4 → flirt

━━━━━ ♡ ━━━━━

FLIRT
CHAPTER FOUR

━━━━━ ♡ ━━━━━

Pearl leżała na łóżku, patrząc się jak pozostała dwójka biega po jej pokoju i przygotowuje się na imprezę. Nieco ją to bawiło, bo cheerleaderka, która była wyjątkowo temperamentna i homoseksualista, który przykładał zbyt dużą wagę do swojego wyglądu byli mieszanką raczej wybuchową i z trudem się nie pozabijali nawzajem. W prawdzie Santana w tym wszystkim była wyjątkowo poirytowana i mało brakowało, aby wywaliła Kurta za drzwi, ale Hummel miał na tyle rozbrajający uśmiech, że nikt nie potrafił mu prosto w twarz powiedzieć jakiejś przykrej rzeczy, co bezwstydnie wykorzystywał i sam je mówił. Taki już był i czasem Pearl naprawdę dziwiła się jakąś sposobnością się przyjaźnili. 

— Już? Ile jeszcze mam czekasz, aż się wypięknisz? — Lopez jęknęła przeciągle, stojąc za Kurtem, który wypinał się przed lustrem. — Kurt, co ty robisz, że masz lepszą dupę ode mnie? Myślałam, że to niemożliwe.

— A widzisz? Jednak możliwe — powiedział dumnie, poprawiając swoje włosy, po czym cmoknął wymownie ustami. — A co robię? Nie wiem. Ostatnio zjadłem dużo pizzy — dodał, zerkając przez ramię na brunetkę. Santana przewróciła oczami, a później przegoniła go sprzed lustra, aby zrobić sobie kreski na powiekach swoim ulubionym eyelinerem. 

— No tak, pizza jest magiczna i działa na wszystko — wymamrotała, tworząc jaskółkę na oku, a gdy się udało, uśmiechnęła się pod nosem do samej siebie. — Pearl, a ty co? Już gotowa?

— Ja się zdążyłam ogarnąć, gdy się kłóciliście, którą masz ubrać spódnicę — powiedziała, wzruszając ramionami i objęła nimi po chwili poduszkę, na której zazwyczaj spała. — Tak was to pochłonęło, że zdążyłam wziąć prysznic i się pomalować — dodała, uśmiechając się zadowolona z tego, że jej się wszystko udało zrobić i miała już święty spokój. Zostało tylko poczekać, aż pozostała dwójka się wyrobi i mogli już jechać na imprezę. 

— Naucz mnie tego, ja nigdy nie potrafię się wyrobić na czas — jęknął Kurt, gdy poprawiał pasek w swoich spodniach. Zdecydował się na czarne spodnie od garnituru, koszulę w jakieś śmieszne wzorki i neonowo pomarańczowe szelki. W skrócie: Kurt miał swój, którego nikt nie kwestionował, bo wszyscy wiedzieli, że nie wygrają z tym mistrzem ciętej riposty. 

— Nie kłóć się tyle i nie marz o Blainie, to będzie dobrze — mruknęła Pearl, po czym spojrzała na przyjaciela. Wystawił jej tylko język, a potem pokręcił głową i machnął ręką jak jakaś gwiazda Hollywood jadąca do swojego apartamentu. 

— W dupie mam takie porady. Cienka z ciebie psycholog, skarbie — powiedział pouczającym tonem, a później przysiadł na parapecie i zaczął grzebać Santanie w jej kosmetyczce. Umówili się, że zostaną na noc u Pearl, więc dwójka przywiozła swoje rzeczy, zagracając cały pokój nastolatce do tego stopnia, że nie dało się prawie nigdzie dotrzeć. 

— Kurt, czy ty wiesz, że jesteś dzisiaj wyjątkowo nieznośny? 

— Zdarza się — Wzruszył ramionami i sprawdził jak pachnie jakiś perfum, na który natrafił swoją dłonią. — A tak w ogóle, to nie gadaj złotko, tylko maluj te kreski, bo się przez ciebie spóźnimy — dodał, patrząc się wymownie na Santanę, która stała i patrzyła się na niego z założonymi rękami na biodrach.

