18
— Nie umiesz ubierać choinki. — Westchnęłam zrezygnowana, widząc go zaplątanego w lampki, które właśnie próbowaliśmy założyć.
— Umiem, tylko chciałem zobaczyć, jak to jest być choinką. — Wzruszył ramionami.
— Boże, jaki ty jesteś głupi. — Zaśmiałam się, próbując pomóc mu je ściągnąć.
— Co ty robisz? — spytałam, patrząc, jak zakłada na mnie te lampki.
— Buduje romantyczny klimat.
— Boże. — Zakryłam twarz dłonią.
— No nie bądź taka. — Wziął moje dłonie w swoje, złączając nasze palce razem, jedną uwolnił, przykładając do mojego policzka. Zaczął kciukiem pocierać moją rozgrzaną skórę, sprawiając, że zaczęłam się denerwować. — A teraz... — Nie skończył, schylając się nade mną. Jego dłoń powędrowała na mój kark, przyciągając mnie bliżej siebie. Jego usta znalazły się na moich, a jego język prosił o pozwolenie, które mu dałam. Na ten pocałunek mu pozwoliłam, kompletnie się w nim zatracając. Dopiero gdy zabrakło nam tchu, odsunęliśmy się od siebie.
— Co to było, Jamie? — zapytałam, nie wiedząc, dlaczego tak naprawdę do tego dopuściłam. Zależało mi na nim, ale czy chciałam czegoś więcej od przyjaźni?
— Podobasz mi się Penelope, bardzo — powiedział, odgarniając moje włosy za ucho. — Jesteś inna niż wszystkie, ciężka do rozpracowania, ale podoba mi się to. Wiem, że dusiłaś się w udawanym związku, ale ja chciałbym zbudować z tobą coś prawdziwego, jeśli... też chcesz spróbować. Chcesz?
— Ja, ja nie wiem Jamie — zająkałam się.
— Rozumiem. Nie musisz odpowiadać teraz. — Uśmiechnął się, rozplątując mnie z lampek świątecznych. — Ubierzmy tę choinkę i obejrzymy jakiś film, ok?
— Okej.
***
~~DZIEŃ WIGILII~~
Wigilia, czas, który wprowadza do domu wiele chaosu. Od samego rana każdy biega i krzyczy, przygotowując wszystkie potrzebne potrawy i pokoje gościnne dla rodziny.
Przygotowałam sobie na wieczór czarną koronkową sukienkę i uszy kotka, które razem z sukienką wyglądają dobrze i zabawnie. Do tego oczywiście wysokie czarne szpilki. Normalnie nigdy by się tak nie ubrała, ale chciałam zaskoczyć Jamiego, gdy przybędzie z rodziną na wigilijny deser. Niech wiem, że mam również inną odsłonę swojej osobowości.
Zeszłam na dół w dresie, aby pomóc rodzinie w przygotowywaniu potraw.
Mama stała przy płycie indukcyjnej, robiąc typowe wigilijne dania.
— Ryby na końcu smażymy Oscar! — oznajmiła rodzicielka do ojca.
Zabawnie jest oglądać tak całą rodzinę zapracowaną. Przeraża mnie to, jak dużo jedzenia musimy zrobić z powodu przyjazdu brata taty.
— Chloe powiedziała, że wpadną zaraz po kolacji — oznajmiła.
— Dobrze — mruknął ojciec, biegnąc do lodówki.
Zrobiłam szybko herbatę i wlałam do szklanki.
— O której będzie ta kolacja wigilijna? — spytałam.
— O siedemnastej trzydzieści — oznajmiła rodzicielka, biegając po kuchni. Dobrze, że chociaż pierniki zrobiliśmy wczoraj.
W całym domu panował istny chaos. Mój telefon zawibrował, oznajmiając przyjście wiadomości. Odblokowałam go i ujrzałam kopertę z wiadomością od Jamiego.
Jamie:
wesołych świąt, sąsiadko xx
Uśmiechnęłam się i odpisałam mu to samo. Lepsze życzenia złożę na żywo, po kolacji wigilijnej.
Wszyscy byli zajęci przygotowaniem potraw, a nowy stół w salonie przy kominku i choince był jeszcze nieprzygotowany.
— Przygotować stół? — spytałam rodzicielkę.
— Tak! Wszystkie rzeczy, które na nim mają być, są w pudełku z Nowego Jorku, stoi obok kominka.
— Okej.
Przy kominku stało spore pudełko z obrusem i tymi innymi rzeczami. Najpierw założyłam biały obrus na stół, a następnie wyciągnęłam czerwone podstawki i do tego białe talerze rozkładając je na stole. Następna była duża czerwona świeca, którą ustawiłam na środku. Potem sztućce i kieliszki. Kiedy dwanaście miejsc było już przygotowanych, ucieszyłam się, że mimo tego ile rzeczy znajdowało się na stole, było jeszcze pełno miejsca na jedzenie.
Uśmiechnięta ruszyłam do kuchni i wzięłam dzbanki z sokami, po czym zaniosłam je na stół. Wzięłam też lemoniadę oraz soki porzeczkowe, które kupiła mama.
Czas leciał bardzo szybko. Rodzice w czasie robienia jedzenia zmieniali się, aby udać się na górę i przebrać oraz przygotować na wieczór wigilijny. Tata ubrał się jako pierwszy w garnitur oczywiście bez marynarki. Potem pobiegła Valerie, ubierając się w czerwoną sukienkę (chcąc zapewne zrobić wrażenie na sąsiedzie). Matthew też był już gotowy, a mama ubrała się w śliczną różowo-pastelową sukienkę.
Przyszła moja kolej. W czasie, kiedy zaczęli nosić jedzenie do jadalni, ja pobiegłam na górę. Ubrałam na siebie czarną sukienkę i uszy kota, z których po chwili zrezygnowałam. Zrobiłam szybki i delikatny makijaż oraz ogarnęłam swoje włosy. Gotowa, biorąc szpilki i telefon wybiegłam z pokoju, idąc na dół. Teraz pozostało tylko czekać na gości.
Dzwonek rozbrzmiał od razu po tym, jak mama położyła ostatnie potrawy na stole. Tata otworzył drzwi, a do środka wszedł wuja Taylor (brat taty) z ciocią Nadine, oraz czternastoletnią Wendy (która była w tym samym wieku co Valerie), oraz dziewiętnastoletnim letnim kuzynem Ethanem. Przywitałam się z każdym, po czym Matthew zaprowadził wszystkich do stołu w jadalni. Trzy miejsca pozostały wolne, dla sąsiadów, którzy mieli wpaść dopiero na deser.
_____________________________________________________________________________
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie głos, albo komentarz. ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top