Rozdział XII

Jest pan tego pewny? Kiedy pan to podpisze, nie będzie można się wycofać.

Czy byłem pewny swojej decyzji? Oczywiście, że nie ale nie mogłem tego dzieciaka zostawić samego. Tym bardziej że tyle osób obiecało mi pomóc…

Westchnąłem i spojrzałem na [T.I], która uśmiechnęła się delikatnie i skinęła w kierunku białych drzwi. Jak ona mogła być tak spokojna? Ja już od dziesięciu minut próbuje tam wejść, a wciąż się wracam do rzędu krzesełek pod salą. Wiedziałem, że to nie będzie proste, ale jedyne co potrafiłem robić to miętoszenie pluszaka, którego specjalnie kupiłem dla młodego. Nic specjalnego, niedźwiadek z hełmem strażaka, ale coś mi mówiło, że akurat ta przytulanka mu się spodoba.

- Taiga? Jeśli nie jesteś jeszcze gotowy…

- Nie! Wszystko w porządku - uśmiechnąłem się nerwowo i chwyciłem klamkę. - Raz się żyje nie?

W sali było bardzo cicho i gdyby nie wielkie oczy wpatrujące się we mnie, to pomyślałbym że Shino śpi. Przełknąłem głośno ślinę i trzymając [T.I.] za rękę, podszedłem do łóżka pacjenta. Mały nawet na chwile nie spuścił mnie z oczu i stracił swoje zainteresowanie dopiero, gdy podałem mu pluszaka. Kiedy już zmienił obiekt zainteresowania mogłem przejąć od pielęgniarki jego dokumenty i wypis. Z tego, co było mi wiadomo, to Shino miał już spotkanie z psychologiem i wszystko zostało mu wytłumaczone. Ile było w tym prawdy, nie wiedziałem, ale skoro się mnie nie bał i dał sobie włożyć buty bez problemu, to nie miałem co wnikać.

Czułem się dziwnie biorąc chłopca na ręce wiedząc, że tak jakby został moim synem. Nigdy bym się nie spodziewał, że tak potoczą się moje losy. Nie miałem zamiaru jednak się sprzeciwiać, już się do niego trochę przywiązałem w trakcie załatwiania wszystkich papierów. Denerwowałem się jednak samą jazdą samochodem i przybyciem do domu. Po pierwsze mały mógł mieć traumę związaną z autami, po drugie… Moje mieszkanie to będzie dla niego zupełnie nowe miejsce. Co prawda był spokojnym dzieckiem, ale przygotowywałem się na atak histerii.

Kiedy niosłem Shino do samochodu, prawie każda pielęgniarka posyłała mi dziwne uśmieszki, to było denerwujące. Gdyby nie to, że [T.I.] była ze mną, to już dawno bym biegł do wyjścia. Niestety od teraz muszę zacząć zachowywać się bardziej odpowiedzialnie, małe oczy będą wciąż we mnie wpatrzone i wychwycą każdy mój najmniejszy ruch.

~*~

Co ciekawe Shino w ogóle nie zareagował na jazdę samochodem, siedział grzecznie w foteliku od Aomine(kto by się tego spodziewał) i bawił się swoim misiem. Nawet słowem nie pisnął, co trochę mnie niepokoiło, bo podobno oprócz paru incydentów z atakiem paniki mały wcale się nie odzywał. Już rozmawiałem o tym z Tetsu, ale on sam stwierdził, że kiedyś do mnie wpadnie i sam oceni co się dzieje.

- Taiga? Możemy zajechać do sklepu? - spojrzałem jednym okiem na swoją dziewczynę i podniosłem brew. - Mamy pustą lodówkę geniuszu i przydałoby się kupić coś, co Shino lubi, nie uważasz?

Zarumieniłem się na swoją głupotę i tylko skinąłem. Kompletnie o tym zapomniałem przez to całe zamieszanie. Dobrze, że mam kogoś przy sobie, bo ja bym nigdy nie pomyślał, że mały może potrzebować. Czarno widzę jak na razie moją opiekę nad nim…

Bez słowa zajechałem na parking i zgasiłem silnik. Wysiadłem z auta i zamiast, jak to miałem w zwyczaju otworzyć najpierw drzwi [T.I.], to podszedłem do tych Shino. Niby mała zmiana, ale mnie to uderzyło. To naprawdę się dzieje, to nie tylko głupi sen. Pokręciłem głową na swoje myśli i rozpiąłem pasy chłopca. Chciałem go wziąć na ręce, ale ten wyskoczył ze swojego miejsca i podszedł do [brunetki, blondynki itp.]. Wziął ją za rękę i odwrócił się w moją stronę wyciągając drugą rączkę. Oniemiały mogłem tylko chwycić małą dłoń i podążyć za nimi. Dlaczego zrobiło mi się tak ciepło na sercu?

