иαѕι кσcнαиι тяувυcι; część ριєяωѕzα

przed wami pierwsza część od dawna zapowiadanych  ❝ kart postaci ❞. jest to wprost idealne miejsce do słodzenia innym, zapoznania się ze swoim co—trybutem /podopiecznym lub po prostu odwiedzenia podczas przydługiej lekcji matematyki; koniecznie przeczytajcie update na końcu.

DYSTRYKT PIERWSZY

KIRSTEN FIELDS

— KATHERYN WINNICK —

tyle, że młodsza, w krótkich włosach i z grzywką

17.01.; siedemnaście lat; ochotniczka

purrrfectme ]

Kirsten jest dość wysoką [ metr siedemdziesiąt jeden + ] dziewczyną o smukłej, wysportowanej sylwetce, jasnej karnacji i włosach koloru lipowego miodu, które w przededniu igrzysk zostały skrócone do połowy szyi. Przed igrzyskami upinała je w koński ogon lub w sięgający piersi warkocz — czasem ukośny, częściej tradycyjny dobierany — co w chwili obecnej nie jest już niestety możliwe. Sporym mankamentem jej figury są wąskie biodra. Sporą zaletą nogi — długie i zgrabne jak u lekkoatletki — oraz całkiem niezły biust, choć wiadomo: dEkOltU tO oNa NiE pOkAzUjE. Jej kości policzkowe i linia szczęki są wyraźnie zarysowane, co w połączeniu z wydatnymi obojczykami nadaje dziewczynie władczej wyrazistości. Kirsten ma w miarę prosty nos i półpełne usta, co — z uwagi na to, że bez przerwy zaciska je w wąską kreskę — na pierwszy rzut oka jest niemal niewidoczne. Co do makijażu, dziewczyna ogranicza się zazwyczaj do podkreślenia brwi i rzęs, a przede wszystkim do przypudrowania — w jej mniemaniu idiotycznych — złotobrązowych piegów. Z tłumu wyróżniają pannę Fields oczy — duże, lekko zwężone, barwą przywodzące na myśl suszone niezapominajki, a temperaturą spojrzenia ciekły azot.

(Enjoy.)

Choć w jej rysach nie da się dostrzec wyraźnej skazy, chłód spojrzenia i wiecznie zdystansowana postawa skutecznie odstręczają od Kirsten ludzi.

Nie żeby brała to sobie do serca.

Jest szybka i wytrzymała, co w połączeniu z nabytymi podczas treningu umiejętności posługiwania się bronią sprawia, że niezły z niej assassin. Najlepiej idzie jej władanie mieczem, na drugim miejscu łukiem. Cała reszta wychodzi jej raczej przeciętnie, przy czym serdecznie nie znosi wszelkich udziwnień z cyklu włócznia z dwoma grotami [ to się nazywa widły, lmao ]. Nie przepada też za walką wręcz. Choć jak na dziewczynę jest w miarę silna, z dobrze zbudowanym facetem nie miałaby szans. Z całego serca nie cierpi pływać i delikatnie rzecz biorąc nie ma z tym dobrych wspomnień. Ma świadomość, że w wodzie staje się łatwym celem dla każdego, kto jako tako radzi sobie z bronią, a na domiar złego, obawia się, że pod pozornie spokojną powierzchnią czyha na nią śmiertelne niebezpieczeństwo. Przypuszczenia te przepełniają Kirsten lękiem i niepewnością — dwoma uczuciami, których ta serdecznie nienawidzi. Och, i byłabym zapomniała! Od jedenastego roku życia uczy się grać na fortepianie, co — gdyby sklasyfikować to w skali powszechnie stosowanej przy nauce języków — idzie jej na jakieś B1+, B2.

Na większość pytań odpowiada monosylabami: ❝ tak ❞, ❝ nie ❞, ale nigdy ❝ może ❞, bo jak już wcześniej wspominałam, nienawidzi niejasności i [ o czym wspominam dopiero teraz ] rozsiewania złudnych nadziei. Nie ma też w zwyczaju tak zwanych ❝ kłamstw usprawiedliwionych ❞. Świadomość, że dzięki temu poczujesz się lepiej, za nic na świecie nie skłoni jej do wciśnięcia ci kitu. Z drugiej strony, woli nie odzywać się niepytana. Wszelkich informacji na swój temat strzeże jak źrenicy oka. Okazywanie emocji przychodzi jej z niemałym trudem. Nierzadko popada więc w dystansowaną obojętność, która odgradza ją od większości codziennych uniesień. Rzadko kiedy się uśmiecha, rzadko kiedy wykazuje czymś żywsze zainteresowanie. Rzadko kiedy płacze, a gdy już jej się zdarzy, robi to tak aby nikt nie widział. Publiczne okazywanie słabości jest dla niej czymś absolutnie nie do pomyślenia. W skali od zera do stereotypowego Puchona jej otwartość na ludzi wynosi około 0,01. [ — hufflepuffness per unit, czyli wielkość fizyczna pozwalająca zmierzyć poziom puchońskości przypadający na daną jednostkę homo sapiens, przy czym 1 to standard, a 0,01 to... to tak jakby mniej niż standard — przyp. autorki. ]. Co za tym idzie do jednej trzeciej społeczeństwa podchodzi z chłodną rezerwą, a do pozostałej najchętniej w ogóle by nie podchodziła. Zawadza jej w tym jednak wrodzona ambicja, która w połączeniu z niezdrową dawką perfekcjonizmu sprawia, że Kirsten obsesyjnie dba o swój wizerunek publiczny. Aby utrzymać go na odpowiednio wysokim poziomie, chcąc nie chcąc musi się dostosować. Dostosować, co nie znaczy wdawać w jakiekolwiek gierki. Mimo licznych wad, nie można zarzucić jej ani krzty obłudy. Jeśli cię nie trawi, nie będzie się do ciebie kleić. Po prostu nie będzie i już. Dla dobra image'u, zniży się być może do krótkiej wymiany uprzejmości, lecz do niczego ponad to. 

Nie jest sadystką i nie lubi patrzeć na cudze cierpienie. W życiu nie przyszłoby jej do głowy, by torturować kogoś dla zabawy, wzbudzenia zainteresowania Kapitolińczyków czy też zdobycia informacji. Takie zagrania uważa bowiem za prymitywne, okrutne i absolutnie niegodne. Widok krwi nie przeszkadza jej jakoś bardzo, lecz — gdy się da — woli go unikać. Zabijać planuje wyłącznie z konieczności — w uczciwej walce lub w samoobronie.  Za nic nie poderżnęłaby nikomu gardła we śnie, nie rzuciła się na leżącego ani  bezbronnego. Na samą myśl o podobnych ❝ wyczynach ❞ wzdryga się i zaciska ręce. Jest niepoprawnie honorowa i na swój sposób całkiem odważna. Choć trudno nazwać ją altruistką, ma w sobie ukryte pokłady empatii, które nie pozwoliłyby jej zaatakować oderwanej od rzeczywistości trzynastolatki [ tak, Winter. zmieniłam to dla Ciebie ]. Prędzej pomogłaby jej, niż skrzywdziła, a co najbardziej prawdopodobne po prostu udawała, że jej nie widzi. Wszelkie sojusze i pakty uważa za rzecz świętą, a co za tym idzie absolutnie nienaruszalną. Zawierając z nią przymierze możesz być pewien, że nie wbije ci noża w plecy. Biada ci jednak, o lekkomyślny trybucie, jeśli zdradzisz jej zaufanie, które — nawiasem mówiąc — cholernie trudno zdobyć. Kirsten to osoba nie tyle mściwa, co bardzo pamiętliwa. Raz zdradzona, łatwo nie odpuści i choć przez wzgląd na rycerskie zapędy nie będzie szukać wyrafinowanej zemsty, możesz być pewien, że wciąż Cię nie znosi. Co ciekawe, głęboko zakorzeniony introwertyzm w najmniejszym stopniu nie przeszkadza jej w zarządzaniu wszystkimi dookoła. Rozkazy wydaje niemal bezwiednie, ani na moment nie podnosząc przy tym głosu. Jeśli zaweźmie się by przepchnąć swoje racje, zrobi to bez względu na opinię ogółu. Niemniej trzeba przyznać, że w większości sytuacji potrafi być obiektywna w ocenie. Jest zbyt dumna by otwarcie przyznać się do błędu, ale nie będzie się też przy nim upierać.

Choć zrobi wszystko, by tego uniknąć, wrodzona umiejętność włączania ❝ poker face'a ❞ sprawia, że razie potrzeby potrafi kłamać jak z nut. Jest inteligentna, świetna w liczeniu i chłodnym kalkulowaniu. Gdyby żyła w ❝ naszym świecie ❞, z całą pewnością poszłaby na mat-fiz. Co do jej umiejętności przywódczych, trudno o jednoznaczną opinię. Z jednej strony, dzięki godnemu podziwu opanowaniu potrafi sprawnie zarządzać grupą, nie zważając na stres czy inne trudne do zniesienia okoliczności. Z drugiej, jest cholernie uparta, a wszelkie ustępstwa traktuje jak obrazę majestatu, przez co z reguły trudno się z nią dogadać. Jest ekstremalnie aspołeczna i nieprzystępna, a co za tym idzie beznadziejna w nawiązywaniu jakichkolwiek bliższych relacji. Bywa, że rycerskie ❝ poczucie obowiązku ❞, zmusza ją do podejmowania bardzo, ale to bardzo głupich decyzji, co najprawdopodobniej doprowadzi ją kiedyś do zguby.

Lubi się uczyć, naprawdę lubi. Wszystkie ołówki ma zatemperowane, spisane drobnym, pochyłym pismem notatki szczegółowe i niepokreślone. Wcześnie wstaje i bez względu na pogodę stara się regularnie wychodzić na zewnątrz. To tak z randomowych faktów.

Urodziła się i wychowała w jednej z najbogatszych dzielnic Jedynki i w przeciwieństwie do większości mieszkańców Panem nigdy nie zaznała głodu. Jej matka — Gerda Fields — uchodziła swego czasu za niezaprzeczalną piękność. Gwoli sprawiedliwości do dziś pozostaje niczego sobie. Jest dziedziczką jednego z największych sklepów jubilerskich w granicach Dystryktu, a co za tym idzie przedmiotem zawiści trzech czwartych okolicy; rzecz jasna nieoficjalnym. Podobnie jak Kirsten należy do osób małomównych i chłodnych w obejściu. Rola matki wyzwoliła w niej jednak ukryte pokłady empatii, które — z braku męża — w całości przelewa na córki. Britta — piętnastoletnia siostra Kirsten — jest osobą zupełnie do niej niepodobną. Głośna i spontaniczna, ma niezwykły talent do zjednywania sobie ludzi. Kocha plotkować, imprezować, a nade wszystko znajdować się w centrum uwagi. Odkąd skończyła trzynaście lat, przechodzi burzliwy okres buntu, który — w połączeniu z ❝ ciut ❞ przerośniętym ego — skumulował się ostatnio w postaci fazy na zgłoszenie się do igrzysk. Kirsten, pomysł ten zdecydowanie nie przypadł do gustu. Urządziła Brittcie piętnastominutową tyradę, w której wyśmiała całą koncepcję i kategorycznie zabroniła jej realizacji. Całe zajście skończyło się na rękoczynach i kłótni stulecia, po której siostry praktycznie przestały się do siebie odzywać. Mimo to — rzecz jasna — ciągle im na sobie zależy.

