9. Chwila nieuwagi.

Ponieważ woleliśmy uniknąć napadu fanek na Bangtan Boys, wybraliśmy te bardziej spokojniejsze miejsca. Wszyscy czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie. Zaczęłam łapać dobry kontakt z całą pozostalą szóstką z zespołu. J-Hope zamówił sobie hamburgera, co skończyło się tym, że miał całą twarz w ketchupie i jeszcze innym sosie. Wyglądał tak, jakby całą twarz dał do jedzenia. Sierota. Jednak coś tu było nie tak. Bacznie obserwowałam Hyolyn, która zachowywała się inaczej niż zwykle. Jak inaczej? Odnosiła się czasami chamsko, a czasami śmiała z byle czego, bywały też momenty, kiedy nie mówiła nic. Coś tu jest nie tak.

Udaliśmy się do parku. O tej porze prawie cały park był ładnie oświetlony. Wyglądało to pięknie. Nigdy jeszcze nie miałam okazji przyjrzeć się dokładnie temu miejscu o tej godzinie aż do tej chwili. Jin wykorzystał chwilę mojej nieuwagi i wziął mnie na ręce, jak jakąś pannę młodą. Mój pisk był słyszalny chyba w całym parku.

- Podoba Ci się tu? Bo stoisz i nie możesz oderwać wzroku od kilku minut. - Mrunkął.

- Ne. - Odparłam z uśmiechem. Następnie chłopak pocałował mnie w czoło, a ja natychmiast poczułam oblewającą mnie falę gorąca. Pewnie też policzki na mojej twarzy stały się lekko różowe. Po 5 minutach znowu stałam.

- Jin, mogę Cię o coś zapytać? - Postanowiłam się czegoś dowiedzieć na temat Hyolyn, a że są kuzynostwem, to pewnie on coś wie.

- Jasne, pytaj. - Odpowiedział. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mówić.

- Dzisiaj rano Hyolyn zachowywała się jeszcze normalnie, a po powrocie inaczej. Z tego, co wiem, to jakaś Wasza fanka ją uderzyła.

- Uderzyła? - Powtórzył wolno to słowo, jakby się zastanawiał. - Jesteś pewna?

- Ne.

Nic nie mogłam wyczytać z jego twarzy, gdyż w tej chwili nie pokazywała ona żadnych emocji. Czy w ogóle było sens pytać? Może oni mają jakąś tajemnicę, o której nigdy się nie dowiem? Pytań było sporo, a odpowiedzi jednak brak.

Jin

Kiedy tylko Soyou powiedziała mi o zaistniałej sytuacji, jaka wydarzyła się dzisiaj, nie zdziwiłem się aż tak tym, że Hyolyn nagle inaczej się zaczęła zachowywać. Musiałem z nią o tym jednak porozmawiać, chociaż doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że ta rozmowa łatwa nie będzie. Każde słowo związane z przeszłością kuzynki kończyło się awanturą. Nie mogłem jednak powiedzieć nic mojej dziewczynie, bo to już zależało od Hyolyn.

- Naprawdę nie wiem, dlaczego tak się zachowuje. - Skłamałem. Dziewczyna popatrzyła mi się prosto w oczy, jakby próbowała z nich coś wyczytać, jednak na marne. Zdałem sobie też sprawę z tego, że zostaliśmy sami i, że Soyou trzęsła się z zimna, lecz za wszelką cenę nie chciała tego pokazać. Lubiłem w niej tą nieśmiałość. Zdjąłem swoją czarną grubą bluzę i podałem ją Soyou, na co ona podziękowała i założyła ją na siebie.

Zasiedliśmy na jednej z ławek przy fontannie, która była oświetlona kolorami tęczy. Dziewczyna wtuliła się w moje ciało, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- Saranghae. - Powiedziała swoim cichym i słodkim głosikiem. Popatrzyłem prosto w jej oczy i obdarzyłem ją szczerym uśmiechem. - Ja Ciebie też, skarbie.

Po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku. Najpierw wydawały się to niewinne i krótkie, lecz potem przerodziły się w coraz to bardziej namiętniejsze. Kiedy znajdowałem się przy niej, czułem się, jakbym miał to, co najbardziej mi potrzebne, jakbym znalazł szczęście, a przecież nic nie szukałem na siłę. Ona nim była. Dni bez jej osoby wydawały się dziwne, jakby pustka, którą chcesz wypełnić, ale nie potrafisz. Jak narkotyk, od którego chcesz się uwolnić, a nie możesz, ponieważ po nim czujesz, że żyjesz. Tak, właśnie tak się bez niej czułem. Kiedy wyjechaliśmy, nie było dnia, bym o niej nie myślał, ani też chwili. Śpiewając, tańcząc, zasypiając myślałem o niej.

Gdy nasze usta oderwały się od siebie, pocałowałem ją jeszcze w te jej czółko i zaproponowałem, abyśmy poszli do domu. Wiedziałem, że jest zmęczona z tego faktu, że co jakiś czas ziewała. Zgodziła się.

