Rozdział XII Tartar
W mediach Layla (w tym rozdziale jest dlaczego tak wygląda)
-----------
- C-co? - zająkałam się - Chciałam stąd odlecieć a ty mnie tutaj z powrotem przyprowadziłeś - poczułam zbierające się łzy w moim oczach
------------
Wskoczyłam z powrotem na ogiera i poleciłam mu biec, nie lecieć. Udało mi się zgubić Percy'ego i Annabeth a teraz napatoczył się Jason, mam pecha.
~ Proszę do Tartaru - powiedziałam do pegaza
~ Zgoda...
~ Dzięki
Zobaczyłam jak ziemia stworzyła zjazd do podziemia, natychmiast tam pobiegliśmy. Znaleźliśmy się przy rzece Styks. Po drugiej stronie widziałam erynie. Wszystkie mnie bacznie obserwowały ale żadna nie ruszyła się z drzewa, na którym siedziały.
~ Dobra to teraz do Tartaru - powiedziałam i przed nami stworzył się kolejny zjazd, tym razem głębiej.
~ Tato? - zapytałam ojca
~ Co tutaj robisz?
~ Przyleciałam żeby uciec stamtąd i przy okazji uwolnię cię - powiedziałam z przekonaniem
~ Bogowie ci nie pozwolą
~ I tak cię uwolnię, chociażby cały Olimp stał przeciwko mnie - powiedziałam szczerze
~ Nie i koniec, masz wrócić na powierzchnię
~ NIE! - krzyknęłam i spięłam łydkami mocniej Firewind'a
- Jedź do Kronosa - powiedziałam pegazowi na głos
Nie odpowiedział tylko zmienił kierunek i cwałował w kierunku ogromnej góry. Góra w Tartarze... Fajnie.
~ Powiedz gdzie jesteś dokładnie
~ Nie powiem
~ Normalnie jak dziecko
~ Jestem od ciebie starszy o kilka tysięcy lat, więc nie pozwalaj sobie, nie powiem ci, ponieważ chcę żebyś wróciła do swojego świata
~ Wszyscy znają prawdę, więc już tam nie wrócę - powiedziałam ~ Powiesz gdzie jesteś czy mam tą górę przejechać całą? - zapytałam
~ Po środku... - powiedział ~ W górze - poprawił się
~ Dzięki
- Firewind jedziemy do środka góry - powiedziałam pegazowi
Nareszcie dojechaliśmy do podnóża góry. Była tam wąska ścieżka prowadząca do środka, niestety pegaz się tam nie zmieścił. Zeszłam z ogiera i wyjęłam zwierzęta z torby. Cam wszedł mi na ramię, Blue usiadł obok mnie a Kitty poszła ścieżką. Ruszyłam za nią.
Weszłam do środka góry i zobaczyłam tam blondyna w porozrywanym garniturze. Podniósł na mnie wzrok. Miał złote oczy.
- Tato? - zapytałam, na co on pokiwał głową, ale zaraz się skrzywił jakby zadało mu to mnóstwo bólu. Na rękach miał bordowo-czarne kajdanki przytwierdzone do skał po obu stronach. Użyłam kawałka mocy myśląc nad niszczącymi się kajdankami, ale nic się nie działo
- Dlaczego nic się nie dzieje? - zapytałam
- Nie masz tyle sił, zakuto mnie potężną magią
- Oh ciszej, myślę - uciszyłam ojca i patrzyłam na kajdanki, następnie spojrzałam na swoje dłonie
- Hmmmm... - zamyśliłam się i przypadkiem spojrzałam na naszyjnik. Promieniował złotem i srebrem
- To wina naszyjnika - szepnęłam cicho i ściągnęłam go z szyi, po czym schowałam kryształ do plecaka.
Poczułam przepływającą moc przez moje ciało i straciłam kontakt z podłogą. Spojrzałam się w dół i zobaczyłam, że mój strój zaczął się zmieniać.
Pojawiły się wysokie, złote buty, złote nakolanniki, krótkie, złote spodenki, zamiast bluzki złoty napierśnik i peleryna również w kolorze złotym. Na szyi pojawił mi się naszyjnik oczywiście w kolorze złotym, w kształcie smoka. Włosy same spięły się w wysokiego kucyka a na nich pojawił się "wianek" ze złota.
Wylądowała na ziemi i nadal oglądałam swój strój.
- Co się stało? - zapytałam
- Zdejmując naszyjnik uwolniłaś wszystkie swoje moce - powiedział Kronos
- W takim razie teraz cię uwolnię - powiedziałam i skupiłam się na kajdanach. Pękły od razu.
