•~Wstęp~•

No dobra, jedziem z tym koksem!

  Akcja rozgrywa się w Piekle, wymiarze Billa i Willa Cipher. Obaj są jeszcze dziećmi, mieszkają ze swoimi rodzicami. Ich starsze rodzeństwo, brat i dwie siostry, wyprowadziło się i utrzymuje z rodziną średni kontakt.
Bliźniaki nie bardzo to odczuwają, wystarczą sobie na wzajem. Świetnie się dogadują, wydawałoby się, że nigdy się nie kłócą.
Bill nie obraża się nawet na brata za to, że rodzice traktują go lepiej.
Blondyn za wszelką cenę stara się udowodnić rodzicom, że też się do czegoś nadaje, ale nawet największy wysiłek i sukcesy nie zmieniają podejścia demonów do ich syna. Szczególnie ojciec wymaga od Billa bardzo wiele, a nawet gdy młody demon wykona poprawnie polecenie, ten nie zwraca na to najmniejszej uwagi.
Bill nie zraża się tym, bo ma nadzieję, że w końcu pokaże ojcu na co go stać.

Bliźniaki mieszkają w dużej rezydencji. Ich rodzice są szlachetnymi i bardzo szanowanymi demonami.
Pomimo tego, że chłopcy mieli w domu miejsce do zabawy, woleli spędzać czas na dworze. Tam bawili się o wiele lepiej.
Bill specjalizował się w robieniu innym psikusów, a Will zawsze za niego przepraszał i obiecywał, że to się więcej nie powtórzy. Znaczy, z reguły tak było, ale zdarzało się czasem, że niebieskooki też brał udział w robieniu innym żartów, ale tylko w tedy, gdy miał pewność, że to nic złego.
Blondyn był mistrzem w wymyślaniu przeróżnych zabaw, żartów, konkurencji czy wyzwań. Zawsze potrafił czymś zająć siebie, ale także wszystkich do koła, więc nigdy się nie nudził.
Był bardzo odważny i zawsze bronił brata gdy była taka potrzeba.
Pewnego dnia pobił się ze starszym od siebie tylko dlatego, że ten obraził Williama.
Obaj nie zachowywali się jeszcze jak demony, byli na to za młodzi. Nie potrafili w pełni władać swoją mocą, która i tak była teraz bardzo ograniczona.
Możnaby pomyśleć, że to najzwyklejsze rodzeństwo.
No może gdyby nie fakt, że przecież żyją w Piekle. To taka subtelna różnica. Taka tyci tyci. Ale poza tym nic. Znaczy ich rodzice są demonami i wogóle... Ale oprócz tego, wszystko ok.

Także pamiętajcie, że nie ma się czego bać. Chyba...

###

Marco Kubiś się kłania.

Ten ostatni cytat chyba uratował zakończenie, bo bez niego byłoby beznadziejnie... Ale pisałam to e szkole, także sorki .-.

No, taki króciutki wstępik...
Mam nadzieję, że uda mi się poskładać całą fabułę w jakąś całość, bo jeśli mam być szczera, to nigdy nie planuję sobie szczegółowo pisania... Po prostu myślę o czym mogłoby być opowiadanie i piszę....

Rozdział dodam trochę później, nie ma tak, że wszystko na raz!

Także to już chyba wszystko... Pytania? Zapraszam do komentarzy.

Miłego dnia lub nocy ;)





Aha, jeszcze jedno.
Media: Panic! At The Disco - "Golden Days"

Z tej piosenki zaczerpnęłam inspiracje dla tytułu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top