14. dancing with your ghost

an.
ostrzegam, że rozdział nie jest jeszcze poprawiony.
miłego i wesołych świąt ♡






Hyunjin jedyne co wtedy czuł to żal. Nie wiedział co dokładnie ma zrobić z młodszym chłopcem, ale czuł że Jeongin nie może być wtedy sam. Gdy tylko go minął zaciągnął go do swojego pokoju, a on nawet się nie opierał, dając prowadzić się starszemu chłopakowi. Jeongin ściągając swoje buty, wciąż walczył ze swoimi łzami, nie myśląc wcale o obecności Hwanga. Starszy patrzył na Yanga i dopiero gdy ten skończył ściąganie butów zrobił coś, czego wcale się nie spodziewał. Przytulił Jeongina chowając jego ciało w swoich ramionach.

— Nie chcę twojej litości — powiedział z wyrzutem Yang, nie odwzajemniając ciepłego i szczerego uścisku. Hwang zmarszczył brwi.

— Tyle razy ratowałeś moją nic nie wartą dupę, a ja ani razu nie podziękowałem ci tak jak na to zasłużyłeś — odpowiedział chłopak zupełnie jakby tłumacząc się ze swojego napadu. — Nie lituję się nad tobą, daj sobie pomóc.

— Nie potrzebuję żadnej pomocy — głos Jeongina z każdym słowem stawał się coraz to bardziej szorstki. Czuł jak jego głowa zaczyna pulsować z bliżej nieokreślonego mu bólu, a w środku pojawia się uczucie bezradności.

— Spójrz na siebie — powiedział stanowczo Hyunjin. Odsunął od siebie młodszego chłopca, odwracając go w stronę ściany z średniej wielkości lustrem.

Jeongin zerknął niepewnie w gładką taflę. W półmroku był w stanie zauważyć swoje włosy sterczące teraz na wszystkie boki, czerwone plamy na policzkach po szorstkich rękawach bluzy i zmęczony, wciąż nieobecny wzrok. Przyszła mu jedna, spontaniczna myśl — nienawidzę siebie. Po tych niemych słowach przeniósł spojrzenie na Hwanga, który stał za nim, bacznie go obserwując.

— Nie radzisz sobie z samym sobą — Yang, gdy usłyszał te słowa, odwrócił wzrok. — Minho mi uświadomił to, co się z tobą dzieje. Spodziewałem, że się Jisung nie zareaguje, ale Felix mnie zaskoczył.

— To nie jest ich sprawa, tak samo jak twoja — zwrócił mu uwagę patrząc gdzieś w ciemny kąt przedpokoju, w którym się znajdowali. Po części zdawał sobie sprawę, że Hwang ma rację, ale nie chciał dopuścić do siebie tego, że mógł nie dać sobie rady z własnymi uczuciami. — Daj mi odpocząć, jestem już zmęczony.

Po tych słowach Hyunjin odpuścił. Zaproponował chłopakowi wyjście na taras, z którego był piękny widok na pobliskie pole oraz jezioro. Gęste i ciemne chmury wskazywały na to, że zbliżała się co najmniej ulewa, a nawet burza. Chłopcy usiedli w milczeniu pod małym zadaszeniem. Jeongin utkwił swoje spojrzenie w zakrytym niebie, obserwując zbliżające się błyski pośród chmur. Na zmianę jego oczy pokrywały się nowymi warstwami łez, które co chwilę znikały i pojawiały się ponownie. Nie zwrócił uwagi, w którym momencie Hyunjin wrócił z butelką alkoholu oraz paczką papierosów.

— Palisz? — do uszu Yanga dotarł lekko zachrypnięty od milczenia głos starszego. Przez chwilę Yang skanował wzrokiem twarz chłopaka i używkę, wystawioną w jego stronę.

— Już tak — odpowiedział cicho, chwytając za jednego z papierosów. Po chwili mógł już spróbować jak to jest zaciągnąć się prawdziwym dymem.

Nigdy tego nie robił. Słyszał dużo, ale nie zdarzyło mu się próbować. Niepewnie zaciągnął się dymem, który podrażnił jego przełyk. Z jego ust wydobyło się kilka cichych kaszlnięć, ale one nie zniechęciły go do kolejnych ruchów. Minęło trochę czasu zanim ponownie Hyunjin ponownie się odezwał.

