[17] Skatepark
-Oj tak. –Dziewczyna sprzedała mi kuksańca w bok i zaczęła przede mną uciekać.
Zerwałam się z miejsca i pobiegłam za Allie. Brunetka głośno się śmiejąc biegła przez kolejne uliczki, od czasu do czasu odwracając się w moją stronę. Czułam uciążliwy ból w płucach, ale nie chciałam dać za wygraną i jeszcze bardziej przyśpieszyłam.
-Mam cię! –Złapałam ją za koszulkę i przyciągnęłam do siebie. Dziewczyna straciła równowagę i przechyliła się w moją stronę. Moja niezdarność nie pomagała, ale jakoś udało mi się utrzymać nas na nogach. Byłam cała zgrzana, a z czoła spływały pojedyncze kropelki potu. Wytarłam twarz chusteczką i poprawiłam fryzurę, bo powoli dochodziłyśmy do skatepark'u.
Jeszcze przez chwilę przepychałyśmy się, z Allie, aż doszłyśmy do grupki chłopaków. Cała paczka siedziała na ławkach naprzeciwko ramp. Chłopaki mieli swoje deski, a dziewczyny, (których nie znałam) zajmowały się poprawianiem makijażu.
-Nareszcie! Myślałem, że nas wystawiłyście. –Cameron podszedł do swojej dziewczyny i delikatnie pocałował ją w usta. Odwróciłam wzrok, aby nie wyglądać na wścibską i może odrobinę zazdrościłam jej tej czułości.
Przysiadłam się do Jai'a. Chłopak miał bluzę z szerokim napisem „adidas". W słońcu mienił się jego kolczyk w brwi i musiałam przyznać, że wygląda z nim naprawdę gorąco.
-Jak długo tu jesteście? –Zapytałam chłopaka.
-Dobre trzy godziny. –Uśmiechnął się do mnie i poprawił czapkę.
-Naprawdę? I co wy tu robicie?
-Jeździmy, podrywamy laski, gadamy. Nic ciekawego..
Podrywają laski. Te słowa wzbudziły we mnie kolejną falę zazdrości i nie wiem czy długo tutaj wytrzymam. Jeśli oni je podrywali to Nash zapewne razem z nimi.
Cameron razem z Hayes'em wzięli swoje deski i zjechali w dół rampy. Możliwe, że chłopak chciał popisać się przed swoją dziewczyną, co mu się udawało, bo ta totalnie mnie ignorowała. Wpatrywała się w niego jak w obrazek, więc po kilku minutach zaprzestałam prób dogadania się z nią. Zaczęłam przyglądać się innym osobom w parku. Było tutaj dużo młodzieży, ale czasami trafiali się starsi ludzie z pupilami na smyczach. Raz czy dwa policja przeszła obok nas sprawdzając bezpieczeństwo (i niedyskretnie wywąchując zioła).
-Umiesz jeździć? –Zapytał Beau, wyrywając mnie z zamyśleń.
-Nie. Jestem świetna, ale w upadkach.
-Nie może być tak źle! –Uniósł ręce do góry i zaśmiał się ze mnie.
-Oj uwierz mi na słowo.
-To może cię nauczyć? –Chłopak wstał i wyciągnął rękę, gdy już zamierzałam ją złapać, Nash wyprzedził niższego chłopaka i ujął moją dłoń, po czym pociągnął mnie do góry.
-Ja ją nauczę. –Nash przekazał mu niemą wiadomość samym wzrokiem i chłopak wrócił na swoje poprzednie miejsce. –Chodź, zaczniemy od czegoś prostego. –Nash złapał długą, czarną deskę pod pachę i poprowadził nas przez rzędy ramp. Szliśmy ramię w ramię i w pewnym momencie poczułam ciepło wierzchu jego dłoni. Delikatnie poruszył palcami, jakby chciał zmusić mnie do objęcia jego dłoni. Odruchowo schowałam rękę do kieszeni i w ciszy wyszliśmy z parku.
-Gdzie mnie prowadzisz? –Spojrzałam się na jego profil.
-W mniej zatłoczone miejsce.
