8. Natrętna fanka.

Tydzień później.

Przez ostatnie kilka dni nie robiłam nic, jak okupowałam dużą kanapę w salonie, oglądając telewizję i przebywając w towarzystwie współlokatorki. Jin i reszta zespołu musieli wyjechać na tydzień, ponieważ mieli zaplanowane koncerty. Były takie momenty, kiedy zbierało mnie na myślenie i na tęsknotę do tego idioty. Jednak wiedziałam, że niedługo znowu będę mogła spędzić z nim czas.

Hyolyn miała podobnie. Kilka razy chodziła po domu i powtarzała, jak chciałaby, aby Taehyung już wrócił. Jednak trzeba żyć też swoim życiem i czasami odpocząć, zwłasza po tym, co ostatnio się zdarzyło.

Ostatnio myślałam, aby nie poszukać pracy. Wprawdzie ciocia wysyłała mi pieniądze na opłacenie czynszu i, żebym miała coś do jedzenia lub na jakieś ciuchy, jednak zdawałam sobie sprawę z tego, że po pewnym czasie przestanie. Nie mogę cały czas żyć na utrzymaniu kogoś. Trzeba wreszcie się usamodzielnić. Nie chcę być uważana za dziewczynę, która jest leniwa i nie potrafi się wziąć za siebie. Siedzenie prawie całymi dniami w domu przed telewizorem, albo w swoim pokoju stawało się nudne, a także dobijające.

Siedziałam w kuchni i popijałam kawę oraz zajadałam się czekoladowymi ciasteczkami, jakie zrobiła mi Hyolyn. Przyznam, że powinna częściej piec ciastka. Dziewczyna lubiła kombinować w kuchni, jednak zmywanie naczyń należało do mnie.

Przeglądałam internet w celu znalezienia czegoś ciekawego, jednak na marnę. Hyolyn była w studiu, ostatnio ma same próby, co rozumiem. Znalazłam jednak dużo ciekawych filmików na Instagramie. Nie powiem, że miałam już po dziurki w nosie tego, że po raz setny widzę to samo zdjęcie, albo filmik, jednak kiedy tylko widziałam, jak Jin zachłannie je sushi, nie mogłam przestać się śmiać.

W pewnym momencie mój telefon zaczął dzwonić. Co się okazało, to była moja ciocia. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, ale także stwierdziłam fakt, że to moja "druga mama" cały czas do mnie dzwoni. Przewróciłam oczami na tę myśl i przesunęłam w prawo zieloną strzałkę, by odebrać.

- Annyeong, ciociu. - Powiedziałam pierwsza. Byłam ciekawa co u niej słychać. Dawno nie rozmawiałyśmy.

- Cześć, So. - Kobieta po drugiej stronie odpowiedziała, jednak coś mi tu nie pasowało. Zawsze potrafiła na wstępie powiedzieć coś, co będzie śmieszne, a czasami, co nie ma sensu, jednak i tak się śmiałam.

- Coś się stało? - Nie mogłam wytrzymać, aby nie zapytać.

Zapanowała chwilowa cisza. Myślałam, że przerwało połączenie. Często tak się zdażało co też przywykłam, dlatego odsunęłam telefon od swojego ucha, aby to sprawdzić. Ku mojemu zdziwieniu połączenie nadal było.

- Ciociu? - Zaczynałam się denerwować.

- Tak, jestem. Mam tylko zły dzień, ale to nic wiel...

- Co on zrobił? - Przerwałam. Wiedziałam już, że to chodzi o jej partnera, Grzegorza.

- Pokłóciliśmy się kilka dni temu o głupią błahostkę. Może nie przejęłabym się tym tak, gdyby nie fakt, iż mnie uderzył.

Nie mogłam pojąć tego, co usłyszałam. Powtarzałam sobie jeszcze kilka razy te dwa ostatnie słowa.

- Zerwij z nim, żaden normalny i pożądny facet tak nie postępuje. Jeżeli zrobił to po raz pierwszy, zrobi i następny. Nie warto. Chciałabym, abyś tu teraz była. - Współczułam mojej cioci.

Rozmawiałam jeszcze z ciocią kilka minut, po czym musiałam iść się ogarnąć, dlatego że obiecałam Hyolyn, że po jej powrocie wybierzemy się do centrum handlowego na zakupy.

