28
━━━━━━━━━━
T W E N T Y E I G H T
28 sierpień, 1977
Ava obudziła się czując ciężar spoczywający na jej klatce piersiowej. Chwilę jeszcze mrużyła sklejone przez sen oczy, tej nocy spała najgorzej od czasu przybycia do Grimmauld Place 12.
Nawiedzały ją koszmary o których zdecydowane wolałabym zapomnieć, jej bogin.Wolną ręką potarła oczy i kilka razy szybko zamrugała, nad nią rozprzestrzeniał się sufit wytapetowany srebrnym wzorem, dziewczyna przewróciła oczami przypominając sobie gdzie się znajduje.Miała już naprawdę dosyć domu Black'ów którzy wzięli swoje nazwisko chyba zbyt poważnie.Nigdy tak bardzo niepragnęła nadejścia pierwszego września, pomyślała.Chciała usiąść jednak ciężar na jej klatce ponownie dał o sobie znać, wzrok Avy ześlizgnął się powoli w dół a ona nie niebezpiecznie szybko zaciągnęła się powietrzem.Na skutek tego prawie zaczęła kaszleć, bardziej jednak liczył się fakt,że Regulus leżał w połowie na niej przygniatając ją tym samym do łóżka. Jego zwykle idealnie czarny garnitur był brudny od kurzu i innych substancji których nie mogła odróżnić, po za tym materiał był w kilku widocznych miejscach przetarty a nawet podziurawiony.Z szokiem wyskoczyła z łóżka i obrzuciła go kolejnym badawczym spojrzeniem, wystarczyło żeby zobaczyła zaschniętą krew i wpadła w szał.Nie obchodziło ją pochodzenie czerwonej mazi, a mogła równie dobrze należeć do jakiegoś zamordowanego mugola.Obróciła go na plecy i z szokiem wpatrywała się w jego twarz pobladłą od przemęczenia, wargę miał głęboko rozciętą tak,że nie zdążył się na nim utworzyć strup a przez jego kość policzkową ciągnęła się podobna rana przez co całą szczękę miał umazaną we własnej krwi.Brunetka zakryła ręką usta czując wypełniającą ją grozę i przerażenie, teraz kiedy jeszcze spał wyglądał jak martwy...łzy nagromadzone w jej oczach przelały miarkę i skapnęły na jego twarz.Jej pole widzenia zamazało się do jednej wielkiej,ciemnej smugi, nie dało się w pełni opisać co czuła.Rozpacz targająca jej serce przeradzała się w piekący ból a jej łzy skapywały na bladą szyję.
-Ava?-usłyszała cichy, na szczęście niezmieniony głos.Łkanie roznoszące się po pokoju ustało i zapanowała gęsta cisza.Otarła twarz i spojrzała w kierunku z którego dobiegło ją wołanie.Patrzyły na nią najpiękniejsze tęczówki jakie kiedykolwiek widziała, jasne zielone przywodzące na myśl trawę skroploną rosą, uśmiechnął się i szepnął:
-Jeśli śmierć wyglądałaby jak ty, poszedł bym z własnej woli.-Ava wybuchnęła płaczem.Wszystkie emocje które zbierały się w niej i kumulowały podczas jego nie obecność znalazły sobie drogę na powierzchnię.Och jak ona za nim tęskniła!Rzuciła się na niego i zaciskając na ramiona na jego plecach wypłakiwała smutki.Jak ona go nienawidziła za to, że na siebie nie uważał...Co by robiła gdyby zginął?Był jej pierwszą miłością.
-Idiota.-powiedziała między falami płaczu a Regulus się zaśmiał cicho za co został słabo uderzony w klatkę-Kiedy wróciłeś?
-O trzeciej.-Ava podniosła głowę i spojrzała na niego z niedowierzaniem i pewnego rodzaju złością.
-Dlaczego mnie nie obudziłeś?Jesteś ranny.-po tych słowach Regulus bez dyskusji pozwolił jej się sobą zająć.
