00. prolouge
ZARYA PRESCOTT MIAŁA PLANY, MARZENIA, NIEZREALIZOWANĄ NAWET W ¼ BUCKET LISTĘ ORAZ DWADZIEŚCIA JEDEN LAT, GDY UMARŁA.
Przynajmniej na początku tak uważała.
Nie wiedziała jakim cudem wydostała się spod tafli głębokiej wody, mimo tego, że kompletnie nie umiała pływać. I nie rozumiała, dlaczego z całej paczki jej znajomych tylko ona przetrwała wypadek samochodowy. Uznawała jednak, że po prostu miała cholerne szczęście.
Po wypadku jej życie wróciło prawie do normalności, jednak z dnia na dzień, coraz wyraźniej czuła, że coś się zmieniło. Dziwne myśli, głos w jej głowie, mężczyzna, który ją prześladował i zdarzenia, które nie potrafiła racjonalnie wytłumaczyć. Miała wrażenie, że wariowała i chociaż już wcześniej uważała, że ma coś poważnie z głową, tak teraz była już tego stuprocentowo pewna. Uczucie powinności i obrony niewinnych nagle stało się o wiele mocniejsze, niż kiedykolwiek wcześniej. Usprawiedliwiała to tym, że przeżyty wypadek samochodowy całkowicie ją zmienił, że po takich wydarzeniach, to było całkowicie normalne.
Jednak odpowiedź na jej zmianę w zachowaniu była zdecydowanie bardziej skomplikowana, niż mogłaby tego oczekiwać. Gdy to, co uważała za wytwór wyobraźni, czy stare mity i legendy, okazało się być prawdą, zrozumiała, że w zamian za własne życie, zawarła umowę, której nie mogła tak po prostu zerwać. A przynajmniej bez narażania się na wściekłość ze strony dwunastu bogów olimpijskich, w których do tej pory wierzyła, że byli zwykłym wymysłem kilku nie koniecznie zdrowych psychicznie ludzi.
Kiedy po raz pierwszy objawił jej się Posejdon, a ona faktycznie potrafiła zaakceptować jego istnienie, prawie go wyśmiała. Później zastanawiała się, co z nią było nie tak, jeśli chciała się śmiać z boga, nawet jeśli nie wierzyła praktycznie w żadnego z nich. Jednak koniec końców, nie zrozumiała praktycznie nic z tego, co usłyszała tamtego dnia. Wiedziała, że grecki bóg chyba żałował, że kiedykolwiek postanowił ją uratować i zostawił ją tylko z jednym zadaniem: masz chronić niewinnych i karać wszystkich, którzy ich ranią, Zarya.
Siedem lat później, Zarya była już przyzwyczajona do stałej obecności greckich bogów, walk, ran i innych nadprzyrodzonych rzeczy, z którymi musiała się zmagać. Spełniała powierzone jej zadanie, najlepiej jak umiała, nie wtajemniczając nikogo w to, co robiła. Działała sama, jednocześnie dbając o swoje własne życie prywatne i próbując, chociaż zachować jakieś resztki normalności.
Do czasu, gdy jej opiekunowie nawiązali przymierze z jednym z egipskich bóstw w nadziei, że wspólnymi siłami uda im się zatrzymać powstały chaos. Nagle Zarya nie wiedziała jak i dlaczego, ale została wplątana w wydarzenia, które miały zakwestionować wszystko, co do tej pory robiła.
I odpowiedzieć na pytanie, które męczyło ją już od dłuższego czasu.
Czy spełniając wolę bogów, mimo wszystko była wolnym człowiekiem?
\‥☾‥/
A/N:
ja wiem, że powinnam najpierw skończyć
całą resztę historii,
ale sorry, Oscar Isaac skradł moje serce na dobre
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top