32

Przepraszam ale końcówka rozdziału była dla mnie nieziemsko trudna do napisania!
Enjoy xx

━━━━━━━━━━
T H I R T Y T W O

2 styczeń, 1978

Regulus długo się zastanawiał czy pójść na wskazany mu przez Adarę adres.
Pragnął się z nią zobaczyć, poczuć jej ciepło, zapach i usłyszeć czułe słowa.
Ale bał się, tchórzył.Może dlatego był między innymi w Slytherinie a nie Gryffindorze, nie miał tyle odwagi.
Najzwyczajniej na świecie czuł dreszcze tylko wyobrażając sobie poważną rozmowę z drobną brunetką o cudnych błękitnych oczach.
Tylko zastanawiał się dokąd to wszystko prowadzi, im bardziej unikał Avy tym bardziej ją tracił.A jeśli straci Avę, to straci wszystko.
-Accio kufer.-mruknął pod nosem nadal leżąc na plecach, na swoim łóżku.Jak miło było na nim leżeć przytulając do siebie tą dziewczynę.Teraz wydawało mu się zimne i twarde co się kłóciło z wszystkimi dotychczasowymi założeniami.Swoje łóżko zawsze uważał za najcieplejsze i najmiększe miejsce w całym domu na Grimmauld Place 12.
W odpowiedniej chwili wyciągnął ręce i złapał kufer który już miał lądować na nim.Westchnął ciężko i usiadł odkładając go na bok.
Zawahał się ponownie.
Czy na pewno dobrze robił mając zamiar iść na Waltham Rd 1, Harlow, Londyn?
C

zy było lepiej ją stracić i swoją śmiercią nie zadawać jej więcej bólu niż to było możliwe?
Jego myślą przemknęła wizja Syriusza tulącego do siebie Avę,a na ich twarzach spokojne uśmiechy, cała ta scena miała miejsce przed grobem Regulusa.
-Accio spodnie, koszula, buty...!

Regulus był trochę zmieszany kiedy przyszedł na wskazany adres, przeteleportował się na jakąś wiejską, dosyć zniszczoną drogę a przed nim był wysoki, kamienny mur który się w znacznym stopniu rozsypał, centralnie pośrodku była zardzewiała brama która sprawiała wrażenie na tyle delikatnej, że gdyby nią potrząsnął to by wypadła z zawiasów.Za bramą było widać dużo porządniejszą drogę, niestety też w równie opłakanym stanie ogrodzenie, sprzegły dwa wysokie rzędy żywopłotu który już zaczął się zrastać u samej góry.
Jedyne co go trzymało w pewności, że to poprawny adres, to prostokątna, żółta tabliczka przypominająca tabelę.
U góry był właśnie napisany adres a poniżej kilkukrotnie większymi literami 'Zakaz wstępu!Budynek grozi zawaleniem!'.I tu mieszkała Ava prez ponad tydzień?Wtedy do niego dotarła myśl będącą dziełem nieprzeciętnej inteligencji, to mógł być wygląd posesji jaki widzieli mugole.Wyciągnął różdżkę i powiedział wyraźnie:
-Revelaverit Secretum.-był przekonany do tego, że to zadziała.I się nie mylił,
zaklęcie jak fala zmyło mylną powłokę z terenu.Kamienny mur stał się jednolity tak, że nie znalazłby nawet jednego pęknięcia tak samo jak krata bramy z czarnego żelaza lśniła jak nawoskowana.U szczytu była róża, Regulus już wiedział, że to znak rodowy Peverellów.Kiedy przeszedł przez bramę mógł śmiało ruszyć na przód pewną kamienną drogą bez obawy, że jego noga wpadnie do jakiejś szczeliny porośniętej trawą, żywopłot był przystrzyżony jak od linijki a nad nim górowało szare zachmurzone, grudniowe niebo.
Ruszył na przód, po kilku minutach przeszedł przy drzewach i pięknej marmurowej fontannie z której radośnie tryskała woda.
Stanął teraz przed wielką posiadłością, dach był błyszczący i czarny tak samo jak drzwi a ściany były pomalowane na ciemny zielony kolor (tak pamiętam, że były czarne ale były) a ozdobne elementy architektoniczne były złote i białe.