— Kochałeś go? — znów ten temat. Jeongin upił łyk wódki przez chwilę wsłuchując się w coraz to głośniejsze grzmoty oraz krople wody mocniej odbijające się od dachówek hotelu.

— Jak brata — odpowiedział po kilkunastu sekundach, wypuszczając dym spomiędzy swoich warg.

— To nie wyglądało jak braterska miłość — skomentował Hyunjin również wydmuchując delikatnie papierosowy dym.

— To niby jaka? Coś mi sugerujesz? — Jeongin śmiało spojrzał na towarzysza. Przez chwilę poczuł, że Hyunjin chce mu wręcz zarzucić, że był zakochany w przyjacielu w romantyczny sposób. Jakby sugerował mu homoseksualizm, o którym miał zerową wiedzę.

— Nie udawaj kretyna, nie widzieliście życia poza sobą, a tak zwykła przyjaźń nie działa nawet jakby była na relacji braterskiej. Nie byłbym zdziwiony gdyby Yeosang okazał się gejem — bezpośredniość Hyunjina mocno zadziwiła Jeongina. Nie był gotowy na takie słowa, bo najzwyczajniej nie podejrzewał, że osoba przy której był tak blisko mogła być innej orientacji.

— Nie wiem, nie jestem gejem — stwierdził chłopak, odwracając swój wzrok w poprzednie miejsce. Hwang uśmiechnął się lekko.

— Nie jesteś czy nie wiesz czy jesteś? — spytał, wciąż przypatrując się młodszemu chłopakowi. Yang ponownie zaciągnął się dymem. — Jeśli jesteś to możesz powiedzieć. Miłość to miłość i nie ma w niej nic śmiesznego. Dla mnie to nie ma znaczenia kto mi obciąga.

— Nie zastanawiałem się nigdy nad tym, więc nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć — odpowiedział ciszej, zastanawiając się nad tym, czy faktycznie między nim a Yeosangiem mogło pojawić się jakieś głębsze uczucie. — To ty spałeś z chłopakiem?

Hyunjin zaśmiał się krótko, zastanawiając nad zadanym pytaniem przez młodszego. Po jakimś czasie się odezwał:

— Właściwie to nie przespałem się z żadnym, chyba za bardzo bym się bał. To zdaje się dziwne uprawiać seks z chłopakiem po tym jak zawsze robiło się to z dziewczynami. Do tego nie jestem pewien jak zareagowałoby otoczenie. Bycie biseksualnym lub homoseksualnym nie jest często spotkane w naszym otoczeniu, prawda? — mówiąc to Hwang wypił kilka solidnych łyków alkoholu, wgniatając filtr po papierosie w kostkę brukową. — Burza zaraz będzie nad nami, powinniśmy już iść.

— Idź, ja jeszcze zostanę — odparł Jeongin, patrząc na błyskawice zbliżające się do spokojnej tafli jeziora pośród głośnych huków roznoszących się w dolinie.

— Jak skończysz zastanawiać się nad swoją orientacją to wróć do środka, będziesz musiał zostać na noc — po tych słowach Hyunjin zniknął za drzwiami balkonowymi.

Jeongin jeszcze przez kilkanaście bardzo długich minut siedział na zewnątrz popijając dym papierosa mocnym trunkiem, który Hwang zostawił. Czuł jak jego gardło jest podrażnione, a głowa zaczyna być ciężka przez alkohol. Mimo to wciąż tam siedział. Deszcz, który wcześniej bardziej przypominał letnie kropelki teraz zaczął coraz mocniej zacinać, chwilami lądując na twarzy chłopaka. Wiedział, że Yeosang był dla niego ważny i to bez wątpienia, ale miał wrażenie, że z każdym dniem zapominał jakie to było uczucie bycia przy nim. Owszem, miał fotografię, tapetę na telefonie oraz zdjęcie w pokoju. Ale jakie dokładnie to było uczucie, gdy uciekał z nim na swoje pierwsze w życiu wagary? Jak to było gdy nazywał go swoją kluseczką i krzyczał na cały korytarz zdrobienie jego imienia? Jak czuł się w momencie, w którym dłonie Kanga spoczywały na jego policzkach i wiedział, że oboje są skupieni tylko na sobie patrząc w swoje oczy? To były tylko wspomnienia, które z każdym dniem Jeongin tracił. Przypominał sobie te dni i to jaki radosny był, więc wnioskował z nich, że było wspaniale. Ale czy teraz czułby takie szczęście, gdyby Yeosang głaskał go uspokajająco po włosach? Prędzej by mu złamał rękę niż pozwolił się dotknąć.

