Rozdział 9
Czuł się dziwnie, mógłby to nazwać pustka, chodź sam nie był tego pewien.
Gdy wyszedł z samochodu uczucie ciągłego ciepła zniknęło, chociaż na dworzu było ciepło, to jemu było jakby zimno.
Jednak chciałby zostać z nim jeszcze chwile.
Po wytłumaczeniu rodzica gdzie był, no dobra, nie mówił całej prawy, pominął pare szczegółów, ale też nie kłamał, poszedł do siebie.
Wziął szybki prysznic i położył sie na łożku. Chciało mu sie spać, jednak tej nocy nie spał za długo, ale zamiast snu wziął się za naukę. Przypomnienie wiadomości o zerwanych stawach i pierwsza pomoc na boisku wydawało mu się ciekawsze niż spanie.
Na późniejszą godzine był umówiony tym razem z przyjaciółka, bo ta jak zawsze musiała obgadać z nim każdego chłopaka czy inne tam osoby. Sam do końca nie wiedział.
Gdy odłożył notatki postanowił się ubrać i ogarnąć.
Zastanawiał się przez chwile czy nie isc tak jak teraz, ale zrezygnował, gdyż wyglądał trochę komicznie. Chociaż to nie mówiło odrazu, że nie będzie wcale chodzić w ubraniach Roberta.
Poszli razem do ich ulubionej kawiarni.
Ona klasycznie zamówiła latte z piankami i bita śmietana. A on? Czuł się zmęczony więc zamówił espresso.
Moze i nie lubiał zbytnio kawy, ale czuł się zmęczony.
- ...no to mówię, jej, że on nie jest dla niej, no to mnie nie posłuchała mimo, że jej dobra rade dałam, a co u ciebie? - Szczerze chłopak tak średnio jej słuchał. - Halo, ziemia do Gaviego. - Mówiła machając mu ręką przed twarzą.
- O, no tak, to super. - Odpowiedział coś losowego. Nadal myślami błądził w wczorajszym dniu.
- Z tobą to jak zawsze. - Westchnęła.
- Poznałem ostatnio kogoś. - Zaczął nagle, na co ona prawie przewróciła ręką szklankę z kawa.
- O boże, nie gadaj, nasz Gaviś wreszcie kogoś ma?! - Wręcz wykrzyczała.
- Nie mam, po za tym, nie wiem czy ta osoba mnie lubi, po drugie obawiam się, że jestem za młody dla tej osoby. - Mowił sam nie wiedząc czy podoba mu sie Robert. Wydawało mu się to tak abstrakcyjne.
- Jeju jakie tajemnicze szyfry. - Zaśmiała się. - Ale wiesz, ja daje dobre porady w związkach także chetnie cos poradzę. - Powiedziała dumna z siebie.
- Zapamietam, ale sam nie jestem niczego pewny, nawet nie wiem czy on mi sie podoba. - Rzucił popijając kawę z filiżanki.
- Dobra dobra, a pamietasz Aleksa? - Zaczęła znowu o tych swoich miłościach życia czy inne tam.
- Tego rudego? - Spytał, ostatnio pokazywała mu fote rudego chłopaka chociaż nie pamiętał jak miał na imie.
- Nie, tego wysokiego. - Teatralnie przewróciła oczami.
- To ten caly co nie zapłacił za ciebie w restauracji? - Spytał przypominając sobie jedna z jej ostatnich opowieści.
- Nie, tez inny. - Szczerze chłopak już nie ogarniał tych jej wszystkich randek i innych związków.
On, który sam nigdy nie był w poważnym związku? Co mógł wiedzieć na temat randek, gdy nigdy na żadnej nie był.
Po spotkaniu miał jedynie chwile i już jechał na trening.
Czasu dla siebie podczas dnia nie mial za dużo. Raczej wszystko mijało mu bardzo szybko.
Chłopaka zdziwił, że Robert już przebrany czekał na boisku z piłką.
Jeszcze bardziej go zdziwił fakt, że starszy bardzo chciał poodbijać z nim piłkę.
Więc i tak wyszło, że dłuższy czas odbijali na różne sposoby piłkę.
Znowu mogl poczuć ten dreszczyk podczas gry.
Nie wiedział, czy to może przez to, że kiedyś poświęcał wszystko ponad piłkę, czy może fakt, że grał z Robertem.
Zbyt skupiony na grze, nie zauważył, że pare osób ich obserwuje.
Nagle podbiegł do niego ktoś chcąc odebrać piłkę, ale z łatwością go wykiwał i z spektakularnym podbiciem w górę podał piłkę prosto do Roberta.
Po tym odbiegł na bok, by podał mu piłkę i mogli kontynuować, kiedy podbiegł Pedri i ten także próbował mu ją odebrać.
Jednakże jemu się to nie udało i piłka znowu sprawnie wróciła do Roberta.
- Co? - Usłyszał zdziwiony głos Pedriego.
Chłopak nie spodziewał sie tego. Kiedy on wkładał cały swój wysiłek chłopak jakby nigdy nic podawał sprawnie piłkę.
Chociaż w dryblingu był bardzo dobry.
- Idę stad. - Powiedział do Roberta po paru kolejnych podaniach i ruszył w stronę ławki na której zawsze siedział.
Gdy zaczęli trening chłopak zbytnio się nie przyglądał temu co robią. Szczerze nudziło go to chwilami. Do chwili gdy nie podszedł do niego Xavi.
- Coś za mało osob mamy, wejdziesz pograć, żeby mieli pełne składy? - Spytał.
- Czemu by nie? - Rzucił wstając z ławki.
- Uwaga! Dzisiaj wyjątkowo zagra z wami Gavi. - Mówił głośno do zawodników. - Dołącz Gavi. - Zachęcił chłopaka po czym poklepał go po ramieniu.
Oczywiście nie odbyło się bez kłótni do którego składu miał dojść.
Gdy wreszcie dali mu glos, chłopak wybrał ten z Robertem. Jednak puki co nie chciał grać przeciwko niemu.
Klasycznie gra się zaczęła.
Gdy piłka wreszcie trafiła do niego chłopak sam ominął paru graczy i podał do Roberta. Temu odrazu próbowali zabrać piłkę wiec ponownie podał Gaviemu. Tak toczyła się gra do momentu, gdy nie byli przy bramce.
Myślał, że to Robert strzeli mając okazje ale ku jego zdziwieniu podał do niego, a ten szybkim zdecydowanym ruchem strzelił gola.
Tak dalej toczyła się gra, chociaż czasem miał problemy z utrzymaniem piłki przy sobie to szło mu znakomicie.
I gdzie był ten przestraszony chłopak z pierwszego dnia tu?
Wygladalo jakby zastapił go totalnie inny, stanowczy i agresywny Gavi.
Chłopak tak się wczuł i zapędził, że zapomniał, by nikogo nie faulować.
Kiedy wrócił do rzeczywistości podbiegł do chłopaka leżącego na ziemi i zaczął go przepraszać.
Na szczęście po sprawdzeniu jego stanu będzie miał tylko siniaki czy inne lekkie otarcia.
- On musi z nami grać. - Usłyszał rozmowę za sobą.
- Zdecydowanie to by była nasza nowa gwiazda. - Mówił inny.
Postanowił jednak to zignorować i wrócić do gry. Tym razem starał się nad sobą panować, przez co jego gra lekko się pogorszyła. Sam czuł się dziwnie grając na odległość bez chociażby przepychania innych.
_________________
Gra Gaviego kojarzy mi się głównie z agresja okej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top