Posiadłość była przepiękna-pomyślał wspinając się po jasnych, czystych schodach przykrytych cienką warstwą śniegu.W krótce stanął przed wielkimi drzwiami a obawy otoczyły go ze wszystkich stron, jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydawało się opuszczenie posiadłości póki była szansa na odwrót, to podpowiadał mu mózg.                                                                          Ale chyba każdy już wie, że człowiek nigdy nie słucha się głowy, czy tego chce czy nie.Co byśmy robili bez tego całego serca, prawda?                                                                    Zbliżył ręke do mosiężnego dzwonka i się ponownie zawahał, zdał sobie sprawę, że w ogóle nie ma pojęcia co jej powie.Regulus bez zastanowienia się po raz drugi wcisnął guzik a do jego uszu nie dotarł żaden dźwięk, przez chwilę się nawet łudził,że jest zepsuty i to szansa na odwrót.Tchórzył, i za to poczuł do siebie jeszcze większą niechęć.Drzwi skrzypnęły cicho a młody Black ujrzał w nich zaskakująco przyzwoitego skrzata.Jego skóra nie była żółta ani szara jak u większości skrzatów ale blada bez żadnych prześwitujących żyłek ani pęcherzyków.Skrzat miał wyłupiaste żółte oczy i uszy zgarnięte do tyłu za pomocą czarnej przepaski, miał na sobie pewnego rodzaju czarny kubraczek z białym kołnierzykiem.Wyglądało to za razem groteskowo i elegancko co było bardzo dziwne.Stworzenie spojrzało na Regulusa z pełnym szacunkiem.         
-Pan Regulus Black, ser?-zapytał nieśmiało  a młody ślizgon zorientował się, że to skrzatka. Skinął głową, skrzatka otworzyła drzwi na oścież tak, że mógł swobodnie wejść do środka.Jeśli budynek wyglądał z zewnątrz na niesamowicie majestatyczny, to w środku przesiąkał elegancją i starością w pozytywnym sensie.Wszystko lśniło czystością a przez okno w dachu do środka wpadało światło podkreślane przez blask wielkiego kryształowego żylandora wiszącego z jego samego środku.Regulus byłby w innych okolicznościach oczarowany pięknem dworu.Skrzatka poprowadziła go do w kierunku schodów, tam się jednak zatrzymała i powiedziała:                      
-Pani Peverell jest na pierwszym piętrze.-Regulus badawczo przyjrzał się skrzatowi i skinął jedynie głową nie wiedząc co powiedzieć.Kiedy skrzatka miała odejść przyszło mu coś do głowy i zapytał się jej:                                                                 
-A nie ma przypadkiem gości lub nie jest zajęta?-palnął niewiele mysłąc nad celem swojego pytania, wiedział, że Syriusz jest u Jamesa i przez ze święta.Chyba, że siedzi u wuja Alpharda bo jak kiedyś mówił, nie chce się narzucać Potterom.Stworzenie odwróciło się do niego z zmieszaniem wypisanym na twarzy i podrapało się po łysej główce wykonująć chaontyczne pokiwania i potrząsania głową.
