9| how can i know this

Po wczorajszych wydarzeniach byłam komórek nie zdruzgotana. Wiem, że oboje nie byliśmy aniołkami i, że działaliśmy na siebie jak cola na mentosy, ale to nie znaczyło, że chłopak miał prawo bawić się moim największym lękiem. Tego po prostu było za wiele.

Postanowiłam sobie, że do końca Eurowizji nie odezwę się do chłopaka ani słowem. Może ignorując go zdobędę upragniony spokój...

- Idziemy na śniadanie? - Maia wyszła z łazienki i zaczęła szukać swojego telefonu.

Pokiwałam głową i wstałam z krzesła lekko się chwiejąc. Wczorajszy wieczór definitywnie zabrał mi za dużo energii...

- Budzimy ją? - Blondynka zapytała wskazując ręką na śpiącą Elenę.

- Pamiętasz co się działo kiedy delikatnie ją poinformowałyśmy, że musi wstawać? Nie wiem jak ty, ale ja nie chcę mieć powtórki z rozrywki.

Maia tylko pokiwała głową i pierwsza wyszła z pokoju zostawiając za sobą otwarte drzwi. Szłyśmy długim korytarzem, na którym przyłączył się do nas Nemo wraz z Aiko. Cała nasza czwórka wylądowała na dużej sali bufetowej, która była pełna różnorodnych dań. Każdy z nas podszedł do rzeczy, która najbardziej go interesowała i nałożył sobie ją na talerz. W moim przypadku były to jakże "pożywne" naleśniki z dżemem i puszka coli.

Usiedliśmy przy kwadratowym stole i każdy z nas zaczął pałaszować swój posiłek w zupełnej ciszy, którą przerwał piąty głos przechodzący obok naszego stolika.

- Cola piję Cole... Co za nieoczekiwana sytuacja. - Marko oparł się o stół, a kiedy miał się usadzić obok Maia położyła na jednym wolnym miejscu swoją nogę.

- Zamknij mordę ty matole. - Blondynka prychnęła i spojrzała szeroko uśmiechnięta na zmieszanego chłopaka.

Od kiedy Maia zrobiła się aż tak spoko?

- Nic nie powiesz arabska księżniczko? Cisza na morzu? - Blondyn czekał na odpowiedź, której nigdy nie dostał. Dopiłam swój napój do końca i spojrzałam na trójkę moich przyjaciół.

- Idziemy wieczorem na kluby?

- Właśnie! Musimy w końcu porządnie zabalować! - Aiko podekscytowana odłożyła swój widelec i wyciągnęła telefon w poszukiwaniu jakiejś miejscówki.

- Pójdę obudzić Elenę. - Wstałam od stolika kompletnie ignorując obecność chłopaka. Zdążyłam postawić kilka kroków w stronę drzwi kiedy poczułam uścisk na swoim ramieniu.

- Teraz będziesz mnie ignorować? - Marko zacisnął swoje palce mocniej a ja poczułam jak całe moje wnętrze się gotuje.

- A mam do kurwy chociaż jeden powód żeby tego nie robić? - Starałam się utrzymać jak największy spokój i zachować klasę w swoim głosie i zachowaniu. Wyrwałam się z uścisku dłoni chłopaka i strzepnęłam "zarazę", którą zostawił na moim ramieniu. - Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj.

Opuściłam salę w akompaniamencie trzaskających sztućców i głośnego westchnienia blondyna.


























Zanim zdążyłam się obejrzeć była już dwudziesta i cała nasza ekipa stała wyszukiwana przed barem, który dzisiaj mieliśmy w planach okupować. W dobrych humorach weszliśmy do klubu od razu wpadając w wir zabawy. Połowa z nas trafiła za bar, który obsługiwała niebieskowłosa barmanka, natomiast cała reszta znalazła się na parkiecie.

Jak można się domyślić - definitywnie potrzebowałam znaleźć się w grupie pierwszej. W zawrotnie szybkim tempie razem z Eleną i Bambie wypiłyśmy już po 7 shotów a ja właśnie zaczynałam moje pierwsze dziś piwo.

- Jak się czujesz? Słyszałam o tym... Incydencie. - Brunetka wypiła kolejną kolejkę i spojrzała na mnie, zarzucając nogę na nogę.

- Nie chce o nim rozmawiać. - Wzięłam głęboki wdech i wyzerowałam zawartość kufla od razu prosząc dziewczynę rozmawiającą z Joostem o kolejny trunek. Oj dzisiaj przeciwnicy nie mają łatwo. Temat Marko był dla mnie zupełnie zakończony i nic nie miało szansy tego zmienić. Nie chciałam pchać ani siebie - ani tym bardziej zespołu w jakieś bagno tuż przed samym konkursem. - Dziś mam zamiar się sponiewierać. - Wypiłam na raz dwa kieliszki czystej i wstałam idąc w stronę balkonu.

