12| stay
Siedząc na kanapie przy Elenie, która wpatrywała się w scenę smutnym wzrokiem zdałam sobie sprawę, że to już nie ma sensu. Z momentem kiedy Maia postanowiła nas zostawić coś we mnie pękło. Nie tworzymy duetu i to nigdy się nie zmieni.
Jak przez mgłę słyszałam werdykty, które powoli czytała prowadząca.
- Holandia, Norwegia... i ostatni kraj, który zobaczymy w wielkim finale to... Włochy! Serdecznie dziękujemy wszystkim uczestnikom i do zobaczenia już niedługo!
Odetchnęłam cicho łapiąc Elenę za rękę i patrząc na nią lekko zaszklonymi oczami. Nie dostałyśmy się.
- Nie spodziewałam się, że... Tak to się skończy. - Elena składała w perfekcyjną kostkę swoje ubrania i powoli pakowała je do walizki.
Pokiwałam głową wyrzucając za okno już trzeciego, wypalonego papierosa. Myślałam, że cały czas będę czuć wściekłość i wewnętrzną furię a skończyłam siedząc na parapecie ze łzami w oczach i kompletnie rozbitym sercem. Kiedy inni uczestnicy myśleli, że jest mi żal braku możliwości wystąpienia w finale, ja tak naprawdę zwalczałam w sobie fakt tego, że jedna z moich najlepszych przyjaciółek wbiła mi nóż w plecy w najgorszy możliwy sposób. Nie byłam sobie w stanie wyobrazić jak można zrobić coś takiego komuś kogo się kocha. Kolejne kilka pustych łez spłynęło po moim bladym policzku.
- Maia to suka, kompletna kretynka! - Wściekła Elena kopnęła swoją czarną walizkę i podeszła do mnie wyrywając z mojej ręki papierosa.
- Nie mów tak. - Zatrzymałam dziewczynę przed wpadnięciem w jeszcze większym szał. - Nie mówmy o niej w ogóle... Nie jesteśmy jak ona. - Nerwowo przełknęłam ślinę i oparłam brodę na swoich kolanach. - A więc to koniec...
Elena wypuściła cały dym ze swoich płuc i spojrzała zamyślona za okno. Zapominając zupełnie o wszystkim co działo się dookoła mnie wybuchłam głośnym płaczem czując, jak moje serce ściska się boleśnie. Blondynka złapała mnie za rękę, którą zaczęła głaskać pocieszycielskim gestem.
Myśl o tym, że nasz zespół oficjalnie upadł nie dawała mi spokoju. Jak mogłabym cokolwiek tworzyć bez moich dwóch przyjaciółek?
- Puk Puk? - Kiedy już trzecią godzinę z rzędu wypłakiwałam się w ramię Eleny zza drzwi naszego pokoju dobiegł nas cichy, męski głos. Blondynka natychmiast wstała otwierając drzwi i spoglądając na naszego nieproszonego gościa.
- To nie jest dobry moment jeżeli masz zamiar robić sobie z niej jakieś żarty. - Elena spojrzała karcąco na gościa, który przez drzwi dalej nie był widoczny.
- Dziś jej odpuszczę... Chce tylko pogadać.
Spojrzałam na przyjaciółkę, która tylko przewróciła oczami i cicho wzdychając wyszła z pokoju. Samotność nie dotknęła mnie na długo bo sekundę później w pomieszczeniu pojawił się Marko, który zamknął za sobą drzwi. Schowałam swoją zaczerwienioną od płaczu twarz w poduszkę odmawiając jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego z chłopakiem. Materac obok mnie ugiął się a na moich plecach poczułam ciepłą dłoń, która przesuwała się po nich uspokajająco.
- Widok twoich łez by mi schlebiał, ale niestety nie ja jestem ich powodem... - Chłopak rzucił żartobliwie, ale wcale nie sprawiło to, że poczułam się lepiej. - Chujowe te wyniki... Tak szczerze to w czym ty niby byłaś gorsza od takiej Raiven? Jeżeli moje zdanie cokolwiek tu wnosi to... Byłaś super.
