Rozdział II
Ziewnąłem głośno i rozwaliłem się na łóżku. Plecy mi trochę doskwierały, ale nic nie mogło mnie powstrzymać od chwili leniuchowania. Może i powinienem być zły z powodu zranień, ale dzięki nim mam wolne. Już od tak dawna nie tuliłem się do poduszki z rana. Wstawanie do pracy było najgorszą rzeczą, jakiej można doświadczyć, tym bardziej, gdy pościel jest taka mięciutka i gdy w końcu znajdziesz idealną pozycję do spania.
Przycisnąłem poduszkę bliżej siebie i szykowałem się do kolejnej sesji snu, kiedy poczułem smakowity zapach. Poruszyłem kilka razy nosem i podniosłem głowę. Nigou już nie było, a drzwi były uchylone. To przez nie wchodził ten cudowny zapach.
Zerwałem się z łóżka i uprzednio patrząc czy jestem ubrany wyszedłem z pokoju. Kiedyś mogłem chodzić sobie jak chce po domu, ale przecież mam nowego współlokatora i to nie był pies. Przyjechałem ręką przez włosy, by jakoś je ułożyć i zajrzałem do kuchni.
Wychyliłem się delikatnie i sprawdziłem, czy teren jest czysty. Nie widząc nigdzie dziewczyny zacząłem się po cichu skradać do kuchenki, od której wyczuwałem zapach jedzenia. Zadowolony z udanej misji przybiłem sobie cichą piątkę i zabrałem się do jedzenia.
Zamruczałem, gdy poczułem idealną harmonię smaków, gdzie ona nauczyła się tak gotować? Sięgnąłem po kolejną porcję, gdy znikąd poczułem ból pośladka. Odwróciłem się zaskoczony i zauważyłem [Imię] z nadętymi policzkami i łyżką w ręce.
- Co ty myślisz, że robisz?
- Em - Szybko przełknąłem co miałem w buzi i spróbowałem jeszcze raz. - Znaczy jem.
- Po pierwsze powinieneś leżeć, po drugie kto dał ci prawo podjadać i po trzecie to i tak było dla ciebie!
Skurczyłem się w sobie winny. Nie spodziewałem się, że dziewczynie będzie aż tak zależeć na moim zdrowiu. Grzecznie odłożyłem pałeczki i ruszyłem w powolną wędrówkę do pokoju. [Imię] tylko na mnie fuknęła i wróciła do gotowania. To jednak zwróciło moją uwagę na jej strój, którym okazała się moja koszulka i stare spodenki koszykarskie. Zmarszczyłem brwi i podrapałem się po karku.
- No tak zapomniałem. Pewnie w pożarze straciłaś swoje ubrania prawda?
- C-co? - Dziewczyna obróciła się do mnie wystraszona i zaczęła się bawić koszulką. - Pozwoliłam sobie wziąć twoje rzeczy. Przepraszam, ale naprawdę nie chciałam cię budzić. Tak uroczo spałeś. Wiesz, że się ślinisz przez sen?
- Co?! - Zarumieniłem się i odwróciłem od niej wzrok. - Wcale się nie ślinię! ... Nie śmiej się ze mnie! Po prostu... Po prostu dawno nie spałem tak długo i pewnie dlatego mój organizm sobie na to pozwolił. O tak właśnie!
Stanąłem dumny z siebie, ale [brunetka itd.] i tak dalej się śmiała. Pomachała na mnie łyżką i wróciła do przerwanego zajęcia.
Czym prędzej uciekłem do pokoju i schowałem się pod kołdrę. Wcale się nie ślinie, wymyśliła to sobie, by zrobić mi na złość. Pewnie zmówiła się z Aomine. Prychnąłem i zacząłem szukać w miarę wygodnej pozycji. Nie było to łatwe, bo leki przeciwbólowe przestały działać i plecy coraz bardziej zaczęły mi doskwierać. Jakbym się nie ułożył, zawsze coś mi przeszkadzało.
Akurat, gdy byłem w trakcie wracania na pierwotną pozycję drzwi się otworzyły. Podniosłem głowę i spojrzałem na dziewczynę. Patrzyła na mnie rozbawiona, a Nigou, który stał przy jej nogach patrzył na mnie jakby z politowaniem. To nie moja wina, że weszli akurat, gdy zaplątałem się kołdrę.
Szybko doprowadziłem się do porządku i nie patrząc na [Imię] wyciągnąłem ręce po jedzenie.
