21

Od powrotu z wyjazdu minęło już kilka dni, a ja dalej nie rozmawiałam z Jay'em na temat, który powinnam. Każdego dnia powtarzałam sobie, że dziś jest odpowiedni moment, ale za każdym razem brakowało mi odwagi. Od tamtej nocy zmieniło się wiele – przede wszystkim zachowywaliśmy się jak normalna para i żeby bardziej to uwiarygodnić przed rodzicami, to postanowiliśmy zamieszkać w jednym mieszkaniu. O dziwo, nie sprawiało mi to zbyt dużego problemu. Jay zaskakiwał mnie swoją czułością i troską, a ja powoli pozwalałam sobie na myśl, że może to wszystko nie jest tylko chwilowe.

Siedziałam na kanapie w salonie, z kubkiem herbaty w dłoniach, gdy Jay pojawił się w drzwiach. Miał na sobie luźny sweter i dżinsy, a jego włosy były lekko potargane, jakby dopiero co wrócił z biegu. Uśmiechnął się lekko na mój widok i podszedł bliżej.

— Czemu tak się zamyśliłaś? — zapytał, siadając obok mnie i opierając się o oparcie kanapy. Jego dłoń odruchowo spoczęła na moim udzie, jakby to było najnaturalniejsze na świecie.

— Tak po prostu — odpowiedziałam, unikając jego spojrzenia. Wiedziałam, że Jay wyczuje, jeśli będę próbowała coś ukryć, więc postanowiłam nie mówić za dużo.

— Nie brzmisz przekonująco, Soo. — Nachylił się bliżej, a jego głos był niski i ciepły. — Coś cię gryzie?

Westchnęłam, odkładając kubek na stolik. Nie mogłam dłużej tego odkładać.

— Jay, musimy porozmawiać.

Na te słowa jego wyraz twarzy zmienił się nieznacznie. Przestał się uśmiechać, a jego oczy nabrały powagi.

— Okej. — Odchylił się lekko, dając mi przestrzeń. — O czym chcesz porozmawiać?

Zebrałam myśli, szukając odpowiednich słów.

— To nie tak miało wyglądać, Jay. Mieliśmy tylko udawać, taki był układ.

Jay patrzył na mnie, jakby próbował zrozumieć, co właściwie chcę mu powiedzieć. Jego twarz zdradzała delikatne napięcie, ale w jego oczach widziałam coś, co wyglądało na zawód.

— Taki był układ, Soo, ale chyba oboje wiedzieliśmy, że nie będziemy trzymać się tego planu zbyt długo. — Jego głos był spokojny, ale brzmiał, jakby walczył z emocjami.

— Wiedzieliśmy?— Uniosłam brew, krzyżując ręce na piersi. — Bo ja chyba nie byłam tego świadoma.

Jay westchnął, przeczesując dłonią włosy. Wyglądał, jakby szukał odpowiednich słów, ale one nie chciały przyjść.

— Soo, czy naprawdę myślisz, że to wszystko, co teraz mamy, jest udawane? — zapytał, patrząc na mnie z powagą. — Że każdy pocałunek, każdy uśmiech, każda chwila była tylko grą?

Zamilkłam, bo jego pytanie uderzyło we mnie mocniej, niż byłam gotowa przyznać. Wiedziałam, że coś się zmieniło, że to nie było już tylko udawanie, ale bałam się przyznać do tego nawet przed sobą.

— To... po prostu nie jest takie proste, Jay. — spuściłam wzrok, bawiąc się rękawem bluzy. — Nie wiem, co z tym zrobić.

Jay podszedł bliżej, a jego dłoń delikatnie uniosła mój podbródek, zmuszając mnie, bym spojrzała mu w oczy.

— Nie musi być proste, Soo. Ale wiem, że to, co teraz czuję, jest prawdziwe. I jeśli ty czujesz to samo, to warto spróbować.

Jego szczerość mnie zaskoczyła. Czułam, jak w środku coś we mnie pęka – mur, który budowałam wokół siebie przez cały ten czas.

— Jay... ja... — zaczęłam, ale głos uwiązł mi w gardle. Zamiast słów, w moich oczach pojawiły się łzy.

Jay nie czekał na moją odpowiedź. Zrobił krok bliżej i objął mnie mocno, przyciągając do siebie. Jego ramiona były ciepłe, a jego zapach kojący.

— Nie musisz mówić nic teraz, Soo. Ale proszę, nie odsuwaj mnie od siebie. — Jego głos był cichy, prawie szeptał.

Zamknęłam oczy, pozwalając sobie na chwilę słabości. W jego ramionach czułam się bezpieczna, jakby wszystko, co działo się wokół nas, nagle straciło znaczenie. W tej chwili wiedziałam jedno – Jay nie był tylko częścią gry. Był kimś, kto mógłby stać się czymś znacznie więcej.  

Jay musnął ustami zagłębienie mojej szyi, a moje serce na chwilę zatrzymało się w piersi. Czułam, jak ciepło jego oddechu przenika moją skórę. Z zamkniętymi oczami spodziewałam się, że teraz pocałuje mnie delikatnie, ale zamiast tego poczułam, jak jego język lekko muska moją skórę.

— Jay! — wybuchłam, czując, jak jego ruchy wywołują łaskotki. 

Zareagowałam odruchowo, próbując wyrwać się z jego objęć, ale on trzymał mnie mocno, jakby wcale nie miał zamiaru odpuszczać. Czułam jego uśmiech na skórze, choć nie widziałam go, bo moje oczy były zmrużone, by zminimalizować wrażenie, jakie jego dotyk na mnie wywoływał.