W szkole robi za tak zwaną ❝ królową śniegu ❞, nie dopuszczając do siebie praktycznie nikogo. Wielu ludzi uważa ją za próżną, snobistyczną i absolutnie bezuczuciową, co — mimo faktycznie antytowarzyskiego charakteru i przesadnej dawki godności osobistej — jest raczej krzywdzącym określeniem. Prócz siostry i matki, Kirsten nie ma już prawie nikogo. Smutne, ale prawdzie. ❝ Prawie ❞, co ostatnimi czasy, nie oznacza już tak zupełnie. Pod koniec lutego bieżącego roku dziewczyna poznała Eddarda — również siedemnastoletniego bratanka burmistrza — który z sobie tylko wiadomych powodów zakochał się w niej jak szczeniak. Kirsten, początkowo niewiele sobie z tego robiła. Z czasem, zaczęła jednak doceniać jego upór i absolutną niespławialność [ + wierzcie mi, jest na czym zawiesić oko — przyp. autorki ]. Wzruszyła ramionami* i zgodziła się z nim umówić. Brońcie bogowie nie na randkę! Ot, na dłuższą rozmowę i parę nadprogramowych uśmiechów. Dalej poszło zaskakująco szybko. Po kilku tygodniach pozwoliła mu się pocałować, a po kilku następnych sama to zrobiła. Pod koniec lipca przespali się ze sobą i Kirsten doszła do wniosku, że chyba naprawdę go lubi. W dalszym ciągu nie jest jednak specjalnie wylewna. To pierwszy związek, w jakim miała okazję się znaleźć, więc — choć za nic się do tego nie przyzna — czuje się w tym wszystkim totalnie zagubiona. Cartwright jest pierwszym chłopakiem, któremu faktycznie na niej zależy, co jednocześnie przeraża ją i ekscytuje. Choć nie do końca rozumie, co on właściwie w niej widzi, pomału zaczyna mu ufać i na poważnie zastanawiać się nad ich wspólną przeszłością. W dalszym ciągu nie powiedziała o niczym matce ani siostrze, lecz obie — a szczególnie Britta — zaczynają coś podejrzewać.

Co się tyczy głodowych igrzysk, w przeciwieństwie do większości mieszkańców Jedynki Kirsten zdecydowanie ich nie popiera. Uważa, że to nieuczciwe by zestawiać ze sobą bezradnych dwunastolatków i osiemnastoletnich assassinów. Poza tym, domyśla się jak może wyglądać sytuacja w biedniejszych dystryktach i sądzi, że nie powinno się ich dodatkowo pogrążać. Rzecz jasna nie afiszuje się z podobnymi zapatrywaniami. Jedynymi osobami, z którymi się nimi podzieliła są Eddard — tak po prostu — oraz Britta — w celach czysto wychowawczych. Niechęć do igrzysk nie przeszkodziła jej jednak porządnie przykładać się na treningach, a gdy przyjdzie co do czego, nie zawaha się zabić. W uczciwej walce.

* — to znaczy nie tak dosłownie...

EsMERALD IRVINE
aka EM/EMEK IRVINE

— ETHAN CUTKOSKY —

czternaście lat; ochotnik

[ Gabrielle_Young ]


Matka — Alexandrite — zmarła dwa lata temu z powodu choroby płuc. Była fryzjerką i gdy Em był mały, ćwiczyła na nim robienie warkoczyków. Sprzeciwiała się temu, że Emerald robił wszystko, aby wylosowano właśnie jego. Ojciec Asher pracuje jako kuśnierz. W młodości był przygotowywany do tego, aby zgłosić się na ochotnika do Głodowych Igrzysk, ale ostatecznie nie wziął w żadnych udziału. Przez kilka pierwszych lat popierał to, co robił Emerald, aż nie przejął szkolenia syna od swojego brata. Kiedy zobaczył jak radził sobie Em, spisał go na straty. Według niego jeśli się nie ma siły, by kogoś powalić, to nawet największa zwinność praz szybkość nie pomogą. Ashby Irvine — wujek Emeralda, a zarazem brat bliżniak jego ojca — tak samo jak Asher był szkolony do zostania trybutem, ale ostatecznie ktoś inny wziął udział w Głodowych Igrzyskach. Pracuje jako jubiler, a przy okazji przez kilka lat szkolił Emeralda. W przeciwieństwie do swojego brata uważa, że chłopak ma szansę.

Urodę Emerald ma zdecydowanie po swojej mamie. Jest to chłopak bardzo niski, bo mierzący zaledwie metr sześćdziesiąt wzrostu. Nie ma pokaźnych muskułów, jest szczupły i posiada tylko lekko zarys mięśni na nogach. W przeciwieństwie do większości mieszkańców Dystryktu Pierwszego ma ciemne włosy. Jego oczy są zielone.

Dzięki niewielkiemu wzrostowi i drobnej posturze może wetknąć się w wiele kryjówek niedostępnych dla innych. Braki w sile nadrabia szybkością. Potrafi rozwinąć sporą prędkość i umknąć przeciwnikowi. Najlepiej czuje się na dystansach do trzystu metrów. Jest również zwinny, z łatwością pokonuje przeszkody, bo trenował parkour. Jeśli chodzi o ataki, to całkiem dobrze rzuca shurikenami oraz walczy/rzuca włócznią. Nie ma lęku wysokości i z łatwością przychodzi mu wspinanie się po drzewach. Opanował sztukę kamuflażu. Ma mocne kości, więc ciężko u niego o złamanie. Medycynę opanował w małym stopniu [ założenie bandaża, wyleczenie się z grypy żołądkowej ], ale w życiu sam sobie nie zszyłby rany. Umie uzdatniać wodę. W starciu jeden na jeden na gołe pięści nie miałby szans. Nie jest niezwykle silny i z trudem przychodzi mi podniesienie ciężkich rzeczy. Nie potrafi pływać, a na otwartych przestrzeniach czuje się niepewnie, bo tam łatwo go wypatrzyć. Nie najlepiej strzela z kuszy czy łuku. W dzieciństwie miał kontuzję lewej stopy, co objawia się tym, że w kompletnie losowym momencie może zacząć odczuwać ból w owej części ciała. Nie jest to ogromny ból uniemożliwiający chodzenie, ale bywa, że rozprasza go to. Zdarzają mu się krwotoki z nosa, spowodowane kompletnie niczym. Nie radzi sobie z czytaniem map i posługiwaniu się kompasem. Przespał lekcję o zdobywaniu jedzenia.

Jest realistą, który jednak bardzo mocno wierzy w siebie, swoje zdanie i własne możliwości. Raczej trzyma się na uboczu i nie ma pokaźnego grona znajomych, ale zupełnie na to nie narzeka, bo najlepiej czuje się w towarzystwie swoim, ewentualnie dwóch/trzech naprawdę bliskich osób. Nie jest jednak łatwo się do niego zbliżyć, bo trzyma ludzi na dystans i nie przywiązuje się do nich zanadto. Ma zdecydowanie zbyt luźne podejście do śmierci.

Zwykle pozostaje niewzruszony krzywdą innych, więc nie będzie dla niego problemem przejść obojętnie obok kogoś ewidentnie potrzebującego pomocy. Wzbudza wśród innych sympatię, co wspaniale potrafi wykorzystać do swoich własnych celów. Umie zdobyć zaufanie, a następnie wykończyć własnego sojusznika. Za niesamowitą zaletę uważa swój egoizm, bo ta cecha każe mu dbać tylko o siebie, co może w trakcie Głodowych Igrzysk być bardzo pomocne. Wydaje się być tylko dzieckiem, ale to dziecko naprawdę nie będzie miało oporów, aby dosłownie wbić ci nóż w plecy. Emeralda cechuje duża odwaga, która może okazać się przydatna, a także niesamowity upór i wytrwałość. Nigdy się nie poddaje, walczy do ostatniej kropli krwi i ostatniego oddechu, a przeciwnościami losu wcale się nie zraża. Jest zabawny, jak to dziecko, i zawsze stara się choć trochę rozluźnić atmosferę. Nie przywiązuje się do ludzi zbyt szybko, więc też nie odczuwa ich straty tak bardzo. jest zbyt pewny siebie, przez co nie wie, kiedy powinien się przymknąć. Mówi zdecydowanie zbyt wiele, czym niesamowicie irytuje innych. Jest brutalnie szczery, przez co łatwo tworzy sobie wrogów. Przez to, jaki jest uparty i ambitny, często działa pochopnie. Nienawidzi, gdy ktoś mówi mu, że nie da sobie z czymś rady i zawsze przyjmie nawet najbardziej niebezpieczne wyzwanie. Nie potrafi być lojalnym. Jest gotów zrobić wszystko, aby uratować własny tyłek, nawet przejść na stronę ❝ wroga ❞, a wiadomo, że nie zawsze może się to skończyć dobrze. Jest zbyt ufny, przez co zwykle przyjmie propozycję pomocy. Jednocześnie jest też podejrzliwy i im dalej jakaś współpraca idzie, tym bardziej zaczyna oskarżać sojusznika o zdradę i spiskowanie przeciw niemu. Bardzo agresywnie reaguje na wyśmiewanie się z niego i jasne dawanie mu do zrozumienia, że przegra.

Zaczął swoje treningi bardzo wcześnie i z początku można by powiedzieć, że sam sobie był trenerem. Pierwsze igrzyska, które pamięta, odbyły się, gdy miał trzy lata. Co prawda nie pamięta całego ich przebiegu, ale ma z tego jakieś przebitki. Mając cztery lata postanowił, że zostanie trybutem i wygra Głodowe Igrzyska. Jego ojciec cieszył się, że nie trafił mu się ciotowaty syn i powiedział małemu Emeraldowi, że jak tylko skończy siedem lat, to zacznie trenować. Dla chłopca było to jednak nie do pomyślenia, więc zaczął trenować na własną rękę. Wiadomo, czterolatki raczej nie są zbyt sprawne fizycznie, więc Em ograniczał się do okładania pięściami maskotek, przeskakiwania po fotelach i wyścigów z rówieśnikami. Jego mama patrzyła na każdy nabity siniak ze smutkiem i mówiła mu, że nie ma potrzeby, aby brał udział w całym tym cyrku, za jaki uważała Głodowe Igrzyska. Często tłumacząc mu to, plotła warkoczyki z jego włosów. Miesiące mijały, a Em nie mógł się doczekać prawdziwych treningów. Mając sześć lat wyróżniał się spośród innych dzieci tym, że przebierał nogami jak nienormalny. Należy przy tym pamiętać, że zawsze był niski i miał dość krótkie nogi. Zgodnie z obietnicą, gdy skończył siedem lat, ojciec załatwił mi trenera, a konkretnie swojego brata bliźniaka. Ashby ostro wziął się za trenowanie swojego bratanka. Starał się nauczyć go walki wręcz czy wyrobić mu siłę, ale widać po prostu było, że nie są to atuty chłopca. Dużo czasu poświęcali na bieganie, parkour czy naukę przetrwania. Kiedy Em miał dwanaście lat, jego matka zmarła. Nie przeżył jej śmierci aż tak bardzo, bo od dłuższego czasu było wiadomym, że kobieta umrze. Miał po prostu czas na przygotowanie się na zostanie półsierotą. Po pierwszych dożynkach był zawiedziony, że nie został wylosowany, bo czuł się na siłach, aby stać się trybutem. Choć chłopak nie pochodził z biednej rodziny, to kilka razy zdarzyło mu się pobrać astragal, aby do puli trafiło więcej kartek z jego imieniem.