Kilka godzin później po odwiedzinach lekarza było już jasno wiadomo,że Regulus nie miał żadnych obrażeń nie wliczając te dwie rany na twarzy.Po kilku eliksirach wyglądał jak...nowy(wyprany w pervolu xD)?Teraz chciał gdzieś zabrać Avę obwiniając się za zestawienie jej w ponurym domu przez prawie miesiąc, chociaż dziewczyna mówiła mu,że to nie jest prawdą kazał jej się iść normalnie ubrać i zejść potem na dół.Wyciągnęła czarne spodnie i jasno niebieski sweter z guzikami i przyszytym białym kołnierzem, do tego ubrała brązowe skórzane buty.Narzuciła na siebie czarny płaszcz i zapieła go po całej długości, kiedy zeszła na dół zauważyła Regulusa ubranego tak samo.Wyszli z domu zanim ktoś zdążył coś powiedzieć, Black tylko złapał ją za rękę i zaczął ciągnąć wzdłuż ulicy w kierunku wielkiego skrzyżowania.Tam zrzucili z siebie płaszcze i pomniejszyli je za pomocą zaklęcia, wyglądali teraz jak zwykli nastolatkowie.Brak maski ukrywającej uczucia nie był częstym elementem młodego ślizgona, przynajmniej w szkole.Póki inni wyglądali jak z kamienia na jego twarzy było chociażby zirytowanie lub znudzenie.Ale w domu Black'ów przy swojej rodzinie zachowywał się przerażająco podobnie do reszty młodych śmierciożerców. Miał na twarzy lekki uśmiech a jego dla odmiany ciepła dłoń trzymała jej mniejszą, czując,że Ava mu się przypatruje, spojrzał na nią.Posłał jej swój typowy uroczy uśmiech i splótł ich palce przyciągając ją bliżej do siebie. Jakaś starsza para siedzącą na ławce z uśmiechem im się przypatrywała.
-Oh Darwin, pamiętasz te czasy beztroskie miłości?-zapytała kobieta swojego męża a on podał jej niewyraźną odpowiedź.Humor Avy gwałtownie się obniżył.
Beztroska miłość.
Nie, tego nie można było o nich powiedzieć.Ava nagle zaczęła się zastanawiać nad tym jak to będzie wyglądało w szkole, czy będą się kryli ze...przecież nawet razem nie chodzili.
Jej samopoczucie zaniżyło się jeszcze bardziej.Black zaprowadził ją do parku, jakoś specjalnie nie zastanawiała się nad tym dlaczego.Zamiast usiąść na jakiejś ławce, prowadził ją w kierunku gęstych krzaków które wyglądały jakby nikt ich nie strzygł od lat.Brunetka zmarszczyła brwi i omiotła niespokojnym wzrokiem całą okolice, wyglądało to tutaj jakby przychodzili tu miejscowi dresiarze; puste puszki po tanim piwie, graffiti i oznaki wandalizmu nie wspominając o kilku bezdomnych. Regulus wyciągnął różdżkę i szepnął jakieś zaklęcie, krzaki rozsunęły się a przed nimi w ziemi pojawiła się pokrywa przypominająca tą na jezdniach do kanalizacji.Na jej przerażenie uklęknął i odsunął je przez co ich oczom ukazała się drabina prowadząca gdzieś w dół...a Ava chyba nawet nie chciała wiedzieć gdzie.Regulus wskoczył do środka przez co o mało nie zadusiła się własną śliną.
Dobiegło ją wołanie Black'a a ona po chwili zorientowała się, że jednak żyje.
Zapewnił ją o dobrym stanie i powiedział, że za chwilę wróci.Od tego zapewnienia minęło kilkanaście minut a po nim nie było śladu, dziewczyna z zdenerwowaniem wyciągnęła różdżkę bacznie się rozglądając wokół siebie.Do parku wszedł kolejny bezdomny, i chociaż nie miał szansy zauważyć Peverell, dziewczyna widziała jego brudną,pomarszczoną twarz.Black nagle pojawił się wystając do połowy z kanału, na twarzy malował mu się głupawy uśmiech który doprowadzał dziewczynę do szału.Chciała go okrzyczeć lub zrobić mu wyrzuty sumienia za nagle zniknięcie ale zielonooki jedynie złapał ją w pasie przyciągając do siebie tak,że ich twarze dzieliła dosyć mała odległość.Ava wstrzymała oddech czując jego na swojej twarzy, nachylił się do niej nie przerywając kontaktu wzrokowego i wyszeptał:
-Tęskniłaś za mną?-zapytał jeszcze bardziej przybliżając twarz do dziewczyny, zamknęła oczy będąc pewna,że ją pocałuje ale on tylko sobie odpowiedział-Tęskniłaś.Ja też."
