[5] Stop party

Byłam cała w wymiocinach. Moja piękna czarna sukienka była cała ubrudzona i nie byłam pewna, kogo to wina. Na pewno sama bym się nie obrzygała i w dodatku wypiłam tylko trochę piwa.

Wkoło mnie rozbrzmiewała muzyka pop.

Rozejrzałam się za miejscem, w którym mogłabym pozbyć się tego syfu z sukienki. Ledwo trzymałam się na nogach, kiedy podeszłam do schodów i zaczęłam się po nich wspinać. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi.

Ostatkiem sił dotarłam do jakiegoś pokoju i weszłam do pierwszych drzwi na lewo. Na środku pokoju stało duże łóżko ze złożoną pościelą, a do tego stało kilka prostych w konstrukcji mebli, jak biurko i dwie komody. W pokoju dodatkowo były drzwi po lewej i prawej stronie.

Skorzystałam z tych pierwszych, a one skierowały mnie do garderoby, a że nie mogłam już dalej iść, to po prostu upadłam na tyłek. Wyciągniętą ręką przekręciłam kluczyk w drzwiach i opadłam na miękkie ubrania rzucone na ziemię. Zamierzałam zamknąć oczy tylko na pięć minut.. Przecież nikt nie zauważy tak krótkiego zniknięcia.

~*~

Bzyczenie z torebki nie dawało mi spokoju i robiło się tak natarczywe, że zmusiłam się do otworzenia oczu.

-Co do cholery? –Odezwałam się i poczułam suchość w gardle. Złapałam się za szyje, czując kujący ból i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nade mną wisiały jakieś ubrania, a wokoło mnie stały męskie buty i kilka brudnych koszulek. Złapałam za maszynę, która wydawała okropny dźwięk i odblokowałam ekran. Trzy połączenia od nieznane i dwa od Cameron'a. Nie wiem, po co ten dupek mnie szukał, ale jest mi winny wyjaśnienia.. Czuje, że ten chłopak wpędzi mnie w jeszcze większe kłopoty!

Wstałam z zimnej podłogi, od której zaczynałam mieć ciarki i po zapaleniu latarki w telefonie rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było w nim sporo ubrań dla nastolatka, zabrałam jakąś bluzę z czarnym kołem i zarzuciłam ją na swoją śmierdzącą sukienkę. Zanim wyszłam zdążyłam jeszcze uderzyć się głową o wystającą szafkę. Plusem uderzenia było to, że przypomniałam sobie jak tu trafiłam, tylko gdzie do cholery jest Nash. Pamiętam, że miał iść po samochód, żeby odwieźć mnie do domu, ale pod drodze jakiś facet mnie obrzygał, więc starałam się znaleźć łazienkę. I gdzie trafiłam?

Od kluczyłam drzwi i zastałam kolejną porcje ciemności. Dzięki latarce udało mi się dotrzeć do drugich drzwi, za którymi znalazłam łazienkę.

Zaraz zaprałam sukienkę mydłem, które stało na zlewie i ponownie zarzuciłam bluzę, ponieważ nie miałam nic na przebranie, a było mi bardzo zimno. Światło w łazience na szczęście działało, chociaż moje odbicie w lustrze nie potwierdzało tego szczęśliwego trafu. Włosy miałam związane w kucyka, choć byłam pewna, że miałam je rozpuszczone przed wyjściem. Trochę naruszony makijaż zmyłam za pomocą chusteczki zwilżonej woda, a następnie wzięłam łyka wody z kranu.

Co się z tobą działo Ann?

Złapałam za telefon, aby skontaktować się z Allie, ale wielkim zaskoczeniem było, że godzina na moim telefonie wskazywała 11p.m., czyli nie było mnie tylko dwie godziny, bo gadanie z Nash'em zajęło mi przynajmniej godzinę. Myślałam, że minęło, co najmniej sześć godzin, ale jednak dobre było to, że jeszcze nie wpakowałam się w kłopoty. Allie pewnie bawiła się na dole, chociaż muzyka grała o połowę ciszej, to nadal słyszałam dudnienie z parteru.

Niech ktoś mi do cholery powie, co się ze mną stało? Piwo smakowało normalnie.. Nie piłam od nikogo z kubka, nawet nie tańczyłam jeszcze. Oby tamci nie zauważyli mojego zniknięcia, bo najwyraźniej spiłam się po połowie piwa. Czy oni dodają coś mocniejszego do jego składu?

Otworzyłam wiadomość do Allie i napisałam jej, że jestem już w domu i nie musi się martwić, a teraz muszę zniknąć z tej imprezy niezauważona.

