Rozdział 4
Kolejnego dnia był umówiony z przyjacielem na mieście. Wieczorami nie miał czasu, więc spotykali się w południe. Nie chciał psuć kontaktów przez prace.
- Czemu się tak na nas patrzą? - Zapytał, a Gavi spojrzał na grupkę osób, ktorzy właśnie robili mu zdjęcie.
- W sumie, to nawet nie wiem, pewnie naoglądali sie tiktoka czy inne tam.
- To ty jesteś tym chłopakiem ze story? - Podeszła do niego jakas dziewczyna.
- Już się zaczelo. Radź sobie sam Gavi.
- Jego przyjaciel zaczal się śmiać.
- Czyli masz na imie Gavi? - Zapytała gdy ten nie odpowiadał.
- Nie do końca, przepraszam musze iść. - Po drodze pociągnął chłopaka za rękę. Ten nadal nie przestawał się śmiać. Mimo wszystko śmianie się z nieszczęścia przyjaciela to podstawa prawdziwej przyjaźni.
- Gavi! - Usłyszał krzyk dziecka. Gdy sie obrócił zobaczył Klarę biegnąca w jego strone.
- Ojej, co tu robisz Klarusia? - Spytał łapiąc ją za rączkę.
- Przyszliśmy na zakupy. - Odpowiedział Robert z Laura na rękach. Chłopak nawet ich nie zauważył.
- Właśnie, tatusiu Gavi pójdzie z nami? Prooosze? - Zaczęła prosic dziewczynka.
- Co tu się? - Wszyscy obrócili sie w strone glosu przyjaciela Gaviego.
Nagle Pablo wybuchł głośnym niekontrolowanym śmiechem.
- Masz uroczy śmiech. - Powiedział do niego cicho Robert, a ten strasznie sie zawstydził. Fakt, nigdy nie słyszał jak sie szczerze śmiał. Nagle podbiegła do nich ta grupka osób, ktorzy robili im zdjecie.
- Stary, co tu sie dzieje? - Spytał jego przyjaciel gdy do Roberta podszedł fanów.
- Ja nie wiem, dziwna sytuacja. - Odpowiedział.
- Gavi pójdziesz z nami? - Zaczela dziewczynka, ktora nadal trzymał na reke. Środek miasta, wiec bylo sporo rowerów i ludzi.
- Wiesz, teraz nie moge, kiedy indziej pojdziemy dobrze? - Zwrócił sie do dziecka.
- Niee! Teraz, prooosze. - Znowu miala tą urocza minkę. - Pójdziemy na lody!
- Nie Klara, Gavi nie moze, wyjdziemy wieczorem teraz nie. - Powiedział Robert i podszedł do nich bliżej.
- Tak Klarusia, teraz pójdziesz z tata, a wieczorem gdzies wyjdziemy, dobrze? - Powiedział do dziewczynki, a ta zrobiła smutna minę. Nie chciała odpuścić.
Gdy chłopak wrócił do domu nie mial zbyt dużo czasu. Za chwile mial znowu wyjść z domu tym razem na trening.
Ubrał sie w cos wygodnego na wypadek gdyby znowu mial biegać z dziewczynkami po placu zabaw.
Jak zawsze był wczesniej, wiec po prostu odbijał pilke w gore. Tym razem wolał uniknąć wzroku innych na sobie, więc skończył szybciej.
Trening zaczął się jak zawsze od rozłożenia potrzebnych rzeczy, dlatego wzrok miał skupiony w telefonie, co mogłoby sie przeciez komus staćgdy nagle usłyszał jak ktoś go wola.
Gdy podniósł wzrok zobaczył Roberta z zakrwawioną reka.
- Znowu sie widzimy? - Zaśmiał się i uśmiechnął do niego.
- Jak? - Spytał chłopak ignorując wcześniejsze pytanie.
- A schody są śliskie i tak wyszło.
Chłopak zaczął opatrywać jego dłoń. Rana nie była głęboka lecz ważne było jej oczyszczenie, przecież schody nie są zbyt higienicznym miejscem.
- Więc dzisiaj idziemy gdzieś z dziewczynami? - Przerwał ciszę starszy.
- Zgodnie z obietnica tak. - Odpowiedział.
