17
━━━━━━━━━━
S E V E N T E E N
17 grudzień, 1976
Czas mijał rutynowo, pełno zajęć, esejów,prac domowych i eliksirów.
O właśnie, jeśli już jesteśmy przy eliksirach to miałam ugotować na zadanie eliksir wywołujący koszmary. Niestety kompletnie nie wiedziałam od czego zacząć i każda próba kończyła się niepowodzeniem, raz pękł kociołek,drugi raz cały roztwór stwardniał na kamień a trzeci raz zmienił się w wodę.Postanowiłam,że dzisiaj podejmę ostatnią próbę, w koncu jutro trzeba go oddać.Wzięłam podręcznik z radami dla opornych który wypożyczyłam w bibliotece stwierdzając,że do tego eliksiru potrzebuje coś lepszego od naszego podręcznika.Wzięłam kociołek oraz chochlę i wyruszyłam do sali od eliksirów, tak jak się spodziewałam spotkałam profesora Slughorn'a.
-Ava co tutaj robisz?-zapytał z uśmiechem odrywając się od książki.
-Profesorze czy mogłabym raz jeszcze skorzystać z sali?-poczułam lekki wstyd a moje policzki się na pewno zrobiły czerwone.Profesor w geście teatralnym rozłożył ręce poczym klasnął w dłonie.
-Oczywiście,że tak.Myślę,że przydałaby ci się pomóc.-stwierdził i wstał, chciałam coś powiedzieć kiedy machnął ręką i dodał-Zaczekaj chwilę.-po tych słowach zniknął w drzwiach sali a ja zostałam sama. Westchnęłam i usiadłam w ławce w której zazwyczaj siedziałam na lekcjach z Syriuszem, nie wiedząc co ze sobą zrobić otworzyłam książkę i na nowo zaczęłam śledzić uważnie tekst dotyczący eliksiru.Dodać dwie szczypty proszku z pokruszonych muszli słodkowodnych,łyżkę soku z rzutki pospolitej...ahhh.Nigdy nie rozumiałam całej tej fascynacji dotyczącej niesamowitych doświadczeń i gotowania eliksirów.
Zagłębiona w tekst nie zauważyłam, że do klasy wszedł mój domyślny jednorazowy korepetytor.
-Regulus?-zapytałam z lekkim niedowierzeniem, szczerze obawiałam się,że Slughorn przyśle Severusa.Zielonooki się tylko uśmiechnął i podszedł do mnie, wstałam i nie wiedziałam w sumie co zrobić.Patrzyliśmy na siebie żeby po chwili się zacząć coraz szerzej uśmiechać, Regulus zrobił pierwszy krok i wyciągnął ramiona w której się bez wahania rzuciłam.
-Wiesz zazwyczaj to ty mi dawałaś korepetycje.-powiedział z szerokim uśmiechem a ja z szczerą skruchą musiałam mu przyznać rację. Przypomniałam mu jednak,że to ja mu je dawałam przez prawie pięć równych lat.
Przyszykowałam kociołek i resztę rzeczy włącznie ze składnikami, Regulus już się miał wziąść za tłumaczenie kiedy do sali wszedł Slughorn, widząc nasze uśmiechy też nam jeden ofiarował.
-Widzę,że dobrze was dobrałem.Ale ja nie o tym, mówiłem już tydzień temu na lekcji,że w tą sobotę jest u mnie małe spotkanie.Mam nadzieję,że przyjdziecie.-powiedział, niby się miło uśmiechał jednak za jego uśmiechem było coś co mówiło, że nie ma sprzeciwu.Ochoczo skinęliśmy głowami i obserwowaliśmy jak profesor pakuje swoje rzeczy i opuszcza sale życząc nam dobrej nocy.Regulus potarł dłonie i zaczął komendować co i jak mam robić, pokazał mi także notatki które przyniósł.
-Severus jest na prawdę genialny, wprowadza takie ulepszenia,że aż trudno uwierzyć.Przepisałem od niego, masz.-podsunął mi je pod nos a ja się wczytałam,rzeczywiście nie zmieniał zbytnio całego przepisu ale wymyślał do niego ściągi.
-Możesz je sobie zostawić, mam drugie u siebie.-powiedział z ciepłym uśmiechem.To było pierwszy raz kiedy się spotkaliśmy od czasu ostatniej rozmowy pod drzewem, Black jednak nie przypominał tego Black'a spod tamtego drzewa.Ten był uśmiechnięty,miły i...taki jak dawniej.
