[18] Icerink

Nash mocno sznurował swoje łyżwy, jakby od tego miało zależeć jego życie. Następnie schował swoje buty do jednej szafki i nasunął na ręce ciepłe rękawiczki. Wszyscy musieliśmy na niego czekać, ponieważ robił wszystko najwolniej jak się dało.

-Gotowy?

-Nie. -Brunet ze sztucznym uśmiechem odpowiedział na moje pytanie.

-To fantastycznie. -Wyciągnęłam do niego rękę, którą niechętnie przyjął.

-Jak w tym dziwnie się chodzi.

-Łatwiej będzie się jeździło.

-Ja będę jeździć? -Wytrzeszczył oczy.

-A, co myślałeś?

-Że tylko spotykamy się na lodowisku i wystarczy jak chwilę postoimy.

-Nash zachowujesz się jak baba. -Cameron poklepał go po plecach i wyprzedził nas o kilka metrów. Oboje widzieliśmy jak razem z Allie wskakują na lodowisko i zaczynają sunąć po lodzie.

-Możemy już wracać?

-Nie. -Mój głos podniósł się o oktawę.

-A kochasz mnie, chociaż trochę? -Zmrużyłam oczy, a po chwili nimi przewróciłam.

-Nash..

-Co?

- Jesteś babą?

-Nie..

-To ruszaj. Kian już na nas czeka.

Brunet podszedł do bramki, gdzie wyprzedziła go para sześciolatków.

-Nie wierzę, że tu jestem.

-Pamiętasz jak uczyłeś mnie jeździć na desce? I kazałeś mi sobie zaufać. -Nash pokiwał głową. -Teraz twoja kolej.

Wyciągnęłam ponownie ręce i chłopak je objął. Pociągnęłam go na siebie, przez, co wylądował łyżwami na lodzie. Chłopak na chwilę zacisnął powieki i pozwolił się ciągnąć.

-Jesteś na lodzie. Jeździsz.  -Wtedy chłopak głośno wypuścił powietrze i otworzył oczy.

-To jest świetne.

-To może ruszysz nogami? -Uniosłam brwi ku górze. -Jak na rolkach.

-Okej jadę.

-Nie, nadal ja Cię ciągnę.

-Daj mi chwilę.

-Oczywiście. -Głęboko odetchnęłam i policzyłam do pięciu. Wtedy niespodziewanie chłopak ruszył i jechał już bez mojego wpływu. Puścił moje ręce i zrobił pierwsze metry samemu.

-Jak tym się skręca?

-Naciśnij mocniej jedną nogę. -Brunet skręcił w stronę bramek i wpadł na nie z głośnym hukiem.

-Wszystko okej! -Nie zdążyłam do niego podjechać, a on już jechał w drugą stronę. Jedną z zalet chłopaka było to, że nigdy się nie poddawał. Jak już zaczął coś robić, musiał być w tym idealny albo przynajmniej otrzeć się o perfekcyjność.

-Ann! -Odwróciłam się w stronę, z której ktoś krzyknął moje imię. W kącie lodowiska stała, Allie, Kian i jego nowa dziewczyna, Sarah.

Podjechałam do nich i czekałam aż któreś mnie przedstawi.

-Sarah to Ann, Ann to Sarah moja dziewczyna.

-Miło mi. -Sarah wyciągnęła rękę owinięta bordową rękawiczką. Uścisnęłam jej dłoń i uśmiechnęłam się szeroko.

-Mi również.

Usłyszałam głośny huk i kiedy odwróciłam się w jego stronę, Nash już podnosił się z ziemi z czerwonymi rumieńcami.

-Nic mi nie jest. -Chciałam do niego podjechać, ale on uniósł ręce do góry dając znak, że sobie z tym poradzi. Mała dziewczyna, przed którą przewrócił się Nash, spojrzała na mnie i pokiwała głową z politowaniem. Nawet nie wie jak poprawiła mi humor w tamtej chwili.

-To twój chłopak?

-Tak.

-Pierwszy raz na łyżwach? -Sarah dalej przeprowadzała krótki wywiad.

-Tak. -Westchnęłam. -I coś czuje, że nie ostatni.

-Twardy z niego zawodnik. -Te słowa zabrzmiały dość dziwnie, ale starałam się zignorować ten fakt.