-Rano kiedy wezwała Szlufkę byli tym jacyś ludzie, pani była bardzo zdenerwowana, wpadła w szał, ser.-wyznała skrzatka.Black skinął głową i ruszył schodami na górę, jego kroki naruszały absolutną ciszę kiedy stukot czarnych, błyszczących butów roznosił się echem.Regulus dotarł na pierwsze piętro i rozejrzał się w prawy korytarz oraz lewy.Tam też panowała niezmącona cisza, chłopak ruszył więc prawym korytarzem rozglądając i nasłuchując równocześnie. Zatrzymał się kiedy zobaczył piękne, czarne pianino.Przypomniały mu się najszczęśliwsze chwile dzieciństwa, jego matka uczyła go grać a Syriusz bazgrolił coś na pergaminie odmawiając zacięto nauki grania twierdząc, że nie przyda mu się to w życiu.Ale Regulus uwielbiał słuchać jak jego matka czasami grała na pianinie, potrafiła to tak jak nikt inny a młodszy bliźniak także zapragnął nabycia tej umiejętnośći.I chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że do teraz nie dorównał w tym Walburdze Black, mógł się chwalić talentem.Usiadł na ławeczce i odkrył klawisze podnosząc drewnianą obudowę, na jego zaskoczenie były zakurzone nie to co pozostała część dworu którą miał okazję zobaczyć.Na kilku klawiszach które były w takiej odległości od siebie jakby ktoś po prostu złożył na nich dłonie widniały czystsze odciski palców.Regulus zastanwiał się, czy Ava umiała grać na pianinie.Kiedy chciał zacząć grać, kątem oka dostrzegł bardzo szybki ruch.Odwrócił się tak szybko aż go zabolała głowa i ujrzał coś od czego nie bolała go już tylko głowa ale i serce.Przy oknie stał Syriusz, na jego przystojnej twarzy świecił uśmiech ukazujący białe zęby, w dłoniach trzymał twarz Avy która była jeszcze piękniejsza i wpatrywała się w niego rozmarzonym wzrokiem.Przejechał kciukiem po szczęce brunetki i odgarnął długie, lśniące loki z jej szyi, schylił się i pocałował ją w miejsce tuż pod uchem.
Regulus był jak spetryfikowany.
Ava w końcu nie wytrzymała i złapała go za przód koszuli mnąc ją, ich usta zderzyły się ze sobą i stworzyły tak namiętny pocałunek, że młodszemu Black'owi zrobiło się aż gorąco.Ze złości.
Syriusz zjechał lewą ręką w dół na jej talię a jej delikatne, małe dłonie wplotły się w jego długie włosy.
Regulus czuł jak jego oczy zapełniają się powoli łzami.Nagle przed oczami śmignęło mu coś długiego, białego w towarzystwie krzyku,dostrzegł jeszcze jak Ava i Syriusz zamieniają się w plamę kolorów z której po chwili wyłonił się nowy obraz.Z marmurowej podłogi wyrastał prostokątny kamień nagrobkowy, pisało na nim coś co nie wywarło na nim żadnego większego wrażenia.Regulus Arcturus Black.Nagle jak znikąd wyrosła przed nim postać o z jasną różdżką odwrócona do niego tyłem.
-Riddiculus!-usłyszał a obraz zmienił się poraz trzeci, widniał przed nim mężczyzna w kolorowych ogrodniczkach w groszki, za dużymi butami, czerwonymi włosami oraz dziwnym makijażem.O uszy obiło mu się jeszcze jedno zaklęcie a dziwny pajac rozpłynął się zamieniając ponownie w smugę która wleciała do małej pozytywki.
Kiedy pokrywa z jasnego drewna się zamknęła wszystkie dziwne zjawiska znikły, ale Regulus nadal miał przed oczami w pamięci swojego bliźniaka i swoją dziewczynę wymieniających się namiętnościami.Para chudych ale ciepłych ramion otoczyła jego szyję a do nosa wdarł się zapach fiołków i innych przyjemnych kwiatów.Najprzyjemniejszy był jednak ciepły oddech z tyłu na jego szyi.Regulus zamknął oczy na dłuższą chwilę pozwalając łzom wrócić tam skąd przyszły, nie chciał znowu płakać.
Ramiona ześlizgnęły się z jego ramion a Ava usiadła obok niego na ławeczce.
Regulus przyjrzał jej się kątem oka, jej włosy sięgały poziomu ramion a duże błękitne oczy były skupione na klawiszach.Położyła palce na tych na których widniały odciski i zaczęła powoli grać, ale Regulus był głównie skupiony na uroczej zmarszczce która utworzyła się pomiędzy jej brwiami świadcząc o skupieniu.Melodia była smutna ale spokojna, młody Black nigdy jej nie słyszał.Siedział w milczeniu wsłuchując się w utwór grany przez niebieskooką ale skupiał się na kilku innych rzeczach.Pierwszą nielicząc słuchania była bliskość w jakiej się znajdowali.Ich ciała dzieliła odległość wynosząca kilka centymetrów, tak blisko nie byli od miesięcy.
Kiedy ostatni raz się całowali?Regulus przypominał sobie ich ostatni pocałunek z końca września, byli wtedy na błoniach.
