8
Minęły dwa tygodnie od tej kolacji, a ja wciąż czułam, jak cała sytuacja wywołuje we mnie mieszankę frustracji i zakłopotania. Jay bardzo sprytnie zastawił na mnie pułapkę. Jego matka była cudowną osobą — ciepłą, otwartą i niesamowicie serdeczną. Nie potrafiłam spojrzeć w jej oczy i wyznać, że jej syn wciągnął mnie w kłamstwo, udając, że jesteśmy parą.
Unikałam go więc, jak tylko się dało. Ignorowałam wiadomości, unikałam miejsc, w których moglibyśmy się przypadkiem spotkać, a nawet zmieniłam niektóre swoje nawyki, żeby zwiększyć szanse na to, że przez jakiś czas pozostanę poza jego zasięgiem.
Niestety, Jay zawsze miał swoje sposoby. Tego dnia, kiedy wracałam ze sklepu z zakupami, nagle wyłonił się zza rogu, uśmiechając się z satysfakcją, jakby cały ten tydzień czekał na moment, by mnie zaskoczyć.
— Koniec tej zabawy w chowanego — powiedział, zbliżając się do mnie z tym swoim aroganckim uśmiechem.
Zacisnęłam dłonie na torbie z zakupami, czując, jak ogarnia mnie irytacja. Przez chwilę miałam ochotę po prostu go minąć, ale wiedziałam, że jeśli nie zakończę tej sytuacji raz na zawsze, będzie mnie prześladował na każdym kroku.
— Nie mam ochoty grać w twoje gierki, Jay — odpowiedziałam, starając się zachować opanowanie.
— Gierki? — Uniósł brew, przyglądając mi się, jakbym mówiła coś zupełnie absurdalnego. — To chyba ty próbowałaś uciec. Ja po prostu chcę z tobą porozmawiać.
— Próbuję ci tylko dać do zrozumienia, że nie będę częścią twojego planu, Jay — powiedziałam stanowczo. — Twoja rodzina to naprawdę cudowni ludzie, ale to nie powód, żebym miała udawać twoją dziewczynę.
— Moja mama... — zaczął, ale przerwałam mu, unosząc dłoń.
— Nie, Jay, nie chcę tego słuchać — powiedziałam stanowczo. — Naprawdę, nie rozumiesz? To wszystko jest oparte na kłamstwie. Twoja mama jest wspaniałą osobą, a ja nie chcę jej oszukiwać.
Jay westchnął, ale w jego spojrzeniu pojawił się cień irytacji. Jakby po raz pierwszy zrozumiał, że nie zamierzam tańczyć, jak mi zagra.
— Moja mama już cię lubi. Nie musisz niczego udawać. Po prostu... zaufaj mi.
— Zaufać ci? — Parsknęłam, ledwo powstrzymując ironiczny uśmiech. — Jay, jedyne, czego chciałeś od początku, to wykorzystać mnie do swoich celów. To nie jest coś, na czym można budować zaufanie.
W jego oczach pojawił się błysk, ale nie mogłam powiedzieć, czy była to złość, rozczarowanie, czy coś jeszcze. Przez chwilę wydawało się, że coś chce powiedzieć, ale ostatecznie zamilkł.
– Widzisz? – rzuciłam chłodno, krzyżując ręce na piersi. – A teraz nawet nie masz nic do powiedzenia.
Jay zacisnął szczęki, a jego wzrok stwardniał, ale milczał. To było dla niego nowe; zazwyczaj miał odpowiedź na wszystko, zawsze wiedział, jak obrócić sytuację na swoją korzyść. Tym razem jednak po prostu stał naprzeciwko mnie, patrząc w milczeniu.
– Chciałeś mnie użyć, bo sądziłeś, że się na to zgodzę, że będziesz mógł mną manipulować. Ale ja nie jestem jedną z twoich zabawek, Jay – dodałam, czując, jak gniew ustępuje miejsca zimnemu, mocnemu przekonaniu.
– Wcale nie chciałem cię wykorzystać – odezwał się nagle, jego głos brzmiący niżej i bardziej stanowczo niż zazwyczaj. – To nie tak... tylko... – zaciął się, jakby sam nie wiedział, jak dokończyć.
– Nie chcę tego słuchać – powiedziałam stanowczo i odwróciłam się na pięcie, wchodząc na ulicę bez zastanowienia, ignorując wszystko dookoła.
Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Usłyszałam głośny klakson, ale zanim zdążyłam zrozumieć, co się dzieje, poczułam mocne szarpnięcie. Jay złapał mnie w ostatnim momencie, przyciągając do siebie i odciągając na bezpieczną stronę chodnika.
– Co ty wyprawiasz?! – syknął, jego głos drżał, ale był pełen złości i przerażenia.
Byłam zbyt oszołomiona, by odpowiedzieć. Serce waliło mi w piersi, a oddech miałam płytki. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak blisko było... że gdyby nie on, mogłoby mnie już tu nie być.
Jay patrzył na mnie z mieszaniną wściekłości i ulgi. Jego ręce wciąż obejmowały mnie mocno, jakby bał się, że znowu mogę zrobić coś nierozważnego.
– Czy ty w ogóle myślisz?! – wycedził przez zaciśnięte zęby, a w jego oczach błyszczała furia, której nigdy wcześniej u niego nie widziałam.