Dlaczego po prostu się nie zgłosił? Najzwyczajniej w świecie miał wrażenie, że nikt nie wziąłby go na poważnie. W końcu wyglądał wręcz niepokojąco mizernie przy innych potencjalnych trybutach. Ojciec przejął trenowanie Emeralda rok temu i szybko spisał syna na straty. Na treningach często powtarzał, że to bezsensowne, że Em nigdy się nie dostanie na arenę, a nawet jeśli, to zginie pierwszego dnia. Nadszedł dzień dożynek i chłopak, ku faktycznemu zdziwieniu wielu zebranych, zgłosił się. Kilka osób zdobyło się na docinki, że dystrykt pierwszy powinien być reprezentowany przez zawodowca, na co Em chłodno odrzekł, że on jest zawodowcem.

Co do igrzysk, Emerald uważa je nie za głupotę i cyrk, a za próbę odwagi. Nie zależy mu na pieniądzach, ale na pokazaniu wszystkim, że taki mizerny dzieciak jak on również może stać się zwycięzcą.

DYSTRYKT DRUGI

HESTER WHELAN

— LINDSEY FONSECA —

siedemnaście lat; wylosowana

[ tymaczasowo KiriKwami ; LIARVESS; dawniej -Zosma ]

Aby opisać naszą utęskioną Hester Whelan najprościej będzie opowiedzieć o jej ideologii życiowej. Trybutka ma poczucie, że nie po to spędziła 17 lat na tym nędznym padole zwanym Dystryktem nr 2, by teraz umrzeć. To stwierdzenie tłumaczy większość jej poczynań życiowych. Hester woli wcielić się w rolę czasami sukowatej glorii szkolnej, a niżeli być poniżana przez inną mendę. Wchodzi więc w tą rolę z przymusu, jednak bardzo dobrze się w niej sprawdza. By nie żyć na samym dnie, bardzo dba o swój otwarty, towarzyski image. Chodzi na imprezy i resztę towarzyskich spotkań na których oczywiście króluje. Jak każda szkolna queen ma swoją świtę, jednak będzie z nimi gadała tylko na jakieś luźne tematy. Na pewno nie zacznie z nimi poruszać swoich planów na przyszłość itd. Z owymi osobami również nie lubi innych obgadywać. Będzie wszystkiego z wielkim namaszczeniem słuchała, ale sama nic nie dorzuci, bo wie, że sama nie jest lepsza. Hester jest bardzo lojalną osóbką, ale tylko wobec niektórych osób u których się rzeczywiście do tego poczuwa. Spokojnie można powiedzieć, że honor i prawdomówność to nie są jej cechy charakteru. Dużo bardziej cechuje ją manipulanctwo, inteligencja i spryt. Mimo to woli powiedzieć i zagrozić osobie prosto w twarz, a niżeli wymyślać zemsty. Hester [ jak pewnie zdążyliście się domyślić ] ma poczucie własnej wartości. W przeciwieństwie do kręgosłupa moralnego, który również posiada ale gdzieś głęboko zagrzebany, jej ego widać na pierwszy rzut oka, gdy z dumnie podniesioną głową paraduje ulicami miasta. Jej ego przekłada się na przyznawanie do błędów. Gdy zrobi coś źle, lecz coś małego, to najprawdopodobniej się nie przyzna do winy, ale gdy to będzie coś większego można być pewnym, że to zrobi. Często, gdy ma jakiś problem szybko przechodzi przez tryb ❝ zawaliłam ❞, a potem metodycznie i z determinacją zastanawia się co dalej. Często pomaga jej przy takich rozmyślaniach sprzątanie— systematyczne, machinalne zajęcia zawsze pomagały jej ułożyć sobie w głowie wiele spraw. Trybutka posiada dystans do swojej własnej osoby. Czasami, mając już dość tej udupiającej innych wersji siebie i chcąc wreszcie być wolna jak ptak lecz samokontrola jej nigdy na to nie pozwala, żartuje na osobności apropos swojej ❝ mini jak u świni ❞ obcasów wysokości gór w Panem. Ogółem jej poczucie humoru jest bez mała dziwne. Jej zwątpienie w Kapitol doszło do takiego etapu, że słysząc Snow — a w telewizji lub powyginane pod kątem 90 stopni latarnie na ulicy zaczyna się histerycznie śmiać z groteski jaka ją otacza i w jakiej żyje. Teorie hejtujące Kapitol wypowiada jednak jedynie wobec prawdziwych przyjaciół — posiada dwójkę, nota bene parę. To przez nich w momencie losowania miała 7, a nie pięć karteczek, bo 2 astragale wzięła w tym roku dla nich chcąc ich chociaż minimalnie ochronić przed trafieniem na arenę. Mimo iż chodzą razem do szkoły, to z uwagi na miejsce w hierarchii Hester udają, że się nie znają. Jedynie wobec nich i brata, Hester jest prawdziwą sobą. Co świadczy nie tylko o jej maskach, ale i skrytości i nieufności [ choć zachowuje jak zwykle pozory ]. Jej analityczny, racjonalny [ z domieszką pesymistyczne nuty ], logicznie rozumujący umysł nie ma tolerancji dla osób leniwych i użalających się nad sobą. Do dopieprzenia takiej osobie nawet nie musi się silić. To jest jej granica. Nie oznacza to jednak jej braku tolerancji na osoby LGBT [ sama jest hetero ] lub iż jest rasistką. Ten jej umysł jest bardzo dobrze widoczny w momencie wylosowania na Igrzyska [ przecież z jej chęcią przetrwania by się za nic nie zgłosiła ]. Pierwsze co zaczęła robić, to układać strategię na wygranie. Obiektywnie przekalkulowała swoje szanse i doszła do wniosku, że wynoszą one 8,5/ 10.; Pomimo tego ścisłego stuffu, cały czas czeka na tego jedynego i nigdy nie była upita [ co akurat wynika z jej obaw do mniejszego kontrolowania samej siebie ]. To jest ta jej marzeniowa część umysłu i efekt rzetelnie ukrytych za artylerią kryminałów paru romansideł. Na ich kanwie zaczęła interesować się tańcem towarzyskim, który [ a zwłaszcza tango ] pokochała. Oczywiście Hester woli się ze swoimi zaletami nie odnosić, tylko na bieżąco szokować nimi otoczenie.


Hester zawsze była świadoma swoich atutów i je dobrze umiała wykorzystywać, a niewątpliwie jednym z tych atutów jest jej wygląd. Kocha luźne flirty, a zwłaszcza stawianie największych twardzieli w ten stan zagubienia, gdzie im się język plącze na widok większego dekoltu
To właśnie on — wygląd na równi usytuowaniem społecznym jej matki i charakterem stanowi o pozycji Hester wśród rówieśników. Z tłumu poza bystrym spojrzeniem, wianuszkiem znajomych i specyficzną pozą wyróżniają ją długie, jasnobrązowe włosy — chluba naszej trybutki. W połączeniu ze szczupłą budową ciała, metrem siedemdziesiąt trzy, wcięciem w talii i długimi nogami tworzą niezłe combo. Jeżeli zaintrygowany obserwator podejdzie bliżej, to dojrzy ciemnozielone oczy z szarymi plamkami [ jak las podczas wieczornej mgły ], prosty nos, podłużną twarz i pełne usta, które gdyby Hester dysponowała kapitolińskimi środkami do makijażu byłyby pokryte warstwą burgundowej pomadki. Wracając do oczu mogą one go uraczyć taksującym spojrzeniem spod pokaźnego wachlarza rzęs lub też orientować się w sytuacji jednocześnie zachowując pozory słuchania rozmówcy z zainteresowaniem. Co do ubioru wszelkiego rodzaju mini, obcisłe spodnie, przylegające bluzki z dekoltami balansującymi na granicy dopuszczalnie przyzwoitych, to u niej norma. Obecnie Hester ma fazę na czernie, brązy, zielenie i moro, więc tak ją zapewne obserwator by ujrzał lecz nic nie jest pewne, bo jeszcze niedawno przodowała czerwień, bo jak to zwykła mawiać: ❝ iskra może wzniecić pożar lecz ognia ogniem już nie ugasisz ❞.

Gdy dziewczyna się złości można zauważyć ręce zaciśnięte w pięści, które na zmianę zaciska i rozluźnia. Wówczas widać delikatnie zarysowane mięśnie będące zasługą jej treningów ze sztyletami. W wieku 14 lat zaczęła trenować walkę nimi, a poprzez codzienne treningi jej poziom jest dosyć zaawansowany. Poza tym potrafi znośnie posługiwać się krótkim mieczem i kuszą. Sztylety wyrobiły u niej dobry balans i równowagę [ ,które jej się przydały w tańcu ].Przez długie treningi nie może narzekać na swoją kondycję, a długie nogi pomagają jej w bieganiu na długi dystans. Jako jedna z najzamożniejszych mieszkanek dystryktu, potrafi pływać. Jej wadami przede wszystkim jest krótkosiężna broń. W starciu z wrogami posługującymi się np. dzidami, wielkich szans nie ma. Kolejny problem, to są jej mięśnie. Mimo iż są bardziej rozwinięte niż u przeciętnego siedemnastolatka, to jeśliby przyszło do walki wręcz, jej szansę gwałtownie spadają. Ze stuffu survivalowego Hester za nic nie potrafi się maskować. Wkurzają ją te wzorki i kolory ułożone w jakiś ❝ magiczny ❞ schemat.

Wyjątkiem, gdy z własnej woli Hester ujarzmia swą niechęć do malowania i rysowania jest robienie tych czynności wspólnie z czteroletnim bratem. Kocha go ponad życie. Będąc z nim zrzuca swoją maskę np. udając jego rumaka i wożąc go na barana po całym domu. Mimo iż dla matki syn również jest ważny, to chłopiec ma dużo większą więź z Hester. Jako iż jej matka wyszła za mąż za mężczyznę o 30 lat od siebie starszego, który dorobił się ich rodzinnego majątku kolaborując z Kapitolem, matka Hester musi sama utrzymywać rodzinę. Pracuje jako dyrektor w jednej z fabryk produkujących broń. Relacje na linii matka i córka są średnie. Szanują się, matka stara się akceptować Hester styl bycia, a w zamian Hester pilnuje dobrego imienia rodziny — taki niepisany układ.

