[25] Or..
rozdział posiada dużo wspomnień z poprzednich części xx mam nadzieję, że któreś z nich pamiętacie :D
~~
Obudziłam się cała obsmarkana, a do tego dołączony był potworny, duszący kaszel. Nash'a nie było obok mnie i byłam pewna, że nie spał w naszej sypialni. Istniały dwie opcje, albo leżał nadal na kanapie przed telewizorem lub wkurzony na mnie poszedł spać do jakiegoś kumpla. Nie za bardzo przejmując się gdzie teraz był, zadzwoniłam do lekarza, aby umówić się na pierwszą wolną wizytę.
Nie mogłam teraz bardziej się rozchorować.. Musiałam iść do pracy, a nie kolejny dzień wylegiwać się w łóżku z moimi myślami. Może im było komfortowo w mojej głowie, ale ja bardzo chciałam się ich pozbyć. Przygotowałam się do wyjścia i bez śniadania przebiegłam do przedpokoju.
Bardzo nie chciałam teraz minąć Nash'a, ani się z nim kłócić. Mimo, że nie wiedziałam czy był w domu to i tak zachowałam się jak nastolatka. Zamiast krzyknąć czy chociaż zajrzeć do salonu, sprawdziłam czy wszystkie buty chłopaka były na miejscu. Niestety zniknęły jego ulubione trampki. Były, więc dwie opcje, albo nie był go w domu albo zabrał je do salonu, aby mnie wkurzyć.. Kogo ja oszukuję? Na pewno nie było go w domu, więc i ja planowałam się z niego zmyć.
Chciałam wiedzieć gdzie jest i czy jest na mnie zły, ale nie miałam odwagi zagadać pierwsza. Kolejny raz zwalałam to na kogoś innego. Nie byłam typem przepraszającym, co uznawałam za swoją największą wadę, ale nie zamierzałam nic zmienić. Dalej była tą głupią Anną, która pojawiła się w LA i za wszelką cenę chciała być lubiana.. Kiedy sobie przypomnę, jak bardzo nie lubiłam Nash'a na początku, albo jak Allie nie lubiła Cameron'a to czuje miłe ciepło na sercu i uśmiech od razu rośnie na mojej twarzy..
* -Gdzieś ty była? -Allie zatrzymała mnie przy szafce, do której właśnie wsadzałam książki z 2 lekcji, na której mnie nie było.
-Z Cameron'em na..
-Kim? Cholera Ann..
-Co z nimi nie tak?
-Nic o nich nie wiesz, on i Nash...
-Co ty gadasz Allie. -Za moimi plecami pojawił się Cameron i delikatnie oparł się o mnie.
-Że Ann nie powinna się z wami spotykać. -Szarpnęła mnie za rękę i pociągnęła w kierunku stołówki. -Obiecaj mi, że nie będziesz już z nimi gadała.
-Dlaczego?
-Obiecaj!*
Gdyby Allie pamiętała pierwsze spotkanie naszej trójki.. Allie i Cameron mają naprawdę ciekawą przeszłość, a jednak on jej wybaczył i co najdziwniejsze są teraz zaręczeni i planują ślub w tak młodym wieku. Tak samo jak Nash zapomniał o swojej pierwszej miłości dla mnie. Zapomniał o Tinie. Przyznaje wiele się zmieniło od tamtej pory, a mianowicie my się zmieniliśmy.
Ale dzięki tym wszystkim przeżyciom staliśmy się naprawdę zgraną paczką i wiemy o sobie wszystko..
Prawie.
Jak widać za mało znałam Kian'a, albo on nie chciał dać się poznać i tak dobrze udawał albo ja byłam ślepa. Przyznaję, myślałam, że już mu przeszło na balu absolwentów, kiedy wybrałam Nash'a. Przynajmniej tak mi się wydawało albo siebie oszukiwałam, tylko żeby on przy mnie został.
* -Mogę prosić do tańca? -Przede mną stanął Kian. W eleganckim garniturze, stał uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Wkradasz się na bale innych szkół?
-Wpuszczają każdego, kto zapłaci.
-I ty zapłaciłeś, ponieważ.. -Chciałam, aby dokończył.
-Nie mógłbym odpuścić sobie tego tańca. -Zamrugałam szybko.
-Kian ty wiesz..
-Wiem wiem, ale pozwól mi.. -Wyciągnął rękę w moim kierunku, a ja ją przyjęłam. Moje serce zaczęło bić mocniej, więc na moich niepewnych nogach wstałam i podałam mu dłoń. Jego druga ręka spoczęła na moim biodrze i poprowadził na miejsce niedaleko sceny. Ruszał się wyjątkowo dobrze. Kręcił mną, a ja się śmiałam jak głupia. Zwykle jego towarzystwo sprawiało, że miałam uśmiech na twarzy.
-Widziałem Cię ostatnio na imprezie. -Kian szepnął mi do ucha.
-Podobało Ci się to, co widziałeś?
-Aż za bardzo. -Dziwne uczucie pojawiło się w moim ciele. Kian na chwile przestał tańczyć i lustrował mnie wzrokiem. Przygryzł na chwile wargę i spojrzał mi w oczy. - Ann..
