[28] Valentine's Day
-Więc teraz powiesz mi gdzie jedziemy? –Zapytałam po zapięciu pasów.
-Najpierw w jedno miejsce, a potem idziemy na podwójną randkę z Callie. –Nie wiem, co mnie bardziej zdziwiło. Podwójna randka czy to, że Nash złączył ich imiona.
-Callie?
-Nie uważasz, że tak jest szybciej?
- Hashtag team Callie –Zaśmiałam się z jego pomysłowości.
-Dobra już nic nie mówię!
-Oh Nashie. –Cmoknęłam go w polik i zaczęłam obserwować drogę, aby odgadnąć gdzie jedziemy.
Byłam zszokowana, kiedy dotarliśmy do jeziora, które ostatni raz widziałam bardzo dawno temu. Wszystko oświetlał jedynie księżyc, przez co miejsce wydawało się bardziej romantyczne.
-Pamiętasz to jezioro? –'Z jeziora pamięta głównie jak całowałeś mnie na oparciu swojego samochodu' powiedziałam w głowie.
-Tak.
Wziął ze sobą koc, a ja jedyne, o czym teraz myślałam to, że ubrudzę swoją jasną sukienkę i szpilki. Nash zauważył moje wahanie przed wejściem na trawę i gdy rozłożył koc, wrócił po mnie i wziął mnie na barana. Byłam mu wdzięczna, kiedy przykucnął, a ja wskoczyłam na niego, po czym wziął ręce pod moje kolana i przeniósł mnie ten kawałek.
Patrzyliśmy przez chwilę w gwiazdy będąc na kocu. Siedzieliśmy w ciszy, która była przerywana przez cykanie świerszczy i szum wody. Księżyc odbijał się od tafli jeziora, oraz rozświetlał wszystko dookoła. Mimo, że było tu pięknie to nadal nie wiedziałam, czemu tu jesteśmy i powoli robiło się coraz zimniej.
-Spokojnie, jesteśmy to na chwilę. –Wzruszyłam ramionami.
-Lubię to miejsce.
-Ale nie wiesz, czemu tu jesteśmy.
-Żeby przypomnieć mi, jaka byłam kiedyś niegrzeczna i że zerwałam się z tobą z lekcji? –Zaśmiał się.
-Nie. Pamiętasz jak kiedyś zapytałaś się mnie, kiedy wiedziałem, że Ciebie kocham?
-To było dawno temu Nash. –Miał dobrą pamięć, ale lekko opóźniony refleks..
-To było tutaj. Zabrałem Cię w to miejsce po naszej małej kłótni w kawiarni, a ty byłaś taka szczęśliwa i w końcu mogłem cię pocałować. –'Bo wcale nie całowałeś mnie na imprezie' przewróciłam w duchu oczami. -Czułem się jakbyśmy tylko my byli na tym świecie i wtedy już wiedziałem, że cię kocham, a nie tylko lubię. Ale bałem się do tego przyznać. W tym miejscu, dowiedziałem się, że chce spróbować sprawić, że będziesz moja. A ty? –Zapytał, kiedy moje oczy musiały świecić się od łez. Na prawdę nie chce rozwalić makijażu!
-Ja, co?
-Kiedy wiedziałaś, że mnie kochasz?
-Nie jestem pewna. –Wzruszyłam ramionami. –Długo się oszukiwałam, ale podobałeś mi się już po pierwszej imprezie. Może nie po naszym pierwszym spotkaniu. –Oboje zaśmialiśmy się, przez co świat wydał się spokojniejszy. Jak za starych dobrych czasów, my dwoje nad jeziorem, złączeni śmiechem. –Ale i tak już wtedy wiedziałam, że sprawisz mi wiele kłopotów w życiu.
Nash objął mnie w pasie, więc mogłam wtulić się w jego ciepło i ten piękny zapach.
-Kocham Cię mała. –Powiedział mi do ucha i pociągnął za sobą, żebym wstała.
-Ja Ciebie też kocham. –Przygryzłam jego ucho, co wywołało cichy chichot. Złączyłam nasze usta, a Nash złapał mnie za kark, aby przysunąć się bliżej mnie i przejechał językiem po moich wargach rozdzielając je. Moje ręce znalazły się pod marynarką chłopaka i delikatnie wbijałam paznokcie w jego koszulę. Nash zachęcony moim ruchem zjechał dłońmi na moje uda, które pociągnął do siebie abym mogła opleść nogami jego biodra. Całując mnie poszedł w stronę samochodu i tam mnie postawił, ale ręce miał nadal ułożone na moich pośladkach. Cicho westchnęłam, kiedy je ścisnął i potem zaśmiałam się, kiedy coś zawibrowało w jego spodniach.
-Tak na ciebie działam? –Zażartowałam, a chłopak nadal będąc przy moich ustach odebrał telefon.