Podsumowując: Nie lekceważcie Hester. Sojusz z nią może dać wiele korzyści, a wygranie przez nią Igrzysk jest wykonalne. Hester szybko myśli i nie da sobie w kaszę dmuchać — miejcie to na uwadze drodzy trybuci! Niech szczęście Wam sprzyja!

URANUS BLAKE

  — BOB MORLEY — 

siedemnaście lat; wylosowany

kwitnace_zwloki ] 

✘ — zmarł przed rozpoczęciem igrzysk w niewyjaśnionych, ekhm, okolicznościach


Uranus jest wysokim, mocno zbudowanym i całkiem przystojnym młodzieńcem. Ma przydługie, brązowe włosy oraz ciemne oczy. Jego cera jest trochę ciemniejsza niż większości drugiego dystryktu — ma oliwkowy odcień. Na twarzy słabo widocznych jest parę piegów. Nos ma dość szeroki i krzywy, wynika to z podwójnego złamania go. Usta ma cienkie, często wykrzywia go w kpiącym uśmiechu. Nie ważne czy faktycznie odczuwa smutek — jego oczy i tak wyglądają jakby ktoś tuż przed nim zamordował tuzin szczeniaków. Na lewym łuku brwiowym ma długą bliznę — pamiątka po zabawie z dzieciństwa. Jest wysoki [ prawie sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu robi swoje ], bardzo szeroki barkach i umięśniony. Nic dziwnego, przecież całe swoje życie wychowywano go na strażnika pokoju, więc mięśni trochę ma.

Patrząc na budowę ciała Uranusa nie trudno się domyślić, że jest silny. Uniesienie czegoś ciężkiego nie jest dla niego wyzwaniem. Dodatkowo, on najmłodszych lat szkolono go na strażnika pokoju, więc potrafi bardzo dobrze walczyć. Świetnie strzela z broni palnej, niewiele gorzej z kuszy. Doskonale idzie mu w walce wręcz, wśród rówieśników uchodził za poważnego rywala. Dobrze mu idzie w bieganiu na długie dystanse. Z racji na swój wzrost i posturę ciężko jest mu się gdziekolwiek ukryć. Nie należy również do najlepszych sprinterów, dość szybko się męczy podczas bardzo szybkiego biegania. Pływanie też nie wychodzi mu najlepiej — niby potrafi, ale wielu jest niego szybszych i bardziej wytrzymałych. Nie ma też żadnego pojęcia o leczeniu, gdy zdarzy mu się coś poważniejszego na pewno jest spisany na straty. Podobnie z wiedzą o roślinach — coś tam o nich wie, ale bardzo mało.

Uranus jest bardzo pewny siebie, czasami aż za bardzo. Potrafi przeceniać swoje możliwości, przez co zdarza mu się wpadać nie lada kłopoty. Na szczęście, posiada również talent do łatwego wyplątywania się z nich. Jest prędzej typem samotnika, ale gdy zajdzie potrzeba pracy w grupie zawsze stara się o miejsce lidera [ i często je zdobywa ]. Należy do osób upartych; nie podda się dopóki nie uzyska tego czego chciał. Jest szczery, nie boi się mówić tego myśli i wyrażać swojego zdania. Jest również dumny jak paw — bardzo ciężko jest mu się przyznać do błędu. Trudno obliczyć ile ma w sobie odwagi — na pewno jest jej od groma. Potrafi zrobić wszystko, aby obronić swoich bliskich, przez co ludzie widzą w nim dobrego sojusznika, jest lojalny jak cholera.

Dzięki swojej upartości Uranus zawsze otrzymuje to czego chce, a nawet więcej. Nigdy się nie poddaje, idzie do przodu i nikt nie jest w stanie go powstrzymać. Lojalność, którą darzy wszystkich swoich sojuszników daje mu wielkie zaufanie i podziw wśród nich. Nie oznacza to jednak, że ma ich wielu. Uranus podchodzi do innych z rezerwą i ufa im szybko. Nie należy również do osób tchórzliwych — uważa, że strach go zmusza go do odwrotu, a wręcz przeciwnie — motywuje go do dalszego działania. Uranus ma niesamowitą umiejętność do przeceniania samego siebie, przez co zdarza mu się zaliczyć dużą porażkę. Przyciąga do siebie [ i innych ludzi w swoim otoczeniu ] tarapaty jak magnes. Przez swoją rez erwę do obcych zdarza mu się odrzucić pomoc osób z dobrymi zamiarami. Wielka duma utrudnia mu zdanie sobie do świadomości, że nie ma racji albo jest w czymś gorszy; uparci próbuje udowodnić swojej racji lub świetności.

Historia Uranusa nie należy do najciekawszych. Dzieciństwo u boku rodziców — ojca Lazuli, z zawodu strażnikia pokoju oraz matka, Ruby, fryzjerki przeżył raczej beztrosko. Rodzina — to jest Uranus, jego rodzice i dwunatoletnia siostra Venus — nie zmagała się z żadnymi większymi problemami. Na dożynkach został wylosowany. Mimo swoich umiejętności nie odczuwał potrzeba zgłoszenia się do nich, ale wylosowanie go nie sprawiało dla niego większej tragedii; w duchu czuje, że ma duże szanse przeżycia.

MARGO CARES

— JENSEN ACKLES —

osiemnaście lat; ochotnik

Spiesel21 ]

Margo wygląda idealnie. W odpowiednio skrojonym smokingu, ze szklanką whisky w dłoni, stając na balkonie, w trakcie jednego z wieczornych spotkań po przyjeździe do Kapitolu, można by go było wziąć za gentlemana rodem sprzed lat dwutysięcznych, autentycznie. Budzi to spore, zainteresowanie, ponieważ ubiór stylizowany na aż tak odległą przeszłość jest czymś abstrakcyjnym [ ale być może takie było zamierzenie projektantów z dwójki ].Jest dobrze zbudowany, jednak żaden z niego goryl — sylwetka w kształcie litery V nadaje mu smukłości, a umiarkowanie umięśnione ciało skrywane jest pod płaszczami, a nawet swoistego rodzaju marynarkami. Podczas wielomiesięcznych ćwiczeń, starano się wykształcić u niego umiejętności i cechy potrzebne, aby przetrwać, co pozwoliło rozwinąć jego siłę, giętkość, szybkość. Mimo tego nadal ma problem z tak śmieszną rzeczą, jaką jest pływanie. W razie potrzeby wysili się i popłynie, jednak nie będzie to dla niego zbyt komfortowe, ani bardzo efektowne. Mimo wieku, który jest raczej kojarzony z końcówką dojrzewania, nadal ma skłonność do pryszczy. Dopóki dba o siebie przypadłość ta pozostaje ukryta, jednak na arenie raczej nie będzie na to czasu. Tłusta cera w jego przypadku owocuje również stosunkowo szybko przetłuszczającymi się włosami. Bladoniebieskie oczy tylko z pozoru wyglądają na rozmarzone — w rzeczywistości mężczyzna nie pozwoliłby sobie na rozproszenie. Pozostaje skupiony, myślący aż nazbyt logicznie i zapobiegawczo, jednak na jego twarzy widnieje mina, której aktualnie potrzebuje. A umiejętności aktorskie ma nieziemskie. Cóż można jeszcze dodać? Ciekawym elementem są jego dłonie, na których stara się nosić rękawice, aby uniknąć zbędnego zainteresowania, oraz ułatwić przetrwanie w lesie czy skałach. Widnieją na ich wierzchu blizny po prostych cięciach, zaczynające się tuż za nadgarstkiem, a kończące prawie przy paznokciach, jakby ktoś próbował precyzyjnie odtworzyć ślady żyłek tam biegnących.

Margo nienawidzi wody, o czym już wcześniej wspominałam, jednak przeszedł rutynowy kurs. Stara się jej jednak unikać, ze względu na traumę po 《szybkim i efektywnym oswajaniem z morderczymi zbiornikami wodnymi》. Jedno jest pewne — tonie bardziej majestatycznie niż pływa. Nadrabia za to tempem poruszania się. Mógłby pretendować do zostania nowym Usainem Boltem, gdyby nie zbyt krótkie nogi, no i sytuacja, w której się znajduje. Umiejętnie rozkłada energię, sprawdzając się zarówno na krótkich, jak i długich dystansach. Dobrze pracuje w warunkach, które wymagają stałej czujności — poszczycić może się umiejętnością opanowania i szybkiej adaptacji, przy których niemałą rolę odgrywa precyzja, celne oko, a za razem siła. Z racji tego, że nie jest największych gabarytów, potrafi ją dawkować w odpowiednich momentach i ilości. Prawie nigdy nie chybia, a już zupełnie, gdy chodzi o broń palną. Gorzej u niego z walką wręcz, nadal zmuszony jest stawiać na zwinność i precyzję, a nie siłę. O ile z uniesieniem oburęcznego topora czy miecza [ kto jeszcze korzysta z tak przestarzałego rynsztunku? ], nie będzie miał problemu, o tyle władając nim nie czuje się zbyt pewnie. Świetnie zapamiętuje układy ruchów, które wykonuje on sam, jeżeli przyjrzy się innym również będzie w stanie co nieco wywnioskować. Ma nieźle rozwiniętą równowagę, jednak koordynacja ruchowa kuleje, co wychodzi na wierzch przy walce na pięści czy krótką broń [ np. nóż ]. Zostało mu niewiele czasu do rozpoczęcia igrzysk, jednak w tym krótkim momencie będzie starał się rozwinąć tą i inne umiejętności, aby na arenie dać z siebie wszystko.

Margo jest wyjątkowo oddaną i odpowiedzialną jednostką. Przedkłada długoterminowe dobro ogółu ponad swoje — jest przecież jedynie narzędziem, które może wpływać na przyszłość pokoleń. Wobec niektórych osób, potrafi być ufny i wierny niczym pies. Lojalny, nie należy do osób wybitnie elastycznych, pozostaje wierny początkowo obranemu celowi aż do końca. W podejmowaniu decyzji kieruje się logiką, tak jest zdecydowanie najbezpieczniej, w ten sposób ma większe szanse. Mimo tego potrafi doskonale odgrywać emocje. Aktor z niego wybitny, scenarzysta również przedni, choć nie zawsze ludzie chcą tańczyć tak, jak im zagra. Potrafi wymuszać to, co chce, niekoniecznie siłą — wszak wygląda niczego sobie, potrafi być również szarmancki i onieśmielająco wręcz idealny. Są to jedynie pozory, widoczne z wierzchu, ale jak cię widzą, tak cię piszą, prawda? 

Potrafi znieść widoki, których inni nie tolerują, jest w stanie pracować w stresie, pod presją czasu. Skupia się efektywnie, nie ma z tym problemu nawet wtedy, gdy otaczają go czynniki rozpraszające. Cechuje go precyzja, którą bezpośrednio łączy się z chorym — chciałoby się powiedzieć — perfekcjonizmem. Obsesyjnie dąży do ideału, realizując wszelkie zlecenia w stu procentach, nawet, jeśli wiąże się to z wyniszczającym wysiłkiem. Jest tym typem uporządkowanego człowieka, który pamięta, że pilnik zawsze wkłada do wewnętrznej kieszeni kurtki, tej po lewej stronie, tak, aby wygodnie było go wyciągnąć prawą ręką, skarpetki ma poukładane kolorystycznie, wyprasowane, jeżeli tylko się da, a kubek odstawia na starannie wybrane miejsce na blacie biurka. To samo tyczy się sprzętu — nie ma szans na to, że coś nie będzie działać, a on dowie się o tym w chwili, kiedy będzie trzeba tego użyć. Woli sprawdzać zbyt często, niż później musieć improwizować.