Nie zajęło mi to długo. Po prysznicu założyłam jasnoróżowy sweter w białe serduszka, jasne dziurawe dżinsy i białe air-force. Zbliżała się jesteń, a pogoda lubi platać figle. Następnie zajęłam się makijażem. Odrobinę podkładu i pudru. Na rzęsy dałam odrobinę tuszu, a brwi przyciemniłam brązową kredką. Włosy zostawiłam swoje naturalne, czyli lekkie fale. Nie miałam zbyt dużo czasu na prostowanie.

Czekałam już tylko na Hyolyn, która jeszcze nie pojawiła się w domu, chociaż minęły dobre trzy godziny od jej wyjścia. Powróciłam do oglądania kolejnych nudnych seriali.

Hyo-jung●

Wracałam ze studia. W uszach miałam słuchawki, z której leciała piosenka Seventeen - Adore U, wsłuchana w tekst piosenki, nie zwracałam uwagi na ludzi przechodzących koło mnie. Byłam już trochę spóźniona, ale to akurat nie była moja wina. Wiedziałam jednak, że muszę ruszyć tempo, bo wlekę się, jak ślimak.

Zostało mi już kilka minut, aby dojść do domu. Skręciłam w ostatnią uliczkę, tu zawsze było mniej ludzi, dlatego też zawsze wracałam bądź też szłam tędy. Jednak idąc teraz tą drogą miałam wrażenie, jakby ktoś przez dłuższy czas szedł za mną. Spojrzałam się za siebie. Nikogo nie było. Dziwne. Musiałam się pomylić, dlatego kontynuowałam drogę. Jednak po chwili poczułam, jak ktoś łapie mnie za ramię. Natychmiast się zatrzymałam i spojrzałam na dziewczynę, która bacznie mi się teraz przyglądała. Była to niewysoka blondynka o niekoreańskiej urodzie. Czego mogła ode mnie chcieć?

- Czy to Ty jesteś Hyolyn? - Zapytała niebieskooka.

- Tak, jestem. Dlaczego pytasz? - Moja ciekawość rosła coraz bardziej z sekundy na sekundę.

- Ja jestem Lisa. Słyszałam, że jesteś dziewczyną Taehyunga z Bangtan Boys? - I nagle wszystko zaczęło nabierać sensu. Natrętna fanka pewnie nie da mi teraz spokoju.

Na jej odpowiedź kiwnęłam tylko głową na znak, iż zgadzam się z jej pytaniem. Powoli domyślałam się, w którą stronę to wszystko zmierza.

- Nie mogę zrozumieć jego gustu. - Lisa mnie zmierzyła, ale nie pokazywałam jej tego, że powoli moja cierpliwość do niej dobiega już końca. Nie dam jej tej satysfakcji. - A więc? Po co mnie zatrzymałaś? - Powiedziałam.

- Nie zasługujesz na niego.

- Dobra, a skąd Ty wiesz, kto na niego zasługuje, co? - Zwyczajnie miałam ochotę właśnie wyśmiać tę dziewczynę.

- Nie zasługujesz na niego, wyglądasz, jak zwyczajna dziwka. - Blondynka chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, że powoli zaczyna przeginać.

- Słuchaj, daruj sobie. - Odparłam.

Wyprzedziłam ją i szłam w stronę domu, ale najwidoczniej tej dziewczynce się nudziło, gdyż po chwili mnie zatrzymała.

- Ale ja nie skończyłam. - Miałam ochotę zwymiotować na ten jej sztuczny uśmiech.

Niespodziewanie uderzyłam mnie w policzek. O nie, tego było za dużo.

- Masz za swoje. - Zaczęła iść w drugą stronę, ale ja nie dałam jej za wygraną. Dogoniłam blondyne i złapałam za ramię, gwałtownie ją obracając, wręcz szarpiąc. Można powiedzieć, że po raz kolejny zaczynałam tracić kontrolę nad tym co robię. Następnie wymierzyłam jej porządnego ciosa w brzuch, dziewczyna krzyknęła z bólu. Próbowała się także bronić, ale coś jej to nie wychodziło. Później wycelowałam w twarz. Zaczęła płakać i padła na chodnik. Ja tylko na chwile przy niej kucnęłam. Złapałam i pociągnęłam do tyłu jej włosy.

- Mnie się nie bije. Zapamiętaj. - Po tych słowach postanowiłam, że to jeszcze nie koniec. Złapałam ją za bluzkę i dałam wyraźny sygnał, aby wstała, co też uczyniła. Następnie z całej siły popchnęłam ją o mur. Kiedy tylko jej twarz spotkała się z cegłami, upadła i zaczęła bardziej płakać. Ten widok był wręcz komiczny. Dziewczyna, która jak widać należała do tych "walniętych" fanek, próbowała ze mną zadrzeć.

