Rozdział 11
Czy fakt, że teraz Gavi opatrywał obolałe kolano jednemu z zawodników wkurzał Roberta?
Tak.
Czy byla to zazdrość?
Tak.
Sam nie wiedział dlaczego tak się czuł gdy on dotykał kogoś innego.
Niby nie miał prawa zabronić mu dotykać innych, ale tak bardzo chciał mieć go tylko dla siebie.
Szczególnie, że to była jego praca, przecież zwykła fizjoterapia nie mogla powodować w nim zazdrości.
A jednak starszy czuł frustracje.
Gdy młodszy skończył pomagać innemu spojrzał na Roberta.
Ten tylko z założonymi rękoma przewrócił oczami i odszedł.
Tak wyszło, że na treningu starał, się faktycznie zostać sfaulowanym, co niestety nie przyniosło oczekiwanego skutku.
Przeciez mogl podejść zaprosić na randkę nawet i bez tego, więc sam nie wiedział, czemu postanowił wybrać tą ścieżkę.
Stety lub niestety ani nie zrobil sobie krzywdy ani nie podszedł pogadać.
Chociaż bardzo chciał znów mu spojżeć w oczy.
Gdy trening dobiegł konca Gavi także zaczął kierować sie w strone schodów do wyjścia.
Tak jak zawsze czekał na Roberta, chociaż tym razem, bez ani jednego słowa ruszyli w strone samochodu.
- Co robisz dziś? - Rzucił losowo gdy wsiedli do auta.
- W sumie nic, nie mam żadnych większych planów. - Odpowiedział, a drugi już nic nie mówił.
Zastanawiało, go po co pytał, skoro i tak nie zapytał czy chcą coś porobić razem czy takie inne.
Zwykle puste pytanie, co lekko go zirytowało, chociaż sam bal sie zaproponować spędzenia czasu razem.
Jednak jego zwątpienia zniknęły, gdy jechali juz dlugo i pewnien czas temu powinien być juz w domu, dlatego tez wszedł w lokalizacje, ktora pokazala mu, że byli jakies 10 kilimetrow od celu.
Albo chciał go porwać, albo gdzieś zabrać.
Pierwsze było mało prawdopodobne, lecz jednak przeszło mu przez myśl.
- Poczekaj chwile. - Powiedział Robert, gdy sie zatrzymali, po czym wysiadł z samochodu i wyciągnął z bagażnika czerwona róże którą, wręczył mu chwile później.
- Dziękuję, jest piękna. - Powąchał czerwony kwiat. - Chociaż nie za bardzo rozumiem, za co? - Rzucił pytanie w stronę uśmiechniętego mężczyzny.
- Czy zawsze musi byc powód? - Mówił, a ten spojrzał na niego pytającym wzrokiem, lecz po prostu go przytulili.
- Gdzie jesteśmy? - Spytał, po czym zrobil zdjęcie róży ktora przed chwila dostał.
- Az tak lubisz kwiaty? Nigdy nie mowiles. - Zaśmiał sie lekko.
- Może. - Rzucił tajemniczo. - Po prostu chciałem upamiętnić chwile, gdy ktoś bez powodu pokazał tak piękny gest. - Uśmiechnął się szeroko.
- No dobrze, a teraz chciałbym cie gdzieś zabrać. - Oboje wysiedli z pojazdu.
Gdy straszy spytał czy moze złapać go za rękę ten troche sie speszył, ale i też ucieszył.
Raczej ta pozytywna energią, bo nigdy by sie tego nie spodziewał.
Ta chwila wyglądała tak idealnie.
Oboje razem ruszyli w strone punku widokowego.
Z góry rozpościerał się piękny widok na morze, Barcelonę oraz pobliskie miasta.
Miasto jest świetnie widoczne z ulic poprowadzonych po najwyższych partiach góry.
Zachód słońca tylko dodawał uroku.
Po spojrzeniu w gore na lekko ciemniejące już niebo można było dostrzec idealny widok na lekko rozbłyskające po niebie pierwsze gwiazdy.
- Co robisz? - Spytał, gdy ten podniósł ich złączone ręce w gore, po czym zrobil zdjecie.
- Upamiętniam chwile. - Zacytował słowa chłopaka jeszcze sprzed chwili.
Chociaż teraz był zbyt zajęty widokami by zorientować sie, ze wcale nie wrzucił story na "bliscy znajomi" jak planował, a na publiczne.
Teraz oboje tylko cieszyli sie swoja obecnością.
I was all alone with the love of my life (1) - Pomyślał Robert gładząc dłoń młodszego kciukiem.
Jednak nic nie trwa wiecznie wiec także i oni musieli wracać.
Mimo, że wydawało sie to tak zabójczo idealne, to przez ten jeden błąd zbyt szybkiego kliknięcia story za bardzo w lewo mieli spory problem.
Teraz nie byli jeszcze tego świadomi.
Story tak popularnego piłkarza, na którym widać go z męska ręką, gdzie wszyscy byli pewni, że jest w szczęśliwym małżeństwie z Anna?
Przecież tak ogromna ilość ludzi. gdy ich związek był publiczny nie ominie tego tak po prostu.
Szczególnie, że już pojawiały się różne artykuły, gdy ten po prostu wrzucił story, gdzie był Gavi i jego dziewczynki.
___________________
(1) - byłem całkiem sam z miłością mojego życia
A tu taki bonus, moj autorski rysunek
Moze nie jest najlepiej ale jakos jest hahaja
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top