Wyszłam z toalety i zapaliłam światło w pokoju. Nie miałam pojęcia, że Cam ma młodszego brata, a na to wskazywały ubrania w garderobie. Odłożyłam bluzę na miejsce, bo choć było mi strasznie zimno, to musiałam zamazać wszystkie dowody wskazujące na moją obecność. Gdy byłam już w garderobie, usłyszałam odgłosy butów uderzających w podłogę niebezpiecznie blisko tego pokoju. Zamknęłam drzwi od garderoby i wyciszyłam telefon, bo Al rozpoczęła swoją litanię.

-Napisała do, Allie, że jest już w domu. -Chwila przerwy. -Nie Nash, nie wiem jak się tam dostała.

Ktoś kręcił się po pokoju, więc dla pewności weszłam do największej szafy w garderobie. -Tak zaraz do niej zadzwonię, ale teraz jestem zajęty. -Ktoś wrzucił przede mnie jakieś ubrania zanim drzwi od pokoju zatrzasnęły się. Pod moimi nogami leżała bluza, z której wypadły dwie prezerwatywy, nie wiem, czemu, ale chciałam mu je zabrać i wrzucić do kosza. Chłopak nie zauważył mnie i w tamtej chwili naprawdę cieszyłam się, że mój ubiór składał się z czarnej sukienki, butów i rajstop, które miały teraz oczko na lewej nodze, ale to nie miało znaczenia, bo ten ktoś może tu wrócić.

Jakbym to wykrakała, bo zaraz usłyszałam ponowne kroki w stronę pokoju. Tym razem schowałam się do łazienki, a przez uchylone drzwi widziałam jak Cam wchodzi do pokoju i kieruje się w stronę garderoby. Wychodzi stamtąd z uśmiechem pod nosem i prezerwatywami.

-Na szczęście nie zgubiłem. -Powiedział do siebie i schował je do tylnej kieszeni. Cofnęłam się w głąb łazienki i weszłam do wanny zasłoniętej parawanem. Delikatne skrzypienie uświadomiło mnie, że ktoś jest w łazience. -Zdawało mi się, że gasiłem światło. –Czemu nie zgasiłaś światła? Ann ty idiotko..

Zakryłam usta dłonią, żeby mój oddech był jak najmniej słyszalny. Cam najwyraźniej rozsunął rozporek i.. nie wierzę. Serio teraz musiało mu się zachcieć siku? Modliłam się tylko, żeby się nie roześmiać, ale jak już umył ręce i wyszedł z pomieszczenia to odetchnęłam z ulgą i nawet przez chwilę nie pomyślałam, aby wybuchnąć śmiechem. Teraz już muszę się wynosić.

Tym razem z latarką w telefonie przeszłam przez pokój do okna. Wychodziło ono na ogród, a pode mną znajdował się daszek od tarasu. Umrę ze wstydu jak się zabije..

Wystawiłam jedną nogę na zewnątrz, a potem następną. Sukienka nieco utrudniała mi pozycje jak u Lary Croft, ale nie wychodziło mi to najgorzej. Gdy już byłam na zewnątrz pamiętałam o zasunięciu okna i podeszłam nieco bliżej do krawędzi. Drugie piętro nie wydawało się tak wysoko aż do teraz. Nie mogłam uspokoić oddechu, bo obawiałam się skoku, a tym bardziej nie mogę wrócić na imprezę. Wyjrzałam raz jeszcze i aż zakręciło mi się w głowie.

-Nie patrz w dół. -Szepnęłam do siebie i odwróciłam się tyłem do krawędzi. Zestawiłam jedną nogę na rynnę znajdującą się przy oknie, potem drugą i gdy poczułam się stabilnie, nieoczekiwanie ześlizgnęłam się z niej i spadłam na ziemię. Odebrało mi oddech, gdy zderzyłam się z twarda powierzchnia i nie mogłam powstrzymać cichego krzyku. Chwilę zajęło mi dojście do siebie i jestem prawie pewna, że mam skręconą kostkę. Dodatkowo obity tyłek i więcej szkód na ciele nie odniosłam, tylko moja sukienka zaczepiła się o wystającą część parapetu i rozdarła na brzuchu.

Jednak mogłam wziąć tamtą bluzę..

Przeszłam przez długość trawnika, najbliżej ogrodzenia jak to było możliwe. Wszyscy znajdowali się w środku, więc bezproblemowo znalazłam się poza posiadłością Cameron'a i lekko kuśtykając szłam w stronę mojego pokoju i ukochanego serialu.

a/n:

(na zdjęciu Cameron z Allie <3 )

I jak się podoba zakończenie imprezy? W następnej części dodam kilka wspomnień, więc się szykujcie :*
Czytasz? Zostaw po sobie ślad, to bardzo motywuje 💛
Do następnego xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top