-Regulus?-zapytałam.
-Hmm?-mruknął na chwilę odrywając wzrok od kociołka w którym był już prawie gotowy eliksir.
-Ja wiem,że to dziwne pytanie ale czy pamiętasz co się pierwszego września?-zapytałam, to był bardzo wrażliwy temat.Mogłam się spodziewać nawet tego,że bez słowa wyjdzie z klasy i będzie znowu mnie unikać.Regulus jednak się tylko lekko zarumienił i wymamrotał w odpowiedzi krótkie zdanie:
-Pocałowałem cię.Dlaczego pytasz?
-Wyglądałeś wtedy i w październiku podczas naszych spotkań na nieobecnego.-powiedziałam odkładając pozostałe składniki na swoje miejsce, Black usiadł na krześle. Kiedy skończyłam z chowaniem rzeczy też usiadłam na przeciwko niego.
-Mogę ci to teraz wytłumaczyć jeśli chcesz.-powiedział.Na prawdę nie spodziewałam się,że to się zdarzy.
-Nie chcę.Zapomnijmy o tym.-ciemnowłosy spojrzał na mnie starając się odgadnąć czy mówię poważnie i szczerze, w końcu mogłam to powiedzieć od niechcenia żeby zakończyć temat.
-Dziękuję.-powiedział w końcu,z uśmiechem.
20 grudzień, 1976
Z wielkim ociąganiem wyszłam z Wielkiej Sali, prawie wszyscy ją już opuścili a tylko kilka wyjątków siedziało na swoich miejscach pogrążonych w rozmowie.Nie chciałam nawet myśleć o tym co mnie czeka w dormitorium, za dwie godziny rozpoczynało się to całe przyjęcie u Slughorn'a a mogłam tylko zgadywać jak bardzo ucieszona jest Lily.Korytarze ponownie były puste i ciche, tylko blask pochodni dodawał im ciepłego połysku.Nie lubiłam sama chodzić wieczorem po zamku, duchy gdzieś znikały a ja czułam się jak mała mrówka, przyspieszyłam chcąc się znaleźć jak najszybciej w bezpiecznym pokoju wspólnym bądź w dormitorium. Kiedy zobaczyłam w oddali portret Grubej Damy prawie zaczęła biec, nagle z cienia wyłoniła się postać a moje serce prawie stanęło. Zatrzymałam się tak prędko,że moje dwie książki które chwilę temu gorączkowicie przyciskałam do klatki wypadły na ziemię wraz z moją różdżką, dusza która siedziała na moim ramieniu za pewne uderzyła się w czoło na wzór 'facepalm'.
Platynowe blond włosy były w lekkim nieładzie a ciemne brązowe oczy były rozwświetlone iskierkami, Nicholas schylił się i w ciszy pozbierał wszystkie moje rzeczy, w końcu wstał i drapiąc się po szyi wybełkotał:
-Przepraszam...-jak sparaliżowana złapałam swoje rzeczy i bez słowa szłam podeszłam do portretu, Gruba Dama nie prosząc o hasło wypuściła mnie do środka.Przez zamykający się obraz słyszałam krzyk Nicholasa:
-Peverell!Peverell-odwróciłam się na bardzo niepewnych nogach żeby zobaczyć jego nietrzeźwy uśmiech.
-Umów się ze mną!-krzyknął i się zaczął śmiać.Szybko się odwróciłam i pobiegłam do dormitorium ignorując pijanego Jamesa na kanapie któremu towarzyszył...Remus?Tak.Obydwoje byli nieźle wstawieni, świadczyło o tym jeszcze kilka pustych butelek Ognistej na ziemi przy kanapie.Byłam wdzięczna niebiosom,że Syriusz potraktował sprawę poważniej i się do nich nie przyłączył.Profesor Horacy widząc starania i poprawy w ocenach Black'a zaprosił go na przyjęcie odbywające się wieczorem.
Moje myśli nagle wróciły do zdarzenia sprzed kilku minut, jakoś nie zawracałam sobie głowy Nicholasem który był na prawdę pijany ale uczuciem które towarzyszyło mi podczas tego spotkania.Dlaczego się tak wystraszyłam?W Hogwarcie raczej mi nic nie groziło.