Jeszcze przez moment patrzyłam na tę dziewczynkę, która jak widać do wychowanych nie należy. Miałam ją ochotę zabić, ale nie mogłam.

- Radzę Cię mnie unikać. - Syknęłam, cofając się, później zaczęłam iść w swoją stronę. Wiedziałam, że na podbitym oku u niej się nie skończy.
Spojrzałam na zegarek. Bez zastananowienia ruszyłam do domu.

Nie wiem dlaczego, ale w pewnym momencie zaczęłam myśleć nad tym wszystkim. Myślałam też nad przeszłością i nad tym co kiedyś było. Tata alkoholik, bijący moją mamę, a ja nie mogłam nic zrobić, ponieważ kiedy próbowałam, to sama obrywałam. Jednakże niektórzy czasami przechodzą samych siebie.

Pamiętam to, jakby wydarzyło się dzisiaj. Wróciłam ze szkoły, jak zwykle głodna. Tata potrafił przepić całą swoją wypłatę, a ja z mamą nie miałyśmy przez to co jeść. Miałam dość takiego traktowania.

W domu było coś cicho... zbyt cicho. W pewnej chwili pomyślałam 'być może tata zasnął'. Ta, jasne. Chciałabym, aby umarł.

Weszłam do salonu. W kącie leżała moja mama. Natychmiast podbiegłam do niej. Zaczęłam krzyczeć, aby się obudziła, lecz nic z tego. Była zimna, jej twarz była nijaka... bez żadnych uczuć. Jej ciało było całe posiniaczone. Nagle zaczęło do mnie docierać, że mama nie żyje.

- Mamo, nie. - Tylko to potrafiłam wykrztusić. Z oczu zaczęły lecieć łzy. Nie mogłam się opanować. Przytuliłam ją, chociaż zdawałam sobie sprawę, że umarła i nic już nie czuje.

Wstałam, by poszukać mojego ojca, jednak go nie było w domu. Musiał wyjść. Być może uciekł. Usiadłam zrezygnowana na krześle w kuchni. Starałam się nie płakać, jednakże w takiej chwili nie potrafiłam udawać. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Ostatnią deską ratunku było zadzwonienie do mojego kuzyna, Jina.

Odkąd pamiętam Jin i ja byliśmy, jak brat z siostrą. Tylko on wiedział o zaistniałej sytuacji. Kiedy tylko dowiedział się o tym, po 25 minutach obejmował mnie, a ja płakałam w jego ramię. Następnie zadzwonił na policję. Niestety mojego tatę nie odnaleziono.

Miesiąc po tragedii, jaka mnie spotkała i po terapii u psychologa zaczęłam normalnie żyć. Codziennie po szkole chodziłam na cmentarz, by porozmawiać z mamą. Choć wiedziałam, że mówiłam sama do siebie w tamtym miejscu, czułam, że moja rodzicielka jest przy mnie. Od tej pory postanowiłam, że ten kto mnie uderzy, pożałuje.

Nim się obejrzałam, stalam właśnie przed drzwiami od domu, w którym mieszkam. Za dużo myśleń i tych wspomnień. Zepsułam sobie tylko tym humor, no super. Mam nadzieję, że Soyou nie zauważy. Nie chciałam narazie, by o tym wiedziała.

Soyou●

Oglądałam jakiś kanał muzyczny, gdy nagle usłyszałam, jak ktoś otwiera drzwi. Natychmiast wstałam z kanapy - no można powiedzieć, że zsunęłam - i szłam w kierunku drzwi frontowych. Moim oczom ukazała się Hyolyn, ale wyglądała, jakby wróciła po wichurze.

- Fajne włosy. - Zaśmiałam się. Wyglądała, jakby dopiero co wstała.

Spojrzała się na mnie pytającym wzrokiem, jakby nie wiedziała o co mi chodzi, a ja podeszłam po lusterko, po czym podałam je dziewczynie.

- To ja tak szłam przez kawałek drogi? Co za walnięta laska. - Westchnęła.

- Coś się stało?

Hyolyn podała mi lusterko i zaczęła opowiadać. - Wiesz, fajnie jest, jak jakaś natrętna fanka zaczepia Cię na ulicy i wyzywa od dziwek, ale załatwiłam ją.

- Czy Ty...

- Nie zabiłam. - Spojrzała z irytacją. - Ale dostała nauczkę.