Yang zabrał ze sobą resztę papierosów, których nie udało mu się dopalić wraz z pustą butelką. Zatoczył się lekko, jednak dotarł do środka pokoju. Rzucił to co miał w rękach na łóżko, na którym nie leżał Hwang i zniknął w łazience. Starszy kolega podrzucił mu swoje ubrania, mimo że Jeongin nie czuł się dobrze z myślą, że będzie musiał spać w jego ciuchach. Dla świętego spokoju jednak je przyjął i już po krótkim prysznicu położył się na łóżku, czując jak pulsuje mu głowa.

— To jak, jesteś w końcu homo? — zapytał Hyunjin, gdy w małym pokoiku panowała już zupełna ciemność i oboje leżeli zakryci kołdrami do połowy szyi.

— Kochałem go, ale bardzo tego nie chcę — odpowiedział Jeongin mając już zamknięte oczy. Szczerze miał nadzieję, że nie obudzi się nad ranem i umrze podczas snu przez alkohol. Głupio wmawiał to sobie, chociaż sam nigdy nie byłby w stanie popełnić samobójstwa.

— Miłość nie wybiera, Jeongin. Takie sprawy nie zależą od ciebie — Hwang odwrócił głowę w stronę młodszego odwróconego do niego plecami.

— Pieprzę miłość, chcę już zdechnąć — westchnął młody, tracąc powoli kontrolę nad tym co mówi. Alkohol i zmęczenie z każdą sekundą zaczynało panować nad nim z czym nawet nie starał się walczyć.

— Nie zrobiłbyś mu tego — zaraz po tych słowach wypowiedzianych przez Hwanga, Jeongin zupełnie odpłynął w krainę snów.

. •✯• ⁛ •✯• .

Następnego ranka Jeongin z Hyunjinem jak tylko wstali poszli razem na stołówkę, gdzie uczestnicy wycieczki jedli już swoje śniadania. Usiedli razem w dość pokaźnej grupce ich znajomych dokładnie takiej samej jaka uformowała się wczorajszej nocy przy ognisku. Dyskomfort po wczorajszym konflikcie Minho z Jeonginem minął i każdy jakby puścił ten incydent w niepamięć. Każdy z nich rozmawiał — Jisung z Minho, Changbin z Felixem, Bang z Seungminem. Tylko Hwang z Jeonginem siedzieli cicho, zajęci własnym posiłkiem.

— Wszystko w porządku? — spytał w końcu Lee Minho, widząc ich skupienie na śniadaniu. Jisung zerknął na Jeongina, po czym westchnął cicho. 

— Innie... Znowu za dużo wypiłeś — słysząc to przezwisko Yang wzdrygnął się lekko, po chwili podnosząc głowę do góry. Faktycznie, bolała go trochę głowa i zdecydowanie miał kaca po wczoraj, ale nie przeszkadzało mu to. Mruknął coś cicho w odpowiedzi, wypijając swoją herbatę.

— Dam wam coś później na kaca.

I jak Minho powiedział tak też zrobił. Od razu po skończonym śniadaniu poszli w trójkę do tego samego pokoju, w którym dwójka chłopców zaledwie dwie godziny temu jeszcze spała. Lee wyciągnął z torby dwie, wąskie saszetki, które miały pomóc w zyskaniu lepszej formy po ciężkiej nocy. Wziął dwie butelki wody mineralnej, wsypując do nich zawartości opakowań. Obie z nich wymieszał, trzepiąc nimi na wszystkie możliwe strony, po czym podał je chłopcom.

