Rozdział 4. Prawda
Obudziłem się następnego dnia rano. Nadal pamiętałem wydarzenia z poprzedniej nocy. Wstałem rano i spojrzałem na zegarek. Była 8 rano. Spojrzałem na kalendarz. Była niedziela. Przebrałem się i poszedłem na dół do kuchni. Na stole było śniadanie a obok niego była notatka od Betty mówiąca "pojechałam załatwić sprawy na miesciem wrócę wieczorem. Dobrze wykorzystaj ten czas. Całusy: Betty".
Byłem sam w domu na prawie cały dzień. Znajomych nie miałem więc po śniadaniu postanowiłem pograć na komputerze który dostałem. Zainstalowałem parę gier takich jak: Minecraft, World of Tanks Blitz, 7 Days to Die, Urbek. Większość gier kupiłem na Steam-ie za kartę podarunkową, którą dostałem od Betty. Zacząłem grać w WOTB. Po godzinie znudziło mi się i zacząłem grać w Urbeka. Po 20 minutach znudziło mi się. Zacząłem grać w Minecrafta. Grałem 2 godziny bo instalowałem paczki modów. Było przed 12 kiedy przerwałem granie i poszedłem odgrzać sobie obiad. Po obiedzie pograłem jeszcze godzinkę i wyłączyłem wtedy komputer. Nagle zauważyłem ciekawe książki na półce. Okładki były czarne. Na jednej było napisane: "Grymuar Wszelkiej Magii". Na drugiej było napisane: "Księga Magii Dusz"*.
Zainteresowany magią dusz zacząłem ją czytać. Pierwsze były dusze główne: Determinacja, Bravery, Justice, Kindness, Patience, Integrity, Perserverance. Była też dusza strachu lecz nie zaliczana do głównych lecz do alternatywnych. Bowiem dusza strachu nie miała swojego odpowiednika w Magicznej Radzie. Następne były dusze łączone czyli dusze powstające z dwóch innych. Kolejnymi były dusze sztuczne uzyskiwane za pomocą magii. Było też tam zaklęcie to zobaczenia duszy. Wykonując polecenie coś we mnie zaczęło świecić. Wtedy z mojej klatki piersiowej wyskoczyła dusza w kształcie serca. Była w połowie czerwona, w połowie różowa. Wyczytałem w księdze że jest to dusza Ambiwalencji. Jest ona najrzadszą i najpotężniejszą duszą łączoną. Wziąłem wtedy Grymuar Wszelkiej Magii i zacząłem szybko przekręcać strony. Natrafiłem wtedy na rozdział Zakazanej Magii. Zacząłem czytać rozdział i natrafiłem na coś. Strona była różowa a teks był napisany czarnym atramentem. Nagłówek miał nazwę: "Bete Noire". To było prawdziwe imię mojej mamy Betty. Zszokowany zacząłem zagłębiać się w zaklęcie. Otóż z tego co wyczytałem zaklęcie miało złożyć to rozprzestrzeniania chaosu, śmierci i zniszczenia. Wewnętrznie rozdarty odłożyłem książki na miejsce. Zorientowałem się że jest już wieczór.
Nagle usłyszałem znajomy silnik samochodu. Betty wróciła do domu. Postanowiłem że pójdę do niej i spytam o to co przeczytałem. Otworzyły się główne drzwi. Betty weszła do domu, położyła rzeczy na miejsce i przyszła do mojego pokoju. Wtedy zapytałem:
Kris: Kim jesteś Bądź czym?
Betty: Kris kochanie p co ci chodzi? Nie rozumiem
Kris: Bete Noire czyż nie?
Betty: Skąd ty...
Kris: Nie ukrywają nic przede mną. Ja już wszystko wiem
Betty: Ja...ja...powinnam ci powiedzieć. Ja nie jestem człowiekiem, nie jestem też potworem. Jestem zaklęciem.
Kris: Ilu już zginęło z twoich rąk?
Betty: Kris przysięgam nikogo nie zabiłam. Nie zamierzam nikogo zabić ani nic zrobić. Proszę uwierz mi
Kris: Chciałbym...
Betty: Kris odkąd cię zaadoptowałam zmieniłam się. Wiedziałam że jeśli zrobię coś złego mogliby mi cię odebrać.
Bez wachania przytuliłem mocno Betty. Ona odwzajemniła to tym samym gestem. Obiecała że nauczy mnie magii i że nie będzie niczego ukrywała przede mną.
_________________________________________
Hej! To już czwarty rozdział mojej książki. Napiszcie komentarz bądź głosujecie na nastepny rozdział jeśli jesteście ciekawi co będzie dalej
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top