ROZDZIAŁ 18
-Hej wujku!- krzyczę zaraz po wejściu do domu.
Dzisiaj postanowiłam wybrać się do Lucasa, żeby porozmawiać z nim o mojej relacji z Victorem, a przy okazji miło spędzić czas.
Mam tylko nadzieję, że jedno nie wykluczy drugiego.
-Cześć Rosie!- słyszę jego głos i od razu kieruję się do kuchni.
Roznosi się tu piękny zapach, a na blacie stoją powyciąganę przez mężczyznę składniki. Jest tu bałagan i nie chcę być w skórze wujka, kiedy ciocia wróci do domu.
-Gotujesz Feijoada?- pytam i zaglądam mu przez ramię.
-Przecież wiesz, że Eleanor je uwielbia- uśmiecha się delikatnie- Też chcesz?
Fuj.
Nie przepadam za tym daniem i nie wiem jak ktoś może je lubić. Ciocia wydaje się momentami szurnięta, gdy tylko je to obrzydlistwo.
-Nie dzięki, nie przepadam za tym- krzywię się.
-No trudno. My możemy zjeść lody- proponuje mężczyzna.
No i supcio.
Wujek to jednak wie co ja lubię.
-Koniecznie owocowe- stwierdzam.
-Specjalnie dla ciebie kupuję, twój ulubiony sorbet, od dwudziestu lat.
Rozpłynę się zaraz.
Przyjaciele moich rodziców to skarby.
Ja dalej czekam, aż mój skarb wróci.
-Jesteś najlepszym wujkiem wiesz?- pytam.
-Nie mów tak, bo Matt, Scott, Jacob i Louis się obrażą.
Oh,bez przesady!
-Matt i Scott to wieczne dzieci, więc cokolwiek nie powiem zawsze będzie źle- zaczynam- Louis jest już staruszkiem i coraz bardziej oddala się od interesów co jest jednoznaczne z tym, że ma dużo na głowie i nie będzie się przejmował czy jest moim ulubionym wujkiem czy nie. A Jacob ma już żonę i dzieci, które kocha bardziej niż nas, dlatego jemu też to wisi.
-Może i masz rację, ale pamiętaj, że jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebowała pomocy, albo wpadniesz w jakieś tarapaty możesz na nas liczyć. Nawet jeśli będziesz chciała zwyczajnie się zwierzyć albo poplotkować to też możesz do nas śmiało przychodzić.
-Kocham cię, wujku- obejmuję mężczyznę ramieniem i wtulam policzek w jego pierś.
-Ja też cię kocham- składa krótki pocałunek na moim czole- Jesteś dla mnie jak druga córka, Rosie. Pamiętaj o tym.
-Pamiętam- szepczę, a zaraz potem dodaję- A możemy o czymś porozmawiać?
-Pewnie- odsuwa się ode mnie i schyla do zamrażarki- Idź już na taras, ja zaraz do ciebie dołączę.
-Tak jest, oficerze- salutuję i rozbawiona kieruję się do ogrodu.
Zajmuję miejsce na ogromnym wypoczynku i rozkładam się wygodnie. Słońce jest zasłonięte przez duży parasol co daje mi sporo wytchnienia. Ciągłe upały czasami bywają męczące, mimo że mieszka się tu od lat.
-To o czym chciałaś ze mną porozmawiać?- pyta wujek, gdy zajmuje miejsce obok mnie.
-Nie wiem jak zacząć- wzdycham.
-Najlepiej z grubej rury- uśmiecha się mężczyzna czym trochę mnie uspokaja- Doskonale wiesz, że nigdy nie podważę twoich decyzji ani działań. Jedyne co mogę zrobić to zasugerować rozwiązanie albo podpowiedzieć czy aby na pewno wszystko jest w porządku.
-Chyba zakochałam się w Victorze- wypalam szybko i czekam na jego reakcję.
Może być różnie, ale bardziej przychylam się ku tej pozytywnej.
-Jesteś pewna?
-Nie wiem czym dokładnie jest miłość- spuszczam wzrok i czuję się zażenowana, dlatego natychmiast zaczynam pleść trzy po trzy- Nie wiem jakie to uczucie. Jedyne co wiem to to jak zachowują się osoby zakochane. Mam dwójkę takich w domu. Ciekawe czy rodzice od zawsze się tak zachowywali?
-Nie wiem jaką wersję sprzedała wam mama, ale ja zapamiętałem ich dokładnie tak jak ciebie i Victora- odpowiada- Od początku się nie lubili, ale coś ich do siebie przyciągało. Tylko widzisz, twoja mama razem z tatą mieli inną przeszłość niż wy.
