Epilog
– Shino nie wiesz, kiedy Taiga miał przyjechać? Zaraz kończą się zajęcia.
Nauczyciel spojrzał na najmłodszego podopiecznego z delikatnym uśmiechem i zaczął zbierać jego rzeczy do plecaka. Zaśmiał się pod nosem, gdy znalazł rysunek przedstawiający jego i jego przyjaciół narysowany wszelkimi kredkami o różnych kolorach. Pożegnał ostatniego ucznia i już chciał zbierać się do domu, gdy usłyszał swój telefon.
– Czemu do mnie dzwonisz Daiki?... Tak Shino jest jeszcze ze mną, Taiga się spóźnia, nie wiesz gdzie się szwęda? Daiki? Czemu płaczesz?... Słucham? To nie jest śmieszne Aomine-kun!... Dobrze… zabiorę go do siebie, trzymaj się.
Mały chłopiec uniósł głowę, gdy usłyszał imię swojego opiekuna i wyciągnął rączki do Kuroko. Patrzył na niego wyczekująco, jakby chciał zapytać kiedy Taiga wreszcie po niego przyjedzie, w końcu obiecał. Zmarszczył małe brewki, gdy zauważył w oczach Tetsu powstrzymywane łzy i zaczął go pospieszać gestami, by wreszcie odpowiedział.
– Shiro ubierzemy się teraz i pojedziemy do mnie, dobrze?
Mały jednak nie dawał za wygraną i na swoim rysunku zaczął wskazywać na Taige narysowanego ciemnoczerwoną kredką.
– Ta-ta.
– Musimy już iść Shino – mężczyzna omijał spojrzeniem wpatrzone w niego oczy i starał się go ubierać mimo jego prób ucieczki.
– Tata!
– Tak mi przykro Shino – niebieskooki przytulił mocno do siebie malca i schował załzawione oczy w jego małym ramieniu. – Tak bardzo mi przykro.
– Ce do taty! Pusc mnie, pusc! – dziecko wyrwało się z objęć opiekuna i wybiegło na biały puch bez bucików. – Tata!
Mężczyzna mógł tylko z nim wybiec i spróbować uspokoić, ale jak on miał mu to powiedzieć? No jak?
~*~
– Gdie est tata?– chłopczyk ubrany w czarne ubranka spojrzał na [T.I] i potrząsnął swoją dłonią uwięzioną w uścisku większej odpowiedniczki.
– Pewnie teraz odpoczywa Shino.
– Kiedy do niego pójdziemy?
– Już niedługo.
Kobieta podeszła do spiętego mężczyzny w mundurze i położyła mu dłoń na ramieniu. Aomine spojrzał na rodzinę niepewnie i nerwowi się uśmiechnął. Nie chciał się odzywać, bał się że Shino zada mu jakieś pytanie, na które on, by nie znał odpowiedzi.
– Ao! Dlacego ci fsyscy ludzie płacą? Mozemy ić do domku? Ce do taty – smutny Daiki wziął małego na ręce i schował jego twarzyczkę w swojej marynarce, by nie patrzył na przebieg pogrzebu. – Ao?
– Nie powinieneś mówić do mnie wujku dzieciaku? Nie no dobrze, że w ogóle zacząłeś mówić – powiedział pod wpływem spojrzenia Shino, jak i [T.I.] i zamyślił się na chwilę. – Szkoda, że twój tata tego nie usłyszy.
– Daiki…
– Wujek Tetsu powiedział ze tata uslysy – powiedział zirytowany chłopczyk i wyjrzał zza materiału. – Cio to za ludzie?
– Przyszli się ostatni raz pożegnać Shino.
– Z kim?
– Z bohaterem mały, z bohaterem.
~*~
W tym samym czasie lekarz o dziwnym kolorze włosów wciąż zerkał na zegarek. Wiedział, że jest spóźniony, ale jeden z jego pacjentów sprawiał mu wiele problemów. Bardzo by chciał pójść na ostatnie pożegnanie, ale ważniejsze dla niego było czyjeś życie. Taka praca.
– Doktorze Midorima?
Shintaro spojrzał zmęczony na jedną z pielęgniarek i westchnął. Naprawdę nie dadzą mu dzisiaj spokoju. Potrząsnął głową i zaczął iść za zarumienioną pielęgniarką.
– Pacjent bez zmian?
– Nadal się nie obudził doktorze, wciąż martwimy się o jego płuca.
– Reaguje na bodźce?
– Tak doktorze.
Mężczyzna spojrzał przez szybę na strażaka, którego w ostatniej chwili uratowano. Na szczęście na czas zdążyli go wyprowadzić i gdyby nie poświęcenie kolegi z drużyny to pewnie teraz, by go tu nie było. Całe szczęście, że miał na sobie maskę.
Na cmentarzu w tej samej chwili, gdy pacjent po raz pierwszy otworzył oczy, mały chłopiec z pomocą wujków rzucił białą różę na trumnę schowaną za flagą. Młoda pielęgniarka wciąż ocierała łzy, by dziecko ich nie zobaczyło, a wysoki blondyn od razu po akcji schował chłopczyka w ramionach.
Nikt ze zgromadzonych nie chciał, by Shino zapamiętał w zły sposób ten dzień. Dlatego, gdy reszta żegnała się ze strażakiem, Kise niósł już chłopca do samochodu. On sam też nie lubił pogrzebów, nie miał siły oglądać tak dzielnego człowieka po raz ostatni.