- Jak to możliwe? - zapytał - Nawet ja nie dałem rady - powiedział
- Może dlatego, że jesteś osłabiony? - zapytałam - Chodźmy stąd - powiedziałam i zaczęłam iść do wyjścia z góry.
Wyszliśmy oboje i zatrzymaliśmy się przy pegazie, który skłonił głowę przed tytanem
- To że jesteś pegazem mojego brata, nie znaczy, że mnie też musisz się kłaniać - powiedział - Dał ci najlepszego pegaza - stwierdził
- Naprawdę?
- Owszem - pokiwał głową
- Ktoś się zbliża - powiedziałam, gdyż poczułam czyjąś obecność
Przed nami pojawił się Nico
- Nico? - zapytałam
- Layla co tutaj robisz?
- No stoję - odparłam
- Uważaj Layla! - krzyknął
- Co się stało? - zapytałam
- On jest mordercą! - krzyknął ponownie i wskazał na Kronosa
- Spokojnie - powiedziałam
- Masz takie same oczy jak on... - stwierdził, kiedy spojrzał się w moje oczy - Kim jesteście? - pytanie skierował do mnie
Westchnęłam po czym powiedziałam:
- Kronos jest moim ojcem, a ja jestem boginią - powiedziałam
Cofnął się od nas o kilka kroków
- Nico... - zaczęłam
- Zamknij się - powiedział - Wiedziałem, że jesteś boginią, to czuć nawet jak się nie przemieniłaś - powiedział
- Ale nikt tego nie czuł
- Oprócz tytanów, Hadesa i jego dzieci - powiedział
- Hades to czuje?
- Wszelkie zaburzenia
- Czyli znasz całą prawdę? - zapytałam
- Nie wiedziałem, że jesteś jego córką - wskazał na Kronosa - Ale wiedziałem, że twoja matka była boginią, wszyscy trafiają przecież tutaj. Mimo, że sam byłem dzieckiem czułem jej śmierć - powiedział
- Naprawdę? - zapytałam, na co on pokiwał twierdząco głową
- Czemu go uwolniłaś? - zapytał
- Bo jest moim ojcem - odparłam
- A inny powód?
- Jak to inny?
- Zakładam, że nie uwolniłaś go tylko, dla tego, że jest twoim ojcem, musi być inny powód - stwierdził - Coś się stało w obozie? - zapytał
- Tak... - zawahałam się
- No? - ponaglił mnie
- Ktoś mnie trafił strzałą i wszyscy wiedzą kim jestem, że jestem boginią - powiedziałam i poczułam ponownie łzy nabierające się w moich oczach
- Ale nie wiedzą czyją córką jesteś - powiedział po chwili
- Muszą wiedzieć... - powiedziałam, ale się zawahałam
- Nie muszą, wiedzą tylko tyle, że jesteś boginią, całej prawdy nie znają - przyłączył się do rozmowy Kronos
- To co mam teraz zrobić? - zapytałam
- Wróć do obozu - powiedział Nico - I wytłumacz im co tam chcesz, ale nie mów, kto jest twoim ojcem - dopowiedział
- Tato? - zapytałam, gdyż chciałam znać też jego zdanie
- Uważam, że chłopak ma rację, powinnaś wrócić do obozu, ja po prostu się gdzieś ukryję - powiedział
- Idźcie już... - powiedział Nico
- Co się dzieje? - zapytałam
- Ojciec wie, że Kronos został uwolniony, zaraz przyjdzie tu jego armia
- Nico...
- Nikomu nie powiem, obiecuję - powiedział i zniknął w cieniach
- Wsiadaj na Firewind'a, ja spróbuję użyć mocy - powiedziałam
- Nie pozwolę ci - odpowiedział
- Jesteś za bardzo osłabiony, wsiadaj i nie gadaj - powiedziałam głosem nie znoszącym sprzeciwu. Wsiadł na pegaza a ja mu rozkazałam jechać lub też lecieć nie oglądając się za siebie, w bezpieczne miejsce
- Dam sobie radę - powiedziałam i pegaz odbiegł - chyba - dopowiedziałam cicho pod nosem
Spojrzałam na horyzont. Nadciągała ta armia, o której mówił di Angelo. Zaczęłam myśleć nad swoją ucieczką. Kiedy armia zbliżała się, zaczęłam wspinać się po górze. Kiedy weszłam na szczyt nad sobą zobaczyłam jaśniejsze światło, możliwe, że podziemie, natomiast u podnóża góry stały najróżniejsze potwory, z czego te latające leciały w moim kierunku.
