[7] You shouldn't give advice

-Co chciał Nash? –Ledwo zdążyłam podejść do stolika, a wszyscy moi znajomi z ciekawością wyczekiwali odpowiedzi.

-Przeprosić, że mnie nie odwiózł.

-Chyba mu zależy. -Wszyscy zaczęli gwizdać, a najgłośniej zachowywał się Ben. Chłopak, który przerwał naszą chwile z Nash'em. O której miałam teraz zapomnieć.

Może miał racje? Dla obojga ten pocałunek był głupim alkoholowym zachowaniem, a on nie czuje do mnie nic poza koleżeńską sympatią. Ja również nie byłam w nim zakochana, ale jednak coś w środku mnie poczuło się zawiedzione, że on nie chciał tego kontynuować. Najwyraźniej byłam jedną z wielu dla niego. Ale czemu nie mogłam zapomnieć o tym przyjemnym uczuciu jego ust na moich.

-Nie, to było raczej pożegnanie. -Dokończyłam swój posiłek w idealnej ciszy, bo nikt nie chciał się odezwać. Byli świadomi, że nie ma słów, które teraz jakkolwiek zmienią moje nastawienie, więc lepiej dla nich było milczeć. Gdy już nie mogłam wytrzymać tej ciszy i dyskretnych spojrzeń, które mi rzucali, wyszłam ze stołówki w pełni zadowolona, że mam ich z głowy na resztę dnia.

~*~

Od: Allie

Ann możemy porozmawiać?

„Co znowu zrobiłaś?"


Od: Allie

Czemu zaraz zrobiłaś?

„Nie trudno było wyczuć napiętą atmosferę miedzy tobą, a Dean'em.."


Od: Allie

To nie rozmowa na sms..

„Wpadnij do mnie."


Odrzuciłam książki na bok, bo nauka była mniej ważna od sercowych spraw mojej przyjaciółki.. Dziewczyna była wystarczająco skryta i jeśli chciała się przede mną otworzyć, to musiałam jej wysłuchać.

Allie musiała być w pobliżu, bo znalezienie się w moim pokoju zajęło jej niecałe pięć minut.

-Co się stało? -Rzuciłam na wejściu.

-Bo ja.. ja.. -Allie położyła torbę na łóżku i usiadła na moim brązowym, puszystym dywanie. -To głupie..

-To ja zacznę, całowałam się z Nash'em, a on dziś powiedział żebym o wszystkim zapomniała.

-Dean przyłapał mnie w łóżku z chłopakiem. -Wydawało mi się, że powietrze w pokoju zrobiło się gęstsze, gdy szukałam odpowiednich słów, by jej odpowiedzieć.

-Dobrze, że nie z dziewczyną? -Nerwowy chichot wyszedł z moich ust, bo słowa, które wybrałam po wypowiedzeniu ich na głos brzmiały jeszcze gorzej niż w głowie. -Z kim? -Spoważniałam, gdy zauważyłam, że dziewczynie nie było do śmiechu.

-Cameron'em.

-Co? -Prawie krzyknęłam, gdy usłyszałam jego imię. -To ty.. -Mocno podkreśliłam te wyrazy -..mówiłaś, żebym z nimi nie gadała!

-Tak wiem, ale byłam pijana i Ciebie nie było i on.. Ann.. zwaliłam. -Czemu nie mogłam być suką i nie zabrać mu tych prezerwatyw? Bo pewnie po nie wrócił się, tamtego wieczoru.. A co jeśli to przeze mnie Dean i Allie nigdy nie będą razem? Może uratowałabym ich związek?

-A, co dokładnie widział?

-Mam Ci opisać jak wygląda seks?

-I robiliście to w jego pokoju?

-Jego rodziców.. –Powiedziała. Widziałam jak w oczach zbierają jej się łzy, a usta wykrzywiają w grymasie.

-To wszystko wyjaśnia. –Podrapałam się po głowie.

-Co wyjaśnia?

-Mogę chyba Cię pocieszyć.. bo.. bo ja chyba byłam w jego pokoju albo jego brata... Sama już nie wiem.

-I jak ma mnie to pocieszyć? -Zagryzłam wargę nie będąc pewna czy mogę jej się zwierzyć. -Ann?

