[2] Diary
„Pierwszy dzień w nowej szkole i już zdążyłam zajść za skórę grupie osób. Popularnych osób, muszę dodać. Nie był to najlepszy pomysł, ale jak zawsze starałam się postępować dobrze, a przynajmniej fair. Ale czy to było dobre dla mnie? Bo prawdopodobnie podpadłam nie tym, co trzeba."
-Kim jest ten chłopak? -Spytałam się Allie, gdy doszłam do jej szafki. Wskazałam na bruneta siedzącego na jednej z ławek na zewnątrz. Tego samego, który robił sobie żarty ze słodkiej Prim.
-Nie warto zawracać sobie nim głowy. -Obojętny głos dziewczyny trochę mnie uspokoił, bo nie byłam pewna czy na serio mam brać jego groźby. -Dzieciak, który uważany jest za boga.
-Czemu?
-Te rysy, te oczy.. –Zachichotała, aby zaraz parsknąć gardząco. -U Ciebie nie było takich osób?
-Nie zwróciłam uwagi. –Odpowiedziałam, wypatrując lazurowych oczu chłopaka. Musiałam szybko odwrócić wzrok, kiedy zostałam przez niego przyłapana.
„Może nie musiałam się martwić o swoje zdrowie, ale od razu skreśliłam siebie z listy osób zapraszanych na imprezy. Głupie, co? Ale jednak wolałam nie wyróżniać się i postarać się znaleźć drogę do tych zdemoralizowanych uczniów. Chociaż na ten czas, kiedy zamierzałam tu zostać. W końcu jestem młoda, chce się wyszaleć. "
Słyszałam jak bose stopy uderzają o podłogę w korytarzu, więc automatycznie rzuciłam notes pod łóżko, by nie znalazły go lepkie łapki mojej młodszej o osiem lat siostry. Właśnie złapałam w ręce zadanie z historii, gdy do mojego pokoju jak burza wparowała siostra.
-Mama Cię woła.
-Idę. -Warknęłam, a młodziak pokazał mi język. Odwzajemniłam ten dziecinny gest uznając się za wielce zabawną siostrę i szybko zeskoczyłam z łóżka. Pobiegłam do mamy, zanim moja młodsza siostra zdążyła się poskarżyć.
-Mamo ona pokazała mi język! -Krzyknęłam udając głos małej brunetki.
-Nieprawda! -Dziewczynka ze szklanymi oczami podbiegła do mamy i ujęła ją w pasie. Karcący wzrok rodzicielki przywrócił mnie do porządku.
-Coś się stało? –Zapytałam w końcu.
-Ustaliliśmy z tatą, że pozwolimy Ci postarać się o prawo jazdy, ale.. -Zawsze jest jakieś, „ale" więc nawet nie zdążyłam ucieszyć się z zaistniałej sytuacji, bo mama dodała: -Będziesz wozić swoją siostrę do szkoły, a i na lekcje dodatkowe. -Potrzebowałam dosłownie kilku minut nad zastanowieniem się czy warto jest aż tak się poświęcić. Z jednej strony i tak jeździłam rano do szkoły, więc nic by to nie zmieniło, ale na ile lekcji musiałabym wozić idealną kopię mamy?
-Zgoda. -Powiedziałam i zaraz potem mama wręczyła mi książkę z kodeksem.
-Zacznij się uczyć. Jeśli chcesz mieć szybciej prawo jazdy, najpierw teoria, potem praktyka.
-Oczywiście. -Wróciłam do swojego pokoju, całą naukę zostawiłam sobie na jutro, a teraz zabrałam się za czytanie opasłego tomu zasad. Wiele z nich różniło się od tych, które znałam z własnych doświadczeń (mogłam się domyśleć, że nie wolno przekraczać stu kilometrów na godzinę na terenie zabudowanym), więc szykowało się naprawdę niezłe ślęczenie nad książkami.
*tydzień później*
„Wciąż przyzwyczajam się do nowego rozkładu dnia. Po odwaleniu zajęć obowiązkowych, szłam do klasy dodatkowej, by odbywać tam zajęcia uzupełniające. Gdy wracam do apartamentu, jadam obiad z mamą i siostrą.
Tutaj nie mieliśmy tyle miejsca, co w Polsce. Był to duży apartament z czteroma pokojami, a dwa z nich miały osobną łazienkę, ale to nie równa się z dwu piętrowym domem w mojej stolicy.
