesz- zaśmiał się- Ale niekoniecznie ręką...
-Wolisz ustami?
-Nie powiem, byłoby ciekawie, gdybyś mi zrobił loda- otarł ich lekko o siebie- Ale kocham cię i do niczego cię nie zmuszę.
-W domu zrobię co tylko chcesz, dobrze? A teraz... mam pytanie - stęknął cichutko.
-Hm?
-Bo powiedziałeś przy Zaynie, że masz narzeczonego i rodzinę... - zagryzł wargę.
-Nie wiedziałam, że to słyszysz- szepnął- Ja...
-Akurat wychodziłem i usłyszałem - zaśmiał się cicho.
-Mam rodzinę- szepnął i odstawił go.
-Oczywiście, że ją masz skarbie.
-I mam nadzieję, że narzeczonego- powiedział cichutko i klęknął przed nim. I okej, to było pochopne i szybkie, ale naprawdę nad tym myślał od jakiegoś czasu... W końcu zaręczyny to nie od razu małżeństwo...
-Lou... co ty robisz? - szepnął zaskoczony.
-Wyjdziesz za mnie?- wydukał, wyciągając z kieszeni pierścionek. Nosił go od jakiegoś czasu. Był przerażony odmową.
-Ja - zagryzł wargę, czując łzy wzruszenia. Jedyne co to skinął twierdząco głową. Louis złapał jego dłoń i wsunął pierścionek.
-Nie za szybko? Na pewno tego chcesz? Powiedz coś- zaśmiał się nerwowo.
-Ja... - łezka spłynęła po jego policzku - Kocham Cię i jestem pewien, że tego chcę, może i szybko, ale naprawdę Cię kocham Lou.- Tomlinson wstał i złapał go za biodra, po czym podniósł i obrócił ich kilka razy wokół osi.
-Lou, co wy wyprawiacie?- zaśmiał się Liam.
-Chcesz się pochwalić czy na razie to nasz sekret?- szepnął.
-A jak ty wolisz? Zasłużyli żeby się dowiedzieć?- Odpowiedział cicho.
-Nie wiem- zachichotał- Decyzja należy do ciebie...
-Pomyślałem o Liamie i Niallu jak na razie... reszty nie znam jeszcze za bardzo -szepnął niepewnie.
-Brendan... nie obraź się, ale jeśli im, to Harry'emu też. Zamorduje mnie, jak mu nie powiem. Sześć lat razem to jednak dużo.... I wiesz już nic nas nie łączy, jest po prostu moim przyjacielem...
-W sumie... Harry i Nick też mogą, ale Zayna chciałbym na razie nie informować o tym...
-Okej...-Przygryzł wargę.
-Chyba, że jemu też chcesz powiedzieć, to w porządku kotek.
-Jedyne czego chcę teraz, to wrócić do domu i wziąć gorącą kąpiel z moim narzeczonym, a potem pieprzyć go do rana- szepnął mu seksownie do ucha. Brendan jęknął cichutko.
-Więc chodź... powiemy im wszystkim, a potem przeprosimy i znikamy.
-Jutro im powiemy- westchnął- chodź do domu, Brendan... - złapał jego dłoń i położył na swoim dość wypukłym kroczu- Wracajmy...
-W porządku kochanie, chodź - zaśmiał się, ciągnąc go w kierunku domu, żeby mogli się pożegnać z resztą.
-Musimy już iść- mruknął Louis- spotkamy się jutro?
-Pewnie- rzucił rozbawiony Liam- Udanej nocy- mrugnął do nich. Zayn zacisnął usta. Przegrał. Wiedział, że przegrał, gdy zobaczył ich szczęście.
-Jasne, wpadajcie kiedy chcecie - zaśmiał się Horan - A co to za nagły powód?
-Brendan ma próbę rano, nie chcę go odciągać...
-Oh w porządku, powodzenia młody
-Ale ja nie mam próby przecież... chyba, że coś się zmieniło - westchnął.
-Codziennie macie próbę- spojrzał na niego zdziwiony- Czekaj, to co wy robicie, jak nie macie próby i jesteś niedostępny?- uniósł brew.
