Goodbye my hope



Jebać wstęp- Blondyn wygodnie rozsiadł się na swoim krześle od razu przechodząc do rzeczy. Język niemiecki nigdy nie był jego mocną stroną, dlatego też postanowił sobie odpuścić. Nauczyciel który już od ponad roku starał się przekazać mu choć część potrzebnej wiedzy, nie szczędził uwag na temat braku jego zdolności w tym kierunku. Nie zastanawiając się nad większym sensem zdania, blondyn nabazgrał coś na kartce po czym odłożył długopis. Była to jedna z najnudniejszych lekcji, dla Yoongiego ciekawsze okazały się widoki za oknem niż karcące spojrzenie nauczyciela. Skupił swój wzrok na placu zabaw, który należał do przedszkola sąsiadującego z szarym budynkiem liceum. Wkrótce potem, powędrował spojrzeniem za czymś zupełnie innym. Poczuł znajomy zapach, po tym jak ławkę w której siedział minął ubrany na czarno ciemnowłosy chłopak. Oddając swój test nauczycielowi, ponownie skierował się w kierunku swojego miejsca, ignorując tęskne spojrzenie blondyna na które nie zwrócił nawet uwagi. Traktował go jak powietrze, tym samym sprawiając mu więcej bólu. Choć minął ponad miesiąc od ich rozstania, na widok Jimina do Yoongiego wracały wszystkie wspomnienia, a także ból o którym nie mógł zapomnieć. Z zamyślenia nieuważnego młodzieńca wyrwał wrzask niskiego mężczyzny, który w złości uderzył w biurko...
- Min Yoongi, po miesiącu nieobecności masz czelność przychodzić na lekcje nieprzygotowany?!
W odpowiedzi blondyn zmierzył go obojętnym wzrokiem, nie zadając sobie trudu by zdjąć słuchawki. Gdyby to było możliwe, już dawno zmieniłby szkołę. Niestety musiał męczyć się do końca roku, ponieważ czekał go egzamin od którego miała zależeć jego przyszłość. Pocieszała go myśl, że termin ten zbliżał się wielkimi krokami, zaraz potem mógł zniknąć ze szkoły a jego koszmar dobiegnie wreszcie końca. Trudno mu było pogodzić się z faktem, że jego pierwsza miłość nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Tak po prostu. Był tak blisko i zarazem poza zasięgiem... Rozległ się dzwonek, a Yoongi jako pierwszy wybiegł z klasy zabierając ze sobą plecak i swój notes. Ucieczka z lekcji nie była w jego stylu, jednak myśl związana z Jiminem sprawiała że odczuwał większe przygnębienie. Usiadł na ławce za szkołą, na całe szczęście tu nikt nie będzie mógł mu przeszkodzić. Postanowił dokończyć swój ostatni rysunek, nie mogła trafić się na to lepsza pora. Cień drzewa zapewnił mu idealne schronienie od słońca, co jakiś czas lekko powiewał wiatr, panująca cisza była wręcz kojąca. Wyciągnął z plecaka małe pudełko w którym znajdowały się jego okulary, następnie wsunął je na nos aby móc lepiej dojrzeć szczegóły swojego dzieła. Błogi spokój zakłócił niespodziewanie harmider wywołany przez pojawienie się jakiejś klasy. Na pierwszy rzut oka nie zauważył w tym nic nadzwyczajnego, po chwili jednak jego oczy powędrowały za czymś co oderwało go nawet od szkicowania.
Wysoki, szczupły a przede wszystkim dobrze zbudowany chłopak o jasno brązowych włosach, wyszedł właśnie na środek boiska do koszykówki. W takim słońcu kolor ten dało się przypisać do czegoś co przyciągało uwagę, lśnił miodowym połyskiem jednak nie tylko to wyróżniało go z pośród szarego tłumu. Poruszał się zwinnie i pewnie, kozłując piłkę w kierunku kosza przeciwnej drużyny. Yoongi śledził uważnie każdy jego ruch i najdrobniejsze posunięcie, które jako artysta był w stanie wyłapać w mgnieniu oka. Nic jednak nie zadowoliło go równie dobrze, co uśmiech nieznajomego. Pełen zafascynowania i podziwu na widok wspaniałej sylwetki chłopaka, nie zastanawiając się zbyt długo blondyn chwycił ołówek którym następnie zaczął nowy szkic w swoim notesie. Każdemu swojemu dziełu nadawał tytuł, jednak ten szkic jak się domyślał, okazać się miał wyjątkowy...