Potem odrabiam lekcje, co nie zdarzało się za często w starej szkole.. „
-Bo tutaj nie masz, co robić. -Powiedziałam pod nosem.
„ Wciąż czuje chęć powrotu, ale zaczynam przyzwyczajać się do dni tutaj. Allie jest wielka i chce pokazać mi swój dom. Nie wiem, czemu, ale czuje lekkie podenerwowanie..
Może boje się, że nie zrozumiem nic przez akcent jej rodziców albo zrobię coś tak głupiego, że zabronią nam się spotykać.."
Delikatnie jeździłam piórem po kartkach uwieńczonych cienkimi liniami, padającymi pod kątem prostym. Od trzymania pióra piekła mnie kostka u środkowego palca, ale nie zwracałam na to uwagi. Słowa nie sprawiały mi problemu, wychodziły ze mnie i czasem myślałam, że to pióro mnie prowadzi, a nie na odwrót. Gdy skończyłam opisywać swój dzień, starannie ukryłam notes między deskami w łóżku. Ukrywając też nieco zwariowaną historię mojego dość krótkiego życia.
Z pamiętnika wypadło mi kilka fikuśnych naklejek mojej siostry. Nie chciało mi się ich ponownie chować pod łóżkiem, więc włożyłam je do zeszytu od angielskiego. Jedną z nich z wróżką i napisem „congratulations" postanowiłam dać Allie po historii, bo wiem, że miała ostatnio test i dziś dostanie wyniki.
Ostatni dzień szkoły w tym tygodniu, sprawił mi więcej radości niż nie jedna impreza. Pod szkołą znalazłam się o wiele później przez liczne korki oraz fakt, że moja siostra zaspała trzydzieści minut..
Nie miałam szans żeby zdążyć na czas i wolałam oszczędzić sobie ośmieszenia przed całą klasą i wyproszenia z lekcji. Poszłam, więc w kierunku sali, w której miałam następny przedmiot. Byłam niewyspana i zbyt zdenerwowana, by przejść resztę korytarza. W połowie drogi oparłam się o ścianę i stałam tak przez chwilę, czując lekkie mrowienie od zimna, którego dostarczała.
Chce już mieć własny samochód i mam nadzieję, że przez to nie będę się spóźniać. To jedyna myśl, która krążyła mi po głowie.
-Muszę pana wyprosić z mojej lekcji. Nie życzę sobie takiego zachowania z twojej strony. -Usłyszałam głos zdenerwowanej nauczycielki, przez uchylone drzwi. -Jutro chce tu widzieć twoich rodziców.
Uczeń wyproszony przez nauczycielkę mocno trzasnął drzwiami za sobą i parsknął pod nosem. Karmelowa karnacja chłopaka wyróżniała się na tle białych ścian, więc nie mogłam powstrzymać się od przygryzienia wargi. To było o wiele lepsze niż otwarte usta czy niekontrolowany jęk zachwytu.
-Problemy z nauczycielką? -Odważyłam się odezwać do chłopaka, który nie ruszył się nawet o krok. Powoli przekręcił głowę w moją głowę i skinął z uśmiechem.
-Ciebie też wywalili?
-Am.. Tak, podobno mam zbyt cięty język. -Skłamałam. Nawet nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Czasami o wiele łatwiej jest skłamać i przypodobać się innym, niż zostać wyśmianym.
-I bardzo dobrze! Cameron. –Chłopak powoli szedł w moim kierunku. Lekki chód, opuszczone spodnie to na pewno nie był „modniś"
-Ann.
-Skądś już Cię kojarzę.
-Nie wydaje mi się.
-Oj tak, tylko nie mogę sobie przypomnieć skąd. –Postukał się po brodzie. – Przyjechałaś z Polski? –Wskazał na mnie palcem.
-Tak.
-Jak tam jest? –Ponownie uśmiech wkroczył na jego usta. Był czarujący.
-To znaczy?
-Są ładne.. no wiesz. Dziewczyny?
-Nie zwracałam uwagi.. –Zrobiłam w połowie zdziwioną i w połowie zaskoczoną minę. –Ale mówią, że Polki są najpiękniejsze.
-Mam dowód przed sobą. –Lekki rumieniec wkroczył na moje policzki. –Dobra skarbie, będę się zbierać. Jak już mam trochę wolnego, to pojadę na kawę. Jedziesz ze mną? -Nie byłam pewna czy to dobry pomysł, ale nie znam tutaj wielu osób, więc..
