19

Gdy drzwi apartamentu zamknęły się za nami z cichym kliknięciem, poczułam, jak napięcie w powietrzu narasta. Jay odwrócił się w moją stronę, a jego ciemne oczy błyszczały w półmroku pokoju. Z każdym krokiem, który stawiał w moim kierunku, ja instynktownie cofałam się do tyłu, czując, jak moje plecy wkrótce napotkają przeszkodę.

— Co robisz? — zapytałam cicho, choć mój głos ledwo przeszedł przez gardło.

Jay nie odpowiedział od razu, jego usta wygięły się w lekki uśmiech, który nie był ani drwiący, ani zabawny. Było w nim coś innego, coś, co sprawiało, że czułam ciepło rozlewające się po całym ciele.

— Próbuję zrozumieć, dlaczego uciekasz, Sooyeon — powiedział spokojnie, a jego głos był niski i głęboki, przyprawiając mnie o dreszcze.

— Nie uciekam — zaprzeczyłam od razu, chociaż oboje wiedzieliśmy, że nie była to prawda.

Zatrzymałam się, gdy moje plecy dotknęły chłodnej ściany. Jay był teraz tak blisko, że czułam jego zapach – mieszankę mięty i czegoś cieplejszego, może drewna. Jego ręce uniosły się powoli, ale nie dotknęły mnie od razu. Zamiast tego oparł dłonie o ścianę po obu stronach mojej głowy, zamykając mnie w swojej przestrzeni.

— Więc czemu odwracasz wzrok? Czemu udajesz, że nic się nie stało? — zapytał miękko, a jego twarz była teraz na tyle blisko, że mogłam dostrzec każdy detal jego rysów.

Nie odpowiedziałam. Nie mogłam. Moje serce biło zbyt szybko, a jego spojrzenie było zbyt intensywne, bym mogła zebrać jakiekolwiek sensowne słowa.

— Nie musisz się bać — dodał po chwili. — Nie zrobię nic, czego byś nie chciała.

Jego słowa były spokojne, ale sposób, w jaki na mnie patrzył, mówił coś zupełnie innego.

— Jay — zaczęłam, próbując wybrnąć z tej sytuacji, ale zanim zdążyłam dokończyć, pochylił się bliżej, a jego usta ledwo musnęły moje.

To nie był gwałtowny pocałunek, wręcz przeciwnie – delikatny i pełen ostrożności, jakby chciał dać mi czas, bym mogła go odrzucić. Ale ja nie mogłam. Moje dłonie, które do tej pory trzymałam sztywno przy bokach, uniosły się powoli, opierając się o jego klatkę piersiową.

Jay odsunął się na milimetr, patrząc mi w oczy.

— Nie uciekniesz znowu, prawda? — zapytał z lekkim uśmiechem, który roztopił resztki mojej determinacji.

— Nie — wyszeptałam, choć nie byłam pewna, czy mówię to do niego, czy do siebie.  

Słysząc moją odpowiedź, Jay gwałtownie wpił się w moje usta, jakby chciał upewnić się, że już nie ucieknę, że nie zostawię go w tej chwili zawahania. Jego pocałunek był namiętny, intensywny, pełen emocji, które do tej pory oboje tłumiliśmy. Czułam, jak jego dłonie wędrują z mojej talii na plecy, przyciągając mnie bliżej, tak blisko, że nasze ciała niemal stapiały się w jedno.

Nie mogłam myśleć – jedyne, co czułam, to ciepło jego ciała i bijące od niego pożądanie. Moje palce, niemal bezwiednie, zacisnęły się na jego koszuli, próbując znaleźć jakikolwiek punkt zaczepienia w tym wirze emocji, który nas pochłonął.

Jay odsunął się na chwilę, by zaczerpnąć oddechu, ale tylko po to, by zaraz wrócić do moich ust, jakby nie mógł się nimi nasycić. Jego spojrzenie było zamglone, a głos zachrypnięty, gdy powiedział:

— Nie masz pojęcia, jak długo na to czekałem.

Moje serce przyspieszyło jeszcze bardziej, jeśli to w ogóle było możliwe. Czułam, jak moje policzki płoną, a jego słowa tylko potęgowały to, co działo się między nami.

— Jay... — wyszeptałam, ale zanim zdążyłam cokolwiek dodać, jego usta znowu znalazły moje, tym razem bardziej delikatne, ale wciąż pełne determinacji.

Nie było już miejsca na wątpliwości czy ucieczkę. W tamtej chwili wszystko, co istniało, to my – nasze oddechy, bicie serc i uczucia, które w końcu przestały być ukrywane. 

Jay, wciąż obejmując mnie mocno, pociągnął mnie w stronę sypialni. Jego kroki były pewne, a spojrzenie skupione wyłącznie na mnie, jakby nic innego nie istniało. Czułam, jak moja dłoń drży w jego, choć nie chciałam się wyrywać. Wręcz przeciwnie – poddałam się tej chwili, pozwalając, by prowadził mnie tam, gdzie chciał.

Gdy przekroczyliśmy próg sypialni, Jay przystanął na moment. Jego oczy przebiegły po mojej twarzy, jakby upewniał się, że nie zmieniłam zdania, że jestem z nim na równi. Po chwili jego dłoń przesunęła się na mój policzek, delikatnie odgarniając pasmo włosów, które opadło mi na twarz.