-Rozmawiamy o tym jak poprawić błędy... które popełniamy.
-Fascynujące- mruknął- Wpadniemy jutro- rzucił do przyjaciół i popchnął chłopaka do drzwi- I dlatego ignorujesz moje wiadomości, tak? Bo sobie rozmawiacie?- prychnął.
-Możesz przecież wpadać i kontrolować mnie Lou, nie robię nic złego tam - szepnął.
-Ta, ja wpadnę, a ty będziesz się z kimś pieprzył- mruknął, otwierając przed nim drzwi taksówki.- To już wolę nie wiedzieć.
-Nie pieprzę się z nikim, jedynie z Tobą uprawiam seks - wsiadł do samochodu.
Wsiadł zaraz za nim.
-Mam nadzieję- mruknął, opierając się o drzwi- Bo zamorduję każdego, kto cię dotknie...
-Siebie też? - zachichotał.
Przewrócił oczami i przyciągnął go do siebie.
-Kocham Cię, wiesz? - szepnął, wtulając się w niego - Czy nasz wieczór jest nadal aktualny?
-Też cię kocham- zachichotał.-Oczywiście że tak
-Dziękuję za wszystko Lou -musnął jego policzek.
-Nie masz za co- uśmiechnął się.
-Mam, bo mi zaufałeś i uwierzyłeś, że z nikim innym nie sypiam.
-Bo cię kocham.
-To słodkie, wiesz? Za ile będziemy w domu?
-Kilka minut.- Brendan nie odpowiedział, po prostu delikatnie wpił się w jego wargi. Odwzajemnił pieszczotę, pogłębiając. Ułożył dłoń na jego policzku.
Zachichotał. Z trudem przecisnął się na jego kolana, na co Louis zamruczał, zaciskając dłonie na jego biodrach.
Wplątał palce w jego kosmyki, delikatnie ciągnąc za końcówki i poruszył lekko biodrami, ocierając ich o siebie.
-Brendan, zaraz będziemy- westchnął.
-Przepraszam skarbie - odsunął się lekko - Kocham Cię.
-Mi to nie przeszkadza- zachichotał- tylko nie chcę, żeby kierowca miał widoki- szepnął mu do uszka.
-Poza tym po ostatnim myślę, że publicznie musimy się jeszcze wstrzymać troszkę - zaśmiał się, mając na myśli biurko, kiedy Dalton ich widział.
-Wiesz, że to był pierwszy raz, kiedy uprawiałem seks w miejscu publicznym?- zachichotał- Wcześniej bardzo tego pilnowałem, żeby nie robić takich rzeczy.
-Niegrzeczny chłopiec się z Ciebie robi - mruknął, zagryzając wargę.
-Ciekawe za czyją zasługą- szepnął.
-Moją? - uśmiechnął się przebiegle.
-Nie, Zayna- przewrócił oczami- Oczywiście, że twoją, to dla ciebie jestem taki niegrzeczny- szepnął, muskając jego szyję.
Zachichotał, a w międzyczasie z jego ust umknęło cichutkie westchnienie. W tym samym czasie zaparkowali. Brendan wycisnął się z pojazdu, czekając aż jego chłopak zapłaci.
Po chwili Louis wysiadł i poszedł od razu otworzyć drzwi. Pogłaskał pieska po główce, gdy tylko wszedł, a w następnej chwili przycisnął Brendana do ściany, wpijając w jego usta. Podniósł go za pośladki. Murray oplótł go nogami w pasie, a ręce zaczepił za jego szyją. Wplątał palce w jego włosy. Nie przerywając pocałunku przeszedł z nim do łazienki, gdzie posadził go na pralce. Brendan cały czas masował skórę jego głowy, delikatnie od czasu do czasu pociągając za końcówki. Oderwał się na moment, napuszczając wody do wanny. Po tym zaraz wrócił do jego ust, powolutku rozpinając guziki jego koszuli. Nie zostając mu dłużnym, zaczął pozbywać się górnego okrycia Louisa.
Powoli zsunął ją z jego ramion, aż opadła na pralkę. Rozpiął jego spodnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top