Otworzyłam usta, ale nie wiedziałam, co powiedzieć. Byłam zdezorientowana, wciąż wstrząśnięta. Jego dłonie zacisnęły się mocniej na moich ramionach, jakby próbował przekonać się, że jestem cała.
– Mogłaś... mogłaś naprawdę sobie zrobić krzywdę – powiedział, a jego głos złagodniał, choć wyraźnie słychać było w nim niepokój. – Czy naprawdę sądzisz, że uciekanie ode mnie jest tego warte?
Patrzyłam na niego w milczeniu, a poczucie wstydu powoli narastało we mnie. Jego słowa, choć wypowiedziane w gniewie, trafiły w sedno – zachowałam się lekkomyślnie i teraz nie mogłam temu zaprzeczyć.
Czułam się głupio, jak małe dziecko przyłapane na gorącym uczynku. Moje policzki płonęły, a wzrok uciekał wszędzie, byle tylko nie napotkać jego spojrzenia. Jay wciąż trzymał mnie mocno za ramiona, jakby obawiał się, że znów mogę zrobić coś nierozważnego.
– Przepraszam – wyszeptałam, ledwo słyszalnie.
Jego wyraz twarzy złagodniał, a w jego oczach pojawił się cień troski.
Nagle poczułam, jak łzy zaczynają zbierać się w moich oczach, nie mogłam ich powstrzymać. Jedno spojrzenie na jego twarz, pełnej tej mieszanki gniewu i troski, sprawiło, że wszystko, co trzymałam w sobie przez ostatnie dni, po prostu wybuchło.
Zacisnęłam wargi, próbując powstrzymać płacz, ale nie udało mi się. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, mimo że starałam się to ukryć. Czułam się tak bezradna, jakbym nagle straciła kontrolę nad wszystkim.
Jay spojrzał na mnie zaskoczony, jego ręce opadły, a na jego twarzy pojawiła się konsternacja. Nie wiedziałam, co miał powiedzieć, może wcale nie spodziewał się mojej reakcji.
– Nie... nie chciałam – próbowałam powiedzieć, ale słowa utknęły mi w gardle, a łzy nie przestawały płynąć.
Jay zbliżył się do mnie ostrożnie, jakby bał się, że jakiekolwiek jego nieostrożne ruchy mogą mnie zranić jeszcze bardziej. Po chwili poczułam, jak jego dłoń delikatnie ląduje na moim ramieniu, a on patrzył na mnie z mieszanką niezrozumienia i czegoś, co przypominało troskę.
– Spokojnie, Soo – powiedział cicho, jego głos był łagodniejszy, niż się tego spodziewałam. – Przepraszam, nie chciałem cię zranić.
Zamknęłam oczy, próbując zebrać myśli. Jego słowa brzmiały prawie szczerze, ale nie wiedziałam, czy mogę mu uwierzyć. Cała ta sytuacja była tak skomplikowana, że nie byłam pewna, czy jestem w stanie ponownie zaufać jego intencjom.
– Chcę wrócić do domu, Jay – odpowiedziałam drżącym głosem.
Jay delikatnie złapał mnie za rękę, nie naciskając, ale też nie pozwalając mi odejść. Czułam jego obecność obok siebie, ale wciąż nie mogłam pozbyć się tego uczucia niepewności, które wzbierało we mnie od momentu, gdy znalazłam się w jego świecie.
– Chcę wrócić do domu, Jay – powtórzyłam, starając się, by mój głos brzmiał stanowczo, ale nie potrafiłam ukryć drżenia, które nieustannie przeszywało moje ciało.
On patrzył na mnie przez chwilę, a potem skinął głową. Jego wyraz twarzy nie zdradzał żadnych emocji, ale w oczach było coś, co sprawiało, że wciąż czułam się niepewnie w jego obecności.
– Odprowadzę cię – odpowiedział, a w jego głosie brzmiała nuta pewności, jakby była to jedyna rzecz, którą mógł zrobić w tej chwili.
Przez chwilę staliśmy w milczeniu, a ja czułam się, jakbyśmy stali na krawędzi czegoś, czego nie dało się cofnąć. Z jednej strony chciałam wrócić do normalności, uciec od tego wszystkiego, ale z drugiej wiedziałam, że to, co się między nami działo, już dawno przekroczyło granice, których nie da się zignorować.
Nie czekając dłużej, Jay poprowadził mnie w kierunku samochodu. Jego dłoń była na moim plecach, ale nie czułam tej samej pewności, którą znałam wcześniej. Zamiast tego, było coś delikatnego w jego gestach, coś, co sprawiało, że czułam się bardziej zagubiona niż kiedykolwiek.
Gdy usiedliśmy w samochodzie, milczenie między nami stało się ciężkie do zniesienia. Jay odpalił silnik, a ja patrzyłam przez okno, starając się nie myśleć o tym, co miało nadejść. Nie byłam gotowa na żadne wyjaśnienia ani na powroty do rzeczywistości, którą tak bardzo próbowałam odrzucić.
notka od autorki
Kurczę, szybko poszło i zaraz będziemy mieli dziesiąty rozdział!
Pamiętajcie o zostawieniu śladu po sobie:
komentarza lub gwiazdeczki, jeśli się wam podobało!
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top