- Bardzo cie polubiły, nawet Anka pytała kim jest ten Gavi, że ciagle o nim gadają.
- Już. - Zmienił temat gdy skończył.
- Tak szybko mnie wyganiasz? - Zaśmiał się.
- Nie, znaczy, w sumie to nie, możesz zostać.
- To dobrze, przynajmniej bede mial chwile spokój, szczerze nie chce mi się tego rozkładać, jakby sami nie mogli sobie poradzić.
Chwile porozmawiali o mało istotnych rzeczach, ale nie na długo, bo już zaczęli bieganie miedzy słupkami więc starszy musiał wrócić na boisko.
Chwile obserwował co robia, lecz po chwili zaczął przeglądać telefon.
Zdziwił sie, gdy przybyło mu pare tysięcy obserwacji na instagramie.
Czyli ludzie znaleźli nawet i jego profil.
Komentarze wyglądały jakby były publiczna dyskusja na temat tego, czy to on był na story, czy ktoś inny.
Był tym lekko podirytowany dlatego już nawet nie wchodził w wiadomości kolo których widniało "99+".
Na połowie boiska trenowała cześć, a na drugiej odbywał się mini mecz na jedna bramkę.
Akurat gdy patrzył w ich stronę Robert został sfaulowany, chwile nie podnosił się z ziemi, wiec chłopak pobiegł w jego strone.
- Co jest? - Spytał gdy znalazł się bliżej.
- Dostał kopa. - Rzucił Pedro.
- Boli? Jestes w stanie wstać? - Ukucnął i zaczął sprawdzać stan chłopaka. Z jego nosa leciała krew.
- Jest okej. - Odpowiedział po czym złapali kontakt wzrokowy. Oboje patrzyli sobie w oczy. Z początku chłopakowi wydawały się one niebieskie lecz gdy się bliżej przyjrzał wyglądały jak szary wpadający w pustynna zieleń. Wyglądały pięknie.
- Długo będziecie się tak na siebie patrzyć? - Przerwał im Pedro.
Młodszy czuł jakby tonął w jego oczach. Jakby był w jakimś transie z którego nie mógł się wyrwać. Czuł dziwne uczucie w brzuchu, chodź teraz nie był go w stanie opisać.
Gdy zeszli na bok starszy zgodnie z poleceniem usiadł i pochylił głowę w doł.
- Znowu sie tu spotykamy, chyba jakieś przeznaczenie. - Zaśmiał się.
- Jeśli przeznaczeniem nazywasz nie uważanie na siebie to tak. - Rzucił i podał mu chusteczki.
- To nie ja sie kopnąłem. - Oburzył się i przyłożył chusteczkę do nosa.
- Więc może i schody nagle ożyły wcześniej tylko po to żebyś na nich upadł? I kto tu kogo może nazwać niezdarą. - Starszy nic nie powiedział tylko głośno sie zaśmiał.
Prawda bylo to, że specjalnie nie uniknął kopnięcia by móc z nim pogadać. Po prostu, chciał pobyć w jego towarzystwie. Nudziło mu się już granie.
Chodź trochę bolało powtórzyłby to jeszcze raz.
- W mediach sporo o mnie piszą, nie żeby mi to przeszkadzało, że wrzuciłeś tamtą fotkę, ale może następnym razem mnie uprzedź, że będzie do mnie pisać masa twoich fanek. - Powiedział i usiadł koło Roberta.
- Czyli moi fani maja twoj instagram a ja nie? - Zapytał z udawanym fochem w głosie.
- Nie prosiłeś. - Przewrócił oczami
- Pablogavi bez spacji. - Odpowiedział
- Faktycznie mogłem sie domyślić.
Krwawienie z nosa juz ustało, wiec podniósł głowę i w gore i spojrzał na chłopaka obok, który uśmiechnął się do niego. Uważał, że ma uroczy uśmiech, ładnie mu bylo gdy się uśmiechał.
- Masz ładne oczy. - Palnął bez zastanowienia starszy, ale chłopak na szczęście tylko szczerzej się uśmiechnął.
- Ty też. - Odpowiedział ledwo usłyszalnie.
_____________
Specjalnie czytalam o pierwszej pomocy na boisku zeby wybrac dobry uraz i dobrze opisać pierwsza pomoc Gaviego hahahaha
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top