9 → apologize

━━━━━ ♡ ━━━━━

APOLOGIZE
CHAPTER NINE

━━━━━ ♡ ━━━━━

Luke wyszedł ze szpitala po kilku dniach, chociaż i tak zrobił to wcześniej niż powinien, bo w końcu wypisał się na własne żądanie, mając gdzieś to czy Liz się na to zgadzała czy nie. Blondyn zarzucił torbę sportową na ramię, gdzie schował kilka swoich rzeczy i tyle go widzieli. Zaraz po wyjściu ze szpitala zapalił papierosa, zaciągając się nim, a później powędrował na przystanek, aby udać się w dobrze znane mu miejsce, gdzie w końcu nikt nie będzie go denerwował. W zasadzie miał gdzieś, że jego organizm się zbuntował, bo nie miał zamiaru przestać brać. Tylko to potrafiło go odprężyć i pozwolić mu odciąć się od wszystkich ludzi, którzy niemiłosiernie go irytowali z każdym kolejnym dniem. 

Nastolatek pojechał do Giselle. Zazwyczaj tam spotykali się całą paczką, aby w spokoju spalić zioło czy wciągnąć kreskę bądź dwie. Giselle miała piwnicę, a jej rodziców nie było praktycznie od rana do późnej nocy, więc nikim nie musieli się przejmować. Luke miał nadzieje, że szybko zapomną o jego pobycie w szpitalu i nie będą się z niego śmiać, bo nie miał zamiaru tego wysłuchiwać. 

— Luke — Giselle uniosła ze zdziwienia brew, gdy go zobaczyła przed swoimi drzwiami. — Myślałam już, że cię nie zobaczymy tutaj. Że Liz zaciągnęła cię na terapię czy coś w tym stylu — dodała, śmiejąc się głośno. Nie była już trzeźwa, ale nie była jeszcze wstawiona. Hemmings uwielbiał ten stan i sam chciał się już w nim znaleźć. 

— Zabawne — prychnął tylko i pokręcił głową, wchodząc do środka. — Kto jest?

— Jack i kilku innych chłopców. I Frankie — przyznała, idąc za nim w głąb wielkiej rezydencji. Pod schodami było zejście do piwnicy. Ich małego królestwa, do którego nikt oprócz tych kilkunastu osób nie miał prawa wstępu. Nawet rodzice Giselle tam nie zaglądali, bo uważali, że córka jest odpowiedzialna i potrzebuje pomocy. Cóż, nie spodziewali się nawet, że nastolatka wplątała się w alkohol i narkotyki i już dawno nie była dziewicą, choć tego się właśnie po niej spodziewali. 

— To dobrze — burknął tylko Luke, a później zbiegł już schodami do piwnicy. Przywitał się z kim trzeba, a później zapłacił Jackowi za nową działkę, zdając sobie sprawę, że to były jego ostatnie pieniądze, ale nie przejął się tym i po chwili siedział już na kanapie po wciągnięciu narkotyków, czując jak to znajome uczucie rozchodzi mu się po ciele. Nareszcie miał święty spokój i nikt go nie zaczepiał czy nie drażnił. 

━━━━━ ♡ ━━━━━

Pearl była w trakcie przyrządzania ciasta, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Zdziwiła się, bo nie spodziewała się gości, a Santana czy Kurt byli zajęci, więc nie było mowy, aby przyszli z wizytą. Zresztą gdyby to było któreś z nich, to nawet by nie pytali. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę, dlatego otarła dłonie z mąki i dmuchnęła w pasmo włosów, które opadło jej na twarz, wydostając się wcześniej z koka na czubku głowy. Odgoniła jeszcze braci od drzwi, mówiąc, że ona otworzy, bo ostatnio tak nastraszyli biednego dostawcę pizzy, że chłopak więcej do nich nie przyjechał. I unikał ich domu szerokim łukiem. 