Otworzyła oczy patrząc na niego z niedowierzaniem,jej twarz spłonęła rumieńcem kiedy powoli odciągnął się od niej i stanął na pewnej ziemi.W Avie zbudziła się złość i odwróciła się zawstydzona i wściekła, usłyszała śmiech Black'a i znowu sobie pomyślała,że bracia tego rodu mają coś wspólnego.Są nie do wytrzymania.
Otrzepała swoje nogi z kurzu który wyleciał z kanału, od wściekłości dudniło jej w uszach a krew nagromadzona w głowie zagotowała się.Regulus złożył na jej szyi długi, ciepły pocałunek próbując trochę uśmierzyć sytuację.Mógł zobaczyć gołym okiem jak jej napięta skóra oraz nienagannie wyprostowane ramiona uwolniły się trochę, jednak nadal zacięto stała odwrócona tyłem. Black też nie miał zamiaru się poddać i kontynuował w całowaniu szyi niebieskookiej, pozwolił sobie ostrożnie opleść jej talię rękami przyciągając ją do siebie.Odchyliła lekko głowę w drugą stronę dając mu dostęp do skóry wiecznie przesłoniętej brązowymi lokami, uśmiechnął się sam do siebie i kontynuował poprzednią czynność zbliżając się każdym całusem do jej ust. Był już w okolicach szczęki kiedy nagle wyrwała mu się i z uśmiechem zapytała:
-To gdzie idziemy?-Regulus prawie oszalał.Wskazał na miotłę leżącą na ziemi, nie była najnowszym nimbusem ale model starszym zmiataczem. Regulus dostał w poprzednie urodziny złotą miotłe popularną wśród ślizgonów ale był zbyt przywiązany do swojej nieco starszej, nigdy go nie zawiodła.Nie miał zielonego pojęcia ile siły woli Ava musiała zgromadzić na zadanie tego pytania.Black wsiadł na miotłę i wskazał na miejsce za sobą, na jego zaskoczenie Ava bez dyskusji wsiadła na nią i mocno się do niego przytuliła żeby nie spaść.
-Leciałaś już na miotle?-zapytał kiedy odbili się od ziemi.Ava mruknęła ciche 'hmm' niedaleko jego ucha kiedy wznieśli się wysoko nad drzewa starego, nie zadbanego parku na obrzeżach Londynu.
-W pierwszej klasie i po za lekcjami, przyleciałam na miotle do Londynu ze swojego domu.-odpowiedziała nieco nieprzytomnym głosem, w oddali zobaczyła majaczącą sylwetkę ptaka, pierwsze co jej wpadło do głowy to oczywiście to,że to sowa.Nie myliła się, ich uszy rozdarł skrzek brązowego puchacza, sowa zatoczyła kilka okręgów nad nimi i znów zaskrzeczała.Ava mocniej złapała się Regulusa i wystawiła lewą rękę mając nadzieję,że ptak zrozumie o co jej chodzi.Nie myliła się, już po chwili odwiązywała roztrzęsioną ręką list z nóżki sowy, ledwo co kawałek pergaminu znalazł się w jej dłoni puchacz poderwał się do losu skrzecząc ponownie kiedy znikał w oddali.Black rzucił zaniepokojone spojrzenie przez ramię, zmarszczył lekko brwi.
-To...to...z Hogwartu.-powiedziała gładząc kciukiem pieczęć z czerwonego wosku, obydwoje wyczuwali coś dziwnego.Listy z spisem podręczników i powiadomienianiami zostały już wysłane, dlaczego więc Ava dostała list cztery dni przed rozpoczęciem roku szkolnego?Myśli dziewczyny odpłynęły w kierunku listu który postanowiła dla pewności odczytać na ziemi.Przez jej zamyślenie nie zauważyła drogę którą przemierzali, jej uwadze także umknął specyficzny uśmiech Regulusa wyrażający tylko jedno; radość z przebywania w jej pobliżu.