-Słyszałam, że kiedyś byli ze sobą blisko- przyznaję cicho.
-Przyjaźnili się- mężczyzna potwierdza moją wersję i zamyśla się.
-A co powiesz o nas?
-Ten gówniarz od zawsze był w tobie po uszy zakochany- parska wuje śmiechem- Biegał za tobą jak piesek za właścicielką i ani razu nie narzekał na to, że nie zwracasz na niego uwagi. Cierpliwie czekał.
-Nie wiem czy tak cierpliwie- mamroczę pod nosem.
-Co masz na myśli?- zaciekawia się wujek.
-Podobno razem z Cami wymyślali plan jak podbić moje serce- uśmiecham się mimowolnie.
To słodkie, że mały chłopiec próbował zrobić wszystko, aby taka Rosie zwróciła na niego uwagę.
-Nie sądziłem, że może być aż ta romantyczny.
-Ja też nie, dopóki nie pokazał, że mu na mnie zależy- podnoszę wzrok i wbijam go w pojedyncze obłoki- Niedawno powiedział mi o tym co robił i spojrzałam na to z innej perspektywy. Zauważyłam, że on nie chciał mi ubliżać, jedynie zaimponować. To tak rozbrajająco urocze, że prawie się popłakałam, a przecież wiesz, że rzadko kiedy się wzruszam.
-Przepadłaś- mówi wujek kiedy spoglądam mu w oczy.
Nie wzbraniam się.
Nie wzbraniam się, bo on doskonale wie.
-I jak ja niby mam mu to powiedzieć?- pytam.
-Bez owijania w bawełnę- mówi- Oboje nie przepadacie za przeciąganiem odpowiedzi, dlatego nie dokładaj wam stresu i powiedz to co czujesz. To co powiedziałaś przed chwilą mi.
-Myślisz, że to wystarczy?
-Uwierz, że on za usłyszenie od ciebie takich słów byłby gotowy zrezygnować z treningów do końca życia.
****
-Rosie!- słyszę znajomy głos, gdy wracam plażą do domu.
Piętnaście minut temu wyszłam z domu Evansów i teraz kieruję się do swojego. Wszystko szło jak po maśle dopóki nie usłyszałam głosu.
Jego głosu.
-Ethan?- szepczę z niedowierzaniem.
Chłopak pada przede mną na kolana i wpatruję się mi w oczy. Jest zdesperowany i widać, że bardzo cierpi.
Boli mnie widok jego w takim stanie.
-Tak bardzo cię przepraszam- spogląda mi w oczy, a w jego tęczówkach widzę łzy- Ona...Ona mnie omotała. Byłem głupi, że dałem się tak wykorzystać. Całe szczęście już za niedługo się rozwodzimy.
Aha, czyli to wszystko wina tej jędzy.
Mam nadzieję, że karma ją dojedzie, a mój przyjaciel już nigdy nie będzie cierpieć.
-Jestem z ciebie dumna- kucam obok niego.
-Wybaczysz mi?- pyta z nadzieją- Wiem, że spierdoliłem po całości, ale chcę to naprawić.
-Oczywiście, że ci wybaczę- obejmuję go- Tak robią przyjaciele.
-Czyli nadal się przyjaźnimy?
Oczywiście, że tak głuptasie!
Nie tak łatwo się mnie pozbyć.
-Jasne, że tak- odpowiadam- Tylko nie myśl, że tak łatwo odzyskasz moje zaufanie. Zraniłeś mnie i przyzwyczaiłam się do życia bez ciebie, a ty nagle wracasz i znowu mieszasz mi w głowie.
-Zrobię wszystko, żebyśmy mieli taką relację jak dawniej- mówi pewnie.
-Ja też.
To obietnica, którą sobie składamy i jesteśmy w stanie zrobić wszystko, aby jej dotrzymać.
Feijoada– gulasz z przeważnie czarnej, rzadziej czerwonej lub brązowej, fasoli. Jest uważany za brazylijską potrawę narodową. Tzw. feijoada completa składa się z krewetek, fasoli oraz suszonego mięsa, wędzonych kiełbasek, ozorów, wieprzowych uszu i nóg, goździków, liści laurowych, pieprzu, czosnku i cebuli.
Zbliżamy się do końca, a ja jestem ciekawa waszych wrażeń. Podoba wam się? Czuć, że akcja dzieje się w Brazylii?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top