-Halo? -Przygryzłam jego wargę, na co cicho jęknął.
-Kurwa Nash czy wy się właśnie pieprzycie? –Usłyszałam w słuchawce głos Cameron'a.
-Co? Nie. Coś nie tak z rezerwacją? –Całowałam chłopaka po linii szczęki i zjechałam na szyję, gdzie zrobiłam mu malinkę.
-Jesteś mój. –Szepnęłam lekko go rozpraszając.
-Nie, ale już na was czekamy.
-Już.. tak późno? –Zadrżał mu głos. –Za pięć minut będziemy.
-Okej my już zamawiamy jedzenie. –Po tych słowach się rozłączył.
-Czy ja czuję koronkę? –Zapytał, gdy jego ręce były pod moją sukienką.
-Zobaczysz po kolacji. –Zdjęłam jego dłonie i otworzyłam drzwi od samochodu.
-Nie mogę się doczekać. –Chytry uśmieszek zdobił usta Nash'a, kiedy wrócił z kocem i wsadził go do bagażnika.
Kolacja minęła bardzo przyjemnie. Allie miała na sobie piękną sukienkę w odcieniu grafitu, a Cameron w garniturze również wyglądał nieziemsko. Cóż mogę powiedzieć, Allie dobrze wybrała. Kiedy randka zakończyła się, każdy wrócił do siebie na dodatkową porcje miłosnych zagrywek, które Callie i my okazywaliśmy sobie aż za bardzo siedząc przy stole.
-Ale jestem zmęczona. –Przeciągle ziewnęłam.
-Nie mów, że pójdziesz spać. –Nash zrobił smutną buźkę.
-A mam coś ciekawszego do roboty? –Chłopak przewrócił oczami i wyrównał samochód z krawężnikiem.
-Ja już Ci dam jakiś pomysł. –Nash przeszedł na moją stronę i zaczął mnie łaskotać, a ja błagałam go, żeby przestał. W końcu to zrobił i siedząc na moich kolanach, zaczął całować moje ramiona, szyje i usta.
-Czuje się mało męsko w tej pozycji. –Zażartował brunet, na co przewróciłam oczami.
-Po prostu wyłaź. –Pchnęłam go za otwarte drzwi, a on obrócił mnie pod swoją ręką, kiedy oboje staliśmy na chodniku.
-Możemy się jeszcze przejść? –Zapytałam i zrzuciłam z siebie buty, które od jakiegoś czasu uciskały mi stopy. –Jest piękna noc.
-Tak, jeśli założysz moją marynarkę. –Nash zarzucił mi ją na plecy i splątał nasze dłonie razem.
Przespacerowaliśmy się do naszej ławki i usiedliśmy tam w całkowitej ciszy.
-Wyobrażasz sobie, że Cam i Allie niedługo będą małżeństwem. –Pokręciłam głową.
-Masz na myśli Callie? –Nash poruszał zabawnie brwiami.
-Tak Callie. –Przewróciłam zirytowana oczami. Przysięgam, że w końcu mu coś zrobię.
-Ja się bardzo cieszę. Kurwa Cameron nigdy nie przestawał o niej nawijać. Wiesz jak wkurzające to było?
-Domyślam się. –Ja tak samo dużo nawijałam Allie o Nash'u, więc powinnam jej pogratulować, że ze mną wytrzymała.
Zauważyłam, że Nash przypatruje mi się od jakiegoś czasu, kiedy ja starałam się wyszukać jakiegoś ciekawszego miejsca w terenie.
-Co? –Ten wzruszył ramionami. –Powiedz mi. –Kiedy nadal nie usłyszałam odpowiedzi siadłam na nim okrakiem i złapałam jego koszulę, aby znaleźć się bliżej jego ust. –No powiedz!
-Jesteś piękna.
-Przestań mi to powtarzać.
-Co mogę zrobić? To prawda.
Tak on zdecydowanie sprawiał, że moje zdanie o sobie stawało się o wiele lepsze. Lubiłam, jak często mi powtarzał, że jestem piękna, czy że dobrze wyglądam. Albo, że nawijał moje włosy na palce i patrzył się tak na mnie aż nie usnęłam. Kiedyś uważałam to za strasznie, ale dzięki niemu moja samoocena wzrasta i jestem pewna, że na niego zasługuję.
-Kocham Cię.
-Przestań to powtarzać. –Powiedział.
-Co mogę zrobić? To prawda.
a/n:
dobra ten trochę lepszy, ale coś czuje, że pisze coraz gorzej :c mam nadzieję, że mi przejdzie :D
dobra została 29, 30 i epilog więc się szykujcie ;D następny dopiero w sobotę :/
czytasz? zostaw po sobie ślad xx
do następnego :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top