Lepiej radzi sobie mając przygotowany plan, bez niego musi doznać małego olśnienia, które nie zawsze chce przyjść na czas. On sam czasem mówi, że to złośliwość jego kreatywnej części, która zazwyczaj przebywa pod kluczem. Jeżeli będzie się to rozwijać, to spokojnie można zdiagnozować u niego w przyszłości nerwicę z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Ale raczej tego nie dożyje. Ma ogromny problem ze zrelaksowaniem się — wiecznie spięty i skupiony, co również pozostawia widoczne ślady. Czasem puszczają mu nerwy, odreagowuje to gadaniem do siebie, ale nie w ten elegancki sposób — bardziej szorstki, warczący, niosący poczucie winy i zagrożenia. Błędne koło!Bywa zbyt zapobiegawczy, nadopiekuńczy — teoretycznie trzyma przy sobie jedynie osoby pożyteczne, jednak jeśli ktoś okaże się w jakikolwiek sposób godny zainteresowania, nawet bez przynoszenia wyraźnych, jasnych zysków — będzie dążył do zapewnienia tej osobie bezpieczeństwa. Dlatego nie ma zamiaru się do nikogo przywiązywać, a już szczególnie w trakcie igrzysk.

Nie rzuci się jednak, aby zasłonić cię własną piersią, co to, to nie! Cel jest nadal ważniejszy niż wszystko inne, a ofiary przy dążeniu do czegoś wielkiego to norma. Swoją drogą, ma już na sumieniu kilka osób, a mówili mu, że im więcej ich będzie, tym szybciej zacznie się przyzwyczajać, wyzbywać zbędnych skrupułów. To wszystko to za razem hipokryzja i szalony absurd, ponieważ zawsze powtarza, że stara się postępować jak najbardziej moralnie 《albo to zasada mniejszego zła》. Trzyma się kodeksu gentlemana, równocześnie chowając trupa młodej damy w kontenerze 《choć ma co do kobiet i dzieci staroświecki stosunek, praktycznie nigdy nie zaatakuje pierwszy. ale jeśli któreś z nich przypuści atak, to nie będzie taryfy ulgowej》. 

Epidemia zabiła mu rodzinę, on sam ledwo co uszedł z życiem. Dzięki intensywnej terapii wrócił do zdrowia, jednak za sprawą chemikaliów w jego mózgu zaszły zmiany, skutkujące... W zasadzie nikt nie wie czym dokładnie. Stał się po prostu chorobliwie uporządkowany, co połączono z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Równocześnie zmienił się jego sposób myślenia.

Matka Margo — Joah Cares [ ur. 02.08.2xxx, zm. 30.03.2xxx ] była lekarką ze specjalizacją, o ironio, epidemiologa. Pracoholiczka, zaprogramowana przez dystrykt, pracującą ze zwiększoną wydajnością. Dokładna, chorobliwa perfekcjonistka o pustym sercu i jeszcze bardziej pustej duszy. Ojciec Margo nazywał się Jon Cares [ ur. 24.11.2xxx, zm. 29.03.2xxx ]. Był pracownikiem niezbyt wysokim rangą. To właśnie on wpajał synowi odpowiedzialności za swoje czyny. Uwielbiał, kiedy wszystko chodziło jak w zegarku, w pracy czy w domu. Praktycznie nigdy się nie uśmiechał, i bynajmniej nie wiązało się to z jakąkolwiek maską kryjącą emocje. Po prostu tak został wychowany i wyszkolony. Zmarł na skutek zarażenia się tym samym wirusem co Joah. Siostra chłopaka nosiła imię Muddry-Rose [ ur. 16.06.2xxx, zm. 28.03.2xxx ] — bardzo nieprzyjemna dziewczyna, która mimo rozkazom rodziców pozostała rozdygotaną nastolatką. Jakimś cudem nawet dogadywała się z bratem [ ku nieokazywanemu zaskoczeniu otoczenia ]. Zmarła jako pierwsza z rodziny, na skutek zarażenia wirusem. 

DYSTRYKT TRZECI

RENE HOUDSON

— BILLIE EILISH —

28.11; szesnaście lat; ochotniczka

[ TorZirael ]


Jest dość niska, mierzy około metra sześćdziesiąt. Jest też bardzo szczupła. Tak jak jej matka, a przed matką babka, ma biały kolor włosów. Nikt nie wie czemu, ale od pokoleń Houdsonowie mają białe włosy i bardzo jasne niebieskie oczy. Od przenoszenia pudeł w magazynie wyrobiły się jej mięśnie na rękach, ale jej drobna postura i tak nie wzbudza poczucia zagrożenia.

Jako, że jest bardzo drobna bez problemu wciska się we wszelkie szczeliny. Dzięki temu, że obraca się z typami spod ciemnej gwiazdy nauczyła się wykorzystywać swoją siłę. Powalenie kogoś dziesięć centymetrów większego od niej nie stanowi wielkiego problemu. Potrafi też wykorzystywać tzw. słabe punkty. Jest bardzo wolna. Jeśli przyszłoby jej przed czymś uciekać, to bardzo prawdopodobnie by nie uciekła. Jej zwinność też jest raczej niewielka, a białe włosy mimo wszystko utrudniają kamuflarz.

Na jej psychice wielkie piętno pozostawiło to ❝ Wolałabym, aby jej matka przeżyła ❞. Jest bardzo wrażliwa na krytykę, a gdyby ktoś chciał z nią rozmawiać, to prawdopodobnie zasłoniłaby się milczeniem. Woli po prostu ci przyłożyć świadoma swojej przewagi niż negocjować, aby pokazać swoje słabości. Jest absolutnie bezlitosna. Nie zawaha się zabić, okaleczyć et cetera. Mimo wszystko zawsze dotrzymuje obietnic. Nie umie działać w grupie, a jeśli ktoś każe jej zdradzić plan, ona zawsze odpowiada ❝ Rób, co mówię. Nie musisz wiedzieć wiele ❞. Nie potrafi kłamać, ale nic nie przełamie jej milczenia. Jest też w miarę dobrym strategiem.

Bezlitosność zdecydowanie jest atutem, co wpołączeniu z siłą fizyczną stanowi zabójcze combo. Jej mocnymi stronami są również strategia, umiejętność planowania i zlokalizowania słabości przeciwnika. Niestety nie potrafi pracować w grupie, co przekłada się na to, że ciężko zdobyć jej przychylność innych ludzi. Niby zawsze można milczeć, ale kłamstwo też jest czasem potrzebne, a ona nie potrafi z niego skorzystać.

Matka Rene o takim samym imieniu zaszła w ciążę w wieku 14 lat i zmarła zaraz po porodzie. Nie wiadomo kto jest ojcem. Dziewczyną zajmuje się jej pięćdziesięcioletnia babcia — Francesca, pracująca przy produkcji kabli. Jako dziecku wpajano jej, że jej babcia jest tak naprawdę jej matką. Ale słuchy na ulicy o tym, że ❝ Gdyby tylko jej matka przeżyła, świat byłby lepszy... ❞ zmusiły Francescę do wyjawienia prawdy. Rene bardzo ciężko to przyjęła. Wtedy też wpadła w nieodpowiednie towarzystwo. Mimo wszystko wewnętrzne blokady nie pozwoliły jej dotknąć bimbru. Nieraz zdarzyło jej się kogoś pobić. Jej babcia rwała sobie włosy z głowy, ale Rene nie chciała dać sobie pomóc. Zgłosiła się, bo przed dożynkami powiedziała przyjaciółce, że jeśli zostanie wylosowana, to przecież się za nią zgłosi. Nie sądziła, że na serio będzie musiała to zrobić. A Rene Houdson zawsze dotrzymuje obietnic.

SUNNY PLATON SHIN

  — LEE JOON-GI —

piętnaście lat; wylosowany

Sweet_Sleepy_Girl ]


Sunny ma około 1,70 m wzrostu, jest drobnej budowy i nie jest to spowodowane niedożywieniem. Dzięki nauce tańca jego mięśnie są lekko zarysowane. Ma wąską, ❝ spiczastą ❞ twarz, prosty nos, oraz bladą skórę. Bardzo ciemne, wąskie, skośne oczy nadają mu wrażenie drapieżnika, obserwującego otoczenie. Czarne włosy z prostą grzywką [ najczęściej zaczesywaną z przedziałkiem z boku, albo związaną w ❝ samurajski kucyk ❞ ] ma stosunkowo krótkie, ale grzywka częściowo zasłania mu oczy, a włosy na karku są odrobinę dłuższe. Nie ma zarostu. Posiada ładne dłonie, ze zgrabnymi palcami [ coś jak dłonie pianistów ] i delikatne usta. Wcześniej, z powodu włosów do łopatek i delikatnej budowy, często brany za dziewczynę.

Jest wygimnastykowany, ma dość dobrą samoświadomość ciała. Uczył się czegoś na kształt modern dance'u. Nie jest silny i nie umie walczyć. Ma jakieś liche podstawy samoobrony, ale nie wystarczające. Ma uczulenie na pyłki i ibuprofen [ składnik leków przeciw bólowych, zapalnych, etc. ]

Mało ekspresyjny, jednak w przypadku rodziny [ najbardziej siostry ] otwarty. Przemyślenia mówi każdemu, ale te poważniejsze i opinie zachowuje dla siebie. Uśmiecha się do ludzi, choć nie zawsze ma na to ochotę. Dość marudny, nawet jeśli nic poważnego się nie dzieje, po prostu taki ma nawyk. Jest odpowiedzialny, pomimo lenistwa i marudzenia, zazwyczaj jest w stanie wybrnąć z trudnej sytuacji. W chwilach napięcia zjadają go emocje, które wyładowuje na innych. Jest asertywny i ma odwagę powiedzieć na głos co myśli. Boi się być całkiem sam przez dłuższy okres czasu, ale nie zawiązuje głębokich więzi z rówieśnikami — jest jak wolny elektron, który przyłącza się i odłącza od grupki do grupki. Optymistyczno-depresyjny stan emocjonalny. Lubi nawiązywać w wypowiedziach do śmierci, np. ❝ Zabij się. ❞ Dla przyjaciół i rodziny bardzo opiekuńczy. Wrażliwy i chętny do pomocy. Lubi patrzeć na ludzi,którzy go otaczają. Obserwuje innych, na niektóre sprawy dziejące się w państwie wydaje się być obojętny.

Do jego mocnych stron psychicznych należą odwaga i asertywność. Jest chętny do niesienia pomocy; poza tym dobry z niego obserwator. Na niekorzyść działają niestety lenistwo, niezorganizowanie oraz przesadna emocjonalność.