Ava wyrwała się z myśli w chwili w której dotknęli ziemi, Black poczekał aż zejdzie z miotły po czym sam wstał i wziął ją do lewej ręki.Stali na rozległej nizinie pokrytej pożółkłej trawą od gorącego, letniego słońca.Po ich prawej płynęła rzeka za którą rozciągał się już na pierwszy rzut oka gęsty las, z kolei po prawej były dwa budynki na których widok z jej ust wyrwało się westchnienie.Jeden przypominał pałacyk średniej wielkości, błyszczący czarny dach odbijał promienie słońca, ściany były zrobione z jasnych cegieł w których były osadzone wielkie okna.Drugi budynek przypominał stodołę, był pomalowany na jasny szary kolor a dach był taki sam jak na domu, było tam kilka symetrycznie wystawionych okien obramowanych złotym ornamentem.Spojrzała na Black'a z uniesioną brwią i zapytała:
-To jakiś ośrodek wypoczynkowy szlachetnego rodu Black'ów?-jej głos widocznie przesiąkał ironią która nie uszła uwadze Regulusa ponieważ parsknął śmiechem kręcąc głową.
-To dom przyjaciół rodziny, Selvynów.-zanim zdążyła rzucić kolejny zgryźliwy komentarz lub odpowiedzieć, Black złapał jej drobną, gładką dłoń z miotłą w drugiej ręce i zaczął ją prowadzić w kierunku zabudowań.Stodoła, jak się chwilę później okazało, stajnia była otwarta na oścież ukazując swoje wnętrze.Podłoga była z gładko wyrzeźbionego kamienia a po obu stronach alejki były boksy.Ava nabrała niemiłego podejrzenia,że to nie są tylko zwykłe konie na jakich uczyła się kiedyś jazdy.To co zobaczyła sprawiło,że wstrzymała oddech.W trzech boksach były hipogryffy, w kolejnych były jakieś dziwne stworzenia wielkości kucyka. Dziewczyna uważała je za słodkie do chwili w której jeden z nich otworzył paszcze ukazując rzędy krótkich,ostrych zębów.Postanowiła,że nie będzie o to pytała, nadal odwracała głowę w kierunku zębatych stworzeń pokrytych krótką, białą sierścią, Regulus się zatrzymał a ona nadal zapatrzona w zwierzęta nie zauważyła czego skutkiem było,że prawie się zderzyła z ścianą boksu, to co zobaczyła zaskoczyło ją jeszcze bardziej. Stworzenie w środku przypominało dzisiejsze wyobrażenie zmutowanego zwierzęcia z Czarnobylu.Swoim wzrostem sięgało Regulusowi do połowy klatki co było wyczynem biorąc pod uwagę jego nie przeciętny wzrost prześcigający Syriusza i Jamesa, całe jego ciało, nie licząc czarnych kopytek było pokryte jasną,długą różową sierścią przywodzącą na myśl truskawkową wate cukrową.Zwierzątko miało małe białe paróżki pomiędzy puchatymi uszami, zaś spod długiej grzywy było widać duże okrągłe oczy w kolorze dojrzałego zboża.
Ava pisnęła.
-Co to jest?-zapytała z pośpiechem szybko odwracając oczy od zwierzątka.
R
egulus stłumił nadchodzącą falę śmiechu i odpowiedział:
-To mityczne stworzenia z Indii, chiili-lin nie musisz się ich bać.Są łagodne.-dodał na końcu próbując przekonać dziewczynę która uparto wpatrywała się w różnego stworza.Black machnął różdżką a wrota boksu otworzyły się, ten cały chili-lin wyszedł z niego i stanął obok nich wydając z siebie dziwne pomrukiwania.Brunetka przełknęła głośno podejrzewając co się będzie działo w dalszym ciągu.Chłopak ponownie machnął różdżką a wrota boksu bo lewej otworzyły się, wyszło z nich takie same stworzenie z tą różnicą, że jego sierść była ognisto czerwona a oczy błękitne jak pogodne niebo.
-Pojedziesz na Erolu a ja pojadę na Estele.-oznajmił i jednym sprawnym ruchem wyskoczył na to coś, Ava była nieprzekonana do jego pomysłu, spojrzała na tak zwanego Erola, wypuścił głośno powietrze z psiego nosa i przechylił głowę.Do złudzenia to przypominało przeglądanie jej się.