-Jak widać, a potem będzie płakać, że ma koleje blizny.

-Gadaliśmy z Sarah, że możemy zaraz iść na jakiś obiad. -Kian uniósł jedną brew.

-Zgoda, zrobię kilka kółek i możemy iść.

-My chyba też powinniśmy? -Sarah uczepiła się jego ręki i spojrzała w górę. Kian był od niej wyższy o głowę, więc miała mały problem z patrzeniem mu w oczy i nawet łyżwy tego nie zmieniły.

-Tak. -Kian cmoknął blondynkę w usta i pociągnął za sobą.

-Cóż to za zabójcze spojrzenie?

-Nie podoba mi się. -Odpowiedziałam Allie.

-I nie musi.. Kian ją lubi.

-Nie chce żeby go skrzywdziła. -Wzruszyłam ramionami. -Jest moim przyjacielem. -Wyłapałam grzywę mojego chłopaka w tłumie i podjechałam do niego.

-Jak się bawisz?

-Bardzo dobrze.

-Widzisz! A tak nie chciałeś tu przyjeżdżać.

-Będziesz mi to wypominać do końca życia?

-Do końca świata. -Złączyłam nasze dłonie i wykonałam obrót pod nimi.

-Jeszcze aż tak dobry nie jestem.

-Masz wszystkie zęby, zero złamań, więc uważam to za sukces.

-Chociaż kilka siniaków mi zostanie.

-Tak. -Szepnęłam i obróciłam się w stronę chłopaka i teraz jechałam tyłem.

-Też się tego nauczę.

-Oczywiście. -Powiedziałam cicho i delikatnie pocałowałam zimne usta Nash'a.

-Kocham Cię.

-Ja Ciebie bardziej.

Śnieg zaczął spadać z nieba powodując małe wzniesienia na lodzie, które pod wpływem ostrzy rozpadały się na części.

Dalej trzymając chłopaka za dużą dłoń, mijałam wszystkich ludzi.

Teraz Nash zainicjował mój obrót i udało nam się to, bez żadnego upadku.

Uwielbiam zimę. Jest tak piękną porą roku. Może ostrą, ale cudowną.

-Idziemy już?

-Jeszcze chwilę. -Nash zrobił minę szczeniaczka.

-Pięć minut i widzę cię w szatni. -Cmoknęłam jego usta i zjechałam do bramki. W niewygodnych łyżwach, które obtarły mi całe pięty udałam się do przebieralni.

Zmieniłam szybko obuwie i poszłam je oddać. Zanim doszłam do kasy usłyszałam śmiech Sarah, który swoją drogą był bardzo wysoki. Nie zwróciłabym na to uwagi, gdybym chwilę temu nie minęła Kian'a na lodowisku.

Wyjrzałam zza kolumny i zobaczyłam Sarah zawijającą na palec pasemko włosów i szczerzącą się do jakiegoś umięśnionego kolesia.

Mówiłam, że mi się nie podoba.

Blondynka cmoknęła chłopaka w usta i kręcąc biodrami odeszła w przeciwnym kierunku.

Teraz pytanie czy powinnam powiedzieć o wszystkim Kian'owi? On ją wręcz pożerał wzrokiem i nie chce mu psuć tego idealnego zarysu dziewczyny w głowie, ale z drugiej strony to mój przyjaciel.

-Już jestem. -Podskoczyłam na dźwięk głosu Nash'a. -Co jest? -Szybko oddychał, jakby przebiegł ostatni kawałek.

-Wszystko jak w najlepszym porządku.

-Idziemy? -Kian założył rękę na ramie swojej dziewczyny, która pojawiła się chwilę później z czerwonymi rumieńcami. Ciekawe czy były spowodowane zimnem czy.. właśnie przeciwnie, gorącym ciałem mężczyzny.

-Jak najbardziej. -Starałam się uśmiechnąć, ale mimo wszystko nie mogłam. Widok całującej się Sarah z jakimś chłopakiem, wciąż przelatywał mi przez myśli.

a/n:

szczerze, ten rozdział jest do kitu? nie chce jakość sztucznie przeciągać czy wymyślać historie, których jest pełno, więc szczerze!!

miłego dnia xx

czytasz? zostaw po sobie ślad

do następnego! <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top