21
~~Jamie~~
— Chodźmy już co? — spytałem, czując, że robi się coraz zimniej.
— Okej — powiedziała, wstając i strzepała śnieg ze swojej kurtki i sukienki.
Uśmiechnąłem się do niej i chwyciłem jej rękę, kierując nas w stronę dzielnicy. Rozpętała się śnieżyca, akurat, gdy weszliśmy do środka jej domu.
Już na korytarzu było słychać głośne rozmowy z salonu. Ściągnąłem kurtkę i patrząc, jak to samo robi Peny, zauważyłem nad nią jemiołę. Uśmiechnąłem się sam do siebie i podszedłem do niej, całując ją z zaskoczenia. Na początku była zdezorientowana, jednak po chwili odwzajemniła pocałunek.
— Co cię tak nagle???
— Jemioła — przerwałem jej, wskazując na roślinkę tuż nad jej głową.
Przewróciła oczami, wyprzedzając mnie i udała się do salonu.
— Gdzie wy się szlajacie! — zaczęła jej mama.
— Byliśmy się przejść — mruknęła spokojnie Peny.
— Oh Felice, daj spokój zakochanym — odparł ojciec dziewczyny, pijąc czerwone wino z kieliszka.
Penelope zdezorientowana zarumieniła się z zawstydzenia, co było bardzo urocze. Do twarzy jej z zaróżowionymi policzkami.
— Jamie, będziemy się zaraz zbierać. Rodzina z Kalifornii do nas wpadnie — oznajmiła moja mama.
— Oczywiście.
— Naprawdę wam dziękuję — zaczęła pani Jenkins. — Cieszę się, że do nas wpadliście, mam nadzieję, że smakowały wam ciasta.
— Kochana, były przepyszne!!!
Zaśmiałem się, obserwując mamę rozmawiającą z sąsiadką. Widać, że naprawdę się polubiły, tak samo, jak nasi ojcowie.
— Jamie — zaczął ojciec Jenkins, wraz z moim patrząc na mnie uważnie. — Tak na przyszłość, chce wam powiedzieć, żebyście pamiętali, o no wiecie, jesteśmy zbyt młodzi, żeby zostać dziadkami — powiedział, śmiejąc się. Wino już na niego wpłynęło.
— OSCAR przestań! — krzyknęła pani Felice, uciszając męża. Jesteśmy w związku dopiero kilka godzin, a już dostajemy rady na przyszłość.
Zaśmiałem się w duchu, patrząc, jak Valerie razem z Wendy idą na górę. Kuzynka Peny cały wieczór puszczała mi oczka, co było całkiem zabawne.
Peny chwilę później zeszła po schodach, przebrana w dres. Mam nadzieje, że się nie rozchoruje przez mój głupi pomysł pójścia do parku.
— Jeszcze raz dziękujemy za wszystko i zapraszamy do nas! — mój ojciec przemówił. Jak długo jeszcze się będą żegnać?
Spojrzałem kątem oka na Peny, który wyglądała na bardzo zmęczoną.
— Do zobaczenia, sąsiedzi! — W końcu wszyscy się pożegnali i mogliśmy wrócić do domu.
— Dobranoc Penelope. — Pomachałem jej na pożegnanie, opuszczając jej dom.
Po powrocie rodzice chcieli, żebym z nimi porozmawiał i poczekał na gości, którzy jechali do nas z lotniska. Nie miałem zbytnio ochoty, więc pod pretekstem zmęczenia udało mi się dotrzeć do pokoju, gdzie rzuciłem się na łóżko.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni, wybierając numer Ryan. Zbytnio mnie nie interesowało to, którą miał teraz godzinę.
— Mam nadzieję, że ona tutaj nie przyleci, Ryan — warknąłem do słuchawki. — Kto w ogóle wpadł na pomysł, aby ją zabrać?
— Ashton z tym wypalił, bo zabiera swoją dziewczynę, więc Liam stwierdził, że skoro się z nią spotyka, to ją zabierze.
— Cholerny kretyn! Wybij mu to z głowy!
— Co się tak denerwujesz? Przecież i tak wszystko, co było między wami, jest skończone. Poza tym, jak się z nią trochę zabawisz, nic się nie stanie, a to, że jest wkurwiająca, wszyscy wiemy.
— Stanie się, cholera. O to się boję, że znowu uda jej się mnie owinąć wokół palca, a nie mogę się z nią zabawić, bo mam dziewczynę.
— Od kiedy? — zapytał zdziwiony.
— Od dzisiaj.
— O stary. — Zaśmiał się tak głośno, że musiałem odsunąć telefon od ucha.
— To nie jest zabawne, zależy mi na niej.
— To ta sąsiadeczka, o której mi kiedyś pisałeś? Pamela? Pivonia?
— Penelope i tak. Jest świetna. Sam zobaczysz, jak ją spotkasz w Sylwestra.
— Okej, teraz muszę kończyć, bo cholernie spać mi się chce, a ty mnie budzisz w środku nocy. Czemu ty nie śpisz o... północy?
— U mnie jest dwudziesta trzecia i niedawno wróciłem od Penelope.
— Nie mam więcej pytań. — Wyczułem rozbawianie w jego głosie. — Wesołych świąt przyjacielu i dobranoc.
— Wesołych. — Zakończyłem rozmowę, rzucając telefon na łóżko. Spojrzałam przez okno, na pokój Penelope.
Widząc, że w jej pokoju nadal paliło się światło, postanowiłem napisać jej krótką wiadomość. Po napisaniu „słodkich snów" skierowałem się do swojej łazienki, aby wziąć prysznic. Dzisiaj był bardzo długi dzień.
_____________________________________________________________________________
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie głos, albo komentarz. ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top