— Jesteś pewna? — zapytał cicho, a w jego głosie po raz pierwszy tego wieczoru usłyszałam coś więcej – troskę i obawę, że mógłby posunąć się za daleko.

Odpowiedziałam bez słów, pochylając się i łącząc nasze usta w kolejnym pocałunku. To wystarczyło. Jay uniósł mnie lekko, jakby ważyłabym tyle co piórko, i zaniósł na łóżko, nie przerywając pocałunku.

Moje serce biło jak szalone, a każdy dotyk jego dłoni przyprawiał mnie o dreszcze. Jay był delikatny, choć czułam, że w każdej chwili mógłby stracić tę kontrolę, którą tak usilnie trzymał. Jego usta przesuwały się z moich warg na linię szczęki, a potem na szyję, sprawiając, że zapominałam, jak się oddycha.

— Nie wiesz, jak bardzo cię pragnę, Sooyeon — wyszeptał między jednym pocałunkiem a drugim, a jego słowa sprawiły, że moje ciało zadrżało pod wpływem emocji.

Chwila, która była tylko nasza, zawisła w powietrzu, wypełniona uczuciami i pożądaniem, które wreszcie znalazły ujście. Wszystko inne przestało istnieć – byliśmy tylko my i noc, która wydawała się nieskończona.  

Jay, jakby wyczuwając każdy mój najmniejszy ruch, zaczął przesuwać swoje usta niżej, zostawiając delikatne pocałunki na mojej szyi. Jego dotyk był zarówno subtelny, jak i pełen pasji, jakby chciał wyryć na mojej skórze ślad swoich uczuć. Czułam ciepło jego oddechu na swojej skórze, a to wywoływało u mnie dreszcze, które przebiegały przez całe moje ciało.

— Jay... — wyszeptałam, próbując opanować chaos, który rozpętał w mojej głowie i sercu.

— Ciii, Sooyeon — odpowiedział cicho, a jego głos był tak miękki, że ledwo mogłam go usłyszeć. — Chcę tylko ciebie. Tylko ciebie.

Każdy jego pocałunek zdawał się mówić więcej, niż mogłyby wyrazić jakiekolwiek słowa. Czułam, jak moje dłonie instynktownie wędrują ku jego ramionom, chcąc go zatrzymać, przytrzymać, jakby w obawie, że ta chwila mogłaby się rozpaść.

Kiedy Jay uniósł głowę, nasze spojrzenia się spotkały. Jego oczy były ciemne, pełne emocji, które trudno było nazwać. W tej chwili czułam, że widzi mnie całą – nie tylko dziewczynę, którą znał od zawsze, ale także kogoś, kto go rozumiał, kogoś, kogo chciał.

— Nie wyobrażasz sobie, ile dla mnie znaczysz — powiedział niskim głosem, a jego szczerość sprawiła, że na moment zapomniałam, jak się oddycha.

Jego słowa były jak zaklęcie, które na nowo rozpalało to, co już płonęło między nami. Jay powrócił do mojej szyi, a ja mogłam jedynie oddać się tej chwili, pozwalając, by jego dotyk i pocałunki mówiły za nas oboje.

Jay delikatnie przesunął swoje dłonie wzdłuż moich ramion, powoli zsuwając ramiączka mojej sukienki. Jego ruchy były pewne, a jednocześnie pełne subtelności, jakby chciał celebrować każdą sekundę tej chwili. Materiał opadł na podłogę z cichym szelestem, pozostawiając mnie przed nim w samej bieliźnie.

Zawahałam się na moment, czując, jak jego wzrok zatrzymuje się na mnie, intensywny i pełen podziwu. Jay nie powiedział ani słowa, ale jego oczy mówiły wszystko – widziałam w nich fascynację, czułość, ale też coś głębszego, czego nie potrafiłam w pełni nazwać.

— Jesteś piękna, Sooyeon — powiedział cicho, a jego głos był przepełniony szczerością.

Czułam, jak moje serce bije szybciej, a moje dłonie instynktownie spoczęły na jego koszuli, zaczynając powoli odpinać guziki. Moje palce drżały, ale Jay złapał mnie za ręce, zatrzymując mnie na chwilę.

— Nie musisz się spieszyć — powiedział, pochylając się, by złożyć kolejny pocałunek na moich ustach.

Jego usta były ciepłe i miękkie, a ja poczułam, jak wszelkie moje obawy ulatniają się pod wpływem jego dotyku. Jay powoli zdjął swoją koszulę, odsłaniając swoją nagą skórę, a ja poczułam, jak jego ramiona obejmują mnie mocniej, przyciągając mnie bliżej siebie.

Powietrze między nami było ciężkie, przepełnione napięciem i jednocześnie niesamowitą czułością. W tej chwili liczyliśmy się tylko my – nasze oddechy, nasze spojrzenia i dotyk, który mówił więcej niż słowa.

Jay nachylił się, by złożyć kolejny pocałunek, tym razem na moim obojczyku, a ja czułam, jak ogarnia mnie fala ciepła i emocji, których nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Nie chciałam, by się to kończyło. Jednak byłam świadoma, że alkohol zrobił swoje, a poranek może wyglądać zupełnie inaczej.

notka od autorki

Nie wiem czy to nie będzie ostatni rozdział w tym roku, więc z tego miejsca życzę wam wszystkich wesołych i spokojnych świąt, udanego sylwestra!

Pamiętajcie o zostawieniu śladu po sobie:

komentarza lub gwiazdeczki, jeśli się wam podobało!

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top