Najbardziej się skupiał na ogarniającym go stresie i przerażeniu, jeśli da radę z nią porozmawiać, co sobie o nim pomyśli?
Po chwili zagłębił się w swoich myślach tak głęboko,że nie zauważył, że dograła utwór chwilę temu i mu się przypatrywała.
Adara z kolei dostrzegła w nim kolejne zmiany, był jak zawsze skrajnie chudy ale to nie ją aż tak przeraziło.Jego zawsze gładko zaczesane włosy gładko ułożone w codzienną fryzurę były jakby jej resztkami a tył głowy był trochę napuszony i poczochrany jakby leżał.
Policzki miał lekko zapadnięte a sine cienie pod oczami to idealnie podkreślały.
Niepewnie wyciągnęła dłoń w jego stronę i splotła końcówki ich palców, to poskutkowało na tyle, że wybudził się ze swoistego transu i lekko marszcząc brwi spojrzał na nią.
Otworzyła usta żeby coś powiedzieć ale wyprzedził ją:
-Zagrajmy razem.-sam był zmieszany swoimi słowami ale zdawał sobie sprawę, że próbuje oddalić moment rozmowy jak najdalej.
-Znasz jakieś mugolskie utwory?-zapytała cicho patrząc na klawisze które się nieco otrzepały z kurzu dzięki temu, że zagrała.
Zmarszczył brwi, raz kiedy był u nich wcześniej wspomniany brat matki, Alphard Black nauczył go grać jeden utwór.Aż później się dowiedział, że jest autorstwa mugola.Do dzisiaj jednak uważał go za niesamowity.
"Beethoven, sonata księżycowa."-powiedział powoli dobierając słowa.Starał się dokładnie przypomnieć sobie nazwę, chyba mu się udało ponieważ Adara bez słowa przeniosła ręce nad pianino czekając najwidoczniej aż zacznie.Zagrał pierwszą linię nut i niemalże od razu Adara przyłączyła się i zagrała drugą.
Pierwsze dwie szły im trochę niesystematycznie ale przy trzeciej Regulus gładko nawiązał do melodii.Granie sprawiało mu taką przyjemność, że na krótką chwilę liczącą około pięciu minut zapomniał o wszystkim i liczyła się tylko sonata księżycowa.Kiedy dograli, cicho westchnął a skurcz w żołądku zacisnął się na jego wnętrznościach.Adara jednak nawet na niego nie spojrzała i powiedziała:
-Walc zimowy.-to był z kolei jedyny utwór autorstwa czarodzieja który umiała zagrać.
Nie dała chwili mu rozpamiętania i zaczęła grać, szybko dołączył.
Grali tak około przez dwie godziny aż poczuli zmęczenie i nie czuli palców, wstali jednocześnie chwiejąc się.
-Myślę, że powinniśmy odpocząć.-stwierdziła i w końcu na niego spojrzała.Przytaknął.
-Co to było...to co zobaczyłem przed tym niż przyszłaś.-wypalił nie mogąc się już dłużej powstrzymać aż go trzęsło i robiło mu się niedobrze jak sobie ponownie wyobraził całujących się Syriusza i Avę.
-W ten dzień w którym tutaj przyszłam wynajęłam pewnego rodzaju ekipę.Odnowili i wysprzątali całą posiadłość, niewliczając w to strychu.Skończyli dzisiaj rano.-Regulus zmieszany jej przerwał:
-Co to ma do rzeczy?-zapytał, ale Ava kompletnie zignorowała jego pytanie i kontynuowała jakby nigdy nic.
-Postanowiłam się wziąść za tą część domu sama.Godzinę po tym jak odeszli zabrałam różdżkę i poszłam tam, wszystko szło dobrze aż w końcu natrafiłam na wielką skrzynię.
Otworzyłam ją ale nic się nie stało, i wtedy zauważyłam.-wzięła glęboki oddech- Najpierw to był ten sam obraz który miałeś okazję zobaczyć na lekcji obrony przed czarną magią, później to były zwłoki Lily, a na końcu to co widziałeś ty.
Jej głos był przy ostatnich zdaniach roztrzęsiony i słaby, jakby nagle cała jej siła rozpierzchła się jak z powiewem wiatru.