-Odbijany. -Nash zakręcił mnie kilka razy w koło, aż wpadłam w jego ramiona.*
Jak można kochać dwie osoby naraz? Podobno jest się szczęściarzem, jeżeli miłość pojawia się więcej niż raz w naszym życiu. Ale czy nasz trójkącik musiał powstać w tym samym czasie? Na domiar tego, skakałam z kwiatka na kwiatek jak typowa dziewczyna z filmów, którymi gardziłam. I zamiast zakończyć to wszystko ja nadal komplikowałam.
Potem wyjechałam razem z Kian'em na studia i dalej dawałam mu nadzieję.. Chłopak myślał, że jeśli będę z daleka od Nash'a to pokocham go równie mocno jak on mnie. A prawda była taka, że uciekłam z nim, bo nie chciałam być sama.. Zdradziłam go. Zdradziłam własnego przyjaciela.
Zawsze mogłam się pocieszać, że zgodził się nim być..
*-Usiądźmy. –Zabrałam go ze sobą do stolika przy barze i wznowiłam naszą rozmowę, sprzed mojej ucieczki. –Lubię Cię Kian. –Powiedziałam stanowczo. –I nie wybiorę.. Za to ja mam dla ciebie propozycje. –Chciałam wyglądać na jak najbardziej profesjonalną osobę, więc wyprostowałam się na siedzeniu i ułożyłam ręce na kolanach. –Możesz pogodzić się z Nash'em i wtedy moglibyśmy się dalej przyjaźnić albo możesz dalej wypominać z nim stare dzieje i mnie stracić.
-Nie chce Cię stracić..
-Czyli odpowiedź jest jasna.
-Ale nie chcę się z tobą przyjaźnić..
-Co? –Powiedziałam zaskoczona.
-Ja Cię lubię, lubię Ann. –Moja poważna maska została zmyta przez deszcz z burzy. –Ale skoro jedynym sposobem, żeby się z tobą spotykać będzie przyjaźń.. To zgoda.*
A potem przypominam sobie nasz pocałunek i to, że pewne było, że złamałam mu serce..
*- Więc nie mogę Cię prosić, żebyś wybierała któregoś z nas albo żebyś wybrała mnie, ale musisz wiedzieć, że nie sądzę, że możemy się spotykać, jeśli będziesz umawiać się z Nash'em.
-Kto mi zabroni?
-Nikt Ann, ale mogę się założyć, że oboje będziemy mieli o to pretensje.. Do siebie czy do Ciebie, a ja naprawdę.. Naprawdę Cię lubię. -W końcu odważyłam się spojrzeć na blondyna i te jego ciemno brązowe oczy. Widziałam w nich tęsknotę i wiele nadziei, że to właśnie za nim pójdę na tą wojnę i nie wiem, co sobie myślałam, ale podeszłam do niego i wpiłam się w jego ciepłe usta. Delikatnie przejechał po mojej wardze językiem i zatopił rękę w moich włosach.
Zawahałam się z dalszym pocałunkiem i tego, do czego by prowadził. Odjęłam swoje usta od zaróżowionych ust Kian'a i zaskoczona zerknęłam na niego.
-Przepraszam. -Pisnęłam i wyrwałam się z jego uścisku. Teraz była kolej na wypowiedzenie słów, tego, że lubię Kian'a, może nawet bardzo, ale ten pocałunek uświadomił mi, że Nash, powinien być na jego miejscu. Chociaż jakaś siła ciągnęła mnie do blondyna, chemia, zauroczenie nazwijcie to jak chcecie, ale nie mogę zachowywać się jak dwulicowa laska, która nieważne, co zrobi zostanie z niczym.
Powinnam się odezwać. Wytłumaczyć mu to, ale jedyne, co potrafiłam teraz zrobić to uciec.*
Teraz rozumiałam wszystko. Rozumiałam, dlaczego on musi wyjechać.
Wybrałam numer Nash'a kiedy powoli dostawałam się do pracy na piechotę. Mimo, że mieliśmy kilka wzlotów i upadków, a ostatnio mamy ciche dni to wiem, że nasz miłość przetrwa wszystko.. W końcu udało nam się przetrwać rozłąkę, wypadek, śpiączkę.. Kiedy byliśmy razem..
-Halo? –W słuchawce usłyszałam głos dziewczyny. –Halo?
-Jest Nash? –Myślałam, że pomyliłam numery.
-Jest w łazience. Przekazać mu coś? –Wydawało mi się, że znałam ten akcent.
-Że dzwoniła Ann i nie będzie mnie w domu. Bardzo długo. –Odrzuciłam rozmowę.
Jednak nie wszyscy umieją zapomnieć..
a/n:
właśnie czytam sobie Go Away, aby odświeżyć wszystko i rany jak kolejny raz widzę te gwiazdki i komentarze to aż mi ciepło na sercu xx nie mogę zrozumieć jak to opowiadanie tyle osiągnęło..
dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję
I skończyłam na tym, że przeczytałam wszystkie części i o matko XD skad ja wzięłam pomysł z Lucas'em omg śmiać mi się chce..
rozdział wydaje się długi, ale jest w nim wiele, starych fragmentów :D następny powinien pojawić się niedługo :* nie chce zostawiać was w niepewności :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top