[15] Back home
Lubimy wracać w miejsca, gdzie spotkało nas coś dobrego, gdzie spotkaliśmy kogoś ważnego dla nas.
Lubimy te powroty, bo stale mamy nadzieję, że ktoś lub coś jeszcze na nas tam czeka.
-Jak się pan dziś czuje? - Wieczorem doktor dokonał kolejnych badań i na razie wszystko miało się jak najlepiej. Nash coraz więcej jadł i na jego twarz powróciły kolory. Cały czas wypytywał się o powrót do domu, ale zawsze uzyskiwał tą samą odpowiedź: Jeszcze kilka badań i będzie po wszystkim. Wróci pan do domu.
Ale jak na razie góra badań rosła, a Nash był coraz bardziej poirytowany.
-Musisz mi wszystko opowiedzieć.
-Jak to? -Ściągnęłam brwi przypatrując się jego twarzy.
-Trochę mnie ominęło, nie sądzisz? -Uśmiech wpłynął na jego beżowe usta.
-To było się wcześniej obudzić!
-Ugh, nie drażnij mnie! -Chłopak ścisnął moją dłoń, którą do tej pory trzymał w objęciu.
-No dobrze. To, na czym skończyliśmy.
-Drugi miesiąc.
-Bożee, jeszcze tyle przed nami! -Jęknęłam i położyłam głowę na łóżku.
Nie byłam zła, że chciał się dowiedzieć o wszystkim, co robiłam przez cały ten czas, (chociaż głównie nie działo się nic ciekawego). Trochę się bałam, że w końcu dojdziemy do ostatniego miesiąca, który był dla mnie ciężki. Wolałabym nie opowiadać mu wiele, lepiej uniknąć historyjki, z Prim czy zlewaniu Allie dla alkoholu. Ale w tej walce nie wygram.. Chłopak jest zbyt zdeterminowany, żeby dowiedzieć się wszystkiego! Wszystkiego!
Udało mu się to podkreślić w naszych rozmowach z milion razy.
A więc starałam się przypomnieć każdy mój dzień, ale chłopakowi i tak to nie wystarczało. Chciał wiedzieć, co jadłam na śniadanie, obiad i kolacje, jaki serial oglądałam, z kim rozmawiałam. Dosłownie wszystko.
Był zaciekawiony moimi zwykłymi historiami i co chwile przerywał mi i mówił jak bardzo żałuje, że nie budził się obok mnie, że mi nie gotował, że go nie było przy mnie. Bo wiedział, że tego potrzebowałam, rozumiał mnie jak nikt inny i mogę śmiało powiedzieć, że idealnie do siebie pasowaliśmy. Może wiele rzeczy nas różniło i mieliśmy dość burzliwe historie to teraz miło jest je wspominać. Wszystkie nasze wycieczki, spotkania, imprezy, nieporozumienia czy kłótnie. Bo koniec końców on był przy mnie i nie śmiał powiedzieć na mnie złego słowa. Uwielbiał mnie, darzył zaufaniem i miłością. Chciał mi się oświadczyć.. i gdyby nie jeden wypadek byłabym już panią Grier.
Czasami rozmawialiśmy o dzieciach, ślubie, ale wydawało się to bardzo odległe. W końcu nadal mamy trochę po dwudziestce. Cały świat przed nami. Ale najlepsza jest świadomość, że on jest tu dla mnie i mogę z kimś przeżywać te chwile. A wracając do naszej opowieści.
-Drugi miesiąc, drugi miesiąc. -Poklepałam się po brodzie. -Wtedy Kian odwiedził mnie więcej razy, za to Matt to chyba siedział ze mną cały czas. W sumie mało z nim gadałam, ale był koło mnie i był gotowy słuchać, kiedy naszłaby mnie potrzeba.
-Muszę im podziękować.
-Tak. Zrobili dla mnie wiele.
-Ale teraz już nie będą musieli się tobą opiekować, bo nigdzie się nie wybieram.
NASH'S POV
Trzymałem w rękach kruchą istotkę, która musiała bardzo długo na mnie czekać. Dla mnie minął może jeden dzień.
Pamiętam jak bałem się, że coś jej się stanie i skręciłem samochód tak, aby Ann nie ucierpiała. Mimo to wycierpiała się o wiele więcej przez te 6 miesięcy niż przez sam wypadek. Jej ciało nie ucierpiało, za to serce musiało być w kilku kawałkach, które muszę pozbierać i złączyć w całość.
Mój mały skarb jest cały.
-Kocham Cię Nash.
-A ja Ciebie Ann. Jesteś wszystkim, czego pragnę. Moje życie dzięki tobie nabrało kolorów. Wiem, że mamy jeszcze tyle czasu, ale chce żebyś wiedziała, że Cię kocham i chce spędzić z tobą resztę życia. -Jeszcze kilka zdań i oświadczyłbym się jej w takim stanie..
U jej taty wszystko wyglądało idealnie i teraz od nowa będę musiał szykować wszystko. Wiem, że jej wystarczyłby pierścionek i szampan, ale chce żeby poczuła się jak księżniczka, którą jest w moich oczach.
- O pamiętam, że wtedy rozmawiałam trochę z twoją mamą i widziałam Hayes'a. Rzadko się mijaliśmy w tamtym okresie..
-Przeżywał to trochę inaczej niż ty.
-Wiem, on tylko udawał, że jest z nim okej. Ale jest strasznie do Ciebie podobny i widziałam w jego oczach rozpacz.
-Aż tak łatwo czytasz z Grier'ów?
-Jak z książki. -Dziewczyna podciągnęła się do góry i pocałowała mój polik, który zaraz zaczął mnie palić z gorąca. -Czy Nash Grier właśnie się zarumienił?
-Po prostu jest gorąco.
-No jasne. -Ann wtuliła się w moje ramie i kończyła swoją opowieść.
Tak wiele mnie ominęło i chce znać każdy szczegół. Mimo, że denerwują ją te pytania, to chce dowiedzieć się tak dużo jak mogę. W końcu to moja dziewczyna..
Pierścionek zaręczynowy zaczął ciążyć mi w kieszeni.
Jeszcze trochę musisz poczekać Ann.
-Panie Grier. -Mężczyzna w białym kitlu pojawił się w drzwiach. -Zakończyliśmy już wszystkie badania.
-I jak?
-Wszystko stabilnie. Może pan wrócić do domu.
a/n:
późno, ale dodaje :D miałam trochę zapracowany weekend, ale znalazłam chwilę czasu, aby coś wystukać moje kochane xx
czytasz? zostaw po sobie ślad :D
do następnego :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top