Nikotyna w połączeniu z alkoholem sprawiała, że odlatywałam jeszcze bardziej. Ta szalona mieszkanka robiła mi z mózgu wodę, ale widziałam, że dziś dokładnie tego potrzebuje. Zapomnieć o wszystkim co było i skupić się na zabawie. Po wypaleniu kilku papierosów wróciłam do baru i wypiłam kolejne kilka kolejek. Tak naprawę to już po trzeciej przestałam liczyć.

Pulsująca muzyka, śmiech, tańce - klub tętnił życiem, a ja płynęłam przez ten chaos, jakby w transie. Byłam na granicy, balansując między rzeczywistością a zatraceniem. Miałam nadzieję, że alkohol i nikotyna pomogą mi oderwać się od natrętnych myśli, ale gdzieś w głębi serca czułam, że to jedynie tymczasowa ucieczka, która doprowadzi mnie to jeszcze większego zagubienia.

Na parkiecie tłum ludzi wirował w rytm jakiejś tandetnej, klubowej muzyki, śmiejąc się i krzycząc. Nagle poczułam, że ktoś obejmuje mnie od tyłu. Odwróciłam się gwałtownie, gotowa do obrony, ale zobaczyłam tylko uśmiechniętą twarz Aiko.

- Chodź, zatańczmy! - zawołała, ciągnąc mnie za rękę w stronę parkietu. Poddając się, pozwoliłam jej prowadzić. Dlaczego mój chory mózg przez chwilę utworzył scenariusz w którym to Marko mnie zaczepił? Jesteś chora Cola... Jego nawet tu nie ma!

Światło reflektorów migotało wokół nas, tworząc surrealistyczną atmosferę. Tańczyłyśmy bez zahamowań, jakbyśmy chciały wypalić z siebie wszystkie złe emocje. W pewnym momencie poczułam, jak mój wzrok staje się nieco zamglony. Alkohol działał swoje, a ja wiedziałam, że muszę znaleźć chwilę wytchnienia. Przeprosiłam Aiko i skierowałam się w stronę baru, żeby napić się wody.

Widząc jedną znajomą twarz należącą do Joosta podeszłam do niego chwiejnym krokiem zwracając na siebie spojrzenie barmanki.

- Klein bardzo Cię błagam... Mógłbyś zadzwonić mi po taksówkę do hotelu? Maia ma mój telefon i jestem w kropce. - Usiadłam na stołku łapiąc się za głowę a brunet tylko delikatnie pokiwał głową i wstał z krzesła wychodząc zadzwonić w ciche miejsce.

Pod moim nosem pojawiła się szklanka wody i połówka limonki.

- Najpierw się wgryź a później wypij całą szklankę. Zaufaj mi, że działa cuda. - Niebieskowłosa uśmiechnęła się i wróciła do polerowania szklanek.

Nie wiem ile czasu minęło aż Joost wrócił i oznajmił, że taksówka podjedzie po mnie za dziesięć minut. Podziękowałam mu i wyszłam z budynku stając na zimnym wietrze. Maj miał to do siebie, że był naprawdę zdradliwie ciepły...


































- Kurwa! - Przeklnęłam pod nosem kiedy wchodząc do hotelu wywróciłam się wykręcając boleśnie kostkę. Przez chwilę zwijałam się z bólu próbując zrozumieć co się stało. - Nie wierzę po prostu nie wierzę. - Szepnełam, łapiąc się za głowę i czując jak do moich oczu napływa cała armia łez. Byłam kompletnie pijana, zmęczona, nie miałam telefonu i bolała mnie kostka. Chciałam umrzeć.

- Poleciałaś jak długa. Przez chwilę myślałem, że nie żyjesz.

Nie wierzę... Po prostu kurwa nie wierzę. Podniosłam głowę spoglądając na opierającego się o framugę drzwi blondyna. Był ubrany jedynie w czarne dresy a na twarzy gościł mu ten obrzydliwy uśmiech.

Automatycznie chciałam się podnieść jednak moja noga była niebezpiecznie opuchnięta a jedna ze szpilek w obcasach złamana.

- Nie odezwiesz się do mnie? - Mężczyzna dalej stał w tym samym miejscu wywiercając we mnie dziurę.

Kiedy kolejna próbowa wstania o własnych siłach zawiodła schowałam twarz w swoich rękach i po prostu zaczęłam płakać.

- Jak ja nienawidzę swojego życia... - Lamentowałam wiedząc, że jutro rano się za to zabiję.

Nie zabrałam rąk z twarzy nawet, gdy poczułam jak chłopak klęka obok i nie wykonuje żadnych innych ruchów.

Minęło równo dziesięć sekund zanim poczułam jak się unoszę a przed strachem o upadek złapałam się mocno szyi chłopaka.

- Co ty robisz! Zostaw! - Krzyknęłam zdając sobie sprawę, że wolałabym czołgać się jak glizda do pokoju niż być na łasce tego cymbała.