-Czemu nie? -Odepchnęłam się od ściany i ruszyłam za moim towarzyszem. Poruszał się.. pewnie. Czuł się tutaj jak ryba w wodzie i każdy, kto liczył się z życiem, powinien schodzić mu z drogi.
Miałam tylko nadzieję, że zdążymy na drugą lekcje, bo zostało niecałe dwadzieścia minut do dzwonka.
~*~
Nie chciałam narzekać, że muszę być na miejscu przed drugą godziną i w tym momencie żałowałam, że zgodziłam się zerwać z lekcji. Do kawiarni jechaliśmy dobre dziesięć minut, więc nawet, jeśli byśmy szybko coś zamówili, nie zdążylibyśmy dojechać na czas.
-Czekasz czy idziesz? -Spytał Cameron, gdy zaparkował przed niewielką knajpą.
-Idę. -Uniosłam kąciki ust do góry, żeby nie wyglądać na bardziej zaniepokojoną niż jestem.
-Wybieraj, co chcesz. -Zachęcił mnie ruchem ręki, kiedy weszliśmy do środka.
-Proszę zwykłą czarną.
-Nic nie jesz?
-Spasuje.
-Okej, to zajmij stolik.
-Nie bierzemy na wynos? -Byłam prawie pewna, jaka będzie odpowiedź, ale mimo to wolałam spróbować.
-Nie panikuj. Oboje wiemy, że na biologię Ci się nie śpieszy.
-No tak, ale.. skąd wiesz, że mam teraz biologię? -Spytałam zdziwiona.
-Wiem bardzo dużo Ann. -Nie pytałam o nic więcej tylko zajęłam stolik w rogu sali, bo znając moje szczęście, zobaczy mnie sąsiad albo, co gorsze tata zapragnie zjeść niezdrowe żarcie w przerwie w pracy.
-Co ty taka spięta?
-Prawie Cię nie znam, a ty wiesz, na jaką lekcje nie pójdę, to trochę dziwne..
-Byłoby, gdybyśmy nie mieli tej lekcji razem.
-Oh..
-Tak oh.. -Kelnerka przyniosła dwa talerze zapełnione frytkami i burgerem. -Nie pozwolę dziewczynie patrzeć jak sam jem.
-Uroczo. –Przymrużyłam oczy i starałam się wyglądać zalotnie.
-Cały ja.
-Ale zapomniałeś o kawie. -W tej chwili przy naszym stoliku pojawiła się kelnerka i postawiła parujący napój obok talerza. -Dobra wygrałeś. -Cam uśmiechnął się szeroko i zaczął jeść swoją porcję. Przez chwilę patrzyłam na fast food'a i choć nie powinnam jeść nic takiego, przez następne.. lata, to złamałam się i ugryzłam burgera.
-To jest pyszne! -Zaśmiałam się i wytarłam ketchup z ust serwetką z białym napisem 'u Roni'. -Serio.
-Widzisz, a nie chciałaś jeść.
Usłyszałam ciche dzwonienie dzwonka, oznaczającego, że ktoś wszedł do środka i po chwili za swoimi plecami usłyszałam dobrze znany mi głos.
-Cameron, a to niespodzianka. -Ciarki przeszły przez całą linię karku, a w gardle pojawiła się gula, przez, którą straciłam apetyt. -A kogo ty tu przyprowadziłeś? -Nie odezwałam się ani nie odwróciłam, bo może to głupie, ale myślałam, że dzięki temu chłopak mnie nie pozna. Przez chwile to może działało, ale jak podszedł do naszego stolika, to jego uśmiech zmienił się na nieco szyderczy. -No, no. To nasza mała dama cięty język. Nie wiesz, co teraz powiedzieć? –Niestety wiedziałam..
-Nie będę zniżać się do twojego poziomu, aby Ci odpowiedzieć. –Czasami lepszym pomysłem byłoby siedzieć cicho.
-Uroczo. -Odezwał się Cameron.
-Cała ja. -Powtórzyłam jego słowa, by w jakimś stopniu zapomnieć o obecności chłopaka.
-Mogę? -Brunet wskazał na moje frytki, spojrzałam na niego zaskoczona. -Nash, tak w ogóle.
-Ann. –Opowiedziałam nadal zmieszana. Czy ten chłopak nie wiedział, że za nim nie przepadam?
-To mogę? -Gestem ręki pokazałam by się częstował. -Więc, co was tu sprowadza.