Ocknąłem się ze swojego letargu dopiero w środku, gdzie pielęgniarka patrzyła na mnie wymownie i wskazała mi wózek. Szybko wsadziłem małego do środka i ruszyłem znaną sobie trasą do produktów, które mnie interesują. I tak bym sobie szedł, gdyby nie delikatna dłoń [T.I], która pociągnęła mnie w stronę płatków i innych tego typu dupereli.

- Przecież my nie-

- Cicho Taiga. Shino lubisz płatki? - dziewczyna uśmiechnęła się do chłopca i wskazała na cały regał pełen kolorowych opakowań. - Jakie lubisz? Czekoladowe?

Patrzyłem na tę scenę zdezorientowany i tylko służyłem pomocą, gdy trzeba było ściągnać paczki z wyższych półek. Ja rozumiem wszystko, ale czy naprawdę musimy pokazywać mu wszystkie? To tak działa? Nie chciałem się jednak kłócić i chodziłem za nimi, jak ten wierny pies i tylko ściągałem rzeczy z półek. W ten sposób w naszym koszyku wylądowała paczka czekoladowych płatków w kształcie gwiazdek, jakieś dziesięć jogurtów o różnych smakach również z chrupkami o takim kształcie i parę kartoników mleka czekoladowego. Resztą zakupów były nasze codzienne produkty i byłem niemało zdziwiony, że Shino nie poprosił o żadne słodycze czy chipsy. Tak naprawdę najbardziej się cieszył z tych jogurtów.

Nawet gdy już wyszliśmy ze sklepu i zapakowaliśmy wszystko do samochodu, to mały wciąż odwracał się do tyłu i patrzył na te kubeczki. Nigdy nie zrozumiem dzieci.

~*~

Zmęczony całym dzisiejszym dniem odstawiłem reklamówki przy drzwiach i pomogłem Shino zdjąć buty, kurtkę i czapkę. Wszystkie oczywiście od jego nowego wujka Kise, który chyba za sprawę honoru postawił sobie zrobienie z chłopca modela. Nie wnikałem, bo przynajmniej miałem pełną szafę ubrań dla niego, a to nie jest takie tanie, jak mi się wydawało. Nawet moje ciuchy są tańsze od tych dziecięcych! Przecież potrzebują na to mniej materiału no naprawdę…

Westchnąłem, zapaliłem światło i mało nie dostałem zawału, gdy zobaczyłem moich głupich przyjaciół w salonie. Oni na serio nie mają co robić w ten piękny wieczór?!

- Co wy robicie w moim domu?!

- Cii Kagami-kun, przestraszysz Shino, jeśli będziesz się tak darł.

- Właśnie Taiga, my tylko przyszliśmy się przywitać z najmłodszym członkiem pokolenia cudów - spojrzałem na Aomine, jak na głupka i schowałem za sobą ciekawskiego chłopca. - Yaah co ty robisz przygłupie.

- Po pierwsze, on jeszcze nawet nie wie co to koszykówka. Po drugie, UWAŻAJ NA SŁOWA BARANIE, MAŁE USZY CIĘ SŁUCHAJĄ!

- Oboje uważajcie na słowa - warknęła [T.I.] i wyszła z małym przede mnie. - Shino to twoi nowi wujkowie, a koledzy Taigi. Wujek Kuroko, wujek Kise i wujek Aomine, czasem będą tu wpadać.

Chłopiec zmierzył każdego z osobna swoimi dużymi oczami i po chwili podszedł bliżej i wyciągnął ramiona do Ao. No tego się w ogóle nie spodziewałem i Aho chyba też nie, bo patrzył na niego przerażony i wskazywał palcem na Tetsu, jakby chciał zmienić obiekt zainteresowania dziecka. Mimo że trochę mnie to zdenerwowało(wcale nie jestem zazdrosny!), to mina tego idioty była tego warta. Wybuchnąłem głośnym śmiechem, gdy nieporadnie wziął małego na kolana i uciekał od jego ciekawskich małych dłoni. Miałem nawet dwie teorie, albo pamięta go z akcji albo po prostu chce sprawdzić, czy jest brudny, skoro ma tak ciemną skórę. Stawiam na te drugie skoro ciągle pocierał jego policzek z zdeterminowanym wyrazem twarzy.

Gdy tak się przyglądałem, jak Tetsu z [T.I] pouczają Aomine, Kise próbuje dogadać się z Shino to poczułem, że może jednak dam sobie radę. Nie będzie to łatwe, ale z ich pomocą jakoś to będzie.

Krótko ale zawsze prawda?  Chyba już nie potrafię pisać długich rozdziałów 😅 Mimo wszystko mam zamiar pociągnąć tę historię do końca, nawet jeśli w skrócie 😉

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top