-Mój...grób?-zapytał niepewnie, patrząc jak Adara spowrotem opada na ławeczkę od pianina.Oparł się plecami o ścianę i patrzył jak dziewczyna zmaga się z własnymi myślami.
Więc to co Ava wypuściła nieświadomie ze skrzyni, było boginem.To co zobaczył było tym samym stworzeniem, i to tłumaczyły chociażby długie włosy Avy których nie miała od kilkunastu dni.W końcu, jakby nie świadomie pokiwała głową.
-Dlaczego mój grób miałby być twoim boginem?-zapytał głupio jakby nie zdając sobie sprawy z tego czym jest bogin i co pokazuje.
-Ponieważ się boję tego, co wydaje się nadciągać.-powiedziała i spojrzała na niego, do Regulusa dotarło, że nawet jeśli jej unikał to ona przejrzała wszystkie zasłony obojętności.Pomimo tego, że prawie w ogóle nie rozmawiali to odgadnęła jego myśli.
-O czym ty...-zaczął ale ona nagle wstała i podeszła do niego kręcąc głową.
-Nie pozwolę na to żebyś sobie coś zrobił.-powiedziała, widział w jej przwkrwionych czerwonych oczach, że powstrzymuje łzy.
Nie mógł powiedzieć, że nie wie o czym mówi bo powiedziała wszystko czego nie chciał usłyszeć.Spodziewał się wylewnego rozwinięcia tego co usłyszał ale Ava tylko machnęła ręką i powiedziała:
-Odpocznij.-sama poszła w drugą część korytarza a Regulus nie wiedząc co zrobić poszedł za nią patrząc jak jej ciemna sukienka w kolorze śliwki powiewała lekko kiedy szła.
Otworzyła ciemne drzwi podobne do tych które mijali, jak się okazało była to sypialnia.
Ściany były pomalowane na kolor błękitny a sufit był podobny do tego w Wielkiej Sali Hogwartu.Z tą różnicą, że nie odzwierciedlał aktualnej pogody ale przypominał wymarzone nocne niebo.Regulus bez słowa zamknął drzwi i kontynuował przyglądanie się niecodziennemu pomieszczeniu.Kątem oka zauważył, że Ava ściąga buty siadając na brzegu wielkiego łóżka z granatowymi zasłonami.Pokój wywarł na nim tak duże wrażenie jak cała posiadłość, był niesamowity.Nie wiedząc co począć usiadł na drugiej stronie łóżka i też ściągnął buty, potem oparł się plecami o zagłówek.
Adara leżała plecami do niego zwinięta w kłębek, czuła jak łóżko ugięło się nieznacznie pod jego wagą ale nie zareagowała na to.
Nie chciała na niego nawet patrzeć, pragnęła złapać go i przytulić się do niego jakby od tego zależało jej życie.Chciała ponownie poczuć jego usta na swoich,  jego ręce na swoich biodrach.Chciała...
Zielonooki z kolei aż po chwili na nią spojrzał, zmieszany.Jej drobne ciało było skulone a ręce obejmowały poduszkę.Regulus wiedział, że zastępuje ona jego miejsce.Widział, że ich związek się sypie chociaż ich uczucia się wcale nie zmieniły.Dlatego też przesunął się do niej i dotknął jej ramienia, przekręciła głowę i spojrzała na niego.Chociaż nie mógł tego przysiąc ale wydawało mu się, że czuje i myśli w tej chwili to samo.Zebrał całą swoją odwagę i schylił się łącząc ich usta w stęsknionym pocałunku.W krótce Ava odwróciła się do niego cała upewniając go w tym, że słusznie postąpił.Kiedy obydwoje stracili oddech przeniósł swoje usta na jej szyję odsłaniając ręką coraz więcej jej ciała.
Po raz drugi był pewny tego, że słusznie postąpił kiedy jej ręce zaczęły odpinać guziki jego koszuli.I póki byli zatraceni w pocałunkach i swojej obecności.
Regulus wiedział, że póki są  razem cały świat mógł stanąć na głowie, tylko żeby byli razem.
Zadawał sobie też pytanie jak mógł myśleć o śmierci mając przy sobie takie szczęście, które nosiło imię Adary, dla niego na zawsze Avy Peverell.

2575 słów

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top