- A-a-a - Pomachała mi przed oczami palcem. - Najpierw usiądziesz jak człowiek i pokażesz mi swoje plecy. Muszę zmienić opatrunki, a potem wziąć się za przygotowanie ci leków.
Bez namysłu zdjąłem koszulkę i odwróciłem się do pielęgniarki plecami. Usłyszałem jej głośniejszy wdech, ale myślałem, że to z powodu opatrunków. Kto je wie może czymś przesiąkły? Teraz się nad tym zastanawiając, to wciąż nie wiem, co tam mi dolega. Coś mnie pocięło? A może to poparzenia?
Odwróciłem głowę, by zapytać ale od razu zamknąłem usta widząc z jakim skupieniem dziewczyna odkleja opatrunki. Bez mrugnięcia przemywała rany i uważała, by nie zadać mi bólu. Jej dotyk wręcz był bardzo przyjemny. Miała bardzo miękką skórę, a maść, którą miała na dłoni przyjemnie chłodziła moje plecy.
Szybko się odwróciłem i siedziałem w bezruchu, aż przykleiła ostatnie plastry. Bez słowa przyjąłem od niej jedzenie i zacząłem jeść. Ona przyglądała mi się zmartwiona i gdy wciąż na nią nie spojrzałem wyszła ze smutną miną. Nie wiedziałem o co chodzi, ale lepiej siedzieć cicho.
Po skończonym posiłku przeniosłem się do salonu, oczywiście dostałem na to zgodę. Nie wiem gdzie dziewczyna później poszła, ale byłem zbyt zajęty analizowaniem swojej reakcji, by się o to martwić.
~*~
Brałem sobie właśnie picie z lodówki, gdy usłyszałem jak coś mi wskakuje na kanapę i zmienia kanał. Wbiegłem do salony prawie łamiąc sobie kark po drodze i sprawdziłem kto ukradł moje miejsce.
- To ty!
- Tak to ja, a co kogo się spodziewałeś? Pewnie swojej nowej współlokatorki co? - Daiki spojrzał na mnie ze zboczonym uśmiechem i zaczął poruszać brwiami. - Nie powiem fajna jest, a szczególnie w tych twoich koszulkach. Co prawda mogłaby tu i ówdzie urosnąć, ale i tak jest niczego sobie.
Miałem właśnie go udusić, gdy coś przeleciało centralnie przed moim nosem.
- Wynoś się stąd dupku! - spojrzałem zaskoczony ma dziewczynę i wskazałem na Aomine, który masował swoją twarz.
- Jak ty to... ?!
- Haa? Ale masz cela.
- Chciałam ci tylko przypomnieć o lekach - powiedziała do mnie [brunetka itd.] i odwróciła się na pięcie.- I wcale nie jestem nigdzie za mała! Spójrz lepiej na to co masz w spodniach zboczeńcu!
Następne co usłyszałem to trzask drzwi i sprężyny kanapy, które po podniesieniu się Aomine mogły wreszcie odetchnąć. Grubas, a mówi, że to ja jestem ciężki. Z westchnieniem usiadłem obok niego i walnąłem go w łeb.
- Zachowuj się jak do mnie przychodzisz.
- A co? Nie chcesz wkurzyć swojej seksi pielęgniarki?
- Nie chcę, by [Imię] się na mnie obraziła. Wiele dla mnie robi.
- Zabrzmiało poważnie... To co? Idziemy na piwo?
- Zwariowałeś? ... Nawet nie wiem, czy mogę. - przyznałem po chwili zastanowienia.
- Pozwól, że zapytam twojej opiekunki. - Z nie wiadomo jakiego powodu, granatowowłosy przed wejściem do pokoju dziewczyny zaczął poprawiać w lusterku włosy. Coś myślę, że muszę założyć jego narzeczonej wizytę i to szybko. Uśmiechnąłem się złośliwie do swoich myśli i czekałem, aż Aho wypadnie z pokoju z podbitym okiem.
Co mnie zdziwiło to to, że wyszedł szczęśliwy, a zza drzwi dało się słyszeć śmiech. Wychyliłem głowę tak, by było widać tylko moje oczy zza oparcia i zacząłem się przysłuchiwać.
- Jasne, jasne. Nie martw się, zajmę się tym niedojdą. Ależ nie ma sprawy. Miłego wieczoru - Szybko położyłem się normalnie na kanapie i zacząłem przerzucać kanały. - Wiem, że podsłuchiwałeś. Jamesem Bondem to ty nie jesteś. Wstawaj i idź się ubierz jak człowiek.