-Nie powiesz nikomu?

-Oczywiście, że nie.. -Gdy opowiedziałam jej moją historię, wydawała się wyjątkowo śmieszna, więc nie tylko udało mi się poprawić humor Allie, ale swój również. Teraz, gdy o tym myślałam mogłam wymyślić cokolwiek innego, a nie uciekać przez okno.. -Mogłaś do mnie zadzwonić, pomogłabym Ci.

-Tak.. teraz to wiem. -Leżałyśmy na łóżku śmiejąc się z mojej nieciekawej egzystencji. Co mogę powiedzieć? U mnie takie sytuacje są na porządku dziennym.. -Co teraz zrobisz? -Zapytałam, gdy głupawka nam przeszła.

-Nie byliśmy razem..

-Powinnaś go zapytać, co o tym myśli.

-Czemu?

-Ładnie byście razem wyglądali..

-Ja i bycie w związku w jednym zdaniu w ogóle nie pasuje.

-Przesadzasz...

Powietrze w pokoju było ciężkie, jak wtedy, gdy nie jesteś pewna, co możesz powiedzieć i gapisz się w jakiś punkt, licząc, że coś ciebie uratuje.

- Chcesz lody? –Zapytałam, sama siebie ratując.

-A, jakie masz?

-Nie wiem, czekoladowe? -Allie skinęła głową, więc wyszłam z pokoju. Gdy wyciągnęłam lody i 2 łyżki usłyszałam krzyki rodziców z pokoju gościnnego.

-Nie masz mi nic do powiedzenia? -Mama wyrzuciła ręce do góry. Na chwilę zatrzymałam się niedaleko drzwi.

-Nie Amelio, wyolbrzymiasz wszystko. –Mocny głos mojego taty.

-Ja wyolbrzymiam?

-Mamo? -Zapukałam lekko w drzwi.

-Tylko rozmawiamy skarbie, wracaj do pokoju. -Ubrania taty leżały na krześle w koncie pokoju, a pościel na łóżku była rozwalona jakby ktoś w niej spał. Jak prosiła mnie mama, bez słowa wróciłam do Allie. Mimo, że kazali mi się nie przejmować, ja jeszcze przez parę godzin myślałam nad tym, co się stało.

~*~

-Co mogę pożyczyć?

-Bierz, co chcesz!

Latałam po pokoju, jak najszybciej mogłam szykując się do szkoły. Allie zasnęła wczoraj u mnie i zapomniałyśmy nastawić budzika. Obudziła mnie siostra, która oznajmiła, że za dziesięć minut wyjeżdżamy.

-Ładna ta bluzka. -Allie stanęła i z uśmiechem przykładała do siebie materiał.

-To bierz ją i spadamy.

-Racja. -Wciągnęła materiał przez głowę i pobiegła do łazienki żeby się odświeżyć. Ja w tym czasie zrobiłam najszybszy makijaż w życiu i z pięcioma minutami spóźnienia zjawiłyśmy się przy drzwiach frontowych.

-Nie jecie nic? -Mama krzyknęła za nami, ale już nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo wbiegłyśmy do windy.

-Nieźle.

-Prawda. -Zaczęłam się śmiać z naszej porannej rozgrzewki i cieszyłam się, że tata nie odjechał bez nas.

Nadal myślałam o ich wczorajsze sprzeczce. Allie kazała mi się nie przejmować, ale ja nie potrafiłam. Mimo, że to oni byli dorośli to zachowywali się jak dzieci. Byliśmy rodziną i wszystko powinniśmy robić razem, nawet rozwiązywać problemy.

a/n:

(na zdjęciu: Ann i Allie)

Dziś taki nijaki, więc zaszaleje i jutro też coś dodam :o bo nie wiem jak będzie w przyszłym tygodniu, bo mam duuużo lekcji :/

Nie napisałam wcześniej, ale w *...* będę umieszczać wspomnienia, a ~*~oznacza, że coś stało się „jakiś czas później"

Chcecie, żebym dalej dodawała jakieś gify albo zdjęcia do rozdziałów?
Zostawicie po sobie jakiś komentarz albo gwiazdkę ⭐️
Do następnego xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top