Rozdział VII Wpadka
- Czy to był tylko sen czy rzeczywistość? - zapytałam się w głowie
------------------
~ To nie był sen ale też nie rzeczywistość - odparł inny głos w mojej głowie - Teraz jeżeli zdejmiesz naszyjnik będą mogli w tobie poznać boginię
~ Czym jest ten naszyjnik? - zapytałam
~ On pozwala ukryć twoje moce, czyli póki masz go na sobie nikt nawet Chejron czy Dionizos nie poznają w tobie bogini
~ To go nie zdejmę - powiedziałam ~ Będzie jak dawniej ale nareszcie będę szczęśliwa - uśmiechnęłam się
~ Tak będziesz szczęśliwa zresztą ja też - powiedział mój ojciec po czym zasnęłam ponownie.
Obudziły mnie piski Blue. Postanowiłam wstać i zobaczyłam, że Kitty zaraz zrzuci klatkę z Cam'em, od razu pobiegłam tam i zabrałam kotkę ze stolika.
~ Czy mogę przyśpieszyć czas - zapytałam się w głowie
Nikt mi nie odpowiedział, pewnie nie może czy nie ma mocy
- Dobra próbujemy - powiedziałam szeptem i wyciągnęłam dłonie przed siebie
Myślałam o tym, żeby kotka była starsza. Po kilku minutach otworzyłam oczy a przede mną stała Kitty, tylko, że była większa
- Super - powiedziałam szeptem
Postanowiłam spróbować tego samego na Blue, również wyszło i teraz nie wyglądał na szczeniaka, ale na około dwurocznego pieska
~ Jesteś? - zapytałam w głowie
~ Jestem - odparł cicho inny głos
~ Co się dzieje?
~ Wszystko dobrze, tylko brakuje mi mocy, ostatnio dość dużo jej wykorzystywałem - stwierdził
~ Umiem przyśpieszać czas - powiedziałam
~ Naprawdę?
~ Tak, właśnie próbowałam trochę postarzyć swoje zwierzęta i wyszło! - krzyknęłam podekscytowana
~ Nie powinnaś zaczynać od organizmów żywych - powiedział - A jak to zrobiłaś? - zapytał
~ Skupiłam się na jednej rzeczy związanej z czasem i tak jakoś wyszło
~ Nikt nie widział
~ Nie
~ To dobrze
~ A co?
~ Przecież nie chcesz, żeby ktoś cie rozpoznał, a jak by ktoś widział moc czasu to by coś mu nie pasowało
~ W sumie masz rację tato - powiedziałam ~ Idę na śniadanie, do usłyszenia później
Zakończyłam "konwersację" w mojej głowie po czym ubrałam się w kremową bluzkę ze złotymi zdobieniami, krótkie białe spodenki oraz białe trampki i uczesałam włosy w wysokiego kucyka. Oczywiście nie zapomniałam wziąć naszyjnika. Postanowiłam, że wezmę ze sobą Blue. Powinna pochodzić i pozwiedzać. Szkoda tylko, że nie kupiłam obroży ani smyczy.
Wzięłam husky'ego na ręce i wyszliśmy. Postawiłam Blue na trawie, a on nie opuszczał mnie na krok, stał obok mnie i patrzył tymi swoimi niebieskimi oczami prosto w moje również niebieskie
- No dobrze idziemy na śniadanie - powiedziałam do psa i ruszyliśmy oboje do pawilonu
- Co to jest? - zapytał Pan D
- Pies a nie widać? - odparłam
- Ale tu nie wolno
- Percy jakoś ma psa
- Ale ogar jest wychowany
- A Blue się mnie słucha powiedziałam po czym odeszłam i usiadłam na swoim miejscu, a pies usiadł obok mnie i czekał cierpliwie, aż skończę posiłek
Kiedy zjadłam poświęciłam trochę bogom
~ Liczę, że tytani też coś dostają z ogniska - powiedziałam w myślach
~ Coś tam dostajemy, ale niewiele - odpowiedział Kronos
~ Ale zawsze coś - stwierdziłam
Wyszłam z pawilonu i zaczęłam iść w kierunku bramy
- Layla zaczekaj! - Percy krzyczał za mną
- Coś się stało? - zapytałam
- Annabeth jest na mnie zła, mogę z tobą iść?
- Jest na ciebie zła, a co zrobiłeś? - zapytałam
- Nie podzieliłem się z nią cukierkami
- A były niebieskie?
- No nie były normalne
- To masz przechlapane - stwierdziłam. Annabeth mu wybaczała jak zjadł wszystkie niebieskie, ale skoro to były normalne to nie wiem do czego córka Ateny się może posunąć
- To mogę z tobą iść? - nalegał
- Nie - odpowiedział chłopięcy głos - Layla idzie ze mną do restauracji - obejrzałam się i zobaczyłam Alex'a
- Cześć Alex - przywitałam się
- Radź sobie sam z córką Ateny a my idziemy - pociągnął mnie w kierunku bramy obozu. Mój pies szedł za nami.
- Jak to idziemy do restauracji? - zapytałam kiedy wyszliśmy z terenu obozu
- Chciałabyś się szwędać z Percy'm czy wolisz pobyć sama?
- Sama ale teraz jestem z tobą - powiedziałam
- Jak chcesz mogę sobie iść
- Nie, może przyda mi się rozmowa z kimś w moim wieku - odparłam
- Skąd wiesz ile mam lat?
- E.... No... Wyglądasz na siedemnaście, więc obstawiam, że masz tyle - powiedziałam, przecież nie powiem mu, że po prostu wiem
- Masz rację mam siedemnaście lat, dobra to idziemy do tej restauracji
- Okej
Doszliśmy do miasta. Alex poprowadził mnie do jakiejś restauracji z sushi.