- Co ci nie pasuje w moim dresie? W końcu jestem u siebie i nie miałem zamiaru nigdzie wychodzić - wymruczałem pod nosem i poszedłem do pokoju.
~*~
- No dobra tygrysie. Teraz zostanę twoim psychologiem. Co się dzieje?
Spojrzałem na Aomine jak na idiotę i zmarszczyłem brwi.
- O co ci chodzi? ... I nie jestem żadnym tygrysem! Mówiłem ci, że masz tak na mnie nie mówić!
- Mnie nie oszukasz. Za cicho siedzisz, nie przezywasz się ze mną, a jak wspomniałem o małym meczyku, jak wyzdrowiejesz to tylko coś burknąłeś pod nosem.
- Nie mam ochoty i tyle.
- Ty nie masz ochoty? Jeszcze kilka dni temu odgrażałeś mi się, że następnym razem wygrasz.
- Po prostu dziwnie się czuję, od kiedy [Imię] ze mną mieszka. To dopiero pierwszy dzień, a ja nie czuję się z tym komfortowo. Nie wiem co mogę i czego nie mogę robić.
- Znam na to rozwiązanie - powiedział poważnie i zaczął pić. Czekałem zniecierpliwiony, ale on jakby stracił zainteresowanie zaczął oglądać jak kelnerka wyciera podłogę.
- Dokończysz wreszcie czy nie?!
- Co? A tak, zapomniałem. Sprawa jest prosta musisz z nią... Przespać się... Znaczy ekhe porozmawiać. Ta chrypka, chyba nigdy mi nie da spokoju.
Zacząłem szukać po kieszeniach czegoś ciężkiego. Zawiedziony rozglądałem się za czymś takim po barze.
- Czego tak szukasz?
- Czegoś, czym będę mógł cię zabić. Kij do bilarda wydaje się dobry, ale chcę byś umierał w męczarniach.
- No wiesz! - spojrzał na mnie obrażony i wskazał na swoją twarz. - Ja tu próbuje ci pomóc, a ty chcesz mnie zabić?!
- Chcę ci zrobić tylko w miarę bolesną krzywdę. Nic osobistego, ale działasz mi na nerwy.
- W takim razie sam sobie radź. Tylko nie dzwoń do mnie, gdy laska ci wejdzie na głowę!
- Nie będę! - Wziąłem kurtkę z krzesła i skierowałem się ku wyjściu.
~*~
Zmęczony zrzuciłem buty i powiesiłem kurtkę na wieszaku. W mieszkaniu było dziwnie cicho i nigdzie nie widziałem Nigou. Wszedłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Skopałem z siebie dżinsy i jęknąłem głośno.
- Powiedz, że nie robisz tego co myślę...
Krzyknąłem przerażony i spojrzałem na drzwi. [Imię] stała tam z ręką na oczach, mimo to widziałem jak zagląda przez nią. Szybko zakryłem się kołdrą i usiadłem.
- Nic nie robię! Po prostu to był ciężki dzień... Gdzie byłaś i czy może wiesz gdzie jest Nigou?
- Wzięłam go na spacer, a teraz śpi. Nudziło nam się w domu to poszliśmy do parku. Powinieneś częściej z nim wychodzić. Następnym razem pójdziesz z nami, przyda ci się trochę ruchu i świeżego powietrza, a te w barze się do tego niego nie zalicza.
- A ok, do tej pory nie miałem czasu, by się z nim szwendać. Dzięki za pomoc - posłałem jej uśmiech i poklepałem miejsce obok siebie zachęcająco. - Siadaj, musimy porozmawiać.
Dziewczyna przegryzła wargę i stanęła przy łóżku niepewnie. Przewróciłem oczami i pociągnąłem ją na łóżko.
- Już się tak nie czaj, przecież mówiłem, że nic nie robiłem, a pościel jest czysta.
- N-nie po prostu to twój pokój i...
- To teraz też twój dom więc zachowuj się tutaj swobodnie. Zresztą o tym właśnie chciałem z tobą porozmawiać.
- To znaczy?
- Zauważyłem, że często unikasz wychodzenia z pokoju. Chcę żebyśmy się bliżej poznali i zachowywali się w swoim towarzystwie naturalnie. Wiem, że to może być trudne, ale chcę spróbować się zaprzyjaźnić.
- Zaprzyjaźnić... - [brunetka itd.] spuściła głowę i zaczęła się bawić kołdrą. - Jasne, możemy spróbować.
Uśmiechnęła się do mnie, a ja odwdzięczyłem się jej tym samym. Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top