5. Rozmowa.

Bardzo bym Was prosiła o przeczytanie notki.

Rano obudziłam się z lekkim kacem. Miałam ochotę nie wychodzić dziś z pokoju, lecz wiedziałam, że niestety będę musiała.

Leżałam na łóżku, patrząc się w sufit, przypominając sobie wczorajszy wypad do klubu. Myślałam nad wszystkim. Nad tym, co wczoraj wydarzyło się między V a Hyolyn, o tym, jak Jungkook się wygłupia na parkiecie, nad pijanymi chłopakami z zespołu. Nie wierzyłam w to, co teraz mi się przypominało. Uśmiechnęłam się z tego powodu. I nagle przypomniało mi się to. Ja i Jin, tańczymy, później chce, abym z nim gdzieś poszła, a następnie schowek i to wszystko, te jego usta, całujące moje. Jego dotyk i jego uśmiech. Nagle zaczęłam rozumieć, dlaczego tak o nim ostatnio myślę. To wszystko, co wcześniej wydawało mi się zagadką, w tej chwili zaczęło się układać. Może to dziwne, może niektórzy by mnie wyśmiali, że tak szybko, ale ja wiedziałam swoje. Zakochałam się w Jinie. Tym sławnym Jinie, który chyba też czuł do mnie to samo, ale też równie dobrze może mieć mnie gdzieś.

Zastanawiałam się także, jakby to wyglądało. My razem? Mielibyśmy się ukrywać? Bo przecież nie chciałabym, aby miliony fanek się o tym dowiedziało. Pytań było sporo, a ja jeszcze nie znałam na nie odpowiedzi.

Wstałam i wyszłam z pokoju. Było tak jakoś dziwnie cicho. Zwykle rano Hyolyn lubiła puścić muzykę. Zeszłam ze schodów i zajrzałam do salonu, nikogo nie było. Postanowiłam także sprawdzić kuchnię. Jednak, kiedy tylko weszłam do niej, po części pożałowałam. Zobaczyłam, jak V obejmuje moją współlokatorkę, oboje siedzieli na jednyn krześle, przyklejeni do siebie. Całowali się. Gdy mnie zobaczyli, trochę chyba się zawstydzili.

- Och, przepraszam, nie chciałam... - Po chwili zaczęłam się cofać, a następnie wyszłam z kuchni. Boże, ja to potrafię czasami coś zepsuć.

Byłam już prawie na schodach, gdy dłoń Hyolyn złapała moje ramię.

- Co tak uciekasz? - Zapytała z uśmiechem, jakby nigdy nic się nie stało.

- Ja... emm... nie chciałam Wam przeszkodzić, nie wiedziałam w ogóle, że on tu jest.

- Jakąś godzinę temu przyszedł do mnie. Jesteśmy razem. - Rzekła wesołym tonem. Widać było, że powoli wszystko zmierza w dobrą stronę, jeśli chodzi o te sprawy. Opowiadała mi, jak to nie potrafiła zaufać nikomu, gdyż jej ostatni chłopak okazał się kłamcą. Jednak wiedziałam już wcześniej, iż ona ma do niego słabość.

Rzuciłam się na nią, tuląc się do niej, cieszyłam się jej szczęściem. I pomyśleć, że traktowałam ją, jak bliską koleżankę. Znałam ją może i krótko, ale wiedziałam, że mogę na niej polegać, tak samo, jak ona na mnie.

- Moje gratulację. - Odparłam, kiedy już przestałyśmy się do siebie przytulać.

- A jak tam z Jinem? - Nagle poczułam, jak zaczyna mi się robić ciepło, ale nie chciałam jej teraz wszystkiego opowiadać, gdy miała gościa.

- Opowiem Ci później. - Ona tylko kiwnęła głową.

Po chwili z kuchni wyszedł Taehyung. Objął ją, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Nie chciałam im teraz przeszkadzać, dlatego też powiedziałam im, że mam ważną sprawę do załatwienia, była to też prawda. Musiałam zadzwonić do Jina, aby przy najbliższej okazji się z nim spotkać i porozmawiać.

Udałam się do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i zaczęłam szukać telefonu. Jak zwykle musiałam gdzieś go położyć. Po 5 minutach szukania przedmiotu, zauważyłam, jak leży pod łóżkiem.

Wybrałam numer do chłopaka, co tak ostatnio namieszał mi w głowie i słyszałam tylko sygnały. Jeden, drugi, trzeci. Myślałam, że nie odbierze, ale jednak się pomyliłam.

- Annyeong, Soyou. - W pewnym momencie nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Mogłam słuchać jego głosu cały czas.

- Masz czas? - Zapytałam.

- Dla Ciebie zawsze. - Momentalnie się uśmiechnęłam. Chciałam go zobaczyć.