Sunny pochodzi z dość dobrze prosperującej rodziny. Jako, że mieszka w stosunkowo bogatym dystrykcie, a jego rodzice mają stałą, dobrze płatną pracę to może pozwolić sobie na swobodę. Pomimo pracy i zainteresowań jego najbliższych, chłopak nie czuje pociągu do inżynierii. Jeśli musiałby coś wybrać, to byłaby inżynieria medyczna, jednak bardziej interesuje go ludzkie ciało. Gdzieś w sercu zawsze chciał albo być kimś związanym z medycyną, albo stworzyć własnego androida. Ma bardzo dobre relacje z Yan — są nawzajem swoimi powiernikami. Sunny woli umrzeć niż patrzeć jak umiera jego siostra. Dobrze gotuje. Jest w stanie udzielić pierwszej pomocy. Dziecko techniki, które może nie dać sobie rady w bardzo ekstremalnej sytuacji.

Obserwował igrzyska lat poprzednich, ale przemyślenia chował w sobie. Obojętny na tę sprawę, dopóki Yan nie będzie w niebezpieczeństwie.

W danych ma wpisane heteroseksualny, ale właściwienigdy nie był w żadnym związku, choć zdarzało mu się analizować przedstawicieliobu płci.    

DYSTRYKT CZWARTY

RAE BEAUMONT

  — MADISON WOLFE —

  czternaście lat; wylosowana

Emmistel ]

Rae Beaumont jest czternastoletnią dziewczynką średniego wzrostu. Jej sylwetka jest koścista i raczej niezgrabna. Chude ramiona, prawie żadnego biustu, wystające łokcie i kostki. Jedynym jej atutem są łydki — wyglądają niemal jak u średniej jakości kapitolińskiej modelki. Najczęściej zobaczymy Rae w workowatych ubraniach. Jej codzienny outfit jest zazwyczaj przyszłościowo-panemskim odwzorowaniem spodni ze ściągaczami, bluzki z długim rękawem i bluzy; w cieplejsze dni wersja chłodniejsza. Włosy koloru ❝ ciemnoszarego ❞ blondu są rozpuszczone, co w połączeniu z wiecznie wchodzącą na dość duże zielono-szaro-niebieskie [ bure ] oczy grzywką powoduje perfidne zawęrzenie pola widzenia. Z tego powodu Rae zmuszona jest mrużyć je lub dziwnie ❝ wyłupiać ❞ częściej niż pozostali. Jej brwi są średnio widoczne — dość jasne lecz nawet ❝ duże ❞. Lekko zakrzywiony nos jest całkiem zgrabny. 

Do mocnych stron Rae należy całkiem szybkie bieganie, umiejętność sprawnej wspinaczki i skutecznego krycia się w buszu [ i nie tylko ]. Oczywiście, jak na córkę rybaków przystało, potrafi pływać. Najbardziej bolesną słabością Rae, jest fakt, iż na wstępie, przed szkoleniem, nie potrafi w żaden sposób posługiwać się żadną bronią. Po treningu nabyła umiejętność jako-takiego rzucania nożem, choć do perfekcji jeszcze jej daleko. Ma problem z odróżnieniem dwóch podobnych do siebie roślin.

Rae jest spokojnym człowiekiem. Nie mimozą lecz myślicielem. Ale nie myślicielem — romantcznym pisarzyną, myślicielem — filozofem czy myślicielem — geniuszem, to taki inny typ. Wolny czas lubi spędzać leżąc lub siedząc i patrząc na różne elementy natury, czasami podczytując jakąś książkę [ zazwyczaj niefabularną ], gazetę, rozwiązując krzyżówkę, czy grzebiąc w zadaniach domowych. Jako, że takim poczynaniom odpowiada bardziej okres letni, nie przepada za chłodną połową roku, w której swoją drogą— dokładniej w styczniu - obchodzi urodziny. Często obgaduje w myślach ludzi, cechy ich charakterów i ubiór. Jak nietrudno się domyśleć, szczególnie upodobała sobie Kapitolińczyków, jej jedyne pocieszenie w czasie kilkutygodniowego okresu udręki głodowo— igrzyskowej.

Rae to opanowana, rozsądna dziewczyna z planem na przyszłość i ❝ przeszłością, której nie będzie się musiała wstydzić ❞ — jakkolwiek bogata by ona nie była zważając na młody wiek. Jest osobą spokojną, niemal nie da jej się wyprowadzić z równowagi. Właściwie sytuacja, w której Rae zaczęła wykrzykiwać swoje żale, zdarzyła się tylko raz, trzy lata temu [niczym gotująca się dłuższy czas woda, wykipiała zalewając palniki by wreszcie nauczyć się powoli schładzać temperaturę [ korzystać z tego wywietrznika w pokrywce! ]

Co za względnym stoicyzmem idzie, dziewczyna nie mówi zbyt wiele. Sama nigdy nie rozpocznie pogawędki, a utrzymanie z nią konwersacji wymaga dużego nakładu energii i cierpliwości rozmówcy. Choć zawsze ma swoje całkowicie wyczerpujące temat, dosadne i przekoloryzowane zdanie, naprawdę rzadko się nim dzieli. Nie lubi się uzewnętrzniać, tłumaczyć ludziom swoich poglądów, których — według niej — nie zrozumieliby i przeinaczyli. Użeranie się z nimi jest dla Rae najstraszniejszą torturą.

To przykładna introwertyczka jednak bez zaburzeń samooceny. Mniemanie o sobie ma wyższe, niżby się komu kto spojrzał na kościstego podlotka, mogło wydawać. Często obgaduje — w myślach, rzecz jasna — różnych ludzi, zazwyczaj lepiej od siebie sytuowanych. Można się domyślić jak obsmarowuje biednych Kapitolińczyków i jak bardzo jest do nich uprzedzona.

Dość wiarygodnie kłamie i zataja prawdę, przychodzi jej to z taką obojętnością. Bardzo źle czuje się w czasie wszelkich uroczystości, rodzinnych, państwowych... Irytują ją także apele i przemówienia. Kapitoliński nakaz oglądania Igrzysk oczywiście również nie przyadł jej do gustu, zwłaszcza, że jej rodzina dopiero rok temu zaopatrzyła się w telewizor, więc kilka poprzednich lat musieli sterczeć przed ekranem placu głównego.

Żeby tylko nie wyszło, że Rae Beaumont to przewodnicząca gangu mentalnych bad girl Dystryktu 4; jej wewnętrzna apatia do świata zewnętrznego spowodowana jest najprawdopodobniej i w głównej mierze zazdrością. Zazdrością o lepsze życie, pieniądze czy sytuację rodzinną [ choć po stracie rodziców dziewczyna nie trafiła źle ]. Gdyby państwo Beaumont nie skończyli jako nasiąknięte wodą trupy, wyłowione po zbyt długim czasie, by nie odcisnęło się to na ich i tak już przykrym [ bo trupim ] wyglądzie, to jej warunki materialne byłyby zauważalnie gorsze. Poza tym przybrana rodzina nie traktowała jej źle w stosunku do swoich rodzonych dzieci, które także były [ czy raczej będą w przyszłości ] lekko wyzyskiwane.

A propos. Odnośnie rodziny i wyzysku. Rae ma lekki żal do wujostwa o swoją codzienność [ mimo iż w lepsze miejsce naprawdę nie mogło jej rzucić ona raczej tego nie czuje ]. Bowiem. Niemalże każdego dnia, odkąd trafiła pod ich opiekę, od rana do wieczora pomaga przy niańczeniu trojga małych dzieci. Obecnie — cztery, cztery i siedem lat. Poza tym często zobligowana jest do przygotowywania posiłków dla rodziny. Ciotka nie daje rady, wuj ledwo co bywa w domu, a jak już się w nim zjawi, to prace domowe są ostatnim za co by się zabrał po powrocie. Ma czternaście lat, a to jest Czwórka — nie Dwunastka czy tam nawet Dziesiątka — większość jej znajomych nie wykonuje takich prac.

Jeśli już się dziewczynie jakiś czas wolny jednak trafi to zazwyczaj wykorzysta go na naukę, albo rozwiązywanie krzyżówek w porywach do czytania lektur i książek nieszkolnych. Czasem poskrobie coś enigmatycznego na karteczce lub w zeszycie. Latem swoje niezajęte w większości godziny spędza na hamaku rozwieszonym pomiędzy dwoma lichymi drzewami małego podwórka, zimą wciska się w najdalszy kąt pokoju dzielonego z siedmioletnią Aubrey. Prywatnie, Rae wykazuje kilka cech charakterystycznych dla nerdów, chociaż jej ogólny wydźwięk jest mimo wszystko bardziej ❝ uspołeczniony ❞ i normalny.

Urodziła się w styczniu cholera —wie którego roku — tochę przed 59. Igrzyskami. Jej rodzice, ojciec — rybak na starej łódce łowił co przyniósł ocean—, matka —sprzedawała to co złowił — byli przedstawicielami biedniejszej części Dystryktu Czwartego, tym biedniejszej po narodzinach Rae. Wiadomo, kolejna gęba do wykarmienia [ to tylko moje wyrażenie, ci rodzice tak nie myśleli ]. I tak wszystko egzystowało dopóki Rae nie skończyła siedmiu lat. I jeden, i drugi rodzic wypłynęli na kilka godzin w morze [ Matka czasami pomagała Ojcu ] choć zapowiadało się na burzę. Chcieli szybko się zebrać i szybko wrócić z chociaż połową dziennych połowów, by ją jeszcze przed obiadem sprzedać, kupić sobie trochę świeżego mięska, kalafiorków i bułeczek. Jak się można domyślić— przecież w innym wypadku nie pisałabym o tym ❝ wypadzie ❞ — burza przyszła wcześniej niz zazwyczaj, kiedy państwo Beaumont byli już daleko od brzegu. A że fale były ogromne jak na taką łupinę, łódka zrobiła bum na drugą stronę przy okazji przygniatając jej właścicieli, którzy mimo swoich dobrych umiejętności pływackich, potopili się jak muszki owocówki w herbacie. Rae trafiła pod opiekę wujostwa, w których domu mieszka do dziś.

  Na razie nie interesuje się żadną płcią. A gdyby jakoś udało jej się przeżyć, to: biorąc pod uwagę fakt, że większość populacji określa się jako hetero, ale nie jest stricte hetero tylko właściwie bi, ona też by pewnie taka była. Biseksualna z nakierowaniem na mężczyzn, ale myśli, że hetero bo żadnych lesbijskich incydentów [ nie chodzi mi o t a k i e lesbijskie incydenty ], które pewnie by jej się przytrafiły, nie trałtowałaby jako wyznacznika jej orientacji [ twój wykład, purrrfect ]. Podsumowując, po prostu hetero, ewentualnie bi.  

ZERRIK RIVERS

— WILLIAM MOSELEY  —

08.03; siedemnaście lat; wylosowany

zozolek224 ]

✘ — pogrzebany w lawinie


Jest dosyć wysoki, ma prawie sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu. Twarz ma smagłą, opaloną od wielu godzin spędzonych na łodzi. Włosy jasne, złote i spadające na czoło. Spod grzywki błyszczą niebieskie jak woda morska oczy z widocznymi iskierkami zapału. Tors, dobrze umięśniony jest także opalony, od częstej pracy bez koszulki. Dzięki pracy fizycznej ma bardzo silne ramiona.