Zajrzała przez wizjer na zewnątrz ze zdziwieniem zauważając na gangu Hemmingsa. Nie wiedziała czy jej się nie przywidziało, dlatego dla pewności zerknęła jeszcze raz. To jednak był Luke, który zdążył się zniecierpliwić i zadzwonił jeszcze raz, aby upewnić się, że ktoś w środku go usłyszał. Nastolatka w końcu odchrząknęła i nacisnęła klamkę, mając nadzieje, że nie pożałuje swojego wyjścia do blondyna.

— Tak? — spytała, mierząc wzrokiem posturę Luke'a. Przez jego wzrost czuła się przy nim jak krasnoludek. Miała swoje oczy na wysokości jego torsu i nie wiedziała do końca czy aby na pewno dobrze to wyglądało dla osoby postronnej. 

— Um... Cześć — Luke podrapał kark swoją dłonią i spojrzał w dół, na drobną dziewczynę, która wyjrzała ze środka. Był pewien, że trafił na dobry dom i zapisał sobie w myślach, aby podziękować Jackowi za to, że podał mu adres. Nie miał pojęcia skąd jego kumpel go znał, ale był mu za to wdzięczny. Otóż, Hemmings poczuł wyrzuty sumienia i uznał, że był winien przeprosiny Pearl za to jak potraktował ją w szpitalu. Wtedy był na głodzie, a zazwyczaj wygadywał głupoty i coś, czego tak naprawdę nie powinien nigdy powiedzieć. — Pearl, tak?

— Zgadza się — Wygładziła fartuszek, który miała na sobie i podgryzła wargę. — Zgubiłeś się? Czy coś? 

— Nie, nie, jasne, że nie — parsknął śmiechem, po czym od razu zasznurował usta, gdy zorientował się jak to musiało wyglądać. — W zasadzie przyszedłem porozmawiać. Z tobą. Masz chwilę? — dodał z wyczuwalną nadzieją głosie. Pearl nie miała pojęcia skąd to się wszystko wzięło, ale mimowolnie skinęła głową w powolny sposób. 

— O co chodzi?

— W zasadzie to.... Chciałem cię przeprosić — westchnął i spojrzał na swoje stopy. Zdziwiło go to, ale nie miał odwagi spojrzeć jej w oczy. Nie wiedział nawet, dlaczego tak się działo, ale po prostu bał się to zrobić. Nie chciał widzieć tego spojrzenia pełnego wyrzutu za to jak ją potraktował, bo wiedział, że zachował się jak dupek. I to skończony dupek. — Wiesz, za wtedy. W szpitalu — dodał jeszcze, ale o wiele ciszej, tak cicho, że Pearl prawie nie usłyszała, o co mu chodzi. 

— Nic się nie stało. Rozumiem — przyznała, zakładając kosmyk włosów za ucho. — Nie było mi miło, bo chciałam tylko sprawdzić jak się czujesz i czy czegoś ci nie potrzeba, ale rozumiem. Każdemu się może zdarzyć.

— Naprawdę przepraszam, czasem tak mam. Musisz to zrozumieć - Spojrzał w jej oczy i podgryzł nerwowo wargę. — To ja... ja już pójdę. Cześć — dodał speszony i odwrócił się na pięcie, po czym odszedł dużymi krokami. Pearl mrugnęła jakby nie była pewna, co właśnie się stało i odprowadziła go wzrokiem. To była najkrótsza i zdecydowanie najdziwniejsza w całym jej życiu. Tego była pewna i nawet gdy wracała do kuchni, jeszcze nie do końca dotarło do niej to, co się stało. Po pierwsze nie dowierzała, że ktoś taki jak Luke Hemmings stał na progu jej domu, a po drugie nie spodziewała się, nawet w najśmielszych snach, że ktoś taki jak on przeprosi ją za swoje zachowanie. 

━━━━━ ♡ ━━━━━

to ff dosyć szybko dorobi się 1k wyświetleń coś czuje :x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top