-Nie chcesz żebym kogoś zabiła? –Zaśmiał się. Jak ja uwielbiam ten śmiech.
-Nie chcę żeby ktoś na Ciebie wpadł. –W końcu spojrzał się na mnie i obdarował pięknym uśmiechem. Nogi miałam jak z waty, gdy chłopak położył deskę na ziemi i wyciągnął do mnie rękę. W parku nie było wielu osób, ale ja nie przywykłam do okazywania uczyć w miejscach publicznych. Nawet zwykłego objęcia ręki.
W końcu niepewnie ujęłam jego dłoń, którą wytrwale trzymał w powietrzu.
-Postaw nogi na desce, tak abyś stała do mnie przodem. –Jedna noga na ruchomej powierzchni nie sprawiła mi problemu, ale aby druga zdecydowała się unieść musiałam chwilę poczekać. Wyciągnęłam drugą rękę do chłopaka, który uroczo się zaśmiał, ale przyjął ją i delikatnie pociągnął mnie w swoją stronę aż stanęłam na tym diabelskim kawałku plastiku z kółkami. –Jeździłaś kiedyś na nartach? – Pokiwałam głową na nie. Prawda była taka, że narty nigdy mnie nie interesowały, zawsze wybierałam snowboard, ale to się totalnie różni, więc nie wiem skąd to porównanie.. Narty nie mają kółek. –Chodzi o skręcanie i balansowanie. –Chłopak pewnie nie podejrzewa, że umiem jeździć na snowboard'zie skoro jestem tak słaba tutaj.
-Może najpierw powinnam ruszyć. –Nadal trzymałam obie jego ręce.
-Racja. –Chłopak puścił jedną rękę i przez chwilę zaczęłam panikować, ale brunet położył ją na biodrze i popchnął mnie do przodu. Nash szedł obok mnie nie ściągając ręki z mojego biodra i zaczął tłumaczyć jak mam skręcać. Chłonęłam każde jego słowo, nie ze względu na treść, ale przez jego idealny głos, który był niewyobrażalnie przyjemny dla moich uszu.
Ann ogarnij się! Niedługo wyjeżdżasz i nie masz czasu, aby się zakochiwać. Idziesz z nim na randkę, okej. Ale potem musisz go zostawić. Przecież wiesz, że nie nadajesz się na związek i na te całe uczucia.
-Słuchasz mnie?
-Tak, przepraszam.
-Dobra zmieńmy taktykę. –Nash przeszedł za mnie i postawił swoje nogi na desce, wcześniej odpychając się od ziemi, abyśmy ruszyli.
-Zaraz się wywalimy!
-Nie panikuj. –Chłopak objął mnie w pasie i przestawił jedną nogę pomiędzy moje. –I jak? –Dopiero, gdy zadał to pytanie zorientowałam się, że do tej pory miałam zamknięte oczy.
-Świetnie! –Odpowiedziałam mu, gdy odważyłam się unieś powieki. Chłopak sprawnie nami balansował i udało nam się przejechać przez cały park bez żadnej wywrotki. W końcu zaczęliśmy zwalniać.
-Następnym razem nauczę cię Kick-Flip'a.
-Mhm. –Udałam, że rozumiem, o czym on mówi.
W tej samej chwili usłyszałam ciche wibracje mojego telefonu. Okazało się, że kochana Allie poszła do Cameron'a i że zobaczymy się dopiero w szkole.
-Muszę już wracać do domu. –Powiedziałam na głos.
-Odprowadzę cię. –Przygryzłam wargę i spojrzałam na deskę, którą chłopak trzymał w ręce. –No chyba, że chcesz się przejechać? –Zrozumiał moją niemą prośbę i w odpowiedzi pokiwałam mu głową. -Wskakuj. –Uśmiechnął się do mnie zniewalająco i zaraz sam znalazł się na desce.
a/n:
na zdjęciu: Ann w skateparku :D
Przepraszam, że tak późno, ale jutro mam sprawdzian z historii i cały dzień się uczyłam :/
Cztasz? Zostaw po sobie ślad :*
Do następnego xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top