2. Zapoznanie.
Był wczesny ranek, kiedy spojrzałam na zegarek, sama się zdziwiłam, że obudziłam się o tej porze. 6.06. No tak, zmiana czasu mi raczej nie sprzyja.
Wstałam po 30 minutach leżenia i słuchania muzyki, a następnie zeszłam na dół. Co się okazało byłam sama, ponieważ Hyolyn napisała mi karteczkę, że poszła do sklepu, ale niedługo wróci. Udałam się do kuchni w celu zrobienia sobie kawy, która była mi teraz bardzo potrzebna.
Podczas, gdy ekspres do kawy dał o sobie znać o tym, że Latte było już gotowe, usłyszałam, jak ktoś wchodzi do domu. Wyszłam z kuchni, ruszając w stronę salonu. Zobaczyłam dziewczynę z dwoma dużymi siatkami, na mój widok się uśmiechnęła.
- Hej, Soyou. Co tak wcześnie wstałaś?
- Lepiej powiedz mi, kto normalny udaje się na zakupy ledwo po 6:00? - Hyolyn zaśmiała się, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Lubię czasami wyjść wczesnym rankiem. - Ominęła mnie, udając się do kuchni. Wyglądało na to, że ma dzisiaj dobry dzień. - Bądź gotowa na 11:00, dobra? - Krzyknęła.
- Okej. - Odpowiedziałam, kiedy tylko przekroczyłam próg kuchni.
Po zjedzeniu pysznego śniadania, powędrowałam do łazienki, aby wziąć prysznic. Następnie założyłam leginsy i sweterek, gdyż zapowiadało się na to, iż tak ciepło nie będzie. Włosy wyprostowałam. Postanowiłam, że będę wyglądać normalnie, bo i tak idę tylko z Hyolyn towarzyszyć jej w czasie nagrywania.
Ogarnięcie się zajęło mi godzinę. Nie miałam co robić, a do 11:00 jeszcze godzina, więc włączyłam telewizję. Jak zwykle nic ciekawego.
Wreszcie po kilkudziesięciu minutach moja współlokatorka zeszła na dół i dała znać, że możemy jechać, byłam szczęśliwa, że mogę jej tam towarzyszyć, lecz także zdziwiłam się, że zaczęła mi ufać w tak krótkim czasie. W tym się różniłyśmy. Nie potrafiłam już tak szybko ufać ludziom, ale myślę, że jestem teraz na dobrej drodze.
Podczas jazdy do studia Big Hit, Hyolyn, która prowadziła swoim czarnym Porshe Cayman S, chyba z 5 razy zapytała się mnie, czy dobrze wygląda, na co przytaknęłam. Muszę przyznać, że dziewczyna nie mogła narzekać na brak pieniędzy.
Nagle moim oczom ukazał się duży budynek dziwnego kształtu z napisem "Big Hit Entertainment". Hyolyn zaparkowała blisko tego budynku, dając mi znać, iż jesteśmy już na miejscu. Wysiadłam z auta i podziwiałam tą okolicę.
Weszłyśmy do środka pomieszczenia, jak na nasze nieszczęście była awaria windy i musiałyśmy iść schodami na 4 piętro. Po wczołganiu się - bo inaczej tego nazwać nie było można - dotarłyśmy na miejsce, tak też myślałam.
- Muszę iść na chwilę do Jina, idziesz ze mną, czy chcesz poczekać tutaj? -Hyolyn wskazała na kilka krzesełek w korytarzu.
- Pójdę z Tobą. - Uważałam to za dobry pomysł, gdyż chciałam i miałam okazję poznać Jina i resztę zespołu, zaczęłam ich lubić. Najciekawiej będzie wtedy, gdy zaczną mówić do mnie coś, czego nie zrozumiem, ale zawsze jest moja współlokatorka.
Czarnowłosa otworzyła drzwi, a moim oczom ukazała się duża sala gimnastyczna. Gdy przekroczyłam próg, zobaczyłam ich. Tańczyli do układu bodajże ich nowej piosenki, gdyż jej jeszcze nie usłyszałam. Może coś przeoczyłam?
Kiedy oni nas zobaczyli, natychmiast przestali tańczyć. Wyglądali na zaskoczonych.
- Zobaczcie, kto nas dzisiaj postanowił odwiedzić bez powiadomienia. - Wyszczerzył się jeden z nich.
- Tak Suga, Ciebie też miło widzieć. - Odwzajemniła uśmiech.
- A to jest...? - Zapytał Rap Monster.
- To jest Kang Ji-hyun, ale w skrócie po prostu Soyou. Jest z Polski, ale się tutaj urodziła i postanowiła wrócić do jej kraju. Wczoraj przypadkowo się na nią natknęłam i zaproponowałam wspólne mieszkanie na co się zgodziła. - Mówiła do nich po koreańsku, ale mniej więcej zaczynałam już łapać o czym była mowa.
- Cześć, Soyou. - Jeden z nich podszedł do mnie, witając wielkim uściskiem.
- Jimin, nie uduś jej, proszę. - Hyolyn się zaśmiała.
Wydawało mi się, że wszyscy się zdążyli ze mną przywitać. Wydawali się być naprawdę symatyczni, tak jakby wszyscy byli przeciwieństwem mojego dawnego życia. Nagle mój telefon zaczął dzwonić, więc dałam znać Kim, że muszę na chwilę wyjść, aby odebrać, co się okazało od cioci. Chciała ze mną porozmawiać, nie zdawałam sobie sprawy, że gadając z nią przez telefon, chodziłam korytarzem, a przecież miejsca nie znałam.
- Ciociu, ja muszę kończyć, kocham Cię.
- Ja Ciebie też, pa. - Po tych słowach się rozłączyła.
Szłam sobie korytarzem w różne strony.
- Świetnie, jesteś tu pierwszy raz i już się zgubiłaś. - Pomyślałam. Czasami żałowałam moich myśli, no ale cóż.
- Hej. Zgubiłaś się? - Podskoczyłam na te słowa, ktoś mnie wystraszył, odwróciłam się, aby zobaczyć, kto postanowił mnie wystraszyć. Wysoki chłopak o brązowych włosach i ciemnych oczach. Jin.
- Emm, tak można powiedzieć. Jestem tu po raz pierwszy. - Wydukałam po koreańsku. Chłopak uśmiechnął się, boże, jaki on miał piękny uśmiech.
- Chodź, zaprowadzę Cię. - Odpowiedział.
Chwilę porozmawialiśmy, ale ta chwila minęła, gdyż pojawiła się Hyolyn. Z jakiegoś dziwnego powodu zrobiło mi się smutno.
- Tu jesteście. - Powiedziała. - Gdzie Wy byliście?
- Zgubiłam się i napotkałam się na Jina - Opuściłam głowę w dół, czułam się, jakbym tłumaczyła się przed ciocią.
Hyolyn uśmiechnęła się, po czym powiedziała, że musi już udać się do pokoju nagrań. Pożegnałam się z kuzynem współlakorki i poszłam za nią, bo w końcu obiecałam, że z jej potowarzyszę. Jednak nadal nie mogłam zrozumieć, dlaczego zrobiło mi się nagle smutno.
_____
No to 2 rozdział, jak Wam się podoba? Bardzo prosiłabym o Votes.
Do następnego! :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top