- Lubisz sushi? - zapytał kiedy weszliśmy do środka
- Owszem - pokiwałam głową
Usłyszałam piszczenie. Spojrzałam się do tył i zobaczyłam, że Blue czeka przed drzwiami i piszczy
- Ohh zapomniałam - powiedziałam po czym wyszłam ze sklepu i pogłaskałam psa
- Mądry jest - stwierdził Alex, który też wyszedł
- Możemy zjeść tutaj na zewnątrz? - zapytałam
- Jasne, co chcesz to zamówię - powiedział
- Ummm... Chciałabym Nigiri* - powiedziałam
- Spoko... Nie wiem co to, ale oni pewnie zrozumieją, zaraz wrócę - powiedział i wszedł ponownie do sklepu zamówić danie
- Co tutaj robisz? - obejrzałam się i zauważyłam Zoe
- Cześć Zoe, dawno się nie widziałyśmy - uśmiechnęłam się
- Tak, ale co tutaj robisz?
- Jestem z Alex'em w restauracji, zresztą jak widać, że to restauracja a Alex jest w środku
- Jasne...
- Stało się coś? - zapytałam
- Ehhh... Nie wiem czy mogę ci to powiedzieć...
- Przecież wiesz, że ja dochowuję tajemnic
- No okej... Wczoraj poczułam , jakby jakiś bóg był blisko, a ja jako córka Atlasa to wyczuwam - powiedziała szeptem
- A wczoraj byłaś gdzie? - zapytałam również szeptem
- W obozie - odparła
- Ja nic nie czułam
- Mówię, to tylko mi podobni czują, dobra muszę iść
- Pa - pomachałam jej
- Pa - odmachała mi
Ona nie może wiedzieć, że to ja...
- Jestem, musiałem czekać na zamówienie - powiedział Alex siadając do stolika zajętego przeze mnie
- Dzięki - uśmiechnęłam się
- Za co?
- Za to, że jesteś tutaj teraz ze mną - powiedziałam - Jako przyjaciel - dopowiedziałam szybko
- Jasne, spoko - odparł trochę przygaszony? Czy ja mu się podobam?
Po zjedzonym posiłku pożegnaliśmy się, gdyż Alex musiał iść do jakieś sklepu a ja chciałam już wracać
- Blue chodź wracamy - powiedziałam, po chwili pies szedł grzecznie obok mnie
Blue się zatrzymał i zaczął warczeć. Obejrzałam się wokoło, ludzie zdawali się nie reagować na warczenie psa. Kiedy robiłam kolejny obrót wokół własnej osi coś przeleciało mi tuż obok głowy. Popatrzyłam się za tym przedmiotem, to była strzała.
Tak długo nie widziałam żadnych potworów a tutaj nagle w mieście coś mnie atakuje! Jak ja nawet broni nie wzięłam!
Zaczęłam panicznie rozglądać się wokoło aby zobaczyć skąd nadlatują strzały. Nareszcie zauważyłam miejsce, z którego wylatywały, z korony drzewa. Między liśćmi mignęła mi jakaś postać w wojskowym stroju i łukiem w dłoni. Przyjrzałam się dokładnie i zobaczyła twarz, albo jej brak... Był to szkielet. Szkieletowi Wojownicy czy jakoś tak, ale przecież tylko Nico ich przywołuje lub kiedyś Atlas.
Zaczęłam uciekać, a Blue biegł za mną, wreszcie dotarliśmy do bramy obozu. Wbiegliśmy natychmiast. Wojownik dobiegł do bramy i próbował wejść do obozu, ale nie mógł. Blokowała go bariera. Pobiegłam szybko do pokoju i wzięłam łuk, kołczan oraz miecz. Wybiegłam z domu. Szkielet nadal stał i patrzył na mnie żółtymi oczami.
Naciągnęłam cięciwę kiedy miała strzelić usłyszałam w głowie głos:
~ Ktoś obserwuje, nie strzelaj
~ Dlaczego? - zapytałam w głowie i opuściłam łuk
~ Masz już moce, to tyczy się też strzelania z łuku i walki na miecze
~ Czyli co kurde strzała spowolni świat - zapytałam i parsknęłam pod nosem
~ Możliwe, ale zresztą łuk i strzały jak i miecz zmienią swoje kolory na złote, na mój kolor
~ Oh... No chyba, że tak, to co mam zrobić?
~ Szkieletowi wojownicy są przyzywani przez Atlasa, ale on jest na swojej górze
~ Nico potrafi przywoływać wojowników, ale wątpię, czy by mnie zaatakował. Należy do obozu, jest synem Hadesa
~ Nie wiemy przez kogo został przysłany, wyślij Blue, niech go zniszczy
~ Jak to Blue może zniszczyć?
~ Po tym, kiedy użyłaś na nim swojej mocy stał się magicznym psem, zdolnym zabijać potwory, w gruncie rzeczy jest twoim strażnikiem, dlatego nie spuszcza cie z oczu
~ Ale Kitty jest w pokoju, a na niej też użyłam mocy
~ Na pewno jest w pokoju? Przecież ciebie tam nie ma no i ona jest kotem
~ Super mam dwa zwierzęta, które będą mnie bronić
~ Strażników
~ Tak, tak strażników - machnęłam ręką
- Blue zaatakuj - powiedziałam do psa i wskazałam szkielet. Od razu pobiegł i rzucił się na kości, po chwili zamiast kościstego wojownika został tylko niebieski pył
------------------
1444 słowa
*skórka krewetki na ryżu
Wcześniej wstawię rozdział bo jak zawsze zapomnę ;-;
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top