42
Ciężko odmówić błaganiom zrozpaczonego ojca. Lecz w życiu przychodzi taki moment, że trzeba podjąć decyzję, która nie każdemu przypadnie do gustu. Możliwe nawet, że za jakiś czas tego pożałuj, ale życie polega właśnie na ciągłym popełnianiu błędów. Do tej pory ich unikałam, lecz wreszcie przyszedł czas zaryzykować. Postawić wszystko na jedno kartę i spróbować być szczęśliwą.
— Pewnych rzeczy nie da się cofnąć, a ja sama nie jestem pewna czy tego chce.
— Jak tylko zauważyłem jakieś zamieszanie pod naszą bramą to od razu się domyśliłem, że kochana siostrzyczka wreszcie namyśliła się wrócić — nawet nie muszę się odwracać tylko rozpoznaje Alexa po jego kpiącym tonem.
— Przywitałbyś się z siostrą — warczy w jego stronę ojciec. Czyżby jeszcze miał nadzieję, że uda mu się mnie przekonać to zostania w domu.
Zamierzam jednak trzymać się swojego wcześniejszego postanowienia. Nie myślę o konsekwencjach, co ma być to będzie.
— Szkoda, że dla Alicii nie jesteś taki wyrozumiały. Ona teraz potrzebuje wsparcia, a ty jakoś nie palisz się do tego by wyciągnąć do niej pomocną dłoń.
Alessandro jak zwykle na pierwszym miejscu stawia naszą starszą siostrę. Mnie nawet nie zapyta o samopoczucie.
— Obecnie martwimy się o Giulię — wtrąca Tony.
— Zawsze tylko Giulia. Kilka razy ją uprzedzałem jakie konsekwencje mogą mieć te jej zabawy. Dobrze wiedziała na co się pisze — wymija mnie i zajmuje miejsce na kanapie. Nasze spojrzenia wreszcie się spotykają.
Od razu w jego oczach dostrzegam niechęć. Zastanawiam się co ja takiego mu zrobiłam, że tak mnie nie lubi. Jak tylko ma możliwość to nigdy się nie powstrzyma przed wbiciem mi szpili.
— Nie musisz się martwić. Zamierzam zaraz sobie stąd iść by nie narażać was na nieprzyjemności.
— No i tak będzie najlepiej — wtrąca jak zawsze przyjemny Alex.
— Alessandro! — ojciec podnosi głos. Jemu widocznie także nie spodobała się ta uwaga. No cóż teraz przynajmniej wiem, że moja decyzja była dobra. Lepiej nie pchać się tam gdzie się jest niechcianym. — Jeśli zamierzasz wygadywać takie rzeczy to najlepiej stąd idź!
— Bo mówię prawdę, a nie to co wy wszyscy chcecie usłyszeć. Giulia narozrabiała tak samo jak Alicia, a może nawet bardziej. Ona zawsze jednak ma taryfę ulgową. Dlaczego? — wstaje i nie spuszcza ze mnie swojego wzroku. Jest to krępujące, ale dla własnej satysfakcji nie spuszczam wzroku.
— Alicia w odróżnieniu od Giuli była chowana pod kloszem. Miała wszystko czego chciała, a jednak zapragnęła czegoś innego — odpowiada gorzkim tonem tata. — Nie twierdzę, że Giulia jest bez winy, ale z niej zrezygnować nie mogę.
To pewnego rodzaju wyróżnienie. Wiem jak tata podchodził do zdrady własnej rodziny. A teraz nie odrzuca mnie mimo że złamałam wszystkie jego zasady.
— Przestańcie się kłócić, bo to nie ma żadnego sensu. Odchodzę stąd i nie ma w tej kwestii żadnej dyskusji — tym razem to oczy ich wszystkich zostają na mnie skierowane. Jak na ironię to z tym co powiedziałam zgadza się jedynie Alex. I tylko dlatego chce się mnie pozbyć.
— Naprawdę zamierzasz do niego wrócić? Po co? To tutaj jest twój dom — Tony jak zwykle nie zamierza się poddawać. Lecz w tej kwestii nie rozważam nawet poddania się.
— Nie zamierzam sprawiać aż takich kłopotów. Obiecuję jednak, że postaram się robić wszystko co w mojej mocy by się z wami kontaktować — odwracam się w stronę drzwi. Dalsza dyskusja pozbawiona jest już sensu.
Oni nie zrozumieją moich powodów. Nic co powiem ich nie przekona.
Nagle jednak czuję dłoń na ramieniu.
— Z tego co pamiętam to przywiozłem cię tu wbrew twojej woli, więc nie będziesz decydowała kiedy opuścisz ten dom. Póki co to jesteś naszą zakładniczką — posyłam mu kpiące spojrzenie. Takie bajeczki to może sobie opowiadać komuś innemu.
— Jeśli teraz do niego wrócę to może uda nam się uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji — staram się wpłynąć na jego rozsądek. Szybko jednak przypominam sobie, że mowa jest teraz o Antoniu. Moim kochanym bracie, który nigdy nie myśli o tym co może się zdarzyć.
— Gdybym zamartwiał się takimi rzeczami to bym po nocach nie spał — ciągnie mnie w głąb domu.
— Zaprowadź ją do jej pokoju — wreszcie odzywa się ojciec.
Szczerze to jestem tym zaszokowana. O ile Tony zawsze postępował nierozsądnie to o ojcu tego powiedzieć nie można. A nie ukrywajmy musi zdawać sobie sprawę z tego, że David nie podaruje takiej zuchwałości.
— Czy wy nie rozumiecie, że jak dojdzie do wojny to wszyscy możemy umrzeć? Skoro ona już go wybrała to niech teraz poniesie konsekwencję swoich czynów — Alex coś tam jeszcze krzyczy, ale nie za bardzo rozumiem, bo niewzruszony Tony ciągnie mnie na górę.
— Sama nie wierzę, że to mówię, ale Alex ma rację — tłumaczę bratu gdy wpycha mnie już do mojego pokoju. Powinnam też mu wspomnieć, że nie może mną tak tarmosić. Nie jestem workiem kartofli tylko kobietą w ciąży.
— Jak już pewnie wiesz to w ogóle mnie to nie interesuje — odpowiada i staje w drzwiach zaplatając ręce na piersi.
— A nie pomyślałeś może, że mi się podoba życie z nim? Jestem szczęśliwa — decyduje się zmienić taktykę. Oby to okazało się skuteczne.
— Niemożliwe.
— A jednak. Było mi z nim dobrze i dlatego ciągnęłam z nim ten związek. Pierwsza odkryłam kim on jest, ale nie chciałam tego kończyć. Mimo iż chwilami narzekam to nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Antonio kręci przecząco głową, a następnie opuszcza mój pokój. Słyszę jak przekręca zamek i gdzieś idzie. Wyprana z emocji siadam na brzegu łóżka.
Kurwa na serio nie mam pojęcia co robić. Siedzieć bezczynnie z całą pewnością jednak nie mogę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top