– Gdzie idziemy wujku? – szepnął mały i spojrzał na modela smutnymi oczkami.
– Do auta, zaraz reszta też przyjdzie, nie martw się.
– A co z tatą?
– Potem pojedziemy do szpitala odwiedzić wujka Midorime – mówił dalej blondyn i starał się ignorować pytanie dziecka. Nie był dobry w tłumaczeniu takich rzeczy.
Pokolenie cudów oraz reszta przyjaciół patrzyła na powoli zakopywany dół i starali się powstrzymywać łzy. Wiedzieli, że nawet jeśli go teraz nie ma, to duchem stoi przy nich mężczyzna o czerwonych oczach i trzyma dłonie oparte o ramiona swoich najlepszych przyjaciół. W końcu on też chciałby się pożegnać.
~*~
– Midorima-kun!
– Już jesteście? – zaskoczony lekarz spojrzał na pielęgniarkę pytająco, ale ta tylko wzruszyła ramionami. – Kto was powiadomił?
– Powiadomił o czym? Shino po prostu chciał cię dzisiaj odwiedzić, był smutny że nie przyszedłeś tak jak reszta wujków, prawda Shino? – [T.I] ściągnęła czapeczkę z głowy dziecka, a ten od razu podreptał do doktora.
– O, czyli jeszcze nic nie wiecie? – Shintaro uśmiechnął się szeroko do zgromadzonych i wziął chłopca na ręce. – Mój pacjent wreszcie się obudził, chcesz się z nim przywitać?
Cała grupa spojrzała na lekarza z niedowierzaniem i nie czekając na jego pozwolenie, udali się do znajomej sali. Pierwszy zresztą i tak był Midorima, który tłumaczył dziecku, jak powinno się zachować. W końcu nie mogli wejść do pacjenta, było na to jeszcze za wcześnie.
– Tylko bez numerów, rozumiemy się Aomine? – w końcu mężczyzna otworzył przed nimi drzwi i wskazał na jedno z łóżek.
– Ka-
– Tata – szczęśliwy chłopczyk, kiedy tylko zobaczył wystające spod bandaża znajome, czerwone kosmyki od razu zaczął się wyrywać w kierunku szyby oddzielającej ich od pacjenta.
Wszyscy nie mogli uwierzyć w to co widzieli, przecież Kagami był w tak ciężkim stanie, że nie wiedzieli, czy w ogóle się wybudzi. Jednak zamiast stałego widoki zobaczyli znajome zmęczone tęczówki, które obserwowały każdy ruch małego dziecka. Gdyby się bardziej przypatrzyli, zobaczyliby też jedną samotną łzę, która od razu wsiąkła w bandaż chroniący rany strażaka.
Młoda kobieta od razu zapomniała o pogrzebie, na którym żegnali kapitana oddziału swojego chłopaka. Z uśmiechem na ustach płakała w ramię nowo poznanego przyjaciela Taigi, Akashiego. To on opłacał najlepszych specjalistów, którzy mieli postawić upartego strażaka na nogi.
– Moge do taty? – chłopczyk przycisnął rączki do szyby i wodził oczkami po każdym calu twarzy swojego opiekuna. – Moge?
– Za wcześnie na to Shino, żadnemu z was nie mogę na to pozwolić w najbliższym czasie. Jeszcze długa droga przed nami.
Tak, mężczyzna miał zbyt duże obrażenia. W dzień, kiedy myślał, że wszystko stracone zdarzył się cud. Razem ze swoim towarzyszem szykowali się na śmierć, kiedy kapitan z uśmiechem naciągnął na jego twarz swoją maskę i zasłonił go swoim ciałem, by ochronić chłopaka przed wybuchem. Potem wszystko wydarzyło się szybko. Cały zastęp wpadł do środka po oczyszczeniu drogi z ognia i wyciągnęli obu strażaków na zewnątrz. Kapitan zginął na miejscu. Poświęcił swoje życie, by uratować tego, który tak wiele miał jeszcze przed sobą.
Niestety z Taigą też nie było najlepiej. Miał wiele obrażeń i oparzeń, a nawet raz się zatrzymał w karetce. Na szczęście [T.I.] nawet na chwilę się nie poddała i nie dała lekarzowi nawet do niego podejść. Sama pomogła sercu wrócić do pracy i nie opuściła go nawet na krok, gdy już dojechali do szpitala. Dopiero Midorima zabrał ją do pokoju i postarał się uspokoić. Od tamtej pory to Shintaro nad nim czuwał.
Najbardziej martwili się o jego płuca i uszy. Wybuch był naprawdę głośny i Midorima bał się o jego słuch, na szczęście jak na razie wszystko szło dobrze. Teraz będzie już tylko coraz lepiej.
Zaskoczeni? Pewnie nie, ale musiałam wam trochę pograć na nerwach. Tak jak widzicie to koniec tej przyśpieszonej historii. Cieszę się, że dobrnęłam z wami do końca i że mogłam wam ukazać co tam się kształtowało w mojej głowie. Dużo oczywiście ominęłam. Rozwój związku Kagamiego i Reader, przyzwyczajenie się Taigi do roli ojca, no i sama opieka nad Shino. Mimo wszystko miło mi się to pisało. Mam zamiar napisać jeszcze mały dodatek, który już jest w trakcie tworzenia.
Dziękuję za poświęcony mi czas. Do następnego:D
Mój mały przystojniak! Musiałam się z wami nim podzielić. To już dorosły maluszek, tak go sobie wyobrażałam, mam nadzieję że was nie zawiódł?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top