— Co ty wyprawiasz? — próbowałam wyrwać się z jego ramion, ale on nie pozwalał mi nawet na moment oddechu. Jego uśmiech stawał się coraz bardziej złośliwy, jakby bawiło go moje rozdrażnienie. Zbliżył swoje usta do mojego ucha, a ja czułam, jak cały mój kręgosłup drży z rozbawienia i lekkiego irytacji.

— Sprawdzam, czy nadal jesteś łaskotliwa — odpowiedział z figlarnym tonem, a ja poczułam, jak jego dłoń lekko zaciska się na moich ramionach, by utrzymać mnie w miejscu.

— Przestań!  — wybuchłam, próbując odsunąć jego ręce, ale on nie puszczał. 

Nagle zaczęłam się śmiać, nie potrafiąc powstrzymać śmiechu, który wybuchał ze mnie niczym wulkan. Jay wciąż był przy mnie, jego ciało tak blisko mojego, że czułam, jak jego oddech staje się coraz bardziej nieregularny, jakby czerpał radość z tego, że doprowadził mnie do stanu, w którym nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.

— Jesteś okropny! — rzuciłam z szerokim uśmiechem, ale moim słowom towarzyszyła wciąż silna chęć wyrwania się z jego objęć. 

Jay natomiast wyglądał, jakby bawił się moim oporem. Zdecydowanie lubił mieć nade mną kontrolę w takich chwilach. Jego twarz pełna była tej zabójczej pewności siebie, która była jego drugą naturą.

— A ty jesteś zbyt słodka, żeby cię tak po prostu puścić — odpowiedział, całkowicie ignorując moją próbę ucieczki. 

W jego głosie słychać był rozbawienie, ale też dominację, jakby traktował to jak zabawę, którą musiał wygrać. W końcu jednak, po kilku chwilach walki, dałam się porwać w tym śmiechu, który zdawał się być nie do zatrzymania. Jay trzymał mnie w swoich ramionach, a ja byłam wciąż pełna energii i jednocześnie tak bardzo rozbawiona, że nie wiedziałam, czy wciąż jestem w stanie wziąć go na poważnie.

Wreszcie, gdy udało mi się wyrwać, oboje dyszeliśmy z śmiechu, siedząc na kanapie, a on wciąż patrzył na mnie z rozbawieniem, jakby nie mogło być nic zabawniejszego niż moja reakcja. Jego oczy błyszczały żywym ogniem, który sprawiał, że czułam się dziwnie podekscytowana.

— Jeśli jeszcze raz spróbujesz czegoś takiego, przysięgam, że... — zaczęłam groźnie, patrząc na niego, ale nie dokończyłam, bo Jay nagle klęknął obok mnie, patrząc mi prosto w oczy z tym swoim zuchwałym uśmiechem.

— Co wtedy zrobisz, Soo? — zapytał, jego głos był pełen wyzwania, jakby prowokował mnie do podjęcia tej niewypowiedzianej gry. Jego obecność była teraz tak intensywna, że nie wiedziałam, czy jestem bardziej zmieszana, czy gotowa stawić czoła wyzwaniu, które mi rzucił.

Jay nachylił się nade mną, jego twarz była teraz o kilka centymetrów od mojej. Czułam, jak jego ciepły oddech muska moją skórę, a jego obecność stawała się coraz bardziej przytłaczająca. Wpatrywał się we mnie intensywnie, jakby próbował odczytać moje myśli, a w jego oczach płonął ten sam ogień, który wywoływał u mnie dreszcze.

Serce biło mi szybciej, a ja wiedziałam, że ten moment mógłby się zakończyć w sposób, którego się nie spodziewałam. Jay uniósł delikatnie dłoń, by musnąć moją policzek palcami, a jego wzrok nie spuszczał się ze mnie ani na chwilę. Czułam się, jakbym była w zupełnie innej rzeczywistości, w której liczyło się tylko to, co działo się teraz, między nami.

— Masz w sobie coś, co sprawia, że nie mogę przestać się uśmiechać — powiedział cicho, a jego głos był miękki, ale pełen emocji, jakby próbował wyrazić coś, co nie miało być tylko słowami.

Poczułam, jak jego dłoń powoli zjeżdża na moją szyję, a jego palce delikatnie przesuwały się po skórze, wywołując przyjemne uczucie, które zdawało się rozpływać w moim wnętrzu. Jego bliskość była uzależniająca, a ja nie potrafiłam się oprzeć, choć wiedziałam, że ten moment może wszystko zmienić. Jay był teraz tak blisko, że niemal czułam jego bijące serce.

— Jay... — szepnęłam, ale moje słowa były ledwie słyszalne. Na chwilę zatrzymał się, patrząc na mnie z tym samym zdeterminowanym spojrzeniem. Byłam pewna, że nie chciał tego momentu kończyć. Zbliżył twarz jeszcze bliżej, aż poczułam, jak jego wargi dotykają mojej szyi, delikatnie muskając ją w pocałunku, który był jak obietnica czegoś więcej.

Zatrzymał się na chwilę, jakby badając, jak zareaguję, a ja nie mogłam nic zrobić, oprócz tego, że zamknęłam oczy i pozwoliłam, by to uczucie przejęło kontrolę nad moimi myślami.

notka od autorki

Witam was w nowym roku ze "starym" Jay'em, a może zupełnie nowym.

Mogę wam zdradzić jedno to co będzie się działo w kolejnych rozdziałach... Nie wiem czy czegoś takiego się spodziewaliście

Pamiętajcie o zostawieniu śladu po sobie:

komentarza lub gwiazdeczki, jeśli się wam podobało!

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top