Szliśmy wolno trzymając się za ręce i żartując. Gdy weszliśmy do domu, zastaliśmy Hyolyn, która szukała coś ciekawego do zjedzenia w lodówce.

- Idę spać, jestem padnięta. Dobranoc. - Oznajmiła Soyou, na co kiwnąłem głową na znak, że rozumiem. Podeszła do mnie i pocałowała, a potem wbiegła po schodach do swojego pokoju. Miałem teraz chwilę, by porozmawiać z kuzynką.

- Annyeong, Idioto. - Hyolyn uśmiechnęła się do mnie jednym z tych jej uśmiechów, gdy żartuje.

- Annyeong, Głodomorze. - Odpowiedziałem, robiąc to samo, co ona.

- I kto tu jest głodomorem, co? To nie ja przesiaduję 3/4 dnia głową w lodówce. - Zaśmiała się. Zrobiłem to, co zwykle. Podszedłem do dziewczyny i zacząłem ją gilgotać, do momentu aż nie przeprosi. No proszę, co za świetna rodzinka. Po niecałej minucie osiągnąlem sukces.

- Dobra, koniec tych żartów. Co się dzieje? - Spytałem, a czarnowłosa od razu popatrzyła się prosto w moje oczy.

- Ale z czym? - Zadała mi takie pytanie, jakby nie wiedziała o co mi w tej chwili chodzi.

- Soyou się o Ciebie martwi.

Dziewczyna spojrzała się na swoje niebieskie kapcie w króliczki. Ona chyba nigdy nie dorośnie.

- Nie mogę o tym zapomnieć. - Powiedziała cicho, jakby bała się mojej odpowiedzi. - Mimo terapii i innych gówien, cały czas nie mogę.

- Hyolyn... rozumiem. Ale musisz myśleć o tym jak najmniej.

- Cały czas mam przed oczami mamę leżącą w tym kącie. - Bawiła się swoimi palcami.

- Ej. To nie twoja wina, zapamiętaj. - Uderzyłem ją przyjacielsko w ramię.

- Gdybym przyszła wcześnie...

- Cicho! - Przerwałem. - Stało się, jak stało, ale masz mnie i Taehyunga i resztę bliskich Ci osób.

- I także ojca zabójcę na wolności. - Powiedziała.

Podszedłem do niej i ją przytuliłem, a ona zaczęła szlochać. - Spokojnie. - Szepnąłem.

Pół godziny później, gdy Hyolyn się ogarnęła, postanowiłem się zbierać. Miałem zamiar już wychodzić, gdy zatrzymała mnie kuzynka.

- Chhakama! - Spojrzałem na nią pytająco. - Nie zostajesz?

- Nie wiem, czy ona...

- Aj, daj spokój. Nie zastanawiaj się. - Puściła mi oczko. Pokręciłem niedowierzająco głową. To nie był w sumie zły pomysł. Zdjąłem buty i miałem zamiar już iść na górę, gdy nagle Hyolyn na chwile mnie zawołała.

- Jeszcze jedno. Gamsahabnida. - Uśmiechnęła się.

- Cheonmarieyo. Od czego ma się kuzyna żarłoka? - Zaśmiałem się, następnie podreptałem na górę.

Po cichu otworzyłem drzwi i zobaczyłem, jak Soyou śpi. Wyglądała tak słodko i niewinnie. Wlazłem do środka i zamknąłem drzwi. Położyłem się obok niej, jednocześnie ją obejmując. Popatrzyłem jeszcze przez chwilę na dziewczynę leżącą obok mnie, a później zamknąłem swoje powieki.

Soyou●

Kiedy tylko się obudziłam poczułam, jakby ktoś leżał przy mnie, ale kto? Obracając się w drugą stronę zdałam sobie sprawę z tego, że Jin najwidoczniej u nas został także na noc. Nie myliłam się. Kiedy tylko się obróciłam na drugi bok, zauważyłam, jak chłopak leży obok mnie. Ten widok był taki... niecodzienny. Mogłam tak teraz leżeć i patrzeć na niego. Jednak nic nie trwa wiecznie, gdyż po dłuższym czasie Jin zaczął się budzić.

- Annyeong, śpiochu. - Powiedziałam, uśmiechając się.

- Annyeong. - Mruknął. Następnie pocałował mnie w czoło. - Która godzina?

- Przed 11:00.

Chłopak natychmiast się całkowicie obudził. - Co? Tak długo spałem? Zaraz mam być w studiu.

Wstał z łóżka i zaczął szybko się ogarniać. Ja tylko siedziałam i się śmiałam, jak mu to czasami niestarannie wychodziło. Po 15 minutach był już gotowy, podszedł i mnie pocałował, mówiąc, że po próbach do mnie przyjedzie. Później wyszedł z mojego pokoju, a następnie z domu. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał 10:55. Pora było wstać.