Raczej.
Pomimo tej myśli i zawahania czułam niepokój, miesiąc temu jakiś Avery z Mulciberem użyli zaklęcia niewybaczalnego na jakiejś krukonce z piątego rocznika ponieważ jest zdrajczynią krwi, zostali zawieszeni do końca tego semestru.
Nie byłam czystej krwi, ale z powodu nazwiska mogłam zostać także obarczona tytułem zdrajczyni krwi i stać się kolejnym celem.Bałam się.
Bałam się jak cholera.
Wybiegłam do dormitorium zlana zimnym potem, moje ręce drżąły a nogi chwiały się co niebezpiecznie groziło wywróceniem się, a co gorzej cały stan groził zemdleniem.
Rzuciłam rzeczy na łóżko a Lily aż podskoczyła, siedziała na swoim łóżku wykonując makijaż.
Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić,że oddaliła kawał dobrej roboty ponieważ bezsprzecznie wyglądała olśniewająco.
Miała ubraną elegancką szarą sukienkę z krótkim rękawem która sięgała jej prawie do kolan a u szyi był biały koronkowy kołnierzyk, na nogach miała cienkie czarne rajstopy i czarne buty na większym obcasie. Jej włosy były upięte do starannego koka, z codziennego makijażu wyróżniała się tylko nieco większą ilość tuszu i cienka srebrna kreska na górnej powiece.
-I jak?-zapytała odkładając rzeczy na bok, oparłam się plecami o łóżko żeby niezasłabnąć i się uśmiechnęłam.
-Wyglądasz olśniewająco!-powiedziałam a ona uśmiechnęła się szczerze, po chwili jej twarz stała się surowa i mnie nerwowo pognała:
-Idź wziąść prysznic bo zostało półtora godziny!Ja ci wszystko przygotuję!-popychana prze Rudą Furię wpadłam do łazienki.
Wzięłam dosyć szybki prysznic i wyszłam z łazienki ciekawa co moja siostra wymyśliła.
Na łóżku była nieznana mi czarna spódnica oraz kremowa bluzka z wiązaniem przy szyi które tworzyła elastyczna kokardka,takie same rajstopy jak miała Lily oraz czarne sznurowane buty na obcasie.
Z wszystkimi rzeczami na rękach ponownie zostałam wepchnięta do łazienki a ja nie mając wyboru ubrałam się z trudem zawiązując bluzkę.Efekt końcowy był świetny ale dla mnie zbyt odważny...
-Lily ja w tym nie wyjdę z dormitorium!-krzyknęłam w panice, moja siostra wpadła jak burza do łazienki i zdezorientowana omiotła mnie wzrokiem.
-Ale przecież wyglądasz perfekcyjnie.
-Ty widzisz jaka jest ta spódnica krótka?-zajęczałam przyciskając ręce do jej rąbka.
-No może cztery centymetry nad kolano.-mruknęła i ignorując moje protesty wyciągnęła mnie z łazienki.
Także wbrew mojej woli zrobiła mi makijaż, naturalny z tuszem do rzęs.
Kiedy więc końcu spojrzałam do lustra musiałam przyznać,że wyglądałam dobrze.Problem w tym, że nie czułam się dobrze w takim eleganckim i ekstrawaganckim stylu.
To nie byłam ja, przeciętna gryffonka.
Czy tego chciałam czy nie Lily wyciągnęła mnie z dormitorium i ignorując pijackie gwizdy swojego prawie,że chłopaka i mojego byłego przyjaciela wyszarpała mnie z wieży Gryffindoru.W połowie drogi pogodziłam się z losem i szłam spokojnie, zauważyłam nielicznych uczniów którzy także szli elegancko ubrani na przyjęcie oraz liczniejszych uczniów stojących z boku przypatrujących się innym.
-Mogę ci towarzyszyć?-zapytał Syriusz który jak zwykle, pojawił się znikąd, miał na sobie bardzo elegancki czarny garnitur oraz białą koszulę.Lily zmierzyła go spojrzeniem od głowy do stóp i zanim zdążyłam odpowiedzieć burknęła:
-Ava towarzyszy mnie.-wywróciłam lekko oczami, temat Syriusza przerabiałyśmy setki razy, Lily cały czas upierała się przy tym,że jestem zauroczona w Syriuszu ale,że on mi złamie serce i bla bla...jakkolwiek się starałam jej wytłumaczyć,że się przyjaźnimy zawsze poległam w tym zadaniu.Lily przyspieszyła a ja się prawie potknęłam o własne nogi na obcasach kiedy mną szarpnęła.