-Regulus umie średnio dobrze jeździć na koniu ale na tym...czymś?-wydusiła, Erol zbliżył się do niej pochylając głowę, bez wahania się cofnęła.Black wywrócił oczami i wziął się za tłumaczenie:
-Kiedy wsiądziesz na chili-lina, wasze umysły automatycznie się połączają. Dzięki temu jedzie tam gdzie chcesz, Ava...nie daj się prosić masz przecież różdżkę i mnie.-ostatnie dodał z lekkim uśmiechem, policzki Peverell rozgrzał lekki rumieniec chociaż ciepło to jej było naprawdę na sercu.Ava w końcu podeszła do Erola i nieufnie zbliżyła rękę do głowy zwierzęcia, zduszony okrzyk wypełnił jej płuca kiedy różowa głową gwałtownie przybliżyła się i zderzyła z jej dłonią.Sierść była tak miękka i delikatna, że Ava się na chwilę zawiesiła drapiąc zwierzę, wybudził ją cichy śmiech Black'a.Nie ofiarując mu nawet jednego spojrzenia, wsiadła na Erola i w duchu się pochwaliła za to,że ubrała spodnie.
Jest tak źle?
Usłyszała w własnej głowie oraz towarzyszący temu śmiech przypominający dzwoneczki.Spojrzała kątem oka na zielonookiego a ten wzruszył ramionami.Zapytała o co go poprosić, czarnowłosy rzucił:
-Powiedz żeby szedł za Estele"-jak kazał tak zrobiła, po chwili wyjechali ze stajni, chłodne powiew powietrza przyjemnie muskał ich twarze kiedy szli przez środek niziny w kierunku lasu.
Kiedy znaleźli się pomiędzy wysokimi, strzelistymi drzewami poczuli ulgę, była to najlepsza osłona przed nadal mocnym słońcem.Nie słyszeli jednak śpiewu ptaków, panowała wokół nich głucha cisza która przyjemnie uspokajała wielodniowy stres.Ava zastanawiała się jak tutaj sprowadzili mityczne zwierzęta z Indii i ile to mogło kosztować.Erol nagle się zatrzymał a Ava nie przygotowana na ten moment poleciała do przodu.Gdyby jej dłonie nie były wplecione w różową sierść chili-lina prawdopodobnie spadła by na ziemię.
Regulus obejrzał się przez ramę i bezczelnie uśmiechnął, zanim się zdążył odwrócić usłyszał obelgę pod swój adres.
-Idiota.-mruknęła kiedy ruszyli dalej, poczuła jeszcze obawę przed tym,że wyrwała sierść Erola.
Przepraszam
Mruknęła w myślach ze skruchą.
Nic się nie stało
Odpowiedział Erol przeskakując mniejsze przywrócone drzewko, Ava zagadnęła nudząc się:
-Państwo Selvynowie wiedzą,że pożyczyliśmy te przeurocze stworzenia?-jej ton głosu przeobraził się w zgryźliwy kiedy wypowiadała ostatnie cztery słowa.Regulus parsknął krótko, potem odchrząknął i oznajmił:
-Jedziemy na wycieczkę całkiem legalnie moja droga damo.-roześmiała się chociaż nie do końca wiedziała czy z określenia którym ją nazwał czy z tego, że Black postanowił się pobawić w przewodnika turystycznego.Na tą myśl jej śmiech jedynie przybrał na sile, a policzki poczerwieniały.Zatrzymał się a tym razem nawet nią nie targnęło ponieważ była na to przygotowana, Regulus pokręcił głową i retorycznie zapytał co ją tak bawi.
-Oh nic, daleko jeszcze?-zapytała kryjąc resztki rozbawienia, bez słowa ruszył dalej.W głębi serca w Avie wznieciło się podejrzenie,że się obraził.Szczerze to jeszcze nigdy nie widziała obrażonego Regulusa...
Resztę drogi przebyli w milczeniu, a Ava gdyby miała znaleźć drogę powrotną napewno by zginęła bo jej zdaniem wszystkie drzewa wyglądały tak samo. Zagłębiali się coraz dalej w las a jedynym źródłem światła było błękitne niebo prześwitujące spomiędzy górnych, już nie tak gęstych gałęzi.Po chwili wyszli z lasu, przed nimi były łagodne pagórki na których rosły tu i tam małe drzewa.Przez środek wszystkiego przepływała rzeka, Ava domyśliła się, że to ta sama rzeka która cieknie przez ziemię Selvynów.
Regulus zsiadł z Estele i klepiąc ją po boku szepnął coś, Ava naśladowała jego przykład, do pewnego stopnia.Poprosiła więc Erola żeby zrobił to co Black kazał zrobić stworzeniu z czerwoną sierścią.