Ma bardzo silne ramiona, zręczne palce i co oczywiste dobrze pływa. Jest dobry w walce wręcz, ale jego ulubioną bronią są noże, którymi trafia do celu nawet w ciemnościach, co dowodzi dobrej ręce i świetnemu wzrokowi. Cierpi na lęk wysokości, nie biega za szybko, ponieważ się przy tym męczy. Ze względu na wzrost i budowę jest niezgrabny i nie lubi [ bo nie umie ] się wspinać.

Zerrik jest takim jakby misiem. Nie zaczepiany, nie zacznie awantury. Zazwyczaj spokojny, siedzi na boku z kimś kogo zna i nikomu nie wadzi. Wśród znajomych otwarty i rozmowny. Lubi chodzić na skróty, ma Ci przynieść dwa patyki? On znajdzie jednego i przełamie na pół. Taka już jego logika. Ale kiedy jest zmęczony, staje się zły i opryskliwy. Łatwo popełnia wtedy głupstwa i działa pochopnie, czego skutki najczęściej nie są dobre.

Jest spokojny i opanowany, a także zaradny i sprytny. Jeśli się zmęczy, szybko się irytuje i działa pochopnie, często pakując się w kłopoty. Poza tym szybko się zniechęca.

Jego ojciec, Adam Rivers, jest — co raczej typowe dla Czwórki — rybakiem. Matka, Lana Rivers pracuje jako krawcowa. Ma stoisko z ubraniami, która sama szyje ze znalezionych bądź kupionych materiałów. Prócz Zerrika, Riversowie mają jeszcze dwoje dzieci — trzynastoletniego Duny'ego i ośmioletniego Arry'ego.

Nie miał zbyt trudnego życia. Na początku pracy przy łodziach złościł się na wszystko i wszystkich 'bo mi nie wychodzi. Głupie to!' Współpracy przy łodziach jednak szybko się nauczył i czerpał wiedzę z każdego dnia. Z braćmi dogadywał się dobrze, szczególnie z Duny'm. Chodzili razem na przygody, zawsze wracali późno do domu, brudni i zmęczeni, ale szczęśliwi.

DYSTRYKT PIĄTY

ESTHER KING
aka ESSIE KING

— PERLA HANEY-JARDINE —

dwanaście lat; wylosowana

[ -niebiosa ]

✘ — zabita przez rysie nemejskie

Essie samotnie wychowywała matka, ojciec zmarł, gdy dziewczynka miała trzy lata. Dziewczynka miała również siostrę, dziesięć lat straszą Elizabeth. Dziewczyna jednak dwa lata temu wyszła za mąż i wyprowadziła się z domu. Jej mężem został bogaty biznesmen Peter, z którym doczekała się już córeczki, którą nazwała Florence. Dzięki temu związkowi Elizabeth mogła pomagać matce i siostrze, które dzięki niej nie ❝ klepały biedy ❞.

Jest to niziutka, trochę pulchna dziewczynka o lekko opalonej cerze. Jej bardzo dziecięcy wygląd sprawia, że Essie wygląda, jakby była jeszcze sześcioletnią istotką, aniżeli nastolatką, która liczy już sobie dwanaście wiosen. Ma dość długie, falowane włosy, których kolor zależy głównie od kątu padania promieni słonecznych, raz jest blondynką, a chwilę później czupryna mieni się odcieniami rudości. Oczy dziewczynki nie są przesadnie wielkie, jednak nie są też malutkie. Niemal złote, chociaż Florence często dyskutuje o nich z mamą, sądzi bowiem, że są zielono-piwne. Minę ma wiecznie niezadowoloną, wydęte usteczka w kolorze ni to czerwonym, ni to różowym. Ubiera się zwykle w sukienki, ale to zależy od kaprysu mamy.

Na plus może wyjść jej drobna budowa ciała i niziutki wzrost, dzięki temu dziewczynka potrafi ukryć się niemal wszędzie i wcisnąć się w najmniejszą szczelinę. Ponadto bardzo lubi malować, więc i kamuflaż nie jest jej straszny. Dzięki pracy mamy, która zajmowała się wyrobem leków, potrafi rozpoznać kilka gatunków roślin, ale nie jest w tym wybitna. Zdecydowanie na jej niekorzyść działają krótkie nóżki, przez które biega powoli, a długie dystansy to dla niej prawdziwa katorga. Nigdy nie miała w rękach żadnej broni, bo przecież drewniany miecz kolegi ze szkoły nikomu krzywdy zrobić nie może. Nigdy walczyła, nie potrafi również skrzywdzić innych, przez co może być łatwym celem dla doświadczonego zabójcy.

To mała spryciula, która zawsze znajdzie jakiś podstęp, by dostać to, czego pragnie. Mimo swojego bardzo młodego wieku w wielu chwilach potrafi trzeźwo myśleć i trzymać emocje na wodzy, co prawda nie zawsze. Jest dzieckiem bardzo pracowitym i uczynnym, którego nie da się nie lubić. Mimo, że rzadko się uśmiecha, a jej mina jest raczej obojętna, lub niezadowolona, to dziewczynka jest prawdziwą wieczną optymistką. Esther bardzo lubi spędzać czas w grupie, kocha się śmiać i przytulać. Jest bardzo, bardzo empatyczna i nie skrzywdziłaby nawet muchy, mięsa nie tknęła od kilku lat, a mama musiała przekonywać ją do jedzenia warzyw, bo młoda obawiała się, że je to boli. Jest bardzo, bardzo dziecinna, ale nie można się temu dziwić, bowiem trzy dni przed dożynkami skończyła dwanaście lat. Uwielbia się bawić, a najbardziej grać w chowanego, jednak panicznie boi się głębokiej wody i nigdy nie nauczyła się pływać.

Korzyścią dla Essie zdecydowanie jest to, że dziewczynka jest bardzo sprytna i potrafi dużo zrobić, by osiągnąć swój cel. W dodatku potrafi trzeźwo myśleć, co na arenie bardzo się jej przyda. Ponadto nie potrafi pływać i panicznie boi się wody. Poza tym to jeszcze dzieciak, który nie potrafi wziąć wszystkiego na poważnie.

Nie ma co się dużo rozpisywać w jej historii. Po śmierci ojca, zmarł na nowotwór, matka wychowywała ją samotnie. W jej rodzinie nigdy się nie przelewało, ale nie było też źle. Essie dostała całą masę miłości od swojej rodzicielki i starszej siostry, która traktowała ją zawsze niemal, jak księżniczkę. Esther bardzo przeżyła małżeństwo Elizabeth i jej wyprowadzkę z domu, jednak musiała to w końcu zaakceptować. Od tego czasu jakoś życia dziewczynki znacząco się polepszyła. Starsza z córek wspierała matkę i siostrzyczkę finansowo.

Co do igrzysk, to nigdy nie myślała nad nimi wiele. Uważała to za coś, co nie do końca dotyczy ją, czy jej bliskich. Wie tylko, że są czymś przerażającym i okropnym, czego nigdy nie chciała dostąpić. Boi się ich, odkąd okazało się, że będzie brać udział w losowaniu chodziła bardzo podenerwowana. Elizabeth pocieszała ją, że ma tylko jedną karteczkę i nie może zostać wylosowana, jak widać bardzo się pomyliła. Essie czuje obrzydzenie do ludzi, których bawi cierpienie innych.

HUGO EDWARDS

— LUCAS JADE ZUMMAN —

szesnaście lat; wylosowany

[ Pani_Rogers28 ; dawnej poetyzm- ]

✘ — zabity włócznią przez Minnie Paolini

Hugo jest zasadniczo szczupły i na pewno nie należy do tych ❝ napakowanych ❞, mocnych chłopaków, jakich jest dość wielu. Praca w warsztacie przy naprawach maszyn i drobnych majsterkowaniach, uczyniły jego palce zwinnymi i łatwo radzącymi sobie w robotach, do których jest to szczególnie potrzebne.

Jego tężyzna fizyczna na pewno nie jest przez niego samego jak i innych zachwalana. Rodzinie ledwie starcza na jedzenie, w piątym dystrykcie. Zasadniczo nie brak jest pożywienia, jednakże wszystko ma i miało swoją cenę. Wraz z chorobą taty, sytuacja finansowa w rodzinie pogarszała się coraz bardziej — ani Hugo, Abell czy Remett nie są okazami zdrowia i odpowiedniej wagi. Mimo tego faktu, co do jego fizycznych umiejętności stwierdzić można, że wyjątkowo szybko biega. Nie potrzebuje wiele siły, by pobiec na krótkie — ba! — długie dystanse. Męczy się mniej niż przeciętny chłopak jego wieku; może jest to wynikiem długich lat spędzonych na szaleńczym sprincie do i z pracy. Tak czy inaczej, jest to dziedzina najbardziej przez niego upodobana.

Może nie radzi sobie znakomicie w walce jakąkolwiek bronią — wyłączając śrubokręty i niewielkie, lub większe, przyrządy mechaniczne używane przez niego na co dzień — ale również dobrze wspina się na drzewa. Z jego skromną, średniego wzrostu posturą, nie sprawia mu to problemu a wręcz przeciwnie, ułatwia. Nigdy nie miał styczności z bronią palną czy tą do walki wręcz, [ może czasami zwykłymi patykami podczas ❝ potyczek ❞ i zabaw z braciszkiem ] więc nie posługuje się nimi za dobrze. Plus tego jest taki, że co do urządzeń mechanicznych, szybciej ogarnie ich mechanizm i działanie. Oczywiście, nie jest to stały punkt i nie wyróżnia się z pomiędzy jego mocnych stron fizycznych, które już w miarę zarysowałam. Dobrze pływa. niektóre naprawy [ np. w elektrowniach wodnych ] wymagały takiej umiejętności. Nigdy nie będzie robił tego lepiej od osób z czwórki, ale dobrze posiadać taką podstawową umiejętność. Chłopak jest dość wrażliwy jak na swój wiek. Co do igrzysk głodowych, nienawidzi tej tradycji z całego serca a zarazem przy każdych dożynkach modli się, by nie był to ani on ani Abell.

Są chwile, w których trzeba wziąć się w garść. Kiedy takie nadchodzą, Hugo stara się zachować zimną krew, co nie zawsze mu wychodzi. Przeżył wiele, ale nie potrafi obiecać, że w chwili próby nie zawiedzie i postąpi tak jak postąpić powinien. Mimo to stara się, ogromnie się stara zawsze postępować tak jak był powinien. Trudno radzi sobie ze stresem. Traci głowę, jego niezwykle dobra pamięć zaczyna się mieszać i nie wykazywać tak jak powinna; w takich sytuacjach przypomina spłoszonego królika. Od tego powstrzymuje go jego determinacja. W dniu dożynek poprzysiągł bratu, że wróci. Okropnie czuł się z faktem, że ta obietnica zapewne zostanie złamana. nigdy sobie tego nie wybaczy.