Bawiłam się końcówkami swoich włosów, zastanawiając się przez krótką chwilę, co powiedzieć.

- Mógłbyś przyjść? Chciałabym porozmawiać.

- Będę niedługo. - Po tym się rozłączył.

Spojrzałam na zegarek. 11:05. Postanowiłam się odświeżyć.

Weszłam do łazienki, następnie spojrzałam się w lustro. Wyglądałam, jak chodzące nieszczęście. Zdjęłam ubrania i weszłam do kabiny. Ciepła woda spływała po moim ciele, a ja na chwile zapomniałam o wszystkich pytaniach, na które nie potrafiłam odpowiedzieć.

Po 30 minutach byłam już gotowa. Usiadłam na łóżko i przejrzałam Instagrama. Nie wiedziałam, co mam z sobą zrobić. Ponownie zerknęłam na zegarek, na którym widniała godzina 12:30. Ponieważ byłam osobą niecierpliwą, skończyłam na tym, że chodziłam po pokoju.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich, by je otworzyć, po czym zastałam... Hyolyn.

- Coś się stało? - Zapytałam lekko zaniepokojona.

- Ktoś do Ciebie, czeka w salonie. - Powiedziała.

Wyszłam z pokoju, zamykając je. Miałam już zejść ze schodów, gdy dziewczyna mnie zawołała.

- Powodzenia. - Uśmiechnęła się i puściła mi oczko. Później udała się do swojego pokoju.

To wszystko wydawało się dziwne.

Tak, jak czarnowłosa mi powiedziała, poszłam do salonu. Zobaczyłam rozwalonego Jina na kanapie, oglądającego telewizję. Przyznam, że ten widok wyglądał zabawnie. Brakowało jeszcze jedzenia. Przez chwilę się zawahałam.

- Wariujesz. - Pomyślałam.

Przekroczyłam próg, a on, jak na jakiś sygnał obrócił głowę w moją stronę. Uśmiechnął się i wstał.

- Więc jestem. - Powiedział, chwytając mnie za rękę. W głowie miałam tysiące myśli. - Idziemy?

- Okej.

Wyszliśmy z domu i udaliśmy się na parku. Nie chciałam się z nim pokazywać na mieście, bo zaraz by dopiero było, a do rozmowy wolałam wybrać spokojniejsze miejsce.

Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim. Jin mówił mi o swojej rodzinie i o tym, że traktuje Hyolyn, jak własną siostrę, mimo tego, że potrafią się kłócić nawet o błahostki... typowe. Ja opowiedziałam mu odrobinę o swojej przeszłości, lecz bez szczegółów. Trochę to zajmie, zanim będę mu dokładniej wyjaśnić.

Usiedliśmy na najbliższej ławce. Musiałam przyznać, że było tu bardzo pięknie. Czułam na sobie wzrok koreańczyka. Mogłam się domyślać, iż moje policzki były pewnie lekko różowe.

- O czym chciałaś porozmawiać? - Powiedział, jakby nic się nie działo.

W pierwszej chwili nie wiedziałam, jak mam zacząć rozmowę. Biłam się z myślami, zastanawiałam się, czy on może czuje tak samo, czy też zbyt dużo się napił i stało się, jak stało.

- Czy to, co wczoraj się wydarzyło, to... - Nie wiedziałam, jak mam dokończyć.

On się tylko uśmiechnął. Wiedziałam, że już domyśla się o co mi chodzi.

- Czy to było szczere, prawda? - Jego piękne ciemne oczy patrzyły się teraz na moje.

- Tak, właśnie. Nie wiem na czym stoję.

- Nie wiem, jak mam to Ci wytłumaczyć.

Nastała chwila ciszy. Czułam się niezręcznie. Powtarzałam sobie w myślach jego przed chwilą wypowiedziane słowa. Czy to prawda? Czy to była tylko zabawa? W tę noc wyszłam na łatwą?

Nie mogłam dłużej tego znieść, to wszystko było, jak bomba, która miała zaraz wybuchnąć. Wstałam, nie musiałam długo czekać na jego reakcję.

- Soyou, nie rozumiesz...

- I nie zrozumiem. - Nie pozwoliłam mu dokończyć.

Zaczęłam się cofać, następnie obróciłam się. Chciałam teraz znaleźć się w pokoju. Nie chciałam widzieć teraz nikogo. Byłam na niego zła, że tak łatwo owinął mnie wokół paluszka.

Szłam szybko, wyjęłam słuchawki z kieszeni i włączyłam muzykę, odwróciłam głowę. Jina nie było.

______
Annyeong!

No więc 5 rozdział. Jak Wam się podobał? ^^

Słuchajcie, chciałam Was tylko poinformować, że od następnego tygodnia rozdziały będą pojawiać się raz na tydzień i chyba nie muszę Wam podawać powodu, dlaczego.

Do następnego! :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top