0 → older sister
━━━━━ ♡ ━━━━━
OLDER SISTER
PROLOGUE
━━━━━ ♡ ━━━━━
Poniedziałkowy poranek często był najgorszym z poranków w całym tygodniu. Człowiekowi nie chciało się dosłownie nic. A tym bardziej wstawiać i iść do szkoły. Bracia Pearl należeli do tego rodzaju osób. Możliwie jak najdłużej zwlekali z tym, aby wydostać się spod ciepłych kołder i pójść się ubrać, a później zjeść ze starszą siostrą śniadanie. Przyprawiali tym samym brunetkę o białą gorączkę. Przestała już liczyć ile razy przez nich niemalże spóźniła się do własnego liceum, tylko dlatego, że jednemu i drugiemu nie chciało się wstać choć dwie minuty wcześniej. Całe szczęście był jeszcze Adam, który zawsze jakoś jej pomagał. Był najstarszy z całej czwórki rodzeństwa i był na ostatnim roku w collegu.
Tamtego poranka nie było lepiej. Pearl krzątała się po kuchni, robiąc śniadanie i jednocześnie powtarzając ostatni raz wiadomości na test z angielskiego. W prawdzie nie miała się czym przejmować, bo był to jeden z jej ulubionych przedmiotów, który szedł jej też wyjątkowo dobrze. Czekała na Tobiasa i Rossa, mając nadzieje, że choć raz zastosują się do jej poleceń z zeszłego wieczora. Naprawdę nie chciała się znowu stresować tym, czy przypadkiem się nie spóźni. Liczyła też na to, że Adam odwiezie młodsze rodzeństwo do ich szkoły, bo wykłady miał dopiero w okolicy dwunastej, a do collegu nie było nie wiadomo jak daleko. Brunetka zalała wrzącą wodą kubki z herbatą, kolejny raz nawołując braci. Będąc jedyną dziewczyną w domu, wielokrotnie nie miała przewagi, ale także jako jedyna kobieta zawsze miała coś do powiedzenia. I w tym wszystkim jej to odpowiadało.
— Tobias, Ross, ile jeszcze mam na was czekać?! — warknęła głośniej, zerkając na zegarek. Było coraz później, a ich dalej nie było. A nie zamierzała ich wypuścić do szkoły bez śniadania. Nawet nie było takiej opcji. — Adam, powiedz im coś! — dodała już do starszego brata, który także był na nogach i kręcił się na piętrze. Jak na zawołanie jego pięść zaczęła wybijać rytmiczną sekwencje w drzwi od pokoju chłopców. Chwilę później Pearl usłyszała jęki niczym z jakiegoś filmu o zombie, a po kolejnych dziesięciu minutach bracia pojawili się na dole. Zaspani i z minami jakby ktoś ich bił przez całą noc, ale przyszli.
— Musisz się tak drzeć? — zaczął Ross, był trzeci w kolejce i zazwyczaj miał dawać przykład Tobiasowi. Pearl i Adam nie pamiętali jednak ani jednej takiej sytuacji, w której Ross byłby odpowiedzialny i zabroniłby zrobić czegoś głupiego najmłodszemu. Było wręcz przeciwnie. To na ogół on namawiał Tobiasa do jakiś idiotyzmów. — Jest poniedziałek. Nikomu się nic nie chce, więc daruj sobie.
— Hej, co to za słownictwo. Trochę szacunku, gówniarzu — Adam, który pojawił się w kuchni, jako ostatni skarcił brata. — Gdyby nie ona, to nie miałbyś śniadania pod nosem, więc nie marudź. A jak jeszcze raz usłyszę, że coś nie pasuje jednemu albo drugiemu, to pozabieram wam wszystkie ładowarki jakie tylko macie na cały tydzień — zagroził, po czym zaczął robić sobie kawę. Bracia zajęli się już jedzeniem, a Pearl w tym czasie podsunęła im pojemniki z jedzeniem do szkoły.
— Macie to zjeść. Adam w najbliższym czasie odwiedzi panią Ashley i podpyta o wasze zachowanie. Jeśli coś będzie nie tak, to ładowarki naprawdę znikną. Ale na dwa tygodnie. Nie na tydzień — dodała, przez co najstarszy z braci zachichotał.
— Dobra, dobra, młoda. Już ich tak nie strasz, bo nie uwierzą — stwierdził. — I leć na autobus. Ja ich odwiozę. I przy okazji zajrzę do pani Ashley — dodał, a najmłodsi wymienili jednoznaczne spojrzenia.
— Trzymajcie się i nie róbcie głupot. Po południu przyjdzie do was pani Cohen, nie straszcie jej i bądźcie mili. W lodówce zostało trochę kurczaka z groszkiem ze wczoraj, więc sobie odgrzejcie. Na razie! — Pearl pożegnała się, całując każdego jednego w czoło, po czym złapała plecak i już jej nie było.
━━━━━ ♡ ━━━━━
nowości, nowości, nowości!
co sądzicie o pearl?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top