Myślałam nad lataniem, lub czymkolwiek w tym stylu i poczułam się lekka. Spojrzałam na swoje ciało, albo raczej na brak ciała. Byłam piaskiem. Złotym piaskiem, tak jak ojciec w moim śnie. Zmusiłam piasek do lecenia w górę, aż dotarłam do części podziemia, w którym znajdowały się łąki Asfodelowe.
Leciałam w kierunku rzeki Styks, kiedy ją przekroczyłam szukałam jakiegoś wyjścia na powierzchnię. Zobaczyłam mojego pegaza, który wbiegał po tunelu własnej roboty. Poleciałam w tamtym kierunku i cudem udało mi się zdążyć przed zamknięciem się wrót do podziemia.
Kiedy pegaz miał się wzbić w powietrze zmieniłam się w ludzką formę i powstrzymałam Firewind'a
- Zaczekaj - poprosiłam, na co on pokiwał łbem
- Tato?
- Tak?
- Będziemy się nadal kontaktować, prawda? - zapytałam
- Owszem, kiedy odzyskam siły to przyjdę po ciebie
- Jeżeli nie dowiedzą się prawdy to nie trzeba będzie - powiedziałam szybko, lubię życie w obozie - uśmiechnęłam się
- Jak zmienisz zdanie to skontaktuj się ze mną, wkrótce cię odwiedzę tam gdzie będziesz chciała, zgoda? - zapytał
- Zgoda - odparłam - O jejku - złapałam się za głowę
- Co się stało?
- Dwie rzeczy, przecież zostawiłam swoje zwierzaki w podziemiu - zaczęłam szybciej oddychać
- Znajdą się, jak już kiedyś mówiłem, przez to, że użyłaś na nich swojej mocy one zawsze będą cię bronić i będą przy tobie, zapewne wkrótce znajdą się - powiedział z uśmiechem - A ta druga rzecz? - zapytał
- Strój mogę zmienić, ale jak ja zmienię kolor oczu - zaczęłam się stresować - Co jeżeli wtedy poznają prawdę jak mnie zobaczą? Co jeśli mnie znienawidzą? - oddychałam coraz szybciej a do mojej głowy przylatywały najróżniejsze, niezbyt fajne scenariusze
- Uspokój się - powiedział blondyn schodząc z pegaza i potrząsając mną
- D-dobrze - dopowiedziałam i zaczęłam się uspokajać
- Może spróbuj użyć magii - polecił
- Spróbuję - odpowiedziałam i odeszłam dwa kroki do tył
Zamknęłam oczy, wyciszyłam się i skupiłam całą swoją uwagę na kolorze oczu, aby zmienił się na mój stary, czyli niebieski. Kiedy otworzyłam oczy nie czułam różnicy, ale ze względu na to, że znajdowaliśmy się w mieście podeszłam do pierwszej lepszej wystawy i spojrzałam w szybę. Moje oczy nie były już złote, tylko niebieskie, z drobinkami złota. Widocznie nie mogę pozbyć się całkiem koloru
- Działa - powiedziałam podchodząc do ojca - A co z mocą? - zapytałam
- Skoro już wszyscy wiedzą, że jesteś boginią, to nie musisz nosić naszyjnika na szyi, możesz wziąć kryształ i nosić go w mieczu, tak jak podczas walki to robiłaś - powiedział
- Dobrze, do zobaczenia - pomachałam mu kiedy odlatywał, a sama zamieniłam się w złoty piasek i poleciałam do obozu
Bez problemu przeleciałam przez bramę i znalazłam się w moim pokoju. Przemieniłam się w ludzką formę po czym wzięłam domowe ubrania i wbiegłam do łazienki przebrać się. Kiedy skończyłam spojrzałam w lustro. Rzeczywiście moje oczy miały kolor niebieskie taki jak kiedyś, oprócz tych złotych drobinek, ale zauważyłam też, że mam coś w rodzaju tatuażu. Znajdował się pod prawym okiem, miał nieznany mi kształt i był w kolorze złotym no oczywiście wszystko musi być złote...
Zaczęłam zastanawiać się nad tym, co mam teraz zrobić, jak wytłumaczyć, że uciekłam, jak wytłumaczyć to kim jestem... Położyłam się na łóżku i zasnęłam.
------------
1724 słów
Jakoś nie potrafię długo pisać :/
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top