[3], najpiękniejszy chłopak na świecie
Kirishima pierwszy usiadł na dużej czarnej kanapie w ogromnym salonie z zaciągniętymi zasłonami i świecznikami na szafkach, a gdy Midoriya spojrzał na niego z tej perspektywy, doszedł do wniosku, że ten naprawdę jest jak niedźwiedź. Niby niebezpieczny, ale gdy uciekasz, i tak myślisz, że jest przesłodki. I ma piękne oczy o bardzo nietypowym kolorze. I...
— Siadaj, stary — zachęcił go Kirishima ruchem ręki, a Midoriya natychmiast przysiadł obok, postanawiając, że od tej pory będzie trzymał swój gejowy tyłek w ryzach.
— Więc ilu was tu w zasadzie jest? — zapytał od razu, a Kirishima podrapał się po brodzie, drugą rękę przerzucając przez oparcie kanapy. Gapił się na staroświecki (może nawet antyczny) stojący zegar w rogu pokoju, którego wahadło poruszało się raz w jedną, a raz w drugą stronę, zmuszając go do skupienia wzroku.
— Dwóch i pół. Chyba o tym napisałem w ogłoszeniu?
— Tak, ale...
— Ja, Todoroki i mój chłopak, rzecz jasna. Todoroki to mój współlokator, a mój chłopak, Katsuki... — Uśmiechnął się delikatnie. No tak, pomyślał Midoriya, przecież już raz mówił o tym, że jest zajęty. Zaraz skarcił się za wcześniejsze simpowanie. Osoby w związku są nietykalne (nie żeby mógł mieć jakiekolwiek szanse u kogokolwiek, a co dopiero u kogoś pokroju Kirishimy). — On niby ma swoje mieszkanie, ale właściwie przez większość czasu i tak siedzi tutaj.
— Dlatego pół? — domyślił się Midoriya, a Kirishima pokiwał głową z uśmiechem.
— Dokładnie tak. Ale nie przejmuj się nim, zazwyczaj siedzi w mojej części.
— A te części...
— No, są dwie. Nie chcieliśmy z Todorokim mieszkać osobno, więc zdecydowaliśmy kupić kilka mieszkań, połączyć, a potem po prostu podzielić na pół. — Kirishima wzruszył ramionami. — Ostatnio Katsuki szaleje w kasynie i mam małe kłopoty finansowe, więc postanowiłem znaleźć współlokatora, który dostałby połowę mojej części, czyli trzy pokoje i łazienkę. Oczywiście jest też część wspólna, czyli właśnie kuchnia, korytarz i ten salon. Proste, nie? Zaraz pokażę ci pokoje, które mogą być twoje! — Kirishima puścił mu oczko, a Midoriya tylko uśmiechnął się słabo.
Problemy finansowe?! Z której strony niby, ten facet miał choćby w tym jednym salonie tyle antyków i drogich rzeczy, że, jeśli jeszcze nim nie był, po sprzedaniu ich wszystkich na pewno zostałby milionerem! Jeśli to dla niego były problemy finansowe, to czym byłyby skromne oszczędności mamy Midoriyi albo jego samego?! I jeszcze mógł pozwolić swojemu chłopakowi na gry za pieniądze?!
— Jesteś... bardzo przywiązany do tych wszystkich ozdób? — zapytał Midoriya, nie mogąc wymyślić innej przyczyny podobnego zachowania. Kirishima tylko uniósł brew, rozglądając się po wnętrzu zdziwiony, jakby dopiero teraz przyjrzał się mu po raz pierwszy.
— Cóż... chyba nawet nie są moje, Todoroki pewnie je lubi — zawahał się wyraźnie. — Mój chłopak czasami nimi rzuca, gdy się wścieka... No wiesz, nie mają jakiejś sentymentalnej wartości, tylko zapełniają pustkę. No i szkoda je wyrzucić, bo stoją tu od wieków. Dosłownie. — Uśmiechnął się delikatnie, a Midoriya to odwzajemnił. — A co, tobie nie przypadły do gustu?
— Wiesz, one są... bardzo oryginalne.
Kirishima zaśmiał się głośno, kiwając głową na znak, że zrozumiał przekaz.
— Czaję. Masz rację, czas na zmiany. Nowe ozdoby przykleimy, żeby nie można było nimi rzucać. — Postukał się palcem wskazującym w skroń, po czym podał Midoriyi rękę. — Chodź już, pokażę ci ten twój pokój.
Midoriya bez słowa ruszył za nim, ciesząc się, że Kirishima nie okazał się być jakimś burkliwym gościem z przerażającymi mięśniami. Był bardzo miłym gościem z przerażającymi mięśniami! Tacy oczywiście są najlepsi, mogą robić co chcą i w ogóle... Jego chłopak chyba był nawet straszniejszy, w każdym razie to by wynikało z tych kilku wzmianek, które wyłapał Midoriya... Natomiast Todoroki chyba lubił mroczne rzeczy. Może i wydawał się być dziwakiem... Ale Midoriya sam za takiego uchodził, wiedział więc, że i takich można lubić.