— Co tu tak głośno? — Adam zajrzał do pokoju i uśmiechnął się na widok nastolatków. — Cześć, dzieciaki.

— Cześć — Lopez uśmiechnęła się czarująco do brata Pearl. — Dobrze wyglądasz. 

— Dzięki, ty też — Zaśmiał się cicho, po czym puścił jej oczko i spojrzał w końcu na siostrę. — Załatwiłem opiekunkę do północy. Sam wychodzę z chłopakami na piwo. Wrócę przed tobą, więc nie musisz się o nic martwić. Chłopaki nie spalą nam domu — dodał, przez co Pearl zaśmiała się pod nosem i pokiwała głową.

— Okej, dzięki — Pokiwała głową i spojrzała na brata, a potem na Santanę. Patrzyła się na niego z podgryzioną wargą i gdy nie patrzyli się w jej stronę, pomachała swoimi dłońmi przed twarz, udając, że jej duszno przez Adama. — My wrócimy, kiedy uda mi się ich wyciągnąć — dodała, wskazując brodą na pozostałą dwójkę.

— Bawcie się dobrze — Puścił Santanie oczko, po czym już go nie było, na co brunetka z wrażenia usiadła na łóżku i westchnęła ciężko.

— Przez takich jak on to się zastanawiam czy na pewno jestem lesbijką... — powiedziała rozmarzona, patrząc się na drzwi, co spowodowało niekontrolowany wybuch śmiechu Kurta. 

— Jesteś cudowna, Santi, jesteś cudowna — powiedział tylko, gdy już się opanował, a potem pokręcił głową i zagonił ją z powrotem do malowania się, aby się nie spóźnić. 

━━━━━ ♡ ━━━━━

Impreza trwała w najlepsze, gdy zjawili się na niej we trójkę. Kurt od razu zaczął szukać w tłumie obiektu swoich westchnień, poprawiając cały czas w swoim wyglądzie. Pearl musiała go uspokajać i wmawiać mu, że wygląda dobrze oraz to, że nie musi się denerwować. 

— Nie wiem jak wy, ale ja się chce upić — powiedziała Santana i spojrzała wymownie na przyjaciół. — Idę zobaczyć, co ma dla mnie Puck — dodała, poprawiając swoją spódnicę i już jej nie było.

Pearl pokręciła głową, a później ruszyła powoli przed siebie, zastanawiając się, co ze sobą zrobić. Nie to, że nie umiała się dobrze bawić, ale poza swoim towarzystwem, raczej nie przejmowała się tym, kto jeszcze chodzi z nią do szkoły i nie znała praktycznie połowy osób z rocznika, a co dopiero ze starszych czy młodszych klas. Po obejściu całego parteru w domu, Pearl założyła kosmyk włosów za ucho i ruszyła w stronę kuchni, gdzie na ladzie stały czerwone kubeczki oraz najróżniejszego gatunku alkohol. Było piwo, wódka i inne, czego Pearl nie dotykała, bo jednak nie chciała wrócić pod wpływem do domu. Gdyby coś się stało, to wypadało, aby chociaż jedna osoba ze starszego rodzeństwa była trzeźwa, a wiedziała, że Adam jednak nie spełni swojej obietnicy i wróci nieźle zakropiony. Szczególnie jeśli wyszedł z kumplami, o których myślała, a wyszedł, bo ich widziała, to nie było szans na to, aby dostarczyli go z powrotem pod dom w znośnym stanie. Westchnęła, kręcąc prawie niezauważalnie głową, po czym zabrała dwa kubeczki. Jeden z piwem dla Kurta, a drugi dla siebie z Colą, po czym wróciła do salonu, gdzie zostawiła przyjaciela, mając nadzieje, że jej nie wystawi. 

━━━━━ ♡ ━━━━━

przeszła mi już faza na glee, ale miło sobie napisać coś santaną i kurtem:")

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top