-Lunch. -Odpowiedział Camerona, za co w duchu byłam mu wdzięczna. Bo choć Nash wyglądał jakby nie przejął się moimi słowami, to nie wiem, co teraz chodzi mu po głowie.
-Zabiorę się z wami. -Cam skinął głową i skończył jeść, ja nie tknęłam reszty frytek, które z przyjemnością zostały przejęte przez bruneta. Natomiast hamburger został w połowie nieskończony, co nie umknęło uwadze kelnerki.
-Nie smakowało Ci złotko?
-Było pyszne, ale za duża porcja. -Uśmiechnęłam się delikatnie, bojąc się czy mam coś między zębami.
-Następnym razem przygotuje Ci posiłek o rozmiarze dla myszek. -Zaśmiała się uroczo.
-Jest tu toaleta?
-Za rogiem. -Wskazała mi ręką obskrobane drzwi, zdążyłam jej jeszcze podziękować zanim zniknęła za ladą.
-Zaraz wracam i możemy jechać. -Powiedziałam chłopakom i szybko ruszyłam do łazienki. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i odkręciłam korek z zimną wodą. Zaczęłam głęboko oddychać, żeby się uspokoić i zmoczonymi rękami dotknęłam swoich polików, aby trochę je ochłodzić.
Spokojnie Anna, zaraz będziesz w szkole i więcej ich nie spotkasz. A teraz uśmiech. Uśmiech. -Powtarzałam sobie w głowie i już trochę rozluźniona wyszłam z pomieszczenia.
-Po, co ją tu wziąłeś? Byłeś przy naszej sprzeczce. –To stąd mnie kojarzył.. Ale z niego kłamca..
-Dlatego ją wziąłem.
-Żeby mnie wkurzyć? -Cam wzruszył ramionami.
-Rozumiem.
-Nash daj spokój. Jest nowa, całkiem ładna, mógłbyś być milszy.
-Przedstawiłem się.
-Nie przesadzaj, bo zmienisz się w pastora. -Ironiczne słowa Camerona przyprawiły mnie o lepszy humor. Chociaż on był po mojej stronie. -Wiesz, o czym mówię. Nie zna Cię, nie słyszała plotek o tobie.
-Nie zna? Mieliśmy lekką sprzeczkę w damskiej szatni..
-Może nie pamięta, że to ty, więc się zastanów i bądź dobrym chłopcem.
Wtedy Nash podniósł na mnie wzrok, a ja udawałam, że dopiero wyszłam z toalety.
-Jestem.
-Jedźmy. -Cameron zapłacił ze nas kelnerce i poszliśmy do jego samochodu. Nash pozwolił mi usiąść z przodu, więc chyba słowa Cam'a do niego przemówiły.
Nie poszłam na dwie pierwsze lekcje, które w jakimś stopniu mi się przydawały, ale na aerobik to zdążę. Co za szczęśliwy dzień..
Zaskoczeniem również był fakt, że Nash otworzył mi drzwi i jeśli myśli, że ten gest, zmiękczy mi serce to.. miał racje. Żaden chłopak jeszcze tego nie zrobił, a ten był zbyt idealny. Jeśli lepiej się przyjrzeć jego wyrazistym oczom i delikatnym rysom.
-Gdzieś ty była? -Allie zatrzymała mnie przy szafce, do której właśnie wsadzałam książki z drugiej lekcji, na której mnie nie było.
-Z Cameron'em na..
-Kim? Cholera Ann..
-Co z nimi nie tak?
-Nic o nich nie wiesz, on i Nash...
-Co ty gadasz Allie. -Za moimi plecami pojawił się Cameron i delikatnie oparł się o mnie.
-Że Ann nie powinna się z wami spotykać. -Szarpnęła mnie za rękę i pociągnęła w kierunku sali gimnastycznej. -Obiecaj mi, że nie będziesz już z nimi gadała.
-Dlaczego?
-Obiecaj!
a/n:
Postanowiłam kontynuować ten ff, dziękuję za gwiazdki i komentarze, to naprawdę mnie zmotywowało <3 już rozplanowałam sobie cały ff i jak pójdzie dobrze, to będzie też druga część, a w tej pojawi się 40 rozdziałów :3 liczę na gwiazdki od odwiedzających osób albo jakiś komentarz, bo naprawdę dzięki temu mam kolejne pomysły i szybciej mi się piszę.
Do następnego :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top