Po godzinie wyszłyśmy do miasta. Łaziłyśmy prawie po wszystkich sklepach z pełnymi siatkami. Hyolyn miała ich tak dużo, że jedna po drodze jej wypadła i musiała zbierać ciuchy z chodnika. Czasami mam wrażenie, jakby nie znała umiaru, jeżeli chodzi o zakupy. Następnie stwierdziłyśmy, że wybierzemy się do pierwszej lepszej restauracji, aby coś zjeść.

Zbliżał się wieczór. Postanowiłyśmy się zbierać do domu. Szłyśmy i śpiewałyśmy różne piosenki, czasami nawet naśladowałyśmy innych ludzi. Jednak w pewnych momentach Hyolyn była cicho. Jakby nad czymś się zastanawiała. Nie chciałam jej pytać o to teraz, nie liczylam na to, że mi odpowie śpiewająco. Miałam jednak nadzieję, że kiedyś się dowiem. Kiedy już zauważyłyśmy nasz dom, coś było nie tak. Świeciły się światła.

- Jak myślisz, ktoś jest w domu? - Zapytałam się czarnowłosej.

- Być może mój kuzynek, który ma klucze i czasami nawet nie powiadomi, że chce mnie odwiedzić. No, a potem przesiaduje cały czas głową w lodówce.

Zaczęłam się śmiać. Faktycznie Jin lubi dużo jeść, ale Hyolyn wie, jak rozbawić każdego.

Gdy tylko otworzyłyśmy drzwi frontowe, zauważyłyśmy jak cała siódemka już dawno rozgościła się tutaj. Spojrzałam na minę Kim. Widać było, że zaraz wybuchnie, gdyż jak przypuszczałam Jin za dużo sobie pozwolił.

Weszłam do salonu i zobaczyłam, jak J-Hope z Jiminem grają w jakąś grę z czego co chwile się wydzierali, albo śmiali, albo i nawet wyzywali. Jungkook z V się ganiali się, jak małe dzieci, a Suga, Rap Monster i Jin przeglądali coś w tablecie.

Kiedy tylko Hyolyn rzuciła w Jina poduszką, ten jak i reszta odwrócili się w naszą stronę. V prawie co się nie wywrócił.

- Mogę wiedzieć, co tutaj się dzieje? - Najstarszy z zespołu popatrzył się chwilę na mnie, lecz szybko jego wzrok powrócił do kuzynki.

- No co, chcieli Ci zrobić niespodziankę.

Hyolyn pokręciła tylko głową.
- Idioci.- Po chwili powiedziała, że musi iść na chwile do pokoju. Tae, kiedy tylko to usłyszał powędrował za nią, biorąc przy okazji wszystkie siatki Kim.

Poczułam, jak ktoś obejmuje mnie w pasie. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. Jin pocałował mnie w policzek, a następnie oparł głowę na moim ramieniu.

- Stęskniłem się za Tobą. - Mruknął, a ja czułam się, jakbym miała stado motyli w brzuchu.

Uczucie, kiedy nie widzisz bliskiej osoby jest wkurzające. Nie wiesz co masz zrobić, bo zwykle robisz coś z tą osobą. Jednak nie mogę zatrzymać Jina przy sobie. On ma też swój świat i swoje zainteresowania.

- Ej, gołąbeczki! - Krzyknął Jimin. - Jak coś to do pokoju. - Powiedział po czym się uśmiechnał. Spojrzałam na niego gniewnym spojrzeniem. Wzięłam pierwszą lepszą poduszkę i wycelowałam w Jimina.

- Auć. - Powiedział, wysuwając dolną wargę.

Uśmiechęłam się do niego w stylu niewinnej dziewczynki, a następnie ja, jak i on zaczęliśmy się z tego śmiać.

Rap Monster z Sugą wpadli na pomysł, abyśmy całą dziewiątką wybrali się na miasto. Wszyscy się zgodziliśmy. Okazja, by pobyć z całym zespołem i poznać ich lepiej wcale nie był taki zły.

Po niecałej godzinie wyszliśmy z lokum. Było bezchmurnie, a niebo ozdabiały gwiazdy. Jedyne co dało się odczuć, to chłodny powiew lekkiego wiatru. Zapowiadał się ciekawy wieczór spędzony ze wspaniałymi ludźmi.

Jednak coraz bardziej nie pokoiło mnie zachowanie mojej przyjaciółki.

●●●●●●●●●●●●●

Annyeong!

Przyznam, że nie sądziłam, że tak się rozpiszę. Być może rozdział nie jest w 100% taki, jak chciałam, ale nie narzekam. ^^

Przepraszam za błędy, jakbyście gdzieś znaleźli, ale nie chciało mi się sprawdzać. xD

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top