Jego matka Ellie, zginęła w wybuchu elektrowni, gdy Hugo miał 13 lat. Od tej pory, młodszym o 5 lat braciszkiem Abellem zajmuje się on i jego ojciec Remett; do późnych godzin pracujący w dziale mechanicznym w jednej z elektrowni. Ojciec zachorował; pieniędzy na leki nie było wiele. To oznaczało dwa razy więcej pracy dla starszego z synów. Po pewnym czasie, zaczął zupełnie wyręczać spracowanego i chorego tatę.

Już jako mały chłopiec, zawsze podziwiał pracę ojca. Pracował w elektrowni wodnej; Hugo zawsze lubił przypatrywać się jego poczynaniom. jego matka podobnie, jej częścią w elektrowni była część gospodarcza; przesyłanie energii i jej właściwe ilości rozłożone na dystrykty. Pewnego razu, w jednej z elektrowni wodnych pękł główny zawór i woda zalała wszystkie pomieszczenia. Ogromna katastrofa pamiętana do końca życia każdego. Matka Hugona i Abella niestety nie uszła z życiem.

Od tego czasu ojciec chorował a synowie starali mu się pomagać. Każdy w miarę swoich możliwości. Hugo w warsztacie, Abell pomagał jak mógł. Po pewnym czasie ojciec już w ogóle nie nadawał się do pracy, koszty leków drożały, sam był na skraju życia. To były ciężkie lata i nauczyły starszego syna samodzielności. Opiekował się nad bratem, pomagał tacie, w miarę możliwości gotował. Strzelał z procy do ptaków by mieć co ugotować. Starał się ze wszystkich sił.

DYSTRYKT SZÓSTY

MADELINE WEAPON
aka MADDY WEAPON

— DAKOTA FANNING —

  siedemnaście lat; wylosowana

ChocolateaChoco ]


Cathrynn Weapon to mama Maddy. Są bardzo podobne i często Madelaine jest nazywana jej sobowtórem. Ma ona trójkę dzieci — dwie córki i syna. Oprócz Maddy są to Vanessa i Leo. Van ma 11 lat, natomiast Leon 15. Matthew Weapon był mężem Cate i ojcem Maddy. Zmarł na gruźlicę tuż po urodzeniu się najmłodszej córki. Teraz rolę taty w ich domu pełni wujek, a zarazem brat Matthew. Nathaniel Weapon wraz ze swoją córką Niną mieszkają wspólnie z Madelaine i jej rodziną. Przez wybuch szybowca ich kamienica wybuchła, gdy Marlena Weapon, ciocia Maddy, była w środku. Nikt nie przeżył.

Od czasu śmierci ojca, wzięła na poważnie niebezpieczeństwo wylosowania i w każdej wolnej chwili ćwiczyła. Mimo bardzo małej siły jest szybka i gibka. Najlepiej wychodzą jej biegi długodystansowe, wspinaczka oraz rzucanie nożami, strzałkami, czy też shurikenami. Przy podchodzeniu zwierząt na posiłek dla rodziny, nauczyła się bezszelestnie poruszać, a do strzałek używa tylko własnoręcznie wyrobionych środków usypiających. Ma blond włosy średniej długości i niebieskie oczy, które przy ostrym świetle słonecznym wydają się szare. Ma 168cm wzrostu i szczupłą sylwetkę.

Od dziecka lubiła rzucać różnymi rzeczami i zawsze była w tym najlepsza. Rzucić linę na drzewo? Maddy! Rzucić patykiem w jabłko? Maddy! Za to wspinaczki na drzewa nauczył ją brat. Nigdy nie mogła jego znaleźć, gdy grali w chowanego, ponieważ krył się w liściach drzew. Po pewnym czasie, za lekcję w rzucaniu nożem, on nauczył ją wspinaczki. Madelaine, gdy wybierała się na kilkudniowe polowania z bratem nauczyła się rozpoznawać jadalne i trujące rośliny oraz budować korzystając tylko z darów lasu. Wymyśliła również własny sposób rozpalania ogniska, który w ogóle nie dymi i jest niewidoczny z większych odległości. Maddy jest szybka, za to bardzo słaba. Podnoszenie ciężarów, to w jej przypadku wyższa szkoła jazdy. Nigdy nie miała styczności z łukiem i nie umie się nim posługiwać. Mimo, że umie walczyć bronią białą, to nie lubi tego.

Maddy jest ambiwertyczką i realistką. Mimo zamiłowania do książek lubi posługiwać się językiem potocznym i wymyślać swoje, niepoprawne umysłowo słowa. Jest bardzo lojalna, a w trudnych sytuacjach kieruje się intuicją. Jest chytra i bystra, co pomaga jej wymykać się z trudnych sytuacji. Niektórym wydaje się lizusem, ale to przykrywka. Dzięki temu jej rodzina ma za co żyć. Lubi robić wszystko perfekcyjnie i dąży do ideału.

Maddy nie umie ukrywać swoich emocji, ale nie daje łatwo się im opanować. Jest inteligentna i bystra oraz lubi rozwiązywać zagadki. Madelaine nie jest asertywna i bardzo zależy jej na opinii innych. Łatwo wpada w entuzjazm, gdy stwierdzi, że dany plan musi się udać. Po porażce staje się przygnębiona.

Maddy urodziła się w rodzinie biednej i musiała wiele się nauczyć w młodości, aby przeżyć. Wkrótce razem z bratem stali się jedynymi żywicielami rodziny. Jej tata zmarł, a kuzynka i wujek nie potrafili polować. Ma przodków japońskich. Z książki dziadków nauczyła się używać japońskiej broni. 

AARON GREENE

— DOMINIK SHERWOOD —

siedemnaście lat; ochotnik

[ Natsuyana; dawniej not-active-human ]

✘ — pogrzebany w lawinie


Aaron odziedziczył postawną posturę po swoim zmarłym niedawno ojcu — szerokie barki, na których musi dźwigać ciężar wykarmienia rodziny Greene. Silne ręce chłopaka zaprawione są w pracy, potrafi nimi naprawić niemal każdy pociąg, czy poduszkowiec. Ciemne włosy odziedziczone po matce ma zazwyczaj przystrzyżone krótko i starannie, przez swoją opiekuńczą ukochaną. Błękitnoszare oczy dostrzegają niemal każdy błąd w budowie maszyny, a także każde zatajone kłamstwo. Twarz chłopaka jest ostro zarysowana, tak samo jak kości policzkowe. Prosty nos dopełnia całości profilu Aarona. Jego wysoka postura może budzić onieśmielenie, ponieważ chłopak liczy sobie ponad metr osiemdziesiąt wzrostu. Dzięki swojemu pokaźnemu wzrostowi chłopak może wydawać się niebezpieczny. Efektu z pewnością dopełniają szerokie barki. Niewątpliwie największą słabością chłopaka jest jego lewa nogą — a konkretnie łydka. Kilka lat temu wydarzył się wypadek: podczas nocnej zmiany w fabryce nastąpił wybuch prototypu nowego modelu poduszkowca — w łydkę Aarona wbił się pokaźny kawałek blachy. Na całe szczęście został szybko usunięty, ale chłopak do dzisiaj nie ma czucia w niemal całej lewej łydce, co utrudnia mu chodzenie, a tym bardziej bieganie.

Chłopak ma mamę Marthę Greene i młodsze rodzeństwo — Samanthę i Wayne'a. Jego ojciec nosił imię Dave. Oprócz tego jest zaręczony z Aliną Merrick.

Aaron został postawiony do pionu przez życie w bardzo młodym wieku. Jako głową rodziny, musiał nosić na barkach głód i smutek swojego rodzeństwa i matki. Chociaż starał się jak mógł, ale czasem nawet to nie pomagało. Starał się szybko dorosnąć, aby łatwiej mu było wziąć odpowiedzialność za życia innych ludzi. Spoważniał, beztroskę odłożył na bok, jakby od lat się do tego przygotowywał. Ojciec często powtarzał mu: ❝ Posłuchaj mnie, synu. Kiedyś mnie zabraknie i będziesz musiał zaopiekować się swoim rodzeństwem, a nawet matką. Ale pamiętaj — nie zwątpij w swoje możliwości, bo to najszybsza droga w dół. ❞ Dlatego Aaron już od małego żył ze świadomością, że kiedyś przyjdą trudne czasy. Nie przypuszczał jednak, że to jemu przyjdzie stawić czoła największym, życiowym wyzwaniom. Twardy charakter chłopaka, ukształtowany przez lata praktyki z pewnością pozwoli mu przetrwać na arenie. Jest jednak rzecz, której Aaron boi się najbardziej na świecie — że jego bliscy mogliby ucierpieć z jego winy. Dlatego będzie starał się ukrywać swoją nienawiść do Panem na arenie, aby ukryte kamery nie mogły zarejestrować żadnej słabości z jego strony.

Aaron urodził się jako pierwsze dziecko Marthy i Dave'a Greenów. Rodzice chłopaka nie byli bogaci, ale pieniędzy na najważniejsze rzeczy im nie brakowało. Po kilku latach na świat przyszedł młodszy brat Aarona — Wayne. Zaraz po porodzie chłopiec miał poważne problemy z oddychaniem, na szczęście wszystko wróciło do normy po kilku dniach. W miarę powiększania się rodziny narastały problemy finansowe. Ich punkt kulminacyjny nastąpił w chwili śmierci głowy rodziny, Dave'a. Wówczas także zaczęły się problemy zdrowotne matki Aarona — podupadła jej odporność na wszelkiego rodzaju choroby zakaźne. Aaron musiał zatem pójść do pracy, aby zapewnić wyżywienie całej rodzinie. Znalazł posadę w fabryce poduszkowców, gdzie poznał swoją przyszłą ukochaną, Alinę. Przynosiła dla pracowników świeże pieczywo, z piekarni swojego ojca. Poznali się, a rok później zaręczyli. Niestety, nie zdążyli wziąć ślubu, ponieważ rozdzieliły ich Głodowe Igrzyska — okropnym trafem wylosowano właśnie Wayne'a, dlatego Aaron bez zastanowienia zajął jego miejsce, zgłaszając się jako trybut męski z dystryktu szóstego. Gdy nadszedł czas pożegnania przed wyjazdem, chłopak dostał od swojej narzeczonej jej haftowaną chusteczkę. Aby zawsze mógł o niej myśleć, a najbardziej wtedy, gdy będzie mu najciężej.

Ojciec Aarona zawsze głosił kontrowersyjne poglądy. Twierdził, że dystrykt szósty kiedyś postawi się Kapitałowi i zetrze go z powierzchni ziemi za pomocą armii poduszkowców. W tym celu wychowywał swoje dzieci w nienawiści do całego Panem i systemu władz. Aaron całym sercem nienawidził Głodowych Igrzysk. Nigdy nie mógł pojąć, jak ludzie mogą chcieć zrobić innym świadomie krzywdę i jeszcze czerpać z tego rozrywkę.

кσńcσωу υρ∂αтє

z uwagi na to, że nie wszyscy wyrobili się z deadlinem, zdecydowałyśmy się na przełożenie go na jutro... Od dziś deadline dealinów to oficjalnie 18 września. Jeśli ktoś ma co do tego jakieś zastrzeżenia, to niech śmiało pisze w komentarzach lub przez pm.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top