1.8

Calum stał przy szafce Luke'a, rozglądając się na wszystkie strony i próbował wypatrzyć blondyna, co teoretycznie nie było trudne, bo korytarz był pusty, a związane to było z rozpoczęciem kolejnej, już piątej, lekcji. Niecierpliwie krążył w kółko, zastanawiając się, co mu powie. Miał wrażenie, że kiedy tylko spojrzy mu w oczy nie będzie w stanie wypowiedzieć żadnego słowa.

Pochłonięty swoimi myślami nie usłyszał odgłosu kroków, dopiero dłoń na ramieniu wyrwała go z zamyślenia.

Hemmings widząc kto stoi przed nim cofnął się kilka kroków do tyłu.

- Co Ty tu...

- Luke, to ze mną pisałeś - nie dał mu dojść do słowa. Powoli podniósł głowę, patrząc mu w oczy.

- Ty... j-ja pisałem Ci o Tobie i... o Mój Boże - pokręcił z niedowierzaniem głową.

- Wiem, Luke. Przepraszam Cię też za to, ale ja po prostu się w Tobie zakochałem i nie wiedziałem, jak do Ciebie dotrzeć, w końcu Ty mnie nienawidziłeś.

Kilka małych i niepewnych kroczków do przodu sprawiło, że stał twarzą w twarz z Lukiem. Jego dłonie znalazły się na policzkach blondyna, a spierzchnięte usta dotknęły tych malinowych wyższego chłopaka. Na koniec przygryzł jego dolną wargę i delikatnie pociągnął zębami za nią.
Opierając swoje czoło o Luke'a, wyszeptał;

- Bez Ciebie jestem samotny jak rozbitek.

Zaraz potem blondyn szybko się odwrócił, biegnąc w stronę wyjścia z budynku i zostawiając, stojącego na środku korytarza, delikatnie uśmiechającego się Caluma.






//ktoś kuma ostatnie słowa cala? 







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top