Westchnęłam cicho w miękka pościel i podniosłam się odwracając wzrok w stronę chłopaka. Mogłam tylko sobie wyobrazić obraz nędzy i rozpaczy, który sobą reprezentowałam.
- Mam gdzieś wyniki... - Zanim zdążyłam dokończyć chłopak wciął mi się w zdanie.
- Maia to suka, nie myśl o niej.
- Nie mów tak o niej. Nie znałeś jej wcześniej! Była moją przyjaciółką od samej podstawówki. - Spojrzałam na chłopaka wściekła. - Zrobiła źle, a nawet tragicznie, ale nie masz prawa jej obrażać. Ty nie... - Westchnęłam znów czując nachodzące na moje oczy łzy.
- Szczerze? Mam w nią wyjebane. - Marko usiadł centralnie naprzeciwko mnie i obdarzył mnie wzrokiem, którego nie umiałam rozszyfrować. - Nie obchodzi mnie to jaka była, jaka jest, co miała w głowie... Jedyne co mnie interesuje to to, że przez nią czujesz się źle.
Przez chwilę mój oddech zdobił się płytki a oczy rozszerzyły się jak dwie pokaźnych rozmiarów planety.
- Tylko ja mogę sprawiać, że płaczesz. - Mężczyzna uśmiechnął się przebiegle i włożył rękę w moje włosy robiąc z nich kompletną szopę.
Przewróciłam oczami i prychnęłam rozbawiona od razu odwdzięczając się mu mocniejszym uderzeniem w ramię.
- To niepokojące, że masz aż tak masochistyczne podejście do życia.
- Mam masochistyczne podejście tylko do ciebie. - Marko poruszył sugestywnie brwiami śmiejąc się głośno kiedy znów oberwał w ramię. Nagle humor chłopaka zmienił się o 180 stopni a jego twarz stała się kamienna. - Wracacie do siebie czy zostaniecie na finał?
Wypuściłam całe powietrze w płuc i położyłam głowę na poduszce.
- Elena zostaję, ale wynosi się do hotelu. Mówiła, że poznała tu kogoś i chciałaby spędzić z nim więcej czasu. Ja... Ja chyba wrócę. Nic mnie w końcu tu nie trzyma. - Spojrzałam w biały sufit i wzruszyłam beznamiętnie ramionami.
- Nic cię nie trzyma? - Mężczyzna powtórzył po mnie cicho.
- Zespół był wszystkim co miałam. Złapałam tu dobry kontakt z wieloma osobami, ale... To dziewczyny trzymały mnie w całości. Teraz kiedy Maia odeszła a Elena układa swoje relacje, mi pozostaje tylko wrócić na stare śmieci.
- Zostań. - Chłopak uciął krótkim i treściwym słowem, które sprawiło, że znów podniosłam się do siadu.
- Żebyś miał kozła ofiarnego? Chyba podziękuję. - Prychnęłam żartem, ale widząc poważny wyraz twarzy od razu się uspokoiłam. - Co jest?
- Chce żebyś została do finału... Bo chce żebyś poczuła, że coś naprawdę cię tu trzyma.
Moje serce przyspieszyło swoją pracę a ręce zacisnęły się na białej, hotelowej pościeli. Nie miałam za wiele czasu na analizę tego co się działo wokół mnie. W sekundę chłopak położył swoje gorące ręce na moich policzkach.
Jakie były szansę, że chłopak, który wywoływał we mnie tyle złych emocji teraz będzie mnie całował? Czy mi się podobało? Nie... Wiem?
Z lekkim dystansem odwzajemniłam pocałunek chłopaka. Czułam, że robię źle, że będę żałować, ale czy to teraz miało znaczenie?
- Nic się nie zmieniło, dalej cię nie lubię. - Przerwałam na chwilę oznajmiając chłopakowi tą jakże odkrywczą informację.
- Tak tak, ja ciebie też, ale nie przestawaj.
Może jednak coś mnie tu trzymało... Przynajmniej w tym momencie.
MXERCA
hihi
Miłego dnia \ Spokojniej nocy czytelniku!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top