Dla Yoongiego lekcja minęła zaledwie w kilka chwil, jego nowe arcydzieło było prawie gotowe, niestety zabrakło mu czasu na dokończenie najważniejszej rzeczy. Uśmiechu.
Powrót do szkoły nie był dla niego łatwy, musiał znieść ból jaki odczuwał widząc swojego byłego który z całą pewnością spędzał czas w objęciach innych.Zawsze miał powodzenie, niezależnie od sytuacji potrafił przyciągać do siebie ludzi. O Jungkooku dowiedział się dopiero gdy przez przypadek znalazł list w rzeczach ukochanego. Nigdy wcześniej nie doświadczył tak okrutnego bólu jak zdrada bliskiej osoby, w dodatku z przyjacielem. I chociaż Yoongi był w stanie wybaczyć mu zdradę, ich związek zakończył się kilka dni później, zaraz po urodzinach Jimina.
Zaczęło się od tego, że jako jedyny nie został na nie zaproszony i to bez wyraźnego powodu. Mimo to blondyn wydał wszystkie swoje oszczędności, by zrobić dla niego prezent, który i tak w ostateczności go nie zadowolił. Padał wtedy deszcz, a chory Yoongi kończył ostatnie poprawki.Starannie owinął płótno w błyszczący papier, który następnie owinął kolorową wstążką. Usłyszał wtedy, że jego ukochany niespodziewanie wyjeżdża z resztą klasy na wycieczkę, zaskoczył go fakt że nic o tym nie wiedział, dlatego jeszcze tego samego dnia po wręczeniu prezentu, postanowił to z nim wyjaśnić.Śpieszyło mu się tak bardzo, że zapomniał kurtki, choroba nie była dla niego ważna, wtedy najważniejsze było dla niego spotkanie z Jiminem. Zatrzymał się pod jego domem i przez dłuższą chwilę próbował się do niego dodzwonić. Niestety bez skutku. Nagrał już chyba z pięć wiadomości głosowych, jednak telefon nadal pozostawał głuchy. Ponieważ nie znał kodu do drzwi jego klatki, postanowił więc zaczekać, aż ten wyjdzie z domu i dopiero wtedy wręczyć mu prezent.Przemarznięty i mokry stał pod jego drzwiami od ponad godziny, wciąż oczekując odpowiedzi. W końcu jego oczekiwania przyniosły rezultaty i ujrzał wychodzącego z bloku bruneta. Wtedy Yoongi pobiegł za nim i zatrzymał go, kładąc mu dłoń na ramieniu.
- To dla ciebie, kocham cię!
- Odejdź...- Usłyszał natychmiast.
- Dlaczego?! Dlaczego traktujesz mnie jak powietrze?!
- Bo nic już dla mnie nie znaczysz.
Do oczu Yoongiego napłynęły łzy, a jego wargi zadrżały gdy próbował zdusić w sobie emocje. Poczuł jak ściska go gardło i jak z całych sił starał się znieść w sobie nieprzyjemne uczucie... Z jego trzęsących się rąk wypadł starannie zapakowany obraz, nad którym pracował już od kilku długich miesięcy. Nie mógł tego znieść, próbował zatrzymać go  przy sobie choćby siłą, ale Jimin wyrwał się z objęć jego dłoni.
- Nie odchodź, jesteś dla mnie wszystkim!
- Idź już sobie!- Rzucił, odwracając się plecami do zawiedzionego młodzieńca.
Ruszył przed siebie, zupełnie nie zwracając uwagi na prezent nad którym tak ciężko pracował Yoongi a także na samego blondyna... W końcu uczucia zwyciężyły nad wolą, a chłopak zaniósł się głośnym płaczem, niszcząc stworzony przez siebie obraz, następnie zalewając się gorzkimi łzami ruszył w kierunku własnego domu... Nawet po miesiącu ból nie zmalał. Może i rzeczywiście rady przyjaciół zaczęły się sprawdzać, ale było to na prawdę nie wiele. Mógł co prawda spać więcej niż cztery godziny,jeść i wykonywać jakieś zajęcia w wolnych chwilach, jednak mimo że nauczył się ukrywać emocje, tęsknota za każdym razem powracała. A to był dopiero początek.

Zbliżały się wakacje, wraz z którymi nadchodziło najgorsze. Spędzenie dwóch miesięcy siedząc bezczynnie a także brak większych zajęć mógł sprawić, że ta tęsknota stanie się jeszcze silniejsza...Potrzebował czegoś, co sprawi że zapomni. Ale czy istniało światło równie głębokie jak to poprzednie? Wchodząc przez tylne drzwi które znajdowały przy sali gimnastycznej, powoli skierował się w kierunku głównego holu. Nagle ze wspomnień wyrwał go interesujący widok. Drzwi do jednej z szatni były uchylonej nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie fakt że na widok przebierającego się tam chłopaka, serce Yoongiego zabiło jak dzwon.    

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top