Odwróciłam się do Black'a i powiedziałam z uroczym uśmiechem:
-Jeśli będziesz dalej tak ślicznie pracował na lekcji to następnym razem.-Syriusz się zaśmiał.
-Tylko jeśli będziesz dalej ze mną siedziała.-udałam,że się zastanawiam i zignorowałam nieprzyjazne spojrzenie rudej.
-Nie mam do wyboru.-powiedziałam i na tym się ucięła nasza rozmowa ponieważ dotarliśmy do miejsca przyjęcia, w środku byli już prawie wszyscy uczniowie którzy otrzymali zaproszenie.Usiadłam na wolnym miejscu a obok mnie usiadła Lily, Syriusz już się szykować żeby zająć miejsce z mojej drugiej strony kiedy ktoś go zwinnie wyprzedził, kiedy ujrzałam firmowy uśmiech typu Pan Am i jasne zielone tęczówki, na moje usta wtargnął szczery,szeroki uśmiech.Rozpoczęło się przyjęcie a niezadowolony Syriusz usiadł obok tak samo z tego powodu niezadowolonej Lily.Wszystko działo się rutynowo, Slughorn wypytywał o poszczególne rzeczy różnych uczniów oraz przy okazji chwalił najbardziej faworyzowanych.
-Lily, co robią twoi rodzice w świecie mugoli?-zapytał kończąc bardzo smaczne ciasto ananasowe.
Moja siostra bez cienia wstydu z powodu pochodzenia, w dodatku nie przejmując się wrogimi spojrzeniami większości ślizgonów odpowiedziała:
-Mój ojciec jest zastępcą burmistrza Londynu a mama ma firmę w której tłumaczą różne dokumenty dla urządu.-profesor wydawał się być całkiem zachwycony jej odpowiedzią, kiedy zwrócił się do mnie z tym samym pytaniem poczułam bolesne ukłucie.Regulus mocno ścisnął moją ciepłą dłoń dodając mi otuchy.
-Moi rodzice nie żyją.-powiedziałam, kiedy chciał już coś powiedzieć na wzór przeprosin kontynuowałam-Mój ojciec był alchemikiem a moja matka wynalazła odtrutkę na Wywar żywej śmierci.-dokończyłam dumnie a wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, w końcu miałam szansę się podzielić tym o czym przeczytałam o moich rodzicach.Profesor z uznaniem skinął głową i nie pytał już o nic więcej.
Kiedy dobiegł koniec przyjęcia wszyscy zażyczyli Slughorn'owi dobrej nocy gorąco dziękując za zaproszenie.Moja siostra na mnie spojrzała wyczekująco, ja jednak dostrzegłam znaczące spojrzenie Black'a.
-Lily później dojdę do wieży.-chciała coś powiedzieć jednak ja wcieliłam szybki plan w życie odgrywając się za wszystko do czego mnie dzisiaj zmusiła-Syriuszu bądź tak łaskaw i odprowadź moją siostrę.
Lily słysząc to zamieniła się w słynną Rudą Furię i rzucając:
-Potrafię sama dojść do wieży.-odeszła, Syriusz spojrzał na mnie z cieniem uśmiechu jednak widząc kto ponownie stanął przy także się oddalił, bez słowa przejęłam ofiarowane ramię Regulusa i razem zaczęliśmy iść w nieznanym nam kierunku.
Kiedy byliśmy już sami lekko się zaśmiał i pokręcił głową.
-Jesteś okropna, chciałaś skazać własną siostrę na Syriusza.-prychnął a ja się cwaniacko uśmiechnęłam.
-Zasłużyła za to,że mnie na siłę ubrała w tą spódnicę.-burknęłam jednak na moich ustach błąkał się uśmiech.
-Pięknie wyglądasz.-powiedział a ja też mu się przyjrzałam, miał podobny garnitur do starszego Black'a, wyglądał jednak schludniej i można było osądzić,że bardziej się przyłożył.
-Ty też niczego sobie.-posłałam mu uśmiech.
1987 słów
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top