5

Ji Yoo wciąż patrzyła na Taehyunga, który niebezpiecznie zbliżał się w jej stronę.

Przed nim stały jeszcze tylko dwie osoby. Starsza pani i jakieś dziecko, które wzięło tylko lizaka. Dziewczyna spojrzała na bachora i starała się przekazać mu telepatycznie, żeby nabrał więcej, żeby jak najbardziej przedłużyć moment jej wielkiego wstydu. Dzieciak spojrzał na nią i mrugnął. Ji Yoo już myślała, że zrozumiał i zaraz wykupi wszystko z półek, gdy ten nagle wziął swojego lizaka z taśmy i uciekł w głąb sklepu.

Ji Yoo poderwała się i miała ochotę biec za nim, krzycząc wniebogłosy, że jest zwykłym małym szczylem, który nie rozumie jej potrzeb, gdy nagle została szturchnięta przez starszą panią z kolejki, czekającą aż zacznie pakować do siatek jej zakupy.

Ji Yoo spojrzała spod rzęs na Taehyunga, który przyglądał się jej z cwaniackim uśmiechem i specjalnie zaczął przeliczać tym swoim długim paluchem, ile zakupów ma na kasie.

Dziewczyna pochyliła się przed staruszką i zaczęła pakować wszystko do średniowiecznych siatek. Po chwili zobaczyła, że kobieta kupiła śliwki i mleko. Dziewczyna spojrzała ostrzegawczo na staruszkę, chcąc ostrzec ją przed tragedią. Nagle ujrzała, że kobieta wzięła również papier toaletowy.

- Przezorny zawsze ubezpieczony. - Powiedziała staruszka z uśmiechem widząc jej spojrzenie.

Dziewczyna jedynie skrzywiła się i pakowała dalej. Nagle zobaczyła, że staruszka zakupiła również tabletki przeczyszczające. Nie mogła się powstrzymać i znów spojrzała na klientkę.

- Zięć jutro przyjeżdża. - Wyjaśniła kobieta krótko i treściwie, wzdychając przy tym.

Ji Yoo uśmiechnęła się tym razem i pomyślała, że gdyby to Taehyung miał do niej przyjść, to zrobiłaby identyczne zakupy.

- O wilku mowa. - Naszła ją myśl po chwili, gdy zobaczyła, że wszystko, co miała spakować kobiecie, zostało spakowane, a jej wróg nadchodzi pewnym krokiem. Dziewczyna mruknęła do staruszki krótkie "powodzenia", mając na myśli jej zięcia. Kobieta uśmiechnęła się tylko i dopowiedziała:

- Nawzajem. - Po czym obie spojrzały na Taehyunga uśmiechającego się niebezpiecznie.

Staruszka westchnęła głęboko i odeszła, mrucząc coś pod nosem. Ji Yoo wolała nie wiedzieć, co takiego, zwłaszcza że udało jej się dosłyszeć słowo "miłość".

Wracając do Taehyunga...poruszał się z taką klasą...a wyglądał jak zwykły wieśniak. Czerwone dresy, żółty podkoszulek, koszula w zieloną kratę, a na to wszystko wielki biały sweter nie mogły poruszyć serca Ji Yoo.

Dziewczyna wręcz ucieszyła się, widząc go w takim stroju. Jednak gdy spojrzała na jego twarz, było już znacznie gorzej. Chłopak był naprawdę przystojny, a długie, blond włosy, które leciały mu na twarz, dodawały mu uroku. Dodatkowo miał zbyt pewną siebie minę i jakby specjalnie zagryzł wargę. Po chwili ciemne oczy spojrzały na nią.

Ji Yoo zakrztusiła się własną śliną, gdy chłopak spostrzegł, jak długo mu się przyglądała. Dziewczyna potrząsnęła głową i wzięła się do pakowania. Po zapłaceniu (wydał chyba całą pensję swojej matki), Taehyung stanął obok niej i przyglądał się jej z tym swoim uśmiechem, nucąc coś przy okazji. Gdy Ji Yoo zdała sobie sprawę, że chłopak zrobił jej zdjęcie, przyszedł jej do głowy pewien pomysł.

Jajka, które chłopak zakupił, położyła na sam dół torby. Przykryła je butelkami i z uśmiechem podała mu pierwszą reklamówkę.

Po chwili zauważyła szczelnie zamkniętą colę. Odwróciła się tyłem do Taehyunga, udając, że coś sprawdza i zaczęła nią mocno potrząsać. Następnie zrobiła tak z jeszcze innymi napojami, a potem niby przypadkiem wysypała ryż. Gdy wszystkie siedem reklamówek było już "profesjonalnie" zapakowanych, chłopak nic nie mówiąc, wyszedł ze sklepu.