— Jeongin — zatrzymał chłopaka, który po podziękowaniu miał zamiar opuścić już pomieszczenie. Hwang spojrzał po dwójce. — Jest już okej?

— Ta — mruknął lekceważąco przez ramię i zamknął za sobą drzwi pokoju.

Dzisiejszy dzień wycieczki uwzględniał kolejny dzień zwiedzania. Zaplanowane było zwiedzanie fabryki czekolady, szlaku pomników historycznych, wizyta w muzeum regionalnym, diabelski młyn oraz wieczorna dyskoteka. Większość uczniów zgodnie czekała na tą ostatnią atrakcję, wiedząc, że pod niewinną nazwą "dyskoteki" kryje się alkohol, papierosy i noc przelotnego romansu, być może właśnie z Hwang Hyunjinem. Podczas tego dnia każdy miał dobry humor, a myśl o diabelskim młynie była na tyle ekscytująca, że wieczorna potańcówka odchodziła w daleką przyszłość. Wszyscy oprócz Lee Minho, który panicznie bał się wysokości. Myśl o wejściu do małej kabiny, która uniesie się na sam szczyt była dla niego niczym horror. Sam jednak nie chciał się przyznać do tego komukolwiek, bojąc się wyśmiania przez młodszy rocznik. Nikt nie wiedział o jego lęku, nawet Hyunjin. Kiedy nastał moment rzeczy właściwiej i mieli rozdzielić się w dwójki, by wejść do małego pomieszczenia, spanikował.

— Coś się stało, Minho? — do jego uszu dotarł cichy, spokojny głos. Lee przeniósł wzrok na dół z wypisanym strachem na twarzy.

— Pójdziesz ze mną, Jisung? — spytał patrząc wprost w oczy chłopaka. Ten z uśmiechem przytaknął i chwycił go za nadgarstek ciągnąc w stronę wolnej kabiny.

Minho przez chwilę nie był w stanie oderwać nóg od ziemi, lecz pod wpływem Jisunga, zebrał w sobie odwagę. Gdy wszyscy uczniowie znaleźli się już w swoich przedziałach, Lee patrzył uporczywie w zabrudzoną od śladów butów posadzkę, podczas gdy Jisung z zafascynowaniem oglądał widoki z góry.

— Zobacz jak ładnie! Widać tą fabrykę czekolady! — westchnął zauroczony Han, wręcz przyklejony do szyby. Odwrócił wzrok by spojrzeć na swojego kolegę. — Hej, Minho, co jest?

— Zupełnie nic, po prostu nie pociągają mnie takie widoki — odpowiedział tupiąc cicho stopami na zmianę. Jisung kucnął tuż przy siedzącym na ławeczce chłopaku, by spojrzeć w jego oczy.

— Boisz się wysokości? — zapytał z troską, kładąc rękę na jego złączone dłonie. Lee spojrzał przerażony na chłopca, kiwając twierdząco.

— Nie mów nikomu, błagam cię — szepnął chłopak, zaciskając mocno wargi, że aż zupełnie zbladły.

— Nikomu nie powiem, chodź — Jisung złapał ostrożnie za dłoń chłopaka, splatając razem swoje palce. Korzystając z tego, że ponownie co wyjeżdżali na górę, podniósł się razem z Minho.

— Boję się, Jisung — powiedział cicho Lee, zaciskając palce na drobnych dłoniach Jisunga. Szczery uśmiech pojawił się na buzi młodszego.

— Nie skupiaj się na tym co jest poza szybą, to cię nie powinno interesować — odpowiedział chłopak stojący naprzeciwko niego. Odległość między nimi była dość niewielka przez co Jisung stracił panowanie nad swoimi policzkami. Minho od razu to zauważył i pierwszy raz się uśmiechnął.

— Więc mam się skupić na tobie? — zapytał cicho, niekontrolowanie luzując twardy uścisk na jego dłoniach. Minho zbliżył się do młodszego, opierając przy tym swoje czoło o to jego, widząc jak Jisung czerwienieje przez jego bliskość.

— Jeśli tylko chcesz — mówiąc to Han złączył razem ich spojrzenia. Oboje nie byli w stanie powstrzymać się od uśmiechów na ich twarzach, jeszcze nie wiedząc czym spowodowanych.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top