- Nie szamotaj się tak. Wiem, nie lubimy się, ale nie chcę słyszeć jak przez pół nocy próbujesz dotrzeć do swojego pokoju. - Czułam jak palce chłopaka wypalają dziurę w moich plecach. Korzystając z okazji spojrzałam na niego analizując każdy szczegół jego twarzy. Za każdym razem wyglądał tak poważnie... Czy on się w ogóle kiedykolwiek uśmiecha? - Będziesz sobie wyobrażać scenariusze z moim udziałem w roli głównej czy dasz mi klucz do twojego pokoju?

Otrząsnęłam się z transu i złapałam się za brzuch nie wyczuwając tam mojej torebki. Wytrzeszczyłam oczy przypominając sobie, że wszystkie moje rzeczy zostały z Maią w klubie.

- Wiesz co mięśniaku... Ty mnie tu postaw a ja sobie sama poradzę tak... - Uśmiechnęłam się klepiąc jego klatkę piersiową i uśmiechając się niezręcznie. Może nie ogarnie...

- Jak mnie nazwałaś? - Chłopak zaczął się śmiać a ja zauważyłam, że miał minimalistyczne dołeczki.

- Wieśniakiem. Postaw mnie, już sobie poradzę. - Blondyn zrobił to o co prosiłam i skrzyżował ręce odchodząc do swojego pokoju. Kiedy usłyszałam trzask drzwi zaczęłam panikować. Moja noga dalej niemiłosiernie bolała a noc na wycieraczce brzmiała jak ostateczny cios na który nie byłam gotowa. Znów usłyszałam charakterystyczny dźwięk drzwi a po chwili mogłam zobaczyć jak zza drewnianej sklejki wyłania się głowa Marko.

- Jeżeli nie masz kluczy to wystarczy ładnie poprosić o nocleg Cola... No chyba, że twoje wybujałe ego Ci na to nie pozwala. A wiesz... Noce bywają mroźne.

- Pierdol się. - Oparłam się o drzwi a moje ciepłe dłonie spotkały się z zimną ścianą. Nie wytrzymam tej temperatury.

- Jak chc... - Chłopak nie zdążył dokończyć słysząc mój zmęczony oddech.

- Słuchaj. Jestem pijana, zmęczona i prawdopodobnie poszkodowana. Nie mam teraz czasu na te twoje głupie gierki okej? Po prostu proszę daj mi się wyspać i daj znać Elenie żeby przyszła po mnie i przeniosła mnie do naszego pokoju od razu kiedy tylko wrócą okej?

Marko chwilę się zastanawiał lustrując mnie wzrokiem aż w końcu podszedł do mnie znowu biorąc mnie na ręce i niosąc do pokoju w którym nigdy nie chciałam się znaleźć. Zostałam położona na łóżku a chłopak przez sekundę stał tuż nade mną. Boże dlaczego moja głowa układa jakieś chore scenariusze?

- Chcesz coś do przebrania czy..?

- Poradzę sobie, dzięki. - Rozglądałam się po pomieszczeniu, zestresowana i zmęczona.

Marko przez chwilę grzebał w szufladzie aż w końcu wyciągnął z niej jakiś żel, którym rzucił prosto we mnie. Maść trafiła w środek mojej głowy powodując jeszcze większe staraty na moim zdrowiu.

- Kurwa przepraszam! - Spanikowany chłopak podbiegł do mnie podnosząc mój podbródek i przyglądając się dokładnie mojej twarzy. - Tym razem naprawdę nie chciałem. To na twoją kostkę.

Spojrzałam w jego oczy i sama nie rozumiejąc co się dzieje lekko się speszyłam. Co z tym całym "nigdy więcej się do niego nie odezwę co?"

Kiedy zapewniłam, że wszystko jest okej chłopak usiadł przy stole biorąc telefon do ręki.

- Idź już spać. Ja wszystko pozałatwiam.

- Może pójdę na podłogę? Albo przynajmniej fotel. Nie chcę nadwyrężać twojej gościnności... - Od kiedy ja się o to kurwa martwiłam?

- Uspokój się. - Marko przewrócił oczami i wrócił wzrokiem do swojego telefonu. - Po prostu idź spać.

Nie chciałam wchodzić w więcej dyskusji. Nasmarowałam swoją nogę, weszłam pod kołdrę u zamknęłam oczy. Dopiero teraz poczułam jak bardzo było mi niedobrze. Zanim się zorientowałam usnęłam na dobre.

Skąd mogłam wiedzieć, że Marko wcale nie powiedział Elenie żeby po mnie przyszła. W jego wiadomości była zawarta informacja o tym, że jestem bezpieczna i przyjdę do pokoju jak tylko wstanę.

Skąd mogłam wiedzieć, że chłopak przyglądał mi się przez kilka dobrych godzin zastanawiając się dlaczego nasza relacja poszła w tą złą stronę.

Skąd mogłam wiedzieć, że chłopak w ciągu całej nocy jeszcze 2 razy smarował moją kostkę i praktycznie w ogóle nie spał.

Zostawił na szafce nocnej wodę, tabletki i tą cholerną maść chłodząca, która działała cuda. Nad ranem wyszedł nie chcąc żebym czuła się niekomfortowo.

Ale skąd mogłam to wiedzieć?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top