Ji Yoo zrobiło się dosyć przykro. Była pewna, że chłopak coś powie i przygotuje jakiś docinek. Sama już na wszystkie możliwe poznajdywała dobre odpowiedzi. A ten tak po prostu wyszedł. Dziewczyna pokręciła zdezorientowana głową i wciąż pakowała zakupy innych ludzi. Gdy mogła odejść na przerwę, poszła i usiadła pod oknem, zamyślając się.

Po chwili poczuła dreszcz na karku. Przerażona odwróciła się do tyłu i zobaczyła uśmiechniętego blondyna. Nie wiedziała, skąd pojawił się ten dreszcz. Miała niejasne wrażenie, że Taehyung pocałował ją w kark, ale nie chciała przyznać tego sama przed sobą, że mogło to jej sprawić taką przyjemność. Przyjrzała się chłopakowi, który wyglądał już mniej wieśniacko. Miał na sobie ubrane ciemne jeansy, a do tego czarną bluzę. Prezentował się naprawdę dobrze, a jego kwadratowy, pewny uśmiech był oczywiście nieodłącznym elementem.

- Po co wróciłeś? - Zapytała niezbyt miło.

- To tak się wita swojego chłopaka? Nieładnie, nieładnie. - Powiedział i zacmokał aktorsko.

- Nie jesteś moim chłopakiem. Mieliśmy się zachowywać jak para, a nie nią być. Zresztą ten cały zakład jest do luftu. - Ji Yoo wypaliła z siebie, nie patrząc na chłopaka.

- Czyżbyś się wyłamywała? A może już się zakochałaś, co? Nie tak szybko, jeszcze nic nie zrobiłem. - Powiedział z niebezpiecznym uśmiechem. - Poza tym, gdy mówiłaś o zakładzie, to usłyszałem takie słowo jak związek. Stąd moje przypuszczenia, że jesteśmy parą.

- W takim razie źle mnie zrozumiałeś. Nie miałam niczego takiego na myśli. - Po chwili Ji Yoo zastanowiła się nad swoim zachowaniem. Oczywiście, miała być sobą, ale z pewnymi ulepszeniami. A ona wciąż do niego warczała i była niemiła. Takim sposobem nie wygra zakładu.

Ostrożnie położyła swoją dłoń na rękę Taehyunga. Był to nawet ładny widok. Jej ręka przy jego wydawała się nadzwyczaj mała. Taehyung cały się spiął na jej dotyk. Uśmiechnęła się na ten widok i zrobiła to, co on wczoraj. Szepnęła mu do ucha:

- Muszę wracać do pracy. - I odeszła pewnym krokiem. Nie przypuszczała, że po chwili on ruszy za nią.

- Nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie. Ale nie powiem, że mi się nie podobało. - Powiedział i uśmiechnął się. Po chwili przyciągnął ją do siebie i powiedział:

- Będę czekać. - Ji Yoo cała się spięła i zaczęła mu się wyrywać. Na coś takiego nie była gotowa. Pobiegła szybko w stronę kas, karcąc się w myślach. Za sobą słyszała jego głośny śmiech, a na plecach czuła drwiące spojrzenie chłopaka.

Najbliższa godzina minęła jej na pakowaniu ludziom ich zakupów. Dziewczyna wciąż była na siebie zła za swoje zachowanie. Była przecież taka pewna siebie i odważna. Wystarczyło ugryźć go w rękę, kopnąć go albo.....go pocałować.

Oczywiście wszystko to, żeby się uwolnić, nie wychodząc przy tym na przerażoną. Podczas pocałunku byłby w takim szoku, że od razu by ją puścił. A ona potem wykupiłaby wszystkie pasty do zębów w tym i pięciu najbliższych sklepach, po czym zamknęłaby się w łazience. Kto wie, ile się mieści zarazków w tej przebrzydłej gębie.

Gdy dziewczyna skończyła swoją zmianę w wolontariacie, strasznie bolały ją ręce. Gdy wyszła ze sklepu, uderzył w nią mocny wiatr. Aż cofnęła się do tyłu. Rozejrzała się dookoła i zobaczyła, jak obok auta stoi Taehyung. Chłopak pomachał jej i czekał aż do niego podejdzie.

Ji Yoo zawahała się przez chwilę. Naprawdę nie chciała tego robić, ale niestety musiała z dwóch powodów. Pierwszy: było zbyt zimno, by wracać pieszo do domu. Drugi: znów by mu uciekła.

Przez chwilę stała w miejscu, aż w końcu zaczęła iść zdecydowanym krokiem w jego stronę. Dla lepszego efektu zaczęła kręcić biodrami.