Po ogarnięciu się wyszłam ze swojego pokoju i powędrowałam do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. Myślałam, że zaraz umrę z głodu. Postawiłam na ciasteczka ryżowe.

Kiedy ja delektowałam się śniadaniem, do kuchni wparowała Hyolyn rozmawiająca przez telefon.

- Tak. O której mam być? Dobra, będę. Muszę kończyć. - Czarnowłosa uśmiechnęła się do mnie. - Annyeong, So. - Powiedziała słodkim głosikiem. - Robisz może coś dzisiaj?

- Aniyo. Dlaczego pytasz?

- Pojechałabyś ze mną do studia? - Zapytała. Zgodziłam się na propozycję współlokatorki. Nie miałam nic w planach, więc czemu nie? Przy okazji zrobię niespodziankę Jinowi.

Gdy Hyolyn wyszła z kuchni powróciłam do robienia czynności, jaką mi przed chwilą przerwano, czyli jedzenie ciasteczek ryżowych.

_________

- Jak moje włosy? - Spytała się mnie Hyolyn, która teraz kierowała swoim Porsche, a ja spojrzałam na nią z irytacją. - No co?

- Jedziesz do studia na próbę, a pytasz się mnie, jak Twoje włosy... chincha? - Złapałam się za głowę.

- Aj, cicho. - Zaśmiała się.
Oczywiście nie obeszło się bez tego, że jakiś kretyn wlazł Hyolyn prawie pod koła.

- Pabo! - Zatrąbiła. - Nie patrzą, jak idą. - Powiedziała, po czym pokazała środkowy palec temu przechodniowi. Zaczęłam się śmiać. Zła Hyolyn, to jednocześnie śmieszna Hyolyn. Oczywiście, jeżeli naprawdę nie bierze nic aż tak na poważnie.

Nagle w radiu zaczęła lecieć jedna z ulubionych piosenek Kim, czyli Red Velvet - Dumb Dumb. Dziewczyna, kiedy tylko usłyszała pierwsze słowa, natychmiast podgłośniła radio i zaczęła śpiewać. Ja czasami tylko ponuciłam. Nim się obejrzałam, stałyśmy już pod studiem.

Gdy weszłyśmy do wewnątrz budynku, zastałyśmy całą grupę BTS. J-Hope jak i Jimin oczywiście byli w swoim żywiole.

- Annyeong! - Ja i Hyolyn równocześnie krzyknęłyśmy do nich, następnie podeszłyśmy do nich.

- Annyeong. - Odpowiedzieli chórem. - Co tutaj robicie? - Zapytał Suga.

- Przyszłam na próbę, So mi towarzyszy. - Czarnowłosa uśmiechnęła się do YoonGiego.

Jeszcze przez moment nasza cała dziewiątka była zajęta rozmową, ale po chwili Hyolyn musiała już iść, więc się z nią pożegnałam i zostałam sama z chłopakami z zespołu.

- Zgłodniałem. - Powiedział Suga. - Idę po jedzenie.

- Mi też przynieś! - Krzyknął maknae, kiedy chłopak o blond włosach się już oddalał. Suga najwidoczniej usłyszał, gdyż dał kciuka w górę. Nie minęły 2 minuty, jak wszyscy usłyszeliśmy dziewczęcy głos.

- Przepraszam? - Odwróciłam się. Zobaczyłam dziewczynę o blond włosach średniego wzrostu o ładnym uśmiechu. Najwidoczniej się zgubiła. - Jestem Yoon Bora. Przyszłam tutaj na pierwszą próbę i nie za bardzo znam drogę.

Jin dokładnie wyjaśnił dziewczynie, gdzie ma iść, po czym ona skinęła głową na znak, że rozumie. Podziękowała nam i odeszła. Jednak nie spodziewałam się akurat tego, co stało się przed chwilą. Kiedy doszła na koniec długiego korytarza nagle zza rogu wyłonił się Suga, który niósł jedzenie. Bora była zapatrzona w komórkę. Skończyło się to tym, że jedzenie Sugi i Jungkooka wylądowało na ubiorze blondynki. Jego usta ułożyły się w literkę "o". Widok zdenerwowanego, a jednocześnie zszokowanwgo Sugi wyglądał naprawdę śmiesznie.

- Już mu współczuję. - Odezwał się Jin. Szturchnęłam go w ramię. W odpowiedzi dostałam tylko jego posyłające pytające spojrzenie. Pokręciłam głową zrezygnowana, ale później na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Jimin, Kookie, Rap Monster, Tae i J-Hope z ciekawością obserwowali ten dziwny zbieg zdarzeń.

- Mianhe. Nie chciałem naprawdę. - Powiedział Suga, jąkając się.

Bora spojrzała na swoją bluzkę, a następnie na rapera. Jej mina nie należała do zadowolonych.

●●●●●●●●●●●●

Annyeong!

No to 9 rozdział. Podoba Wam się? ^^

Za błędy przepraszam. Mogłam coś przeoczyć. xD

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top