Zaczęli więc biec w tym kierunku z którego dopiero co przyszli, rzuciła czarnowłosemu pytające spojrzenie.
-Odesłałem ich spowrotem do stajni.-powiedział rozumiejąc, nie miała już jakoś ochoty pytać o to jak wrócą bo na pewno to jakoś zaplanował...prawda?
Regulus jedynie wywrócił oczami widząc przejęcie wypisane na jej twarzy, zastanawiał się ile pytań przechodzi przez głowę brunetki.Zamiast zapytać o to zrezygnował z dotychczasowej taktyki prowokacji i bycia niedostępnym pokazał prawdziwe odczucia. Przysłowiowo, maska spadła.Otoczył ją ramieniem i zaczął prowadzić w nijakim kierunku, po prostu przed siebie.
-Dlaczego tutaj przeszliśmy?-zapytała.
-Wolisz siedzieć do września w Grimmauld Place 12?"
Pokręciła energicznie głową przecząco.
-Nie...ale trochę nie rozumiem.Poszliśmy najpierw do jakiegoś obskurnego parku w którym jak się okazało jest podziemna szopa szlachetnego rodu Black'ów, później...och mój list!-urwała nagle i sięgnęła do kieszeni w poszukiwaniu koperty.Machnął różdżką a z ziemi wyrosła zwykła, drewniana ławka, usiedli.Ava chwilę mocowała się z porządnie zapieczętowanym listem, jej dłonie lekko zwilgotniały ze stresu a włosy zakryły jej twarz.Regulus ostrożnie odgarnął je spowrotem na jej plecy, zauważył, że spojrzała na niego kątem oka i się uśmiechnęła.W jednej chwili jej twarz przekrył jednak cień obaw.
-Nie chce tego czytać.-wyznała.
Regulus się uśmiechnął.
-To nie czytaj.
-Ale to może być ważne.-zaprzeczyła.
-Jeśli to jest tak ważne, nie ma opcji, że byś się nie dowiedziała.
Chwilę tak siedziała, potem wyciągnęła różdżkę i uniosła kopertę w powietrzu.
Zaczęła płonąć.
-Tęskniłem za tobą.-powiedział przerywając ciszę mąconą dźwiękiem płomieni.Ava posłała mu dziwny, satysfakcyjny uśmiech i odbiła:
-Już to dzisiaj gdzieś słyszałam.
Przewrócił oczami ale się uśmiechał.
-Ja za tobą też.-dodała po chwili, Regulus musiał się mocno powstrzymywać od pociśnięcia ją jej własnym komentarzem.
-Mam dwa pytania.-stwierdził powoli.
Nie przerwała mu czekając na nie.
-Kochasz mnie?-zapytał.Chwilę siedziała zmieszana i rozpamiętywała ich całą znajomość; od pomocy na korytarzu przez przerwy w przyjaźni do tej relacji.Czy go kochała?
-Kocham cie.-odpowiedziała z uśmiechem, nagle spoważniała-Ale tylko jeśli będziesz popierał moje zgłoszenie do drużyny quidditch'a.
Obydwoje się roześmiali, chciała coś zapytać ale Regulus ją wyprzedził.
-Więc może...chciałabyś zostać moją dziewczyną?
W głowie niebieskookiej było jedno pytanie: czy on potrzebował czterech miesięcy żeby o to zapytać?
Przysunęła się do niego bliżej a jego ramię ciaśniej owinęło się wokół jej ramion.Był zniecierpliwiony, wiedziała to ponieważ przygryzał dolną wargę.
-Hmm...-złapała przód jego swetra i przyciągnęła do siebie, to były centymetry-Myślę, że się zgodzę.
Myślała,że może parsknie śmiechem, lub zachichocze ale on to wziął na sposób '#37 poważny Black' i przekonał odległość.Ava szybko sobie uświadomiła, że to jest dużo lepsze wyjście od tego nad którym myślała, uświadomiła sobie też, że cholernie za nim tęskniła i nie chce żeby to się skończyło.
Popiół z koperty przestał być utrzymywany przez zaklęcie i opadł na ziemię pokrywając czubki ich butów srebrną poświatą.
----
Przepraszam, że rozdział pojawił się po prawie dwóch tygodniach.
Jakoś to co pisałam się nie kleiło i musiałam kasować.
W zamian chociaż jest rozdział liczący
3060 słów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top