Żyje się tylko raz, a ona bardzo chciała wygrać ten zakład. Taehyung nie odrywał od niej wzroku. Na widok jego spojrzenia, dziewczyna cała się zarumieniła. Podeszła pewnie do niego i na lekko uginających się nogach, pocałowała go w policzek. Miał strasznie gładką i miękką skórę. A pachniał....zniewalająco. I do tego bardzo męsko.

Taehyung uśmiechnął się i otworzył jej drzwi od strony pasażera. Gdy dziewczyna spojrzała na samochód, ogarnął ją dziwny smutek. Tak dawno nie jeździła. W końcu w Ji Yoo obudziła się jej waleczna strona i powiedziała:

- Chcę prowadzić.

- To niemożliwe, czarownico. Nikomu nie oddaję swojego auta. - Powiedział Taehyung i zaśmiał się nisko. Dziewczyna przyglądała mu się badawczo, próbując ocenić swoje szanse. Jej brat również nigdy nie dawał jej auta...ale on nigdy nie chciał jej w sobie rozkochać.

- No proszę. - Mruknęła i przysunęła się do Taehyunga.

- Nie ma takiej opcji. - Powiedział odrobinę spięty. Ji Yoo zaczęła się denerwować i już miała coś powiedzieć, gdy ten nagle wziął ją na ręce i posadził na fotelu pasażera.

- Tu ci będzie dobrze. - Powiedział z uśmiechem. Ji Yoo mruknęła tylko coś wściekła i czekała, aż chłopak usadowi się na fotelu kierowcy. Gdy już to zrobił, założyła ręce na piersiach i warknęła:

- Jeśli jeszcze raz rzucisz mną jak jakimś workiem z ziemniakami, to ci zgolę te twoje włoski. - Taehyung zaśmiał się na jej słowa i zaczął jechać. Po chwili odezwał się:

- Przez to twoje pakowanie jutro znowu będę musiał jechać do sklepu. Mam nadzieję, że jutro nie będziesz mieć nigdzie wolontariatu. - Ji Yoo prychnęła tylko i odpowiedziała:

- To ty specjalnie nakupowałeś tyle, żeby mi zrobić na złość. W dodatku robiłeś mi zdjęcie, wariacie!

- Po prostu musiałem udokumentować tę chwilę, w której byłaś moją służącą. Poza tym uroczo wyszłaś na tych zdjęciach. - Powiedział i spojrzał w jej stronę z lekkim uśmiechem, a Ji Yoo poczuła, że jakaś cząstka gniewu zaczyna ją opuszczać.

- Nie spodziewałem się ciebie w tym sklepie, a zakupy były na domówkę. - Dopowiedział i zapatrzył się w drogę przed sobą. Ji Yoo zrobiło się głupio i zagryzła wargę z nerwów. Po chwili nerwowo wyszeptała ciche "przepraszam".

Taehyung spojrzał zdziwiony w jej stronę i powiedział:

- Nie jest źle. Tę colę będę otwierał w stroju pszczelarza, a jajka może się przydadzą do jakichś psikusów. Poza tym dobrze się bawiłem. - Powiedział szczerze, a Ji Yoo nieśmiało się uśmiechnęła. Faktycznie ten dzień był całkiem udany.

Dziewczyna zaczęła się przyglądać profilowi Taehyunga, a potem jego sposobowi prowadzenia auta. Jedną ręką trzymał kierownicę, a drugą miał opartą o otwarte okno. Jego włosy powiewały we wszystkie strony. Ji Yoo zaczęła żałować, że nie może mu zrobić zdjęcia.

Po chwili, żeby przerwać ciszę odezwała się: - Mam nadzieję, że ten psikus z jajkami nie będzie wykorzystany przeciwko mnie.

Na jej słowa Taehyung roześmiał się.

- Jeszcze nie jestem pewny, więc nie mogę ci niczego obiecać. Może nawet podczas tego psikusu będziemy współpracować. - Odpowiedział z uśmiechem.

Po chwili byli już przed blokiem Ji Yoo, która zaczęła żałować, że ta jazda tak szybko minęła. Taehyung wyszedł z auta i otworzył jej drzwi. Po raz kolejny mocny wiatr w nią uderzył, a ona zatoczyła się do tyłu. Taehyung objął ją i podprowadził ją do drzwi. Szli objęci, aby zapewnić sobie ciepło i w przypadku Ji Yoo stabilny grunt.

Gdy znaleźli się pod drzwiami Ji Yoo podziękowała Taehyungowi i po raz kolejny tego dnia pocałowała go w policzek, na co ten poczochrał jej włosy. W momencie, w którym Ji Yoo widziała, jak Taehyung wchodzi do auta i ostro zakręca, zdała sobie sprawę, że chłopak nie jest taki zły.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top