Kirishima wyprowadził go z ziemi niczyjej i poprowadził w głąb swojej części, czyli co najmniej trzech połączonych ze sobą małych mieszkań. Półtorej składało się na część Kirishimy, drugie współlokatora, którym Midoriya coraz bardziej chciał zostać. Na jego lokum składałyby się mały gabinecik obok siłowni Kirishimy i dwa pokoje (jeden idealny na nagrywanie!) oraz prywatna łazienka. Idealnie! Miał już tylko jedno pytanie.
— Jest tu jakiś strych? Albo piwnica?
Kirishima uniósł brwi, patrząc na niego zdezorientowany.
— No jest, ale... Nie masz tu wystarczająco miejsca? Przecież chyba będziesz spał w jednym pokoju... — zmieszał się. — W sensie, stary, nie osądzam, tylko piwnica i strych są trochę niebezpieczne i...
Strych i piwnica.
— Kiedy mogę się wprowadzić?
======
Koniec końców wprowadził się trzy dni później, wcześniej pakując cały swój niewielki dobytek w trzy torby sportowe i walizkę, a pod pachę biorąc zwinięte w rulon plakaty z ulubionych filmów. Tak przygotowany ostatni raz dał mamie soczystego buziaka, starając się nie słuchać jej rozpaczliwego wycia, które docelowo chyba miało w ostatnim momencie nakłonić go do zmiany zdania.
Ha, za późno! Golden Gai 76 to było jego miejsce. Wiedział, że będzie czuł się tam dobrze i dlatego nie zamierzał odpuścić. Wreszcie mógł być sobą!
Na miejsce przybył już po dziewiętnastej, a przywitał go oczywiście Kirishima, który jednak zdawał się przygotowywać do wyjścia.
— Mam randkę — powiedział nieco zdyszany i zmieszany, wciskając coś do dłoni Midoriyi. — Katsuki wymyślił sobie kasyno. Znowu. Muszę go bronić, rozumiesz. Tu masz klucze, a jakby coś się działo, dzwoń. — I wypadł z mieszkania, zostawiając nieco zdumionego Midoriyę samego.
— Ale przecież ja nawet nie mam jego numeru... — mruknął ten sam do siebie, drapiąc się po brodzie.
Cóż, chyba sam będzie musiał się rozgościć.
Po kolei przytargał wszystkie torby sportowe i walizkę (przy wchodzeniu po schodach był pewien, że zemdleje), ale koniec końców udało mu się rzucić je na łóżko w swoim przyszłym pokoju. Zaczął się powoli rozpakowywać, rozglądając po pomieszczeniu uważnie. Gdy Kirishima oprowadzał go po ich części mieszkania, robił to bardzo pobieżnie i niedokładnie, więc Midoriya zdecydował, że za oficjalne zwiedzanie swojego domu zabierze się jak najprędzej.
Najpierw jednak zamierzał szybko zmontować nowy filmik o goblinach, który nagrał jeszcze w domu przy pomocy Uraraki (gdy się żegnali, wyglądała na bardzo zdruzgotaną. Pewnie bała się, że to ostatni materiał z jej udziałem. Niepotrzebnie, była niezastąpioną asystentką).
Nucąc pod nosem, Midoriya dokończył pracę grubo po północy. Wtedy też natychmiast opublikował filmik, szczerząc się od ucha do ucha, bo był pewien, że to jego szansa na sukces absolutny. Zacznie się od zwyczajowych dwudziestu trzech łapek w górę, a potem skoczy nawet do miliona odsłon!
Poszedł spać z dobrym nastawieniem, a gdy rano wstał, humor go nie opuszczał. Sprawdził wyświetlenia, ale okrągłe zero wcale go nie zniechęciło, w końcu na rozkwit trzeba trochę czasu. Uśmiechając się od ucha do ucha, ruszył do kuchni, żeby zrobić sobie śniadanie, przy czym oczywiście pomylił się i cztery razy skręcił nie tam, gdzie trzeba.
Gdy wreszcie otworzył lodówkę, zdał sobie sprawę, że chyba boleśnie dowiedział się o zasadzie ,,w tym domu każdy kupuje sobie coś do jedzenia". Westchnął cicho, wyciągając ostatnią paczkę ostrych parówek. Najwyżej przeprosi Kirishimę czy nowego współlokatora... albo może chłopaka Kirishimy? Właśnie, czy oni już wrócili z tego kasyna? Jeśli tak, Midoriya musiał spać jak suseł, bo w nocy nie słyszał żadnych hałasów.
Parówki były okropne, bo po nich Midoriya musiał przez pięć minut myć język zimną wodą, zanim pieczenie z nieznośnego, stało się całkiem... znośne. Już miał wrócić do swojego pokoju i zamknąć się w nim aż do powrotu Kirishimy, gdy usłyszał za sobą coś w rodzaju cichego warkotu, a gdy się odwrócił...
O Boże.
— Kim jesteś i co robisz w moim domu? — zapytał chłodno chłopak, który stanął tuż za Midoriyą, mierząc go oceniającym spojrzeniem.
Najpiękniejszy chłopak na świecie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top