15


Wpatruje się w wyświetlacz telefonu i nie mam pojęcia co zrobić. Nie wiem czy odpisać czy może lepiej zablokować ten numer. Chciałam zapomnieć o David'ie i byłam już na dobrej ku temu drodze i właśnie musiał odezwać się jego syn. Przez jedną wiadomość wszystko do mnie powróciło.

Znów chce mi się płakać z bezsilności.

Nie, jestem Giulia Falcone i nie mogę sobie wypłakiwać oczu przez jakiegoś mężczyznę. Nawet jeśli nigdy z nikim nie czułam się tak dobrze jak z nim.

Chwytam za telefon, ale szybko odkładam go na miejsce.

Nie ma co nawet robić sobie nadziei, bo to nie David bezpośrednio się do mnie odezwał. Pewnie nawet nie żałuje tego co wtedy między nami zaszło. Albo i żałuje, ale tego, że mnie nie zabił.

Nagle mój telefon zaczyna wibrować.

Na ekranie pojawia się nieznany numer. Mam jednak pamięć do cyfr i jestem praktycznie pewna, że to Marcelo. Powinnam teraz odrzucić połączenie, ale jak to bywa robię nie to co trzeba i odbieram.

Wydaje mi się, że tego pożałuję.

Nie odzywam się jako pierwsza, czekam aż to on zacznie mówić.

— Udało mi się zdobyć twój numer Giulio. Podejrzewam, że nie chcesz mieć nic z nami wspólnego, ale mam ci kilka rzeczy do powiedzenia.

— Usuń mój numer — mówię twardo, ale jednak nie kończę połączenia. Staram się grać twardą, ale w głębi serca chce wiedzieć co się dzieje z David'em. Jest on o wiele ważniejszy dla mnie niż bym tego chciała.

— Po tym co się stało rozumiem, że nie chcesz mieć z nami nic wspólnego, ale wierzę, że mój ojciec dalej jest dla ciebie ważny.

Chce zaprzeczyć, lecz te słowa nie przechodzą mi przez gardło. Mimo, że dopiero co obiecałam bratu, że odetnę się od wszystkiego co dotyczy Pierellich. Niestety jak zwykle nie dotrzymam danego mu słowa.

— David wyraźnie dał mi do zrozumienia, że nie chce mieć nic ze mną wspólnego. Jeśli zmienił zdanie to czemu sam się ze mną nie skontaktował? — zależy mi na nim, ale nie chce także się przed nim płaszczyć. To on źle mnie potraktował.

— To nie jest rozmowa na telefon. Spotkajmy się.

Na tę propozycję od razu w głowie zapala mi się czerwona lampka. A jeśli to jest pułapka. David namówił swojego syna by ściągnąć mnie w umówione miejsce i pozbawić życia.

— Żadnych spotkań — stanowczo zaprzeczam. Muszę wykazać chociaż odrobinę zdrowego rozsądku.

— Rozumiem, że się boisz —wchodzę mu w słowa, bo nie mam zamiaru pozwolić by mnie rozmiękczył. Tyle lat udało mi się przetrwać, więc dalej muszę ufać swojemu instynktowi.

— To, że raz mi pomogłeś nie czyni z ciebie mojego przyjaciela. Wybiorę kawiarnię, w której zawsze jest pełno ludzi i przyśle ci na nią namiary. Jeśli się nie pojawisz to możesz równie dobrze zapomnieć o moim istnieniu — oznajmiam i na dobre się rozłączam.

Nie mam pojęcia czemu, ale czuję, że właśnie popełniłam wielki błąd. Zamiast pogrzebać raz na zawsze nieprzyjemne sprawy to ja dalej rozdrapuje rany.

Nie zamierzam pokazywać Marcello, że bardzo zależy mi na naszym spotkaniu dlatego najpierw zajmuje się tym co sprawia mi wielką przyjemność. A mianowicie zemsta.

Owszem Massimo to mąż mojej siostry, ale jednocześnie to człowiek, który chciał mojej śmierci chociaż tak naprawdę w ogóle się nie znamy i nic złego mu nigdy nie zrobiłam.

Wstaje i opuszczam swój gabinet. Drzwi same się zamykają, a będzie można je otworzyć jedynie przez wstukanie kodu. Moja rodzina korzysta z najlepszych zabezpieczeń. Dlatego wszystko powinno działać na tip top, lecz jak to w życiu bywa raz na jakiś czas zawodzi czynnik ludzki.

Mam jednak nadzieję, że w tym wypadku tak nie będzie i szukam mojego najbardziej zaufanego człowieka. Alessio jest człowiekiem, na którego zawsze mogę liczyć.

Długo nie muszę go szukać, bo jest w swoim pokoju. On jako jeden z nielicznych mieszka w naszej bazie. Jego życie kręci się wokół pracy i nie potrafię powiedzieć czy kiedykolwiek nawiązał jakąś romantyczną relacje. To człowiek czynu, który nie bawi się w sentymenty.

— Giulia — wstaje i skinia głową na mój widok. Jest około dwadzieścia lat ode mnie starszy, ale jednak wie, że jest zobowiązany okazywać mi szacunek. Nigdy też nie okazał mi wyższości ze względu na moją płeć.

— Mam dla ciebie zadanie — jest dopiero po czterdziestce, ale na jego twarzy widać odciśnięty ząb czasu. Najbardziej efektowna jest blizna ciągnąca się od skroni do warg. Podejrzewam, że powstała podczas tortur.

Ojciec pilnuje byśmy nie poznali pewnych historii.

— Z wielką przyjemnością je wykonam — jego czarne odrobinę przydługie włosy są zaczesane od tyłu. Mimo iż potrafię się bronić to gdybym go nie znała to nie chciałabym go spotkać w ciemnej uliczce.

— To będzie niebezpieczne zadanie. Poza tym zależy mi na dyskrecji. Czy się powiedzie czy nie nikt nie może się dowiedzieć, że ja to zleciłam. To ma pozostać tylko między nami — wiem, że dziwi go moje zachowanie, ale on jako wytrawny gracz w ogóle tego nie okazuje.

Jestem też pewna, że nawet gdyby został złapany to na torturach nie wspomni mojego imienia.

— Czekam twoich rozkazów Giulio — posyłam mu delikatny uśmiech, bo takiej odpowiedzi właśnie się spodziewałam. Nie zawiódł mnie.

— Chciałabym żeby Orsani w niedługim czasie zginął w straszliwym wypadku. Oczywiście nikt nie może mnie z tym połączyć.

Nie wiem czy się nie mylę, ale nawet na pokreowej twarzy Alessio pojawia się nutka zdziwienia. Ojciec przez te wszystkie lata ani razu nie kazał atakować Massimo.

— Jesteś pewna, że tego chcesz?

— Tak — odpowiadam zdecydowanym tonem. To nie